O siódmej rano do ich sypialni wpadł Franek.
—Mamo, tato, wstawajcie, chcę już jechać! — wołał Franek
Mężczyzna, po wstaniu z łóżka ubrał się, po czym opuścił sypialnię, by zanieść bagaże do auta. Kobieta, po chwili również wstała, zarzucając na siebie szlafrok.
— Mamusiu, kiedy pojedziemy?
— Po śniadaniu, a teraz pójdziemy ładnie się ubrać.
Matka, po ubraniu syna przeszła do kuchni, gdzie przygotowała śniadanie, gdy posiłek był gotowy usiedli. Po chwili do domu wrócił Arek i cała trójka zjadła, po jedzeniu Vera założyła w sypialni zieloną sukienkę i opuścili mieszkanie.
Po znalezieniu się na parkingu wsiedli do samochodu mężczyzna spojrzał na żonę i synka.
— Gotowi na wycieczkę?
— Tak tatusiu.
Arek odpalił silnik i ruszyli w podróż. Po dwóch godzinach dotarli do Wilkas. Na moment zatrzymał auto i wysiadł. Kobieta zrobiła to samo i zbliżyła się do męża. Franek wyskoczył jak z procy.
— Nie wiedziałam że jest taka miejscowość Wilkasy.
— Ja też nie.
— Jest tutaj bardzo pięknie
— To prawda.
Franek biegał jak szalony przed nimi i dookoła nich, klaskając radośnie w dłonie.
— Nasz syn dawno nie był taki radosny.
— Masz rację.
W pewnej chwili chłopiec podbiegł do ojca i się do niego przytulił. Arek wziął syna na ręce, a matka pogłaskała, po głowie.
— Bardzo was kocham wy moi mężczyźni.
— My ciebie też kochamy.
Po wymianie tych wszystkich czułości wrócili do samochodu. Mężczyzna w GPS-ie wpisał adres, po dwudziestu minutach dotarli na miejsce
Arek zatrzymał auto przed bramą, która lata swojej świetności darmo miała za sobą.
Jedna jej część leżała, a druga zwisała na jednym zawiasie.
Vera przez chwilę na to patrzyła, a potem spojrzała na męża.
— Jeśli ta furtka wygląda tak fatalnie to, ja aż boję się myśleć jak musi wyglądać dom.
— Spokojnie kochanie furtkę można naprawić, a trawnik skosić.
— Ty mnie nawet nie denerwuj!
— Jak, że bym śmiał gołąbeczko.
— Mamo, tato przestańcie się kłócić — poprosił syn.
Franek, po wypowiedzeniu tych słów przytulił się do matki. Kobieta złapała synka za dłoń i przeszła, po leżącej bramie jak po moście, po czym ruszyła zapuszczoną ścieżką w stronę domu. Chłopiec w pewnej chwili wyrwał się matce i jako pierwszy, dotarł przed budynek i z uśmiechem na twarzy patrzył w kierunku szopy na narzędzia. Spojrzała w tamtą stronę, ale niczego nie widziała.
— Franek chodź do mnie!
Chłopiec posłusznie podbiegł do matki.
— Dlaczego uciekłeś?
— Przepraszam.
— Nie rób tego więcej — poprosiła matka.
— Dobrze
— Cieszę się.
— Mamusiu.
— Tak synku?
— Podoba mi się tutaj.
— Bardzo mnie i tatę to cieszy.
Kobieta kucnęla przed synkiem i przytuliła wtem pojawił się jej mąż z bagażami.
— To, co macie ochotę obejrzeć dom od wewnątrz?
— Kochanie jeszcze się pytasz pewnie, że tak.
Arek postawił walizki na ziemi i ostrożnie wszedł, po rozpadających się schodach, gdy był na ganku. To schylił się i wyciągnął spod wycieraczki klucz, którym otworzył drzwi.
— Co ty wyprawiasz chcesz zostać oskarżony o włamanie?
— Spokojnie mam pozwolenie od właścicielki.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.