Tajemnica Mrocznego Lasu cz 5

Tajemnica Mrocznego Lasu cz 5Następnego dnia nastolatki zostały wybudzone ze snu przez szczekanie wilczka.  
- Już wstaję - powiedziała Lucy siadając na łóżku.  
- Ja sobie po... – nie skończyła zdania lecz wstała szybko z łóżka i pomaszerowała do łazienki z czystymi ubraniami.
Tym czasem Lucy poszła do drugiej łazienki która znajdowała się w pokoju jej brata. Po wykonaniu porannej toalety Lara wraz z Lucy pomaszerowały do kuchni zrobić śniadanie.  
- A gdzie jest radio? - spytała Lara rozglądając się po kuchni.  
- Na parapecie - powiedziała po czym Lara je włączyła. Akurat w radiu włączyli ich ulubioną piosenkę więc nastolatki robiąc kanapki śpiewały.  
Po zaspokojeniu swojego głodu jak i wilczka udały się na strych w poszukiwaniu smyczy.
- Mówiłam, że twój tata nie wyrzucił tej smyczy - odparła Lara wskazując na wiszącą obrożę nad pudłami książek. Lucy stanęła na jednym z pudeł, podskoczyła i szybkim ruchem zdjęła ją z gwoździa. Zachodząc z pudła kilka książek spadło na podłogę.
- A te książki to kogo? - wskazała na pudła.
- Mojej mamy - odparła układając książki które spadły na podłogę z powrotem do pudła.
Ostatnia książka ją zaciekawiła. Po wyglądzie można było wywnioskować, że jest strasznie stara. Okładka nie miała napisu, więc Lucy otworzyła książkę na pierwszą stronę ukazując napis pochyłymi literami, , Monsters of the world, , po czym szybko ją zamknęła uświadamiając sobie, że wraz z Larą miały iść na spacer na stare lotnisko.
W ciszy wychodząc ze strychu mając w ręku obroże jak i książkę udała się do swojego pokoju. Po schowaniu do plecaka swojego prezentu od wujka oraz znalezionej książki, Lucy pakowała jedzenie oraz coś do picia, rozmyślając nad imieniem dla wilczka.  
- Może masz jakiś pomysł na nazwanie tego kudłatego przyjaciela - powiedziała wskazując na wilczka, który był już przyczepiony do smyczy.
Lara podniosła swój łeb z pod telefonu i patrzyła na pieska z zamyśleniem po czym dodała :
- Zdecydowanie imię Miki do niego by pasowało - powiedziała z powrotem patrząc na swój telefon.  
- Jak wymyślisz jakieś sensowne imię to daj znać - odpowiedziała zarzucając na ramię plecak i dodała :
-To idziemy.
Nastolatki wyszły z domu zamykając drzwi na klucz. Przemierzając przez ulicę nastolatki wraz z wilczkiem napotkały Emmę.
- Hej Lucy. Właśnie miałam do Ciebie dzwonić.
- A w jakiej sprawie? - Szukam Pani Issabelli Mone. Tutejszej dyrektorki szkoły.
- Niestety wyjechała na wakacje. Wybacz ale my już pójdziemy.
- Zgaduję, że na lotnisko. Chętnie bym się z wami wybrała jakbyście nie miały nic przeciwko.
- Oczywiście, że możesz. A teraz poznaj moją kuzynkę, Larę - wskazała na nastolatkę.
W ten sposób Lara wraz z Emmą wdały się w dyskusję bardziej poznając siebie.  Lucy idąc za dziewczynami wsłuchiwała się w ich rozmowę, rozglądała się do o koła podziwiając miasteczko oraz przyglądała się wilczkowi, który idzie obok Lary.
Po kilku minutach zauważyła, że jakiś facet ciągle podąża za nimi, więc bez zastanowienia zrównała swe kroki wraz z nastolatkami wpychając się pomiędzy je i obejmując je swoimi ramionami wyszeptała :
- Mamy z tyłu towarzystwo - nastolatki kontem oka spostrzegły z tyłu mężczyznę z kapturem. " Pewnie on też chce zdobyć kielich" pomyślała Emma i odparła :
- Może mieć jakąś broń żeby napaść nas, więc wyślę sms'a do mojego brata żeby czekał kilka metrów przed miasteczkiem. Wyciągnęła telefon i wysłała wiadomość do swojego brata.  
- No nie wiem czy on chce nas napaść może po prostu idzie prawie w tą sama stronę co my.
- Jeśli do końca miasteczka będzie za nami szedł to znaczy, że nas śledzi - powiedziała Emma po czym przez całą drogę nastolatki nie odzywały się do siebie.


Anna pijając popołudniową kawę patrzyła jak Olivier, Will i Lukas kłócą się.
- Moje żelki! - powiedział Olivier uciekając od swoich przyjaciół trzymając dużą paczkę słodyczy.
- Ja wziąłem - odparł Will biegnąc za Olivierem.
- Ja zapłaciłem - wykrzyczał Lukas równając swe kroki z Willem. I tak przez kolejne minuty biegali za Olivierem po całym mieszkaniu.
W końcu Anna się wkurzyła i zaczęła krzyczeć :
- Jeśli nie dacie mi tych żelków to poszczuje was Puszkiem - i jak na zawołanie nastolatkowie przestali biegać w obawie przed dużym psem Anny. Olivier posłusznie oddał dla swojej siostry paczkę żelków.  
- Zawsze psujesz nam zabawę - odparł oburzony Will.
- I same masz w tym korzyści - dodał Lukas wskazując na paczkę żelków. - Mogło się skończyć tym, że Olivier został by pogryziony przez was - powiedziała się śmiejąc po czym poczuła pod sobą wibracje czyjegoś telefonu.
Wstała z fotela. Okazało się, że siedziała na telefonie Lukasa. Wzięła go do rąk i odczytała sms od Emmy.
- Ej! Zostaw mój telefon - powiedział Lukas zabierając swój telefon z rąk przyjaciółki i schował go do kieszeni swoich spodni.  
- Przecież Ci go nie pogryzę. A po za tym to musimy się zbierać, ponieważ dziewczyny mają kłopoty - odparła Emma nakładając na nogi swoje niebieskie trampki.
- Jakie dziewczyny?
- Emma, Lucy oraz jej kuzynka. Idą na lotnisko które znajduje się w lesie ale jak na razie to idą przez Dartery a za nimi zakapturzony koleś. Mamy czekać na nich przed leśną ścieżką. - odpowiedziała gdy Olivier wraz z Willem skończyli sznurować swoje buty.  
- Jednak dobrze, że przydzielono nam tą misje - powiedział Lukas wychodząc za Anną z mieszkania.  
- Ja się z tego nie cieszę, ponieważ przepadają mi zajęcia.
- Jak się szybko uwiniemy to zdążymy na te twoje zajęcia informatyczne - odparła Anna do Willa.
Wychodząc z budynku poinformowali swojego opiekuna, że jedną do miasteczka. Jechali na dwa samochody Lukas z Anną a Olivier z Willem.
Dojeżdżając na miejsce chłopcy wysiedli ze swoich samochodów i wpatrywali się w stronę oddalonego miasteczka. Nastającą ciszę przerwał Olivier.
- Ciekawe ile będziemy musieli czekać na nie.
Lukas nie spuszczając wzroku z oddalonego miasteczka powiedział :
- Tyle ile będzie trzeba.  
Ze skrzyżowania wyłoniły się cztery sylwetki nastolatek oraz pasa które szły w stronę Lukasa, Anny, Willa oraz Oliviera.
Po kilku minutach z tego samego skrzyżowania wyłonił się zakapturzony mężczyzna idąc za nastolatkami. Zobaczywszy Lukasa oraz resztę jego przyjaciół swe kroki skierował do lasu.
- Braciszku, jak miło, że się pojawiłeś - powiedziała Emma ze sztucznym uśmiechem.
- Tamten facet rzeczywiście mógł was dopaść - odparł Lukas przytulając swoją siostrę.
- To gdzie jedziemy - spytał Will.
- A gdzie WY macie jechać - spytały obydwie nastolatki głośniej wypowiadając słowo trzecie.
- Musimy was pilnować żeby tamten koleś nie przywołał swojej ferajny - powiedział Lukas odsuwając się od Emmy.
- No bo jak będziecie same to może do was przyjść i porwać chyba, że od razu na miejscu uśmiercić - dodał Olivier po czym wszystkie pary oczu skierowały się w jego stronę.
- Człowieku ty jesteś chory psychicznie.
- No coś ty - wzruszył ramionami.
- To pojedziecie z nami na stare lotnisko - powiedział Lukas po czym szybko zasłonił usta ręką.  
- A skąd ty wiesz o starym lotnisku? - zapytały obydwie nastolatki.  
- Powiedziałam im to - odparła Emma ratując Lukasa.
- Aha.
- Braciszku daj mi klucze od samochodu - powiedziała Emma stojąc obok niego.
- Jak zarysujesz to po tobie - powiedział po czym podał jej klucze.
- Chodźcie - powiedziała do nastolatek wsiadając do samochodu dziewczyny podążyły jej krokami i po chwili siedziały w samochodzie wraz z wilczkiem.
Droga do lotniska minęła im spokojnie
CDN
-------
Wakacje, wakacje i po wakacjach :(  
Rozpoczęcie roku szkolnego to nie dla jednego najgorszy dzień :(  
No cóż trzeba się z tym pogodzić ;)  
Kolejna część w piątek ;)  
Mam nadzieję, że dalsze losy Lucy zaciekawiły was ;)  
//Juness

WredotaXDD

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1511 słów i 8101 znaków, zaktualizowała 12 wrz 2015.

1 komentarz

 
  • Użytkownik BreakTheRules

    Nie mogę się doczekać tego starego lotniska :) ogólnie fabuła całkiem ciekawa

    1 wrz 2015

  • Użytkownik WredotaXDD

    @BreakTheRules Dziękuję :*

    1 wrz 2015