Świat żywiołów i magii cz.2

To już druga część mojego opowiadania i zapraszam do lajkowania jeśli wam się spodoba:)

Wracając do mojego domu żadno z nas się nie odezwało. To dobrze. Po tym co się dzisiaj wydarzyło potrzebowałam chwili namysłu. Jak to możliwe, że władam wodą? Może mam inne umiejętności? A jeśli to bardzo niebiezpieczne?Wszystko wydaje się takie nierealne. Mam wrażenie, że to tylko sen pomimo, że tak nie jest.
Wróciliśmy do mojego miejsca zamieszkania. Obydwoje poszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się na moim łóżku wpatrując się w nieistniejące punkty na suficie, a ja co jakiś czas zerkałam na mojego towarzysza. Trwała cisza. Nie była to cisza, która przyjemnie charakteryzowała spędzany czas. Ta cisza była wręcz irytująca. Czekałam, aż Chris się odezwie i w końcu to zrobił..
-Co zamierzasz teraz zrobić? -odwrócił głowę w moją stronę i wbił swój wzrok w moje oczy.
-Mam kilka pomysłów, ale nie wiem, czy to coś da.. - zrobiłam skwaszoną minę.
-A jakie to pomysły? - Zaciekawił się Christian.
-Na pewno trzeba czegoś poszukać w necie, ale przecież mamy też książki nie? Więc możnaby też wybrać się do tej biblioteki niedaleko z tąd. - Mój przyjaciel widocznie już sobie wyobrażał jak będzie wszystkiego szukał. Uwielbiał jakiekolwiek zagadki, a mój przypadek to był pewnie dla niego raj poszukiwań.
-Hmmm, ciekawe, ciekawe.. moge otworzyć twojego laptopa? - Wiedziałam, że o to zapyta.
-Tak, jasne - uśmiechnęłam się lekko - ja wyjdę za chwilę do biblioteki okej?
-Luzik, czyli ty książki, a ja internet.. mi tam pasuje - zaśmiał się lekko. Mimo tego, że kompletnie nie wiedzieliśmy co mi jest.. w sensie kim jestem, to nigdy nie opuszczało nas poczucie humoru.
Chris wstał i podszedł do mojego biurka. Na nim leżał mój laptop, którego wziął i położył obok mnie. Po chwili mój poszukiwacz usiadł przed laptopem i zaczął nawalać w klawisze od klawiatury w celu odnalezienia czegokolwiek. Gdy on tak szperał w internecie, ja zeszłam na dół, ubrałam buty i poszłam w stronę biblioteki.
Gdy szłam jakieś kilkanaście minut w końcu ujrzałam średniej wielkości napis "Książki, czasopisma, wiersze i wiele innych". Trochę dziwna nazwa jak na bibliotekę, ale i tak lubię tu przychodzić. Weszłam do środka i przywitałam się ze sprzedawcą. Potem poszłam w stronę działu z książkami i artykułami fantasy. Przeszukiwałam wszystkie regały w poszukiwaniu jakiejkolwiek wzmianki o tym co się dzisiaj zdarzyło. Szukałam i szukałam i nic nie mogłam znaleźć. Już powoli się poddawałam, gdy w pewnym momencie coś poleciało na ziemię. Była to niewielka książka, lekko podarta z prawie niewidoczną nazwą "sześć". Do głowy by mi nie przyszło, że mogłoby chodzić tu o cztery żywioły oraz dwa rodzaje magii; czarną i białą. Otworzyłam książkę na losowej stronie i przeczytałam niewielki skrawek.

"Władający żywiołami umie nakazać wybranemu z nich co ma w danej chwili zrobić. Jeżeli mag ognia pomyśli i nakarze w myślach małemu płomykowi chociażby pochłonąć cały las.. to się wydarzy. To samo dzieje się z magami wody, ziemi i powietrza jednak każdy z nich włada tylko jednym żywiołem. Bardzo rzadko zdarza się, że istnieje mag władający kilkoma. A co dopiero jeżeli w skład wchodzi też biała i czarna magia. Mag ten jest wtedy istnym złotem. W ciągu ostatnich kilku set lat nie zdarzyło się to nigdy."

Po przeczytaniu tego fragmentu wiedziałam już, że właśnie tej książki szukałam. Wziełam ją ze sobą i podeszłan do kasy. Podałam kasjerowi książkę, a wtedy on uśmiechnął się do mnie.
-Proszę pani może pani wziąć ją za darmo. Już dawno nie są produkowane książki z tej serii - podał mi ją włożoną do foliowej małej reklamówki.
-Dziękuję, do widzenia - wzięłam siatkę i skierowałam się ku wyjściu.
-Miłego dnia! - ostatnie słowa usłyszane przeze mnie w bibliotece. Potem wyszłam i poszłam w stronę domu.
Weszłam, zdjęłam buty i pokierowałam się do mojego pokoju skąd słyszałam klikanie w klawiaturę.
-Już jestem - pokiwałam siatką przed twarzą Christiana i uśmiechnęłam się do niego.
-Znalazłaś coś? - Zapytał zaskoczony i zdziwnony książką znajdującą się w siatce.
-Oj tak.. i to nawet więcej niż przypuszczałam. - Podałam mu książkę.
-Ja też coś znalazłem. I to o magach i elementach. Wyjaśnić ci? - Spojrzał mi się w oczy i odłożył książkę na bok.
-No słucham - uśmiechnęłam się i wbiłam wzrok w mego towarzysza.
-A więc magowie są kimś kto włada żywiołami lub magią, ale to zapewne jest w książce wyczytując z nazwy. A element to jest ktoś kto włada wszystkim. Wliczając w to oczywiście i magię i żywioły. Dowiedziałem się również, że element ma charakterystyczny wygląd. Bardzo jasne włosy i albo piwne oczy, albo zielone. Za to ty masz i to i to. Element musi być potomkiem dwojga magów o zupełnie różych charakterach i władających czym innym. Na przykład jedno z rodziców włada wodą, powietrzem i białą magią, a drugie ogniem, ziemią i czarną magią. Każde z nich nie jest wtedy magiem tylko czarnoksiężnikiem/czarodziejką lub na odwrót czarodziejem/czarownicą. - Christian był zadowolony z tego co znalazł.
-Łał. Kurde dużo tego jest. W tej książce przeczytałam tylko o magach i kim są elementy, ale nie jak powstają, czy coś takiego. Ale to była nawet nie jedna strona. Może w tej książce jet coś jeszcze. - Spojrzałam na książkę, a potem na niego.
Wziełam do ręki moje dzisiejsze zakupy i otworzyłam na stronie z rozdziałami.

1."Jak wszystko się zaczęło"
2."Magowie".
3."Czarodzieje i czarodziejki"
4."Czarnoksiężnicy i czarownice"
5."Elementy"
6."Żywioły i magia"

Pomyślałam chwilę i otworzyłam na rozdziale pierwszym. Czytałam na głos.

"Dawno, dawno temu, na świat zrodził się chłopiec. Umiał on władać żywiołami wody, powietrza i białą magią Chłopiec ten miał wielu przyjaciół w czasie swojego życia. Wiele z nich po jakimś czasie odkrywało też swoje umiejętności albo magiczne, albo związane z władaniem żywiołów. Jednak nikt nie miał takich talentów jak ten chłopiec. Niedaleko wioski, w której mieszkał ten oto czarodziej urodziła się dziewczynka. Była ona bardzo ładna jednak uroda przyćmiewała jej prawdziwy charakter. Władała ona czarną magią, ogniem i ziemią. Była ona czarownicą. Pierwszą jaka przyszła na świat. Pewnego słonecznego dnia chłopiec udał się w stronę lasu. Zazwyczaj nie wchodził w jego głąb tylko zwiedzał jego skrawki, aby się nie zgubić. Za to dziewczyna znała cały las od początku do końca. Obydwoje byli prawie w tym samym wieku. Czarownica odrobinę młodsza od czarodzieja. Chłopiec tym razem miał dziwne przeczucie. Jakby coś go ciągnęło w głab lasu. Poszedł więc i podziwiał jego piękno. Czarownica w tym samym momencie zmierzała w jego stronę też tak jak chłopiec czując przyciąganie. W pewnym momencie obydwoje pochłonięci widokami wpadli na siebie. Czarodziej wstał pierwszy i podał dziewczynie swoją dłoń pomagając wstać. Ona zaś niechętnie złapała się jego dłoni i wstała. Chłopak przywitał się i przedstawił jako Sebastien zaś dziewczyna jako Elena. Rozmawiali ze sobą jak gdyby nic. Żadno z nich nie zdradzało swoich umiejętności w obawie przed odrzuceniem lub śmiercią. Zaprzyjaźnili się, a z czasem przyjaźń przerodziła się w coś więcej. Byli sobie oddani. W końcu w pewnej rozmowie wyznali sobie jakie mają zdolności. Mężczyzna nie odrzucił swojej miłości mimo tego, że wiedział o tym, że czarownica może stać się kiedyś okrutna. Kochał ją. Kochankowie w końcu doczekali się potomka. Nieznane jest imię dziecka gdyż było ono piękne i silne. Inne niż reszta dzieci. Umiało ono władać każdym żywiołem i magią. Inne dzieci się go bały. Bały się, że coś im się stanie. Nigdy nie widziały, ani nie słyszały o takim przypadku. Kiedy wieść o cudownym dziecku rozniosła się po świecie, wielu ludzi chciało posiąść je dla własnych korzyści. Rodzice wraz ze swym potomkiem uciekali. Przez wiele lat nie zaznali spokoju. Dziecko to było ukrywane aż do pewnego momentu. Niestety wybrało ono tę złę stronę magii. Chciało posiąść ją całą tylko dla siebie. Po wielu latach poszukowań istota ta znalazła sposób zabierania zdolności magicznych innym. Istoty takie jak Magowie, czarodzieje, czarownice, elementy i wszyscy inni zauważyli, że od 21 roku ich życia nie starzeją się. Nie są nieśmiertelni, ale ich dusza i ciało nie są narażone na działalność czasu. Dziecko śmierci. Tak mówiono na tę istotę, która zabierała zdolności. A czemu śmierci? Ponieważ jedynym sposobem na zabranie tych oto zdolnosci jest zabicie tej osoby. Dziecko śmierci żyje do dzisiaj i szuka potencjalnych kandydatów o wspaniałych umiejętnościach by posiąść cały świat. Ponoć tylko istota o tych samych zdolnościach jest w stanie powstrzymać tę plagę nieszczęść."

-Ciekawe. - Powiedział Christian - Trzeba zobaczyć co potrafisz.
-Boję się. Mam nadzieję, że nie ja jestem tą osobą. Nawet jeśli wyglądam tak jak własnie wyglądają elementy. Ale czekaj jest tutaj coś o elementach.

"Elementy rodziły się bardzo rzadko, a Dziecko Śmierci zabierało ich zdolności wraz z życiem. Może kiedyś narodzi się istota równie silna i potężna by zgładzić zło kryjące się we wnętrzu potomka czrownicy i czarodzieja."

-Wiesz to oby nie za dużo jak na jeden dzień? Jestem już bardzo zmęczona, a dochodzi już jedenasta w nocy.. - ziewnęłam i spojrzałam na Christiana.
-Chyba masz rację. Jutro zobaczymy co jeszcze jest ciekawego w tej książce. Tak naprawdę to moglibyśmy jutro też zobaczyć co potrafisz. - Uśmiechnął się do mnie.
-Dobra, dobra tylko daj mi już iść spać, bo dzisiaj wydarzyło się za dużo jak na jeden dzień nie sądzisz?
-Masz rację, śpij dobrze - Po wypowiedzeniu tych słów wyskoczył do swojego okna pokojowego, pomachał do mnie, a ja mu odmachałam.
Po chwili wstałam i poszłam pod prysznic. Będąc już cała czysta i umyta położyłam się spać. Zasnęłam bardzo szybko zważywszy na czekające mnie następne zagadki i dzisiejszy dzień.

Następna część już niedługo, a pod tą proszę o łapki w górę jeżeli wam się spodobało i komentarze, abym mogła się poprawić;*

emilciax

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1946 słów i 10691 znaków, zaktualizowała 28 sie 2016.

Dodaj komentarz