Na wstępie. Tekst zawiera sceny przemocy. Odnosi się do szeroko rozumianej dominacji, czy też BDSM. Osobom wrażliwym na takie treści, polecam nie czytać dalej. Resztę zapraszam do lektury.
*********
Klęczę na środku pokoju. Na szyi mam obrożę, a przypiętą do niej smycz trzymam w zębach. Czekam na Mojego Pana.
Tak jak sobie zażyczyłeś oprócz atrybutów mojego zniewolenia mam na sobie biały koronkowy komplet bielizny. Materiał stanika drażni moje już w tej chwili mocno sterczące sutki, a stringi wrzynają się w wilgotną, spragnioną cipkę. Nylon samonośnych pończoch przyjemnie otula nogi. Na stopach mam szpilki, również białe. Dzisiaj miałam być niewinna. Dlatego ubrałeś mnie w biel, pozwoliłeś tylko delikatnie się pomalować, a włosy kazałeś zapleść w warkocz. Wiedziałam, że podoba ci się upadlanie „niewinnych dziewczynek”, a ja jestem gotowa spełnić każdy twój rozkaz. Drżę w oczekiwaniu i niepewności, co mnie dzisiaj czeka. Uwielbiam to, że nigdy nie wiem, czego się po tobie spodziewać.
Rozglądam się po pomieszczeniu, w którym wszystko zostało przygotowane tak, aby jednocześnie dawać rozkosz i ból. Łóżko z rozbudowaną metalową ramą, szezlong, kozioł, ławeczka, do wszystkich mebli łatwo kogoś przypiąć lub przywiązać. Na ścianach znajdują się gablotki, w których można znaleźć najróżniejsze narzędzia tortur i przyjemności. Pełen wachlarz prawdziwego pasjonata dominacji. Ta kawalerka została stworzona tylko po to, żebyś mógł zrobić ze mną, co tylko chcesz. Każde spotkanie z tobą jest niezwykłe, upadlające i wyzwalające jednocześnie. Dlatego nie potrafię z tego zrezygnować. Uwielbiam tą całą otoczkę, tą grę, którą ze sobą prowadzimy.
Z rozmyślań wyrywa mnie chrobot przekręcanego w drzwiach klucza. Z cipki sączy się kolejna porcja wilgoci, a sutki boleśnie przebijają się przez cienką koronkę. Przekraczasz próg pokoju, a ja ledwo powstrzymuję się, żeby na ciebie nie spojrzeć. Nie mogę podnieść wzroku dopóki mi nie pozwolisz.
Zbliżasz się do mnie, widzę twoje wypolerowane, czarne oksfordki. Krążysz wokół mnie jak sęp, szukając jakiejś nieprawidłowości w moim stroju, w moim zachowaniu. Szukasz, za co mógłbyś mnie ukarać.
– Grzeczna, Sunia – słyszę aprobatę w twoim głosie.
Mogę być prezeską dużej korporacji, ale czuję się spełniona tylko w tych chwilach, kiedy ty jesteś ze mnie zadowolony. Chwytasz w dłoń smycz i głaszczesz mnie po głowie. Przesuwasz dłoń na moją krtań i ściskasz ją, dając mi w ten sposób sygnał, żebym na ciebie spojrzała. Unoszę głowę, ale oczy dalej mam spuszczone. Czekam na rozkaz.
– Możesz na mnie spojrzeć – twoja ręka dalej ściska moje gardło.
Wyglądasz jak zawsze nienagannie. Grafitowy garnitur idealnie podkreśla twoje wyrzeźbione ciało. Biała koszula i czarny krawat nadają ci jeszcze większej powagi. Jak zawsze jesteś gładko ogolony, szpakowate włosy masz zaczesane do tyłu, równo ułożone. Jesteś perfekcjonistą, musisz mieć nad wszystkim kontrolę. W twoich zielonych oczach widzę ten błysk, który tak lubię. Groźba połączona z szaleństwem i fascynacją. I ta obietnica, że to będzie kolejna niezapomniana, brutalna przygoda. Mieszanka wybuchowa, od której robię się jeszcze bardziej mokra, o ile to w ogóle możliwe.
Puszczasz moją szyję i popychasz stanowczo, co sprawia, że opadam na klęczki. Ruszasz w stronę kozła trzymając mnie na smyczy. Pokornie ruszam za swoim Panem, cały czas na kolanach. Kiedy już myślę, że dzisiaj spełniłam wszystkie twoje oczekiwania, zatrzymujesz się w połowie drogi. Łapiesz mnie za warkocz i ciągniesz do góry.
– Wstań – w głosie pobrzmiewa groźna nuta. Zaraz dowiem się, czym tym razem naraziłam się na twoją złość. Staje przed Tobą z opuszczoną głową. Słyszę jak cmokasz z niezadowoleniem. – Możesz mi wyjaśnić, co masz w tyłku?
– Korek, Mój Panie – nie rozumiem, czemu o to pytasz, przecież zawsze każesz mi go mieć na nasze spotkania.
– Jak ci się wydaje. Czy grzeczne, niewinne dziewczynki używają takich rzeczy? – pada pytanie, a ja już wiem, jaką głupotę zrobiłam.
– Nie, Mój Panie. – kulę się jeszcze bardziej w sobie, wiem, że zasłużyłam na karę. Tak mi źle, że znowu cię zawiodłam. Jednocześnie nie mogę się doczekać, co w związku z tym dla mnie przygotujesz.
– Właśnie – przyznajesz mi rację, jednocześnie uderzając mocno, otwartą dłonią w odsłonięty pośladek. – Skoro okazało się, że jednak jesteś zwykłą, niewyżytą Suką, to potraktuje cię jak Sukę i wykorzystam, to, że przygotowałaś swój tyłek na kutasa.
Popychasz mnie w kierunku kozła, nie musisz nic mówić, wiem czego ode mnie oczekujesz. Układam się wygodnie, nogi rozstawiam szeroko, a ręce opuszczam wzdłuż nóżek mebla. Podchodzisz i unieruchamiasz mnie w tej pozycji. Tyłek mam idealnie wyeksponowany, oczekujący na karę. Widzę jak podchodzisz do jednej z gablotek i wyciągasz z niej dużych rozmiarów korek analny, a z kolejnej ośmiorniczkę, czyli rodzaj skórzanego bata, z którego rączki wychodzi osiem grubych pasków. Wracasz do mnie, więc szybko opuszczam wzrok, nie chce ci się dodatkowo narażać.
– Ssij – rozkazujesz, wkładając mi w usta sylikonową rączkę ośmiorniczki.
Otwieram szerzej usta i na ile pozwala mi niewygodna pozycja obciągam przedmiot jakby to był twój kutas. Jesteś tak blisko, że widzę wyraźnie odznaczający się w nogawce spodni kształt. Nie założyłeś bielizny, a mnie nakręca to jeszcze bardziej. Do tego zapach męskich perfum, pomieszany z twoim własnym unikalnym zapachem sprawia, że w każdej chwili mogę odlecieć.
– Starczy – zabierasz mi z ust zabawkę, by w następnej chwili zastąpić ją masywnym czarnym korkiem, który ledwo jestem w stanie objąć wargami.
Z oczu wypływają mi pojedyncze łzy, kiedy zostaje podrażniona tylna ściana gardła. Powstrzymuje odruch wymiotny. Choć wypracowałam technikę głębokiego gardła, to w tej pozycji, jest mi trudno przyjąć korek w całości bez krztuszenia. Kiedy walczę o kolejny oddech, odsuwasz pasek stringów na bok, wyjmujesz szybkim ruchem stalową zatyczkę z diamencikiem i zastępujesz ją rączką bata, którego skórzane paski przy każdym ruchu muskają moja muszelkę. Posuwasz mnie rytmicznymi ruchami, z dwóch stron, brutalnie, tak jak lubię. Umiejętnie balansując na krawędzi. Zabawka w moich ustach skutecznie tłumi moje jęki, jestem na granicy orgazmu, kiedy przerywasz zabawę. W tym samym momencie mój tyłek i moje usta stają się puste. Mogę zaczerpnąć głęboki oddech. Niezaspokojona czekam na dalsze kroki. Patrzysz na mnie z dystansu, oceniasz.
– Widzę, że mojej kurewce podoba się ruchanie w dupę. Zamiast kary dostałaś nagrodę. Zaraz to zmienimy.
Po moim ciele przebiega dreszcz strachu. Podchodzisz do mnie od tyłu, ocierając się kroczem o moje pośladki. Tak bardzo chciałabym poczuć ciepło twojego penisa, a nie szorstkość materiału spodni. Szarpiesz za moje majtki, a one boleśnie wrzynają się pomiędzy wargi sromowe, nie trwa to jednak długo, bo materiał pęka na szwie. Łapiesz za półkule i rozszerzasz je mocno. Spluwasz obficie na anus i rozsmarowujesz ślinę po całej długości tyłka. Dziurka nie wróciła jeszcze do siebie po poprzednim razie, a mimo to jęczę z bólu, kiedy wkładasz tam duży korek. Łapię głębokie oddechy próbując przyzwyczaić się do rozmiaru intruza w moim tyłku. Lecz ty nie czekasz i wymierzasz mi pierwsze uderzenie ośmiorniczką, którą jeszcze przed chwilą dawałeś mi rozkosz.
– A teraz będziesz powtarzać: „Jestem zwykłą kurewką”. Zrozumiałaś? – kolejne uderzenie. Pierwsze zawsze jest najgorsze, potem już trochę przyzwyczajam się do bólu.
– Tak, Mój Panie. Jestem zwykłą kurewką – chlast. – Jestem zwykłą kurewką – chlast. – Jestem zwykłą kurewką – chlast. Nie wiem ile razy musiałam to powtórzyć, żebyś w końcu poczuł satysfakcję. Kiedy przestajesz, tyłek pali mnie żywym ogniem. Odsuwasz się i podziwiasz swoje dzieło – czerwone pręgi na jasnej skórze. Siadasz na łóżku rozpinając guzik marynarki i wyciągając z wewnętrznej kieszeni paczkę papierosów. Nadal wyglądasz nienagannie, mimo tego, co już zdążyło się tutaj wydarzyć. Odpalasz jednego i zaciągasz się, a ja, mimo, że nie powinnam, nie potrafię w tym momencie przestać na ciebie patrzeć. Uwielbiam obserwować jak to robisz, jak zaciągasz się nikotynowym dymem, a potem wypuszczasz z ust idealne kółeczka. Uwielbiam patrzeć jak pracuje przy tym twoje jabłko Adama.
– Prosisz się o kolejną karę, Suczko – oznajmiasz, a ja natychmiast opuszczam wzrok.
– Przepraszam, Mój Panie – okazuję szczerą skruchę, bo wiem, że po raz kolejny dzisiaj popełniłam błąd.
Dopalasz fajkę, gasisz niedopałek w popielniczce znajdującej się na stoliku przy łóżku. Podchodzisz i odpinasz klamry krępujące moje kończyny, jednak pomimo zwróconej wolności nie ruszam się nawet o milimetr.
– Możesz zejść – od razu opadam na czworaki, a smycz ląduje w zębach. Korek w moim tyłku drażni odbyt przy każdym ruchu.
– Rozbierz mnie – twoje komunikaty zawsze są krótkie, pewne. Tembr głosu rozpala mnie do czerwoności.
Podchodzę na kolanach i zaczynam rozwiązywać sznurówki twoich butów. Ściągam je i odstawiam w wyznaczone miejsce. Muszą być ustawione idealnie równo. Wracam i rozbieram cię z kolejnych części garderoby. Cały czas na klęczkach pozbywam się czarnych skarpetek, również odkładając je tam gdzie trzeba. W naszej grze wszystko ma swoje miejsce. Kiedy wyciągam ręce, żeby rozpiąć klamkę skórzanego paska, przerywasz mi.
- Zębami, Suko.
Zbliżam twarz do twojego krocza, czuje twardość członka, jego zapach. Najchętniej wtuliłabym nos i po prostu upajała się wonią twojego pożądania. Rozpinam zębami pasek, wyciągając go ze szlufek, następnie guzik i rozporek. Idzie mi szybko i sprawnie, w końcu szkolisz mnie w tym już długi czas. Spodnie trzymają się na kościach biodrowych i wzwiedzionym penisie, więc widzę tylko skrawek wygolonego wzgórka. To też jedna z twoich fanaberii. Nie akceptujesz żadnego włoska w tej okolicy u siebie i tego samego wymagasz ode mnie.
– Panie, czy spodnie mogę zdjąć rękami?
– Tak – głos masz lekko zachrypnięty, na ciebie też to wszystko działa.
Opuszczam spodnie wzdłuż twoich ud. Kutas mnie przyciąga, ale nie mogę go dotknąć dopóki mi nie pozwolisz. Intensywnie czerwona główka celuje w moją twarz, aż prosząc, żebym wzięła ją w usta. Jeszcze nie zasłużyłam na nagrodę, na to żeby poczuć jego aksamitną gładkość. Najpierw muszę wykonać powierzone mi zadanie.
– Czy mogę wstać mój panie? – pytam, kiedy twoje spodnie już są w moich rękach.
– Tak – jesteś dzisiaj dla mnie wyjątkowo łaskawy.
Wstaję, a sylikonowa zabawka wysuwa się delikatnie z mojego tyłka. Automatycznie sięgam, żeby ją poprawić.
– Czy pozwoliłem ci się dotknąć, Suko? – ostry ton powoduje u mnie gęsią skórkę. Strach połączony z pożądaniem, czy może być coś lepszego?
– Przynieś mój pasek – już wiem, że czeka mnie kolejna kara, podaję ci przedmiot, nie podnosząc wzroku. Nadal masz na sobie koszulę i marynarkę, ale od pasa w dół jesteś kompletnie nagi. Członek w pełnej erekcji celuje we mnie. Niemal topię się w swojej wilgoci, tak bardzo na mnie działasz.
– Odwróć się i pochyl – natychmiast wykonuję polecenie. – Odpowiedz mi na pytanie, Suko. Ile razy dzisiaj wykazałaś się niesubordynacją?
– Wydaje mi się, że trzy mój panie – odpowiadam niepewnie.
– Wydaje ci się, czy wiesz? – dopytujesz. – Za bycie niegrzeczną Suką, należą ci się trzy razy. A za to, że nie potrafisz jasno określić ile razy zawiniłaś, co grzeczna suka powinna wiedzieć znając zasady, dostaniesz kolejne trzy razy.
Sześć uderzeń, wiem, że zasłużyłam na więcej. Powinnam dostać więcej, ale jesteś dobrym Panem. Mimo, że wiem czego się spodziewać, pierwsze uderzenie mnie zaskakuje. Sprzączka paska boleśnie rani pośladki, a każde kolejne uderzenie zostawia krwawe ślady. Zagryzam zęby, żeby nie krzyczeć. Będę miała problem, żeby usiąść normalnie przez kilka następnych dni. Trudno, każdy ból jest wart, tego, żebyś był zadowolony. Zresztą to właśnie ból sprawia, że jestem spełniona.
Kiedy pada ostatnie uderzenie, popychasz mnie mocno. Upadam na kolana, nie jestem w stanie utrzymać się na nogach. Stajesz przede mną tyłem, przed oczami mam twoje umięśnione, idealne pośladki. Domyślam się już, jaki będzie kolejny krok.
– Wyliż porządnie.
Zbliżam twarz do rowka, uderza mnie twój intensywny zapach. Wyciągam język i w końcu mogę cię posmakować. Oczywiście wolałabym twojego kutasa, ale zadowolę się wszystkim, co mi dasz. Lizę cię dokładnie po całej długości, jednak to ciemniejsza obwódka anusa przyciąga mnie najbardziej. To na niej postanawiam się skupić, chcę ją rozluźnić, dać ci jak najwięcej przyjemności. Mruczysz z zadowoleniem, kiedy w końcu udaje mi się zatopić w tobie końcówkę usztywnionego języka. Chwytasz penisa i zaczynasz się onanizować. Tak bardzo chciałabym zrobić to za ciebie. Złapać w jedną dłoń grubego członka, a drugą pieścić jądra. Posuwam cię językiem, a ty wykonujesz coraz szybsze ruchy ręką, czuję, że jesteś blisko, więc jeszcze bardziej pogrążam się w dawaniu ci rozkoszy. Parę sekund później kończysz z głośnym jękiem, spuszczając się na podłogę i od razu się ode mnie odsuwasz.
– A teraz, Suka ładnie posprząta. Spisałaś się, więc zasłużyłaś na małą nagrodę – pochylam się posłusznie i zaczynam zlizywać z podłogi twój nektar, którego smak rozchodzi się przyjemnie w ustach. Wypięty tyłek mocno piecze, czuję, że coś po nim spływa, jestem pewna, że to krew. Nabrzmiałe piersi krzyczą, żeby w końcu uwolnić je ze stanika.
– Dokładnie – syczysz i przygniatasz stopą, moją głowę do podłogi. Rozsmarowujesz spermę po podłodze i moim policzku. Puszczasz po chwili, pozwalając mi kontynuować porządki. Kocham ten brak kontroli. Kocham być twoją niewolnicą.
Słyszę dźwięk zapalniczki, a po pokoju roznosi się zapach dymu. Też mam ochotę zapalić, ale będę musiała obejść się smakiem.
– Wstań, umyj się i wróć do mnie – idę do łazienki.
Staram się utrzymać korek na miejscu. Każdy krok sprawia, że się porusza, a po moim ciele rozchodzą się iskierki przyjemności. Tak bardzo pragnę, żebyś w końcu dotknął mojej cipki, żebyś mnie zerżnął. Nigdy nie wiem, czy zechcesz danego dnia dać mi orgazm, ta nuta niepewności sprawia, że to wszystko jest jeszcze lepsze.
Biorę z szafki mokre, antybakteryjne chusteczki i zmywam z twarzy resztki ciebie oraz rozmazany tusz. Drzwi łazienki są otwarte, musisz mieć kontrolę nad tym co robię, poprawiam jeszcze lekko rozczochrany warkocz i jestem gotowa na kolejną rundę. Opadam na kolana i wracam przed twoje oblicze.
– Teraz możesz skończyć mnie rozbierać – cieszy mnie, że znowu mogę cię dotknąć. – Na stojąco – ciągniesz za obrożę. Nie wiem, w którym momencie naszej zabawy zdążyłeś odpiąć od niej smycz.
Łapię za poły marynarki i ściągam ją z twoich szerokich barków. Odwieszam ją, żeby przypadkiem się nie pogniotła. Rozluźniam krawat, pochylasz głowę, żeby było mi łatwiej. Staram się nie dotykać twoich włosów, bo wiem jak ważna jest dla ciebie idealna fryzura. Powoli rozpinam guziki białej koszuli, stopniowo odsłaniając wyrzeźbiony tors. Ona też ląduje na wieszaku. Stoisz przede mną nagi, twój penis budzi się z powrotem do życia, a ja całą siłą woli powstrzymuję się, aby nie pożerać cię wzrokiem.
– Ściągnij stanik i połóż się na ławeczce – czuję ulgę, kiedy moje piersi w końcu są na wolności. Kładę się, chłód mebla przyjemnie łagodzi ból obitego tyłka, choć na chwilę. Ponownie mnie unieruchamiasz, głowa zwisa swobodnie poza krawędzią, a nogi są rozwarte szeroko. Znowu czekam na twój ruch. Zastanawiasz się, co tym razem wykorzystać. W końcu wyciągasz klamerki na srebrnym łańcuszku, szeroką packę i otwarty knebel. Kolejne atrybuty mojego zniewolenia.
Metalowe klamerki boleśnie zaciskają się na wrażliwych sutkach, a pośladki coraz bardziej dają mi się we znaki. W ustach ląduje knebel, który uniemożliwia mi zamknięcie ust, a tobie daje świetny dostęp do gardła. Okrążasz mnie niczym drapieżnik, planujesz. W jednej ręce trzymasz stojącego już kutasa, a w drugiej czarną packę. Pierwsze uderzenie trafia w wewnętrzną stronę uda, drugie w okolicy dolnych żeber, kolejne prosto w pierś. Nie są silne, ale i tak zapewne zostawiają czerwone ślady. Stajesz przy mojej głowie, twój członek jest tylko parę centymetrów od mojej twarzy, wydziela intensywny zapach pożądania. Wymierzasz mi nim policzek z obu stron. Jak cudownie poczuć go w końcu na sobie. Wkładasz główkę w rozwarte usta, badając ich wnętrze, wyciągam język i zaczynam cię dodatkowo lizać. Uwielbiam twój smak, ale nie dajesz mi się nim nacieszyć, bo zabierasz penisa z moich ust i ponownie uderzasz nim o policzki. Drażnisz się ze mną, znowu mnie okrążasz i uderzasz packą w różne części ciała. Jestem tak cholernie podniecona, czuję jak moje soki ze mnie wypływają i spływają po rowku. Wracasz do mojej głowy i już nie bawisz się w subtelności. Ładujesz kutasa w moje usta. Nie mieści się cały za pierwszym razem, więc wycofujesz się i uderzasz jeszcze raz mocniej. Krztuszę się, gardło walczy z twoim rozmiarem, ale nie dajesz mi chwili na oddech, tylko zaczynasz ostro posuwać. Twoje jądra obijają się o nos, jeszcze bardziej utrudniając mi złapanie powietrza, a mimo to z cipki wylewają się kolejne soki. Muszelka niemal krzyczy, żebyś to nią się zajął. Łapiesz równy rytm, gardło przestaje z tobą walczyć, ale teraz do posuwistych ruchów dołączają klapsy. Tym razem skupiasz się na wewnętrznej stronie ud, zahaczając czasami o wargi i łechtaczkę, a mnie przechodzą dreszcze przyjemności. Kompletnie odlatuję jak łapiesz za łańcuszek i zaczynasz ciągnąć sutki, jednocześnie twoje uderzenia stają się odrobinę delikatniejsze, ale za to trafiają w szparkę. Czuję, że nadchodzi orgazm, że zaraz pozwolisz mi zaznać rozkoszy. Jednak, kiedy już mam przekroczyć tę magiczną granicę ty całkowicie przestajesz mnie dotykać. Ruchy w ustach stają się mniej skoordynowane, a kilka sekund później kończysz spuszczając się głęboko. Salwy nasienia zalewają moje gardło, a kutas i jądra całkowicie odcinają dopływ powietrza. Mimowolnie staram się, chociaż minimalnie odsunąć, bo czuję, że mogę za chwilę odlecieć.
Pierwszy oddech jest zbawienny, kiedy w końcu się wycofujesz. Każdy kolejny łapię jak ryba wyciągnięta z wody. Kucasz przy mnie i głaszczesz po policzku. Zawsze zaskakują mnie takie drobne gesty czułości.
– Jesteś dobrą Suczką – szepczesz, a po moim sercu rozlewa się przyjemne ciepło. Cieszę się, że sprawiam ci radość.
Zostawiasz mnie na ławeczce, a sam rozkładasz się na łóżku. Potrzebujesz trochę czasu, żeby być gotowy na kolejną rundę. Na pewno masz w głowie jakiś plan na resztę spotkania. Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec na dzisiaj, tak bardzo potrzebuję orgazmu. Całe ciało mam obolałe od lania, jakie mi dzisiaj sprawiłeś i zdrętwiałe od tkwienia w jednej pozycji. Boli mnie szczęka od tkwiącego dalej w niej knebla, mam wrażenie, że sutki za chwilę mi odpadną, a mimo to dalej mam na ciebie ochotę.
Mija sporo czasu zanim postanawiasz do mnie podejść. W kończynach straciłam czucie, a wnętrze ust jest wyschnięte na wiór.
– Pewnie chce ci się pić, co, Suko? – zadajesz mi pytanie stając nade mną.
Kiwam głową.
– Wydaje mi się, że zasłużyłaś na parę kropel – uśmiechasz się przebiegle.
Już wiem, co ci chodzi po głowie. Łapiesz na wpół stojącego członka i podstawiasz mi do ust. Słony smak moczu rozlewa się na języku. Jestem tak spragniona, że przełykam ile się da, jednak z zablokowanymi wargami nie jestem w stanie wypić wszystkiego, więc płyn rozlewa się po podłodze.
– I znowu nabałaganiłaś – mówisz z dezaprobatą.
Chcę, żeby uwolnił moje usta. Pragnę błagać o wybaczenie. Jakbyś odczytał moje myśli, bo rozpinasz klamrę z tyłu głowy i wyciągasz knebel. Otwieram i zamykam usta kilkukrotnie, żeby rozruszać żuchwę. Ręce i nogi też mam już wolne jednak nie mogę na razie nimi poruszyć. Popychasz mnie lekko nogą i ląduję na podłodze.
– Masz mi coś do powiedzenia?
– Przepraszam, Mój Panie, że znowu zrobiłam bałagan. Błagam o wybaczenie. Czy mogę to posprzątać – chrypię przez wyschnięte gardło.
– Znowu muszę cię ukarać – mówisz to tak jakbyś wcale nie był z tego zadowolony, ale ja dobrze wiem, że jest inaczej. Cieszy cię moje cierpienie.
– Pozbieraj się – rozkazujesz. – Marsz na łóżko i ładnie się wypnij.
Zbieram się na czworaki i ruszam we wskazanym kierunku. Idę grzecznie przy twojej nodze, jak posłuszna Suka, którą jestem. Wdrapuję się na łóżku i klękam w szerokim rozkroku. Korek analny delikatnie wysuwa się z tyłka. Zauważasz to i dopychasz go mocno. Klamerki na sutkach poruszają się wywołując delikatny ból.
– Widzę jak jesteś mokra. Widzę, jaką napaloną kurewką jesteś. Lubisz być moją dziwką, prawda? – wiem, że tym razem oczekujesz odpowiedzi.
– Tak Panie. Uwielbiam być twoją dziwką – potwierdzam szczerze.
– A co dziwki, takie jak ty, lubią najbardziej? – pada kolejne pytanie.
– Dziwki, takie jak ja, lubią być rżnięte.
– Zgadza się – słyszę w twoim głosie zadowolenie z moich odpowiedzi. – Czego byś chciała, Suko?
– Chciałabym, żebyś mnie zerżnął, Mój Panie – w mój głos wkrada się błagalna nuta.
– Nie wiem, czy zasłużyłaś, żeby gościć mojego kutasa, w swojej kurewskiej piździe – zaczynam tracić nadzieję, że poczuję cię dzisiaj w sobie.
– Nie zasłużyłam, Panie – niechętnie wypowiadam, te słowa, ale po dzisiejszych wydarzeniach nie mogę powiedzieć inaczej.
– Masz rację. Nie zasłużyłaś – mam ochotę jęknąć z zawodu. – Ale znaj dobroć swojego Pana.
Czuję jak łóżko ugina się pod twoim ciężarem. Klękasz za mną i przejeżdżasz twardym kutasem po całej długości szparki. Z moich ust wyrywa się cichy jęk ulgi. Tak cudownie cię tam poczuć.
– Powiedz mi jeszcze raz. Czego chcesz suko?
– Żebyś mnie zerżnął, Panie – odpowiadam z całym przekonaniem.
– Co się mówi?
– Proszę, zerżnij mnie, Panie – po pokoju roznosi się dźwięk wymierzonego w pośladek klapsa.
– Błagam, zerżnij mnie, Panie – poprawiam się szybko.
Ta odpowiedź cię zadowala, bo wchodzisz we mnie jednym gładkim ruchem. Jestem tak mokra, że moja cipka przyjmuje cię bez żadnego oporu. Kurwa tak, krzyczę w myślach, ale nie mam odwagi tego wypowiedzieć na głos. Wydobywa się ze mnie cichy jęk.
– Być może ominie cię kara za bałagan – moje serce napełnia się nadzieją, bo nie wiem czy zniosę dzisiaj kolejne lanie. – Jest jeden warunek, nie możesz jęczeć i nie możesz dojść – przez myśl przechodzi mi, że chyba jednak nie ominie mnie kara. Jestem tak spragniona spełnienia, że chyba jestem w stanie poświęcić w tym celu swoje ciało.
– Dobrze mój, Panie – mówię wbrew sobie.
Zaczynasz poruszać się we mnie. Przez zabawkę w moim tyłku, czuję cię jeszcze mocniej. Zagryzam wargi niemal do krwi, żeby nie jęczeć tak bardzo jest to intensywne. Mam ochotę zacząć pieścić łechtaczkę, żeby jeszcze zwiększyć doznania, ale to gwarantowałoby dodatkowe uderzenia. Z każdym ruchem wychodzisz ze mnie niemal całkowicie, by ponownie zagłębiać się na całą długość. Kutas przyjemnie ociera się o miękkie ścianki pochwy wysyłając impulsy przyjemności po całym ciele. Chcę wtulić głowę w poduszę, żeby stłumić głos, ale chwytasz mnie za warkocz i okręcasz wokół dłoni. Przyspieszasz ruchy, a ja z każdym kolejnym wiem już, że jestem na straconej pozycji. Wiem, że nie powstrzymam się dzisiaj od orgazmu, choćbym nie wiem jak się starała. Jądra obijają się o łechtaczkę, a twoje łono dopycha raz, po raz korek w tyłku. Czuję się tak głęboko, tak intensywnie, że nie mogę się dłużej powstrzymywać i zaczynam głośno jęczeć. Słysząc to stajesz, a ja mam nadzieję, że się nie wycofasz.
– Co mówiłem, Suko? – mocne uderzenie w pośladek. – Kara jednak cię nie ominie – opuszczasz moje gościnne wnętrze. Żadna cielesna kara nie może się z tym równać. Zrób ze mną, co chcesz, tylko włóż go z powrotem, błagam w myślach.
Ciągniesz mnie jeszcze mocniej za włosy i w tym samym momencie wkładasz kutasa z furią w moją cipkę. Nie hamujesz się, rżniesz ostro, bezkompromisowo, a ja odlatuję coraz bardziej. Już się nie powstrzymuję krzyczę z rozkoszy i bólu. Krzyczę jeszcze głośniej, kiedy przez moje ciało przetacza się pierwsza fala orgazmu, a pochwa zaciska się na twoim członku więżąc go w środku. Orgazm trwa dobrych kilka sekund, zanim opadam bez sił na łóżko, bo nie jestem w stanie utrzymać się na kolanach. Przetaczasz mnie na plecy i klęcząc nade mną okrakiem, onanizujesz się. Bordowa główka pojawia się i znika pod skórą napletka. Ruchy ręki stają się gwałtowniejsze i ty również kończysz. Zalewasz moje piersi i brzuch nasieniem. Już dwa razy dzisiaj doszedłeś, więc wytrysk nie jest obfity.
– Nie zasłużyłaś, żeby leżeć w łóżku – krótki komunikat. Osuwam się na podłogę.
Zaznałam przyjemności, jestem gotowa ponieść za nią karę. Potrzebujesz kilku minut na złapanie oddechu. Sperma zastyga na moim ciele. Pomimo lekkiego strachu, jaką karę mi wymierzysz, jestem całkowicie spełniona.
– Wstań i podejdź do krzyża. Twarzą do ściany – wstajesz z łóżka i chwytasz w dłonie ośmiorniczkę.
Grzecznie podchodzę do ściany, rozkładam kończyny i czekam aż mnie przypniesz. Nadgarstki i kostki znowu są uwięzione, a ja nie mam żadnej drogi ucieczki przed uderzeniami.
– Licz – rozkazujesz i uderzasz po raz pierwszy.
– Jeden – zaczynam bolesną wyliczankę.
Doliczam do dwudziestu. Uderzenia padały na tułów i nogi. Ślady zostawiasz tylko w takich miejscach, żebym mogła je zakryć. To była moja jedyna zasada, jak zaczęliśmy naszą przygodę. Odchodzisz, a chwilę później słyszę, że bierzesz prysznic.
Wracasz z łazienki, ubierasz się, a kiedy na powrót wyglądasz perfekcyjnie podchodzisz do mnie. Najpierw odpinasz klamry więżące moje nogi, a potem ręce. Upadam, bo zdrętwiałe mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa. Nic już nie mówisz, bo w tym momencie wszystkie słowa są zbędne.
– Dziękuję ci, Panie.
Wychodzisz, zostawiając mnie zużytą na podłodze. Potrzebuję kilku minut, żeby wrócić do rzeczywistości, żeby pozbierać wykończone ciało i doprowadzić się do porządku. Nareszcie mogę wyciągnąć z tyłka kotek, tkwiący tam od początku naszej zabawy. Uwalniam sutki z metalowych klamerek. Podnoszę się do pozycji stojącej i idę do łazienki, muszę zmyć z siebie pot i ciebie, zanim opuszczę mieszkanie i wrócę do swojego świata. Na półce przy lustrze leżą dwie obrączki, jestem zaskoczona, że zapomniałeś zabrać swoją.
Wchodzę pod prysznic i czekam, aż zacznie lecieć gorąca woda. Ciepły strumień przyjemnie koi obolałe mięśnie, kilka ranek daje o sobie znać delikatnym pieczeniem.
Pół godziny później jestem gotowa do wyjścia. Nie zaprzątam sobie głowy bałaganem, wynajęta sprzątaczka przyjdzie jutro ogarnąć kawalerkę. Zamykam za sobą drzwi i wracam do roli matki, żony, prezeski. Wyciągam telefon, bo wiem, że na pewno czeka tam na mnie wiadomość od męża. Nie mylę się. "Odebrałem Julię od koleżanki. Czekam na ciebie w domu", krótko i treściwie jak zawsze.
***
Przekraczam próg domu, ściągam z nóg szpilki. Chłód podłogi przyjemnie łagodzi ból stóp. Z salonu dobiega cichutka jazzowa muzyka. Wiem, że Marek siedzi w swoim ulubionym fotelu i sączy irlandzką whisky. Julia pewnie jest w swoim pokoju i odrabia lekcje. W domu roznosi się przyjemny zapach jedzenia.
Wchodzę cichutko do salonu i podchodzę do mężczyzny, który od piętnastu lat jest moim mężem. Pochylam się nad nim i całuje go delikatnie. Jednak gdy chcę się odsunąć on łapie mnie w talii i sadza sobie na kolanach, przytulając mnie do siebie. Pachnie miętowym żelem pod prysznic, pachnie domem i bezpieczeństwem.
– Ciężki dzień w pracy? – pyta i całuje mnie w szyję, tak jak lubię.
– Bardzo ciężki – przyznaję, obity wcześniej tyłek odzywa się bólem, kiedy próbuję wygonie ułożyć się na kolanach Marka.
– Zaraz będzie gotowa kolacja, a w lodówce chłodzi się wino. Potem zajmę się tobą.
– Jesteś cudowny, wiesz? – pytam retorycznie łapiąc go za rękę i zbliżając ją do swoich ust. – Kocham cię, najmocniej na świecie. – Sięgam do kieszeni spodni. – Zapomniałeś ją dzisiaj zabrać – oznajmiam wkładając na jego serdeczny palec naszą ślubną obrączkę.
Wszystko wróciło na miejsce.
Demony zostały zaspokojone.
I tylko czasami boję się, że mrok całkiem nas pochłonie
1 komentarz
Fallen
Cudowne.