Chociaż męczył mnie solidny kac wstałam dość wcześnie. Posprzątałam dom, ogarnęłam ogródek, dzięki czemu miałam spokojne popołudnie. Było około 18, kiedy dostałam smsa od Grażyny z pytaniem czy za jakąś godzinę może podjechać po zostawiony poprzedniego dnia samochód. Jasne, że mogła. "Paweł wrócił?"- jej pytanie zadane w kolejnej wiadomości trochę mnie zdziwiło, bo kilkukrotnie jej wczoraj wspominałam, że mój mąż wróci z delegacji dopiero w przyszłym tygodniu. "Wiesz przecież, że nie. Dlaczego pytasz?"- odpowiedziałam. "Wiesz dlaczego...". No cóż, wiedziałam, a przynajmniej się domyślałam. Grażyna i ja znałyśmy się od kilkunastu lat, od kilku... sypiałyśmy ze sobą. Niezbyt często, raczej sporadycznie, ale zdarzało nam się. Musiałam jednak odpisać: "nic z tego kochana, Patryk jest w domu i wygląda na to, że nigdzie się dzisiaj nie wybiera". To była nasza żelazna zasada: nikt nie mógł się dowiedzieć o naszym romansie, a już na pewno nie nasze rodziny. Dlatego też byłam w szoku, kiedy Grażyna po wejściu do mojego domu kilkadziesiąt minut później zaczęła mnie całować, przytulać, dotykać...
- Grażka, mówiłam Ci że nie jestem sama!
- To nic...
- Grażyna, jak to nic?!
- To już bez znaczenia...
Nie rozumiałam co ona bredzi, ale i we mnie narastało podniecenie. Chwilę później wylądowałyśmy nagie w moim małżeńskim łóżku. Pieściłyśmy swoje ciała, zabawiałyśmy swoimi cipkami... Zwieńczeniem naszej rozkosznej zabawy było ostre rżnięcie jakie zafundowała mi Grażynka przy użyciu naszego żelowego przyjaciela ukrytego na dnie sypialnianej szafy.
Tuż potem, Grażyna kładąc się zdyszana obok mnie powiedziała:
- Patryk o nas wie, wygadałam się wczoraj.
- Pojebało Cię?!
Nie czekając na odpowiedź trzasnęłam drzwiami łazienki będącej w bezpośrednim sąsiedztwie sypialni. Nie wiedziałam co tym myśleć, nie wiedziałam po co to zrobiła... Gorący prysznic koił moje nerwy. Stałam pod strumieniem wody dobre pół godziny, kiedy ja zakręciłam usłyszałam, że z sypialni dobiegają dwa znajome głosy. Nie było wątpliwosci, że uprawiają seks...
Poczekałam aż głosy ustaną. Sypialnia była pusta kiedy do niej wróciłam, samochód Grażyny stał jednak wciąż pod domem. Nie widziałam jej już tej nocy.
Rano we troje zjedliśmy śniadanie.
1 komentarz
Helen57
Wspaniałe............................