Pan Mieczysław rzucił się na mnie jak wariat.
- Takie dzieweczki jak ty – uwielbiam – zaokrąglone! Z dużymi kuleczkami! Co ja mówię?! Kulami! A zwłaszcza, z pokaźną piłeczką! Piłką! Nawet nie futbolową!
Ten obwieś dorwał się do całowania moich piersi, ssania, lizania… Wreszcie zerwał moją elegancką sukienkę, zostałam tylko w staniku zsuniętym z piersi i w pończochach. Pomiętosiwszy jeszcze moje półkule, zsunął się w dół, by całować mój „bębenek”. Delektował się nim. Cmokał go, masował. Nie mógł nacieszyć się i powtarzał:
- Zbrzuchacona panna to kwintesencja wszystkiego… taką zdobyć! Taką posiąść i smakować ją!
Wyznał, że najbardziej, chce posmakować mojego kwiatuszka… zlizać rosę z płatków. Prawił:
- Wiesz co lubię najbardziej? Gdy łechtaczka jest już tak twarda, że każdym ruchem koniuszka języka mogę dać kobiecie orgazm, trzymam ja chwilami na skraju by ruszyć całym sobą by sprawić jej orgazm, podczas którego staram się lizać, pieścić i ssać łechtaczkę jeszcze szybciej, tak by zaciskała nogi i palce w moich włosach, sprawić takie odczucia, że siłą musi odpychać mnie od swojego chwilowo zmęczonego skarbu…
Jak powiedział… tak i zrobił…
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.