Osaczona 1.

Osaczona 1.Tegoroczne lato dawało się mocno we znaki. Upały dopiero się zaczynały, ale ja już miałam dosyć. Na szczęście tramwaj, jakim jechałam, miał klimatyzację, choć jedna starsza pani i tak musiała mieć otwarte okno. Podróż z centrum Krakowa na Ruczaj gdzie mieszkałam, zajmowała około pół godziny. Po drodze zrobiłam zakupy i zadowolona z wolnego wieczoru udałam się w stronę mieszkania.
To był początek wakacji i przełomowy okres w moim życiu. Skończyłam właśnie pierwszy rok polonistyki i dostałam prace jako korektorka w pewnym wydawnictwie.
Wakacje były miłym czasem i planowałam rozejrzeć się w ich trakcie za jakimś towarzyszem życia.
Wchodząc do klatki, jak zawsze spojrzałam do skrzynki na listy. Przez kratki zauważyłam niebieski list. Wyjęłam go i ze zdumieniem stwierdziłam, że nie ma nadawcy. Było na nim napisane Elżbieta Makowska i mój krakowski adres, choć nie byłam tu zameldowana. Koperta była sporego formatu i można było domniemywać, że jest w niej jakaś płyta.
Zaciekawiona tym, co jest w środku, szybko udałam się na górę. Otworzyłam list. Faktycznie w środku była płyta CD i napisany na komputerze anonim.
„Pięknie się zabawiasz Elu. Ciekawe co by było, gdyby taka sama płyta trafiła do twoich rodziców”.
Pod spodem w nawiasie był napisany adres moich rodziców, w wiosce gdzie mieszkam.
Sama się sobie dziwiłam, ale jak na razie, to nie czułam zdenerwowania. Byłam przekonana, że to jakiś kretyński żart. Nalałam sobie kieliszek czerwonego wina i załączyłam laptopa. Mój stary Asus potrzebował chwili, by się rozgrzać i działać w pełni sprawnie. Z drugiej strony, gdyby na płycie był jakiś wirus, to wcale bym go nie żałowała i miała w końcu motywację do zakupu nowego.
Włożyłam płytę. Zauważyłam, że trzęsą mi się palce. Cała ta sytuacja, choć tego nie wyczuwałam, wzbudziła we mnie niepokój. Dopiero po chwili, gdy na ekranie wyświetlił się film, poczułam złość, zdenerwowanie i strach.
Data w prawym dolnym rogu ekranu wskazywała na to, że nagranie zrobiono w czwartek, kilka dni temu. Tego dnia zrobiłam małe głupstwo, przynajmniej tak myślałam do tej chwili. To była jednak wielka głupota, a nie mały wybryk. Tego dnia świętowałam zdanie ostatniego egzaminu. Wiadomo, w czwartki kończy się tydzień studencki i idziemy na imprezę. Tamtego dnia zaszalałam jednak bardziej niż zwykle. Wypiłam sporo alkoholu, ale nie aż tyle by stracić świadomość. Stało się coś innego. Byłam tak ośmielona, że gdy tańczyłam w klubie z jakimś chłopakiem, poczułam na niego ochotę. Zaproponowałam, byśmy poszli do mnie. Kiedy obudziłam się następnego dnia, już go nie było. Nie żałowałam tego, co zrobiłam, cieszyłam się też, że zarówno dla mnie, jak i dla niego była to jednorazowa przygoda. Nie był kiepski w łóżku, ale poza seksem pewnie nic innego by się między nami nie zrodziło.
Czułam, jak rośnie mi ciśnienie. Na ekranie laptopa pojawiła się moja sypialnia. Otworzyłam usta ze zdziwienia. Widziałam siebie i tego chłopaka, jak wchodzimy i się całujemy. Właściwie to podtrzymywał mnie, bo miałam problem z ustaniem na nogach. Chwile potem zaczął mnie rozbierać.  
Zamknęłam z impetem klapę od laptopa. Nie wiedziałam, co się dzieje. Odruchowo podeszłam do okna i zasłoniłam je. Było na to kilka dni za późno. To już nie miało znaczenia. Padłam ofiarą jakiegoś podglądacza, który nakręcił film pornograficzny z moim udziałem. Nie wiedziałam, czy za chwilę oszaleje ze złości, czy spale się ze wstydu.  
Przypomniałam sobie o karteczce dołączonej do płyty. Dopiero teraz dotarło do mnie, w jak wielkie bagno się wpakowałam. Jeśli faktycznie moi rodzice dostana podobny list? Co o mnie pomyślą?
Tryb przypuszczający, jakim było sformułowane to zdanie, uświadomił mi, że nadawca tylko straszy mnie, że to zrobi. Skąd wiedział, jak się nazywam, gdzie jestem zameldowana? Wiedział o mnie wszystko. A może obserwował mnie od jakiegoś czasu? Może jestem na celowniku jakiegoś gwałciciela?
Dopiłam do reszty kieliszek wina. Wpatrywałam się w komputer. Chciałam zobaczyć, co jest dalej. Pomimo całej tej sytuacji chciałam zobaczyć siebie uprawiającą seks. Włączyłam film.
Leżałam na łóżku w samej bieliźnie i śmiałam się. Mój partner stał nade mną i robił coś na kształt męskiego striptizu. On także musiał być mocno pijany. Kiedy rozebrał się, rozłożyłam nogi, zapraszając go do siebie. Byłam tym zaskoczona. Jak mogłam zrobić coś takiego jak jakaś dziwka? Postanowiłam nigdy więcej nie pić alkoholu, po czym nalałam sobie wina. Oglądałam, jak koleś pieprzy mnie od przodu i od tyłu. Leżałam jak kłoda i z tego, co widać, zasnęłam w trakcie drugiego stosunku.
Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. Film skończył się w chwili kiedy wyszedł z mojej sypialni.
W mojej głowie kłębiło się naraz tysiąc myśli. Podejrzewałam, że to on był autorem. Znał moje imię, może powiedziałam mu też nazwisko. Był u mnie, więc znał adres. Skąd jednak wiedział, gdzie jest mój dom rodzinny?
Najważniejszym pytaniem tego wieczoru było to, czego adresat tajemniczej przesyłki chce ode mnie? Przecież nie chciał się tylko pochwalić tym, że potrafi obsługiwać kamerę!
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pokazała się informacja o zastrzeżonym numerze. Już nawet nie pamiętałam o takiej usłudze, zwłaszcza że od dawna nikt do mnie z takiego numeru nie dzwonił.
Odebrałam, ale w słuchawce przez pierwsze kilka sekund nikt nie raczył się odezwać.
- Witaj Elżbietko. Podobał ci się film?
Zdębiałam. W mig dotarło do mnie, że rozmawiam z nadawcą tej przesyłki.
- Kim jesteś i czego chcesz ode mnie?
- Konkretna dziewczynka. Takie lubię.
- Pierdol się zwyrolu i gadaj, czego chcesz? Pieniędzy?
Zaśmiał się.
- Pieniądze Elu to rzecz nabyta. Kupujemy za nie przedmioty, a potem je wyrzucamy. Dużo lepsze są wspomnienia i przygody, jakie zostają w nas na zawsze i kształtują naszą osobowość — powiedział.
W zasadzie zgadzałam się z nim. Chciałam mu to powiedzieć i lekko się z nim spouchwalić. To była chyba lepsza metoda niż walka z nim na zasadzie wymiany ciosów. Nie sądziłam, by wystraszył się policji.
- Nie martw się. Na razie twoi rodzice nie dostali filmiku i tylko od ciebie zależy, jak długo taki stan rzeczy będzie się utrzymywał.
Lekko się uspokoiłam, ale szarpało mnie od środka.
- Dobra! Mów co mam zrobić?
- Na początek pójdziesz do swojej sypialni i odsłonisz zasłony.
Zatkało mnie. To znaczyło, że cały czas mnie obserwuje i doskonale wie, co teraz robię.
Nie miałam pola manewru. Zrobiłam, co chciał.
- Co teraz? - zapytałam stanowczo.
- Ślicznie wyglądasz w tej czerwonej bluzce, ale upał dziś niemiłosierny. Może zdejmiesz ją i pochodzisz w samym staniczku do końca dnia?
- Chyba kpisz! - powiedziałam i zaśmiałam się.
Nie odzywał się. Ta cisza była bardziej wymowna niż tysiąc słów. W sumie to, czego chciał, nie było aż takie straszne. Tysiące kobiet chodzą w bieliźnie po mieszkaniu.
Odłożyłam na chwilę telefon i zdjęłam bluzkę. Mój czarny stanik był cały spocony. On też prosił się, bym go zdjęła, ale tego robić nie zamierzałam.
- Masz śliczne piersi Elżbietko — powiedział, a mnie zaczęło telepać. Nienawidziłam, jak ktoś mówił do mnie w ten sposób.
- Dziękuje, panie.... - powiedziałam miło i liczyłam, że się przedstawi. Niestety w słuchawce usłyszałam tylko śmiech. Było w nim coś przerażającego, a zarazem taka pewność siebie. Nie miał zamiaru ukrywać, że ma nade mną przewagę.
- Czekaj grzecznie na dalsze instrukcje. Jak będziesz posłuszna, to nikt o niczym się nie dowie. Potrafisz być grzeczną dziewczynką?
- Potrafię — powiedziałam cicho i ze łzami w oczach.
Rozłączył się. Chodziłam całe popołudnie i wieczór półnaga po mieszkaniu. Nie mogłam nic przełknąć ani zrobić. Cały czas oglądałam tylko telewizje. Czasem zbliżałam się do okna, licząc na to, że dostrzegę, gdzie jest kamera, która mnie obserwuje. Blok naprzeciwko miał ponad sto mieszkań. To mogło być każde!
Około dwudziestej drugiej poszłam do łazienki i zdjęłam z siebie ubranie. Dopiero wtedy zobaczyłam i dotarło do mnie, że nie jestem cała mokra z potu, ale z podniecenia.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.