Jeden dzień bez telefonu od mojego podglądacza mógł oznaczać wiele i tak naprawdę nic. Nie wiedziałam jak mam to milczenie interpretować, ale nie dawało mi spokoju. Powinnam się cieszyć i liczyć na to, że wszystko było głupim żartem, ale bałam się, że tak nie będzie. Gdzieś w głębi duszy, choć to straszne, czekałam na telefon od niego. Zastanawiałam się, czy to już syndrom sztokholmski.
Następnego dnia wracając z pracy, pełna obaw zajrzałam do skrzynki na listy. Nie znalazłam tam nic w kolorze papeterii, jaką do tej pory mi przysyłał. Było jedynie awizo. Widniała na nim informacja, że jest dla mnie paczka i mogę ją odebrać po osiemnastej. Tak się złożyło, że było już około dziewiętnastej i nie zwlekając, udałam się na pocztę. Nie spodziewałam się niczego, nie robiłam zakupów w sieci. To musiała być paczka od mojego szantażysty.
Zastanawiało mnie tylko dlaczego skorzystał z usług poczty, skoro najwyraźniej zna kod do domofonu. Paczka nie zmieściła mu się do skrzynki na listy i pewnie dlatego musiał ją nadać. Może bał się zostawić pod drzwiami. Pewnie dlatego wczoraj milczał. To by znaczyło, że nie jest tak przebiegły, jak chciałby, żebym o nim myślała.
Kobieta na poczcie niosąc przesyłkę, rozwiała moje wątpliwości. Pudełko nie było jakichś olbrzymich gabarytów, ale na pewno nie zmieściłoby się do skrzynki na listy. Ciekawiło mnie, ile szukał takiego niebieskiego papieru.
Byłam ciekawa, co wpisał w miejscu nadawcy. Omal nie wybuchnęłam śmiechem na całą placówkę, kiedy zobaczyłam tam Christian Grey. Adres, jaki podał, był wzięty z kosmosu. Zastanawiałam się, kto przyjął taką paczkę, wiadomo, że z lewymi danymi. Przyjrzałam się pieczątce i aż mnie zmroziło. Paczka została nadana w mojej rodzinnej miejscowości! Nie miałam pojęcia, co to wszystko ma znaczyć.
Wróciłam do domu, położyłam paczkę na stole i myślałam. To niemożliwe, żeby szantażysta pochodził z mojej wioski i był na przykład jednym z chłopaków, jakich w liceum spuściłam po brzytwie. Przecież musi mieszkać naprzeciwko i obserwować mnie. Z drugiej strony nikt nie zabroniłby mu wynająć mieszkania, ale czy miałby aż taką korbę na moim puncie? Druga hipoteza zakładała, że szantażysta zadał sobie trud i pojechał do mojej wsi, żeby tam nadać paczkę i dać mi do myślenia. Jeśli tak faktycznie było, to bez wątpienia osiągnął swój cel.
W końcu zdecydowałam się otworzyć pudełko. W środku nie znalazłam jednej, a kilka rzeczy. Były tam perfumy bardzo drogiej marki, na które nie byłoby mnie jeszcze długo stać. Koszulka nocna w moim rozmiarze, idealna, co mnie lekko zaniepokoiło. Dwie pozostałe rzeczy mogłam przewidzieć. Były to kajdanki z niebieskim futerkiem i wibrator, tym razem w różowym kolorze.
Nie zdążyłam się jeszcze wszystkiemu przyjrzeć, kiedy zadzwonił telefon. Wiedziałam, kto dzwoni.
- Witaj piękna. Co u ciebie?
- Wszystko dobrze, a u ciebie? Dawno się nie odzywałeś. Sądząc po paczce, to robiłeś zakupy i podróżowałeś. Podoba ci się moja okolica?
- Ciesze się, że masz dobry nastrój. Mam nadzieje, że moje prezenty ci się spodobały.
- Jeśli to ma być rekompensata, za to, co mi urządzasz, to zgadzam się je przyjąć, liczę na to, że więcej się nie odezwiesz.
- Nie malutka. To tak nie działa. Posłuchaj mnie uważnie. Nie dostałaś tych rzeczy przypadkowo. Każda z nich będzie ci w niedługim czasie potrzebna. Dziś wibrator.
- Że co?
- Pójdziesz teraz do sypialni i zrobisz to, co ostatnio. Powoli się rozbierzesz, a potem zaspokoisz się tym cacuszkiem. Chce zobaczyć rozkosz na twoich ustach.
- Czy ciebie gościu do reszty pojebało!? Idę na policje!
- W porządku. Na pewno mnie znajdą. Hahaha. Zastanów się lepiej nad tym, co powiedzą twoi sąsiedzi, kiedy dowiedzą się, że wyjechałaś na studia i puszczasz się na lewo i prawo. To bardzo katolicka rodzina i nie darują tak łatwo twoim rodzicom, że nie potrafili wychować odpowiednio córeczki.
Poczułam bezsilność. Zadanie było dla mnie upokarzające, ale czułam w sobie jakieś dziwne napięcie i może fajnie byłoby je rozładować w ten sposób? Czułam, że próbuje sama się przed sobą usprawiedliwić. Chciałam to mieć za sobą.
Wzięłam wibrator. Ku mojemu zaskoczeniu były już w nim baterie. Udałam się do sypialni.
Dziś było chłodno i miałam na sobie sweterek. Zdjęłam go. Wyobrażałam sobie, jak pieje z zachwytu, widząc mnie w czarnym koronkowym biustonoszu. Zdjęłam go. Pochyliłam się do przodu, zdejmując spodnie, razem z majtkami. Czułam, jak rośnie we mnie podniecenie wywołane najprawdopodobniej całą tą sytuacją. Nie byłam jeszcze tak wilgotna, by wsadzić w siebie plastikowego kutasa. Położyłam się wygodnie i zaczęłam masować swoje piersi. Przypominałam sobie najlepsze stosunki w moim życiu. Nie miałam wielu partnerów, ale z niektórymi zaliczałam cudowne orgazmy.
Mój organizm reagował prawidłowo, ale nie na tyle, bym była już gotowa. Położyłam się na brzuchu i masowałam swoje pośladki. Chcąc nie chcąc dotykałam także swojej muszelki. Była coraz bardziej wilgotna. Ponownie zajęłam się moimi piersiami. Po chwili włączyłam wibrator. Nie zamierzałam się nigdzie śpieszyć, zresztą ten zbok pewnie też liczy na długi pokaz. Ustawiłam średnie obroty i zaczęłam masować nimi swoją waginę. Wibrator był świetny. W dotyku przypominał prawdziwe prącie. Od razu zrobiło mi się przyjemnie. Powoli wkładałam go coraz głębiej. Nie podnosiłam obrotów, te, które były musiały wystarczyć. Moje nogi zaczął przechodzić lekki prąd, do małego palca co świadczyło o tym, że orgazm jest blisko. Tak też się stało. Moje ciało przeszedł bardzo silny jak na takie warunki orgazm. Było to zasługą zapewne odpowiedniego sprzętu, jakim się potraktowałam. Od razu chciałam zaspokoić się drugi raz, ale doszłam do wniosku, że nie będę robiła przyjemności temu sukinsynowi. Planowałam zrobić to drugi raz pod prysznicem.
W pokoju rozległ się dźwięk telefonu.
- Byłaś cudowna. Już nie mogę się doczekać, kiedy sam się do ciebie dobiorę.
Moje serce zamarło.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.