Nieziemska rozkosz cz.10

Nieziemska rozkosz cz.10Ze słodkiej krainy morfeusza obudził mnie dźwięk telefonu. Niechętnie przewróciłam się na drugi bok i starałam się dłonią wymacać smartfona, bez skutku. Nie widząc już innego rozwiązania, wstałam.  

5 nieodebranych połączeń

09:41

Oszalała? Pierwsza myśl jaka pojawiła się w mojej głowie. Wykręciłam numer i od razu po pierwszym sygnale usłyszałam;

-Dlaczego nie odbierasz?! Śpisz jeszcze? Zapytała, była podekscytowana. Chciała się pewnie czymś pochwalić i nie mogła się już wytrzymać, standardowo.

-Odsypiam, możemy pogadać później? Łóżko wzywa mnie z powrotem-wymruczałam, powstrzymując ziewanie. Jęknęła po drugiej stronie i zakończyła połączenie. Nie przejęłam się tym zbytnio i wtuliłam się w miękką kołdrę. Tydzień urlopu był po to, żebym mogła sobie odpocząć. Potem czekała mnie podróż służbowa do Nowego Yorku, ostatnia rzecz o której marzyłam. Podskoczyłam, kiedy ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi. Co jest, do cholery? Założyłam sweter i zbiegłam na dół.
-Gorąca kawa i świeże bajgle -Bev przepchnęła się obok mnie i położyła wszystko na stole w kuchni. Podała mi gorący kubek z logiem Starbucks'a. Mocny zapach kawy doszedł do moich nozdrzy,rozbudzając mnie odrobinę.
-No to mów,co masz powiedzieć-przewróciłam oczami widząc jej rozanieloną minę. Usiadła na kanapie i westchnęła:
-Umówiłam się z tym facetem z wczoraj-tryskała energią, a do mnie dopiero teraz zaczęły docierać jej słowa. Usiadłam na fotelu na przeciwko niej.  

-Chcesz, żebym była Twoją skrzydłową? Szturchnęłam ją zaczepnie,starając się rozluźnić ją przed spotkaniem.  

-W zasadzie, to chciałam Cię o to poprosić- kompletnie zapomniałam co chciałam powiedzieć, bo nie spodziewałam się takiej prośby. Nakręcała nerwowo na palec i patrzyła na mnie tak, jakby od tego zależało jej życie. Lubiła dramatyzować i tym razem nie mogło być inaczej. Nie wydawało mi się to dobrym pomysłem, miała go oczarować, jak miałabym jej w tym pomóc? No, ale czego nie robi się dla przyjaciółki.

-Na którą masz być gotowa? Rzuciła mi się na szyję i powiedziała, że na ósmą. Zaraz po wypitej kawie wyciągnęła mnie na zakupy. Obleciałyśmy całe centrum handlowe, nie oszczędzała. Przymierzyła kilkanaście sukienek i par butów. Po kilku kolejnych gadzinach, dwóch pizzach i koktajlach mlecznych, w końcu znalazła. Szafirową sukienkę przed kolano, bez ramiączek. Na górnej części sukienki miała odrobinę brokatu. Czarne, dziesięciocentymetrowe szpilki i wyglądała jak milion dolarów. Byłam pewna, że się jej nie oprze. Wychodząc z galerii zauważyłam Drake, razem z jakąś kobietę. Całowali się, poczułam ukłucie w klatce. Beverly podążyła za moim wzrokiem i pogłaskała mnie czule po plecach.

-To na pewno nie tak- zaczęła go tłumaczyć, ale powstrzymałam ją ruchem dłoni. Nie byłam jedną z tych dziewczyn, robiących aferę na środku ulicy. Dumnie uniosłam głowę i nie szczycąc go więcej spojrzeniem, ruszyłam w kierunku samochodu. Bev chciała do nich podejść,ale wybiłam jej ten pomysł z głowy. Nie będziemy robić sensacji. Oczywiście,że było mi przykro,bo zdążyłam się już zaangażować,ale etap rzucania przekleństwami zakończył się w szkole średniej-Dupek,przykro mi-objęła mnie czule ramieniem,żeby dodać otuchy. Nie miałam zamiaru psuć jej wieczoru,moje dramaty mogą poczekać na później.
*****
Zaprosił ją do jakiegoś klubu na drugim końcu miasta. Żaden z naszych znajomych nie mieszkał w tej okolicy. Jedyne co kojarzyłam to sklep z przetworami ekologicznymi,ruda zaraziła mnie tą nową modą.
Pomimo późnej godziny było niemal pusto. Zajęłyśmy stolik z napisem ,,rezerwacja''i czekałyśmy na rozwój wydarzeń. Mężczyzna pojawił się kilka minut później.
-Witam piękne Panie,chociaż muszę przyznać nie spodziewałem się Ciebie tutaj-odrzucił mnie miłym spojrzeniem i ucałował moją dłoń-Czego się napijecie? Wszystko na koszt firmy- puścił oczko i rozsiadł się wygodnie na przeciwko.  

Rozmowa nawet całkiem szybko się im skleiła. Wyczekałam na odpowiedni moment i zmyłam się,wysyłając Be sms'a z informacją,że jadę do domu. Taksówka czekała już na zewnątrz:
-Poproszę do centrum- wiedziałam,że o tej godzinie już tylko jeden sklep jest czynny,znany wszystkim monopolowy. Miałam ochotę na wino i paczkę tłustych chipsów. Połączenie raczej średnie, ale nie obchodziło mnie to. Dumna, jak paw po kupieniu moich upragnionych pyszności ruszyłam w kierunku mieszkania. Niecałe pięć minut drogi.  
W środku od razu wyjęłam kieliszek i napełniłam go do samej góry. Tutaj nie muszę udawać damy. Obejrzałam pierwszą część Bridget Jones,robiąc wszystko,żeby nie myśleć o sytuacji w centrum handlowym.  Zależało mi na nim,ale nie byłam jedną z tych desperatek, które robiły aferę i użalały się nad sobą. Chciałam to wyjaśnić,ale może nie dzisiaj. Jestem na to zbyt pijana. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam,prawdopodobnie nadmiar wrażeń dał o sobie znać. Zerwałam się słysząc dzwonek do drzwi. Zataczałam się odrobinę i chwilę zajęło mi dojście do drzwi. Na zewnątrz stał Drake z bukietem róż. Nie zastanawiając się długo,zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Zablokował je stopą i wszedł do środka.

-Wyjdź-powiedziałam ochryple. Nie czułam się najlepiej i nie byłam w stanie jeszcze trzeźwo myśleć. Spojrzał na mnie czule i wyciągnął dłoń, żeby dotknąć mojej twarzy, ale odsunęłam się. Zakręciło mi się w głowie, złapał mnie w ostatniej chwili.

-O jedną lampkę za dużo? Parsknął śmiechem, a ja szybko go odepchnęłam. Co on sobie wyobrażał?
-Co Ty tutaj w ogóle robisz? Najpierw widzę,jak całujesz się z jakąś dziewczyną w galerii handlowej, a teraz przychodzisz sobie tutaj,jak gdyby nigdy nic i myślisz,że co? Tyle słów na jednym wydechu w moim obecnym stanie było sporym wyzwaniem. Odetchnął cicho i odsunął się.  
-Widziałem Cię, ale nie mogę Ci tego teraz wytłumaczyć-fakt,że mnie wtedy widział jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Nic nie zrobił,nie przeprosił. Stał tylko i na mnie patrzył.
-Myślałeś,że jakieś pieprzone kwiatki załatwią sprawę? Padnę Ci w ramiona i powiem,.że się w Tobie zakochałam?-Te słowa wyszły nieplanowane, alkohol dodał mi za dużo odwagi. Natychmiast tego pożałowałam.
-Zakochałaś się...-przerwał w połowie zdania,bo.zaczęłam go okładać tymi różami. Dałam upust całej złości,a jemu się należało.  
-Przestań już-Chwycił mnie za ręce blokując wszystkie ruchy-Odpowiedz mi na pytanie,zakochałaś się we mnie? W jego oczach pojawiło się coś czego nie widziałam do tej pory,jakby nadzieja?  
-Teraz to bez znaczenia,nie chcę Cię widzieć-szepnęłam,czując się przytłoczona. Byłam w stanie wiele znieść,ale w tym momencie na prawdę miałam dość. Wciąż mnie trzymał i nie zerwał naszego kontaktu wzrokowego.
-Wiem,że tak nie myślisz,ale porozmawiamy kiedy ochłoniesz-powiedział spokojnie i ruszył w kierunku wyjścia. Zagryzłam zęby,próbując zachować spokój.
-Nie sądzę-mruknęłam,chciałam mu dokopać.  Zatrzymał się w pół kroku i odwrócił się do mnie. Dziesięć sekund później jego usta miażdzyły moje. Wymusił na mnie pocałunek,a ja bez chwili protestu mu go oddałam.
-To mi wystarczy-wyszeptał i bez słowa wyjaśnienia zniknął za drzwiami.

Dodaj komentarz