Nieziemska rozkosz cz. 11

Nieziemska rozkosz cz. 11Obudził mnie rano kac. Głowa pękała, a w ustach miałam Saharę. Miałam ochotę cały dzień zostać w łóżku, zakopać się pod kołdrą i zniknąć. Niestety, nie umiałam tak.  
Wyczołgałam się z pościeli, zeszłam do kuchni i zagotowałam wodę w czajniku. W międzyczasie wypiłam pół butelki wody i połknęłam dwie tabletki aspiryny. Tylko czarna, mocna kawa mogła postawić mnie na nogi.  
Minęło trochę czasu zanim zaczęłam normalnie funkcjonować. Musiałam się przewietrzyć, siedzenie w domu nie poprawiało mi nastroju.  
Zadzwoniłam do Bee czy Drake jest na siłowni i dopiero kiedy poraz dziesiąty upewniła mnie, że na pewno go dzisiaj nie będzie, zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Nie chciałam wyjść na paranoiczkę, ale konfrontacja z nim to ostatnie na co miałam ochotę.  
Na siłowni pojawiłam się kilkanaście minut później, założyłam czapkę z daszkiem ale moje,, tu '' było kiepskie. Biorąc pod uwagę to, że Bee poznała mnie zanim jeszcze weszłam, bardzo kiepskie.  
-Co Ty masz na sobie? Obejrzała mnie dokładnie i próbowała powstrzymać śmiech. Ortalionowy dres, stara bluza wygrzebana z głębin szafy i ta nieszczęsna czapka. Musiałam wyglądać jak siedem nieszczęść.
-Wyglądasz jakbyś spała w bunkrze- parsknęła śmiechem i pociągnęła mnie za rękę. Zaprowadziła mnie do swojej szatni i nalała do jkubka gorącej kawy-Zaraz poszukam Ci czegoś do przebrania, a to lepiej wyrzuć- powiedziała, grzebiąc w szafce. Przewróciłam oczami, nie szata zdobi człowieka. No dobra, może w tym przypadku miała rację.  
Podała mi czarne rajstopy i czerwoną, długą koszulę.  
-W tym raczej nie poćwiczę - przyjrzałam się koszuli, która przypominała raczej sukienkę. Po co mi to dała?  
-Nie będziesz ćwiczyć, idziemy na spacer- pozbierała swoje rzeczy, zabrała ode mnie kubek i stała nade mną w oczekiwaniu.  
-Pracujesz przecież , nie możesz sobie tak po prostu wyjść- zaskoczyła mnie, nie umawiałyśmy się wcześniej na nic. Przewróciła oczami i zabrała klucze.  
Na zewnątrz czekała już jej koleżanka. Szukała czegoś na recepcji, ale kiedy nas zobaczyła szeroko się uśmiechnęła.  
-Wszystkie papiery zdążyłam już zrobić, jak będzie pusto zamknij wcześniej, Drake'a dzisiaj nie będzie - Bee wszystko jej wyjaśniła i już zbierałyśmy się do wyjścia, kiedy zawołała za nami.  
-Właśnie przyjechał -skinęła głową na parking, Wyciągnął z bagażnika torbę sportową i już szedł w kierunku wejścia. Miałam ochotę zapaść się pod ziemię, nie miałam ochoty na rozmowę. Spojrzałam błagalnie na Beverly. Odetchnęła głęboko i puściła mi oczko. Podeszła do niego, kiedy tylko pojawił się w polu widzenia i zaprowadziła go do biura, nie dając nawet szansy spojrzenia w tą stronę.  
-Pokłóciłaś się z nim? Andy przyjrzała mi się badawczo, uśmiechała się, ale za tym uśmiechem kryło się coś innego. Może niechęć? Zazdrość? Nie byłam w stanie tego określić, ale wyczuwałam między nami jakieś napięcie. Nie miałam też pojęcia skąd wiedziała, że coś między nami jest, ale nie chciałam w to brnąć.  
-Nie, małe spięcie, trenera i podopiecznej- wymusiłam uśmiech. - Nic takiego - Milczała przez dłuższą chwilę, ale za chwilę zaczęła się śmiać.  
-Tak się tylko z Tobą droczę, wiem że nie jesteś w jego typie- mrugnęła do mnie, a ja ugryzłam się w język. Nie warto. Z niezręcznej ciszy uratowała mnie Bee.  
-Chodź piękna - objęła mnie ramieniem i posłała dziewczynie poirytowane spojrzenie. Najwyraźniej usłyszała urywek naszej rozmowy i była po mojej stronie. Byłam za to wdzięczna.  
Słońce mocno grzało, ale napawało mnie dobrą energią-Od razu lepiej, prawda ? Odetchnęłam i zamknęłam oczy, ciesząc się promieniami na mojej skórze.  
Kupiłyśmy sobie kawę i usiadłyśmy nad jeziorem, niedaleko parku. Cisza i spokój, właśnie tego potrzebowałam.
Tylko cykanie świerszczy i wiatr szumiący gdzieś w drzewach przerywały ten błogostan.  
-Miałaś rację z tym spacerem, potrzebowałam świeżego powietrza -powiedziałam po dłuższej chwilii, Bee wygrzebała z torebki paczkę ciastek i położyła pomiędzy nami-Jesteś najlepszą przyjaciółką-przytuliłam ją mocno, biorąc przy okazji jedno ciastko.  
-W trudnych sytuacjach kobieta potrzebuje spokoju i czegoś słodkiego- zadowolona z siebie położyła się na trawie. Uwielbiałam ją szczerze za to. Nie wymagała ode mnie niczego, żadnych przymuszonych zwierzeń, ani analizowania każdej sytuacji. Kogoś takiego zawsze szukałam w swoim życiu i znalazłam w jednym z najbardziej oczywistych miejsc.  
-O czym z nim rozmawiałaś? Ciekawość wzięła nade mną górę, wytrzymałam wystarczająco długo. Jeden dzień nie sprawi, że nagle jakimś cudownym sposobem się w nim odkocham. To było niemożliwe.  
-Pytał co u Ciebie, tłumaczył mi się, ale nie dowiedziałam się niczego nowego - dopiero po chwili kontynuowała-Ta kobieta to ktoś z jego przeszłości, ale nie chciał wdawać się w szczegóły - poczułam ukłucie, bo takie historie zawsze kończą się tak samo. Ktoś w ostateczności ma złamane serce.  
-Rozumiem, ktoś zawsze się pojawia, kiedy zaczyna być dobrze - starałam się przyjąć to na klatę, ale patrząc na jej minę, musiałam zabrzmieć jak ktoś na skraju depresji. Nie chciałam litości, sama musiałam jakoś rozwiązać ten problem.  
-Musicie po prostu spokojnie porozmawiać, jesteś dla niego bardzo ważna widzę to. Trochę go już znam, wiem co mówię - podała mi telefon. Wiem co musiałam zrobić.  
Wróciłam do domu późnym wieczorem. Cały czas zastanawiałam się czy zadzwonić do niego, czy napisać wiadomość. Co w ogóle powinnam zrobić? Wszystko ulotniło się, kiedy zobaczyłam, że siedzi pod drzwiami. Po chwili wahania podeszłam do niego.  
-Co tu robisz? Byłam dumna z siebie, że potrafiłam powiedzieć to tak spokojnie, kiedy w środku cała drżałam. Jak oparzony poderwał się na równe nogi. Na jego widok serce biło mi jak oszalałe i nienawidziłam go za to. Wyglądał na zmęczonego, oczy miał podkrążone, a ubrania te same co wczoraj.  
-Napijemy się czegoś? Kupiłem whisky-ciarki przeszły moje cialo, na dźwięk jego głosu. Niech mnie szlak, mózg przy nim zamienia mi się w papkę.  
Wpuściłam go pierwszego, zachowując między nami bezpieczny dystans.  
Wygrzebałam z szafki dwie szklanki i położyłam je na stole. Rozlał i usiadł na kanapie, a ja na przeciwko niego. Bardzo chciałam być oschła, ale nie umiałam. Za bardzo się wkręciłam.
-Słuchaj wiem co sobie myślisz, ale to wszystko nie tak,ja..-powstrzymałam go ruchem ręki.  
-Co się z Tobą dzieje, wyglądasz jakbyś nie spał? Ta rozmowa może poczekać, skoro i tak już ją odwlekaliśmy. Rzucił mi zaskoczone spojrzenie i podrapał się po karku.  
-Nie byłem w domu, zgubiłem gdzieś klucze i dopiero jutro będę miał nowe. Spałem w samochodzie-był zawstydzony. Zrobiło mi się go żal, jego dzień też najwyraźniej był kiepski.  
-Możesz się u mnie wykąpać i spać na kanapie, jeśli chcesz - nadzieja w jego oczach omal nie zwaliła mnie z nóg-Nie zrozum mnie źle, to nie ma z nami nic wspólnego. Chcę Ci po prostu pomóc-wolałam szybko wyjaśnić z nim jakiekolwiek wątpliwości. Zagryzł usta i ucichł. Pokiwał tylko głową z lekkim uśmiechem. Wypił wszystko na raz i poszedł do łazienki. Dopiero słysząc wodę, odetchnęłam,może popełniałam błąd, ale nie chciałam się nad tym teraz zastanawiać. Chciałam mu pomóc, byłam pewna, że on też nie zostawiłby mnie w tej sytuacji samej.  
Nie wiem ile tam siedział, ale na tyle długo, że poradziłam sobie z połową tej butelki sama. Nie byłam teraz idealnym partnerem do rozmowy. Napisałam szybko sms'a do Beverly  

21:05
Jestem pijana, Drake jest u mnie, bo zgubił klucze do mieszkania. Pozwoliłam mu tu przenocować. Tylko nie pisz mi, że jestem głupia. Nie mogłam go tak zostawić. Zanim zapytasz to NIE, nie pogodziliśmy się i nawet nic sobie nie wyjaśniliśmy. W moim stanie na pewno teraz tego nie zrobimy. Napisz mi tylko, żebym nie robiła nic głupiego, proszę.  
Z wyrazami miłości,
Eve.  
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź;
21:07
NIE RÓB NIC GŁUPIEGO!  
Kocham,  
Bee
Uśmiechnęłam się na jej wiadomość, nie oceniała,dzięki Bogu. Wystarczy, że sama sobie jutro będę pluła w brodę. Z zamyślenia wyrwał mnie głos ciemnowłosego:
-Nie mam nic na przebranie-dopiero teraz zauważyłam, że nie ma nic oprócz bokserek-Nie masz nic przeciwko? Oczywiście że mam, pomyślałam. Przeceniałam jednak trzeźwość swojego umysłu.  
-Nie ma tam czegoś, czego bym nie widziała - miałam ochotę palnąć się w czoło. Kto by pomyślał, że po alkoholu to co wychodzi z Twoich ust jest sprzeczne z tym co chcesz powiedzieć. Uśmiechnął się szeroko, był rozbawiony. Ulotniłam się szybko i rzuciłam mu koszulkę, którą kiedyś u mnie zostawił-Załóż chociaż to-mruknęłam. Przyjrzał się koszulce i powąchał ją.  
-Spałaś w niej? Pachnie Tobą - Jego oczy ściemniały i cały się spiął. Znałam to spojrzenie, musiałam szybko się ulotnić.  
-Parę razy, ale tylko dlatego że wszystko inne miałam w praniu - Tak Eva, na pewno Ci w to uwierzy. Wcale nie masz całej półki z koszulkami tylko do spania. Ubrał ją, a ja się zarumieniłam, tak jakby zrobił coś zakazanego-Dobra idę pod prysznic. Pościeliłam Ci na kanapie, z boku masz koc albo kołdrę. Nie wiem co będziesz wolał - skinął głową i podziękował. Ulżyło mi, kiedy zamknęłam się w łazience, z dala od jego wyzywającego spojrzenia. Zawsze miękły mi nogi i tym razem nie było inaczej.  
Zimna woda otrzeźwiła mnie odrobinę. Wzięłam kilka oddechów i uspokoiłam się. Spędziłam pod prysznicem kilkanaście minut, licząc że zdążył już zasnąć. Było mi teraz wstyd, ciężko byłoby mi stanąć z nim teraz twarzą w twarz. Ubrałam koszulkę na ramiączkach i krótkie spodenki. W nocy zawsze było mi gorąco, dlatego przez cały rok spałam, tak jakby było lato. Niemal na palcach wyszłam z łazienki. Zeszłam na dół ciekawa czy już śpi. Nie było go, musiał być w kuchni. Musiałam się pospieszyć. Odwróciłam się i zderzyłam z jego klatką piersiową. Przyjrzał mi się od góry do dołu. Poczułam się naga pod jego spojrzeniem.  
-Chciałam tylko zobaczyć czy wszysto, okej - przełknęłam ślinę, czując napięcie - Dobranoc - dodałam i go wyminęłam. Chwycił mnie za łokieć i pociągnął z powrotem-Co Ty wyprawiasz? Szepnęłam, niepewna jego zamiarów.  
-Muszę coś powiedzieć a Ty w końcu mnie wysłuchasz-zaczął, trzymając mnie mocno w tali, żebym mu nie uciekła-Cały dzień powstrzymywałem się, żeby do Ciebie nie zadzwonić, chciałem dać Ci czas-puścił mnie i splótł dłonie na piersi. Korzystając z okazji odsunęłam się na bezpieczną odległość. Chciałam coś powiedzieć, ale nie było mi dane-Nie przerywaj mi. Na prawdę liczyłem, że się odezwiesz. Po całym dniu czekania miałeś dość i przyjechałem-wtrąciłam się od razu kiedy przerwał.
-Dałeś mi jeden dzień? Myślisz, że ja nie mam co robić tylko myśleć o tym z kim się całujesz? Niech Cię szlak - krzyknęłam kompletnie zaskoczona emocjomi, które we mnie siedziały.  
Oparłam się o ścianę, zmęczona.  
-To nikt ważny, Ty jesteś ważna dla mnie, najważniejsza. Dlaczego tak trudno przyjąć Ci to do wiadomości? Szczęka chodziło mu nerwowo, a pieści miał zaciśnięte.  
-Aha, czyli rozumem, że ten pocałunek nie miał dla Ciebie znaczenia? Zbliżył się nieznacznie.  
-Kompletnie nic, to ona mnie pocałowała-nie mogłam wytrzymać, wybuchnęłam śmiechem. Najczęstsza wymówka.  
-Daruj sobie, nie wyglądało na to, żeby Ci się nie podobało, nie odepchnąłeś jej. Przyszedłeś do mnie z kwiatami, jak gdyby nic się nie stało. Nie wiem czy jest o czym rozmawiać - nie chciałam się kłócić, ale tej rozmowy nie dało się przeprowadzić spokojnie. Podszedł do mnie, niemal przypierając mnie do ściany. Odcinając każdą drogę ucieczki.  
-Cholera no, przepraszam. Wzięła mnie z zaskoczona. Chcę Ciebie, nikt inny mnie nie interesuje. Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Mam swoją przeszłość i nie jestem w stanie wszystkiego kontrolować, chcę żebyś zrozumiała-dotknął delikatnie mojego policzka.  
-To chyba najwyższy czas ją uporządkować, cieszę się że mi zaufałeś,ale czuję że masz dużo sekretów. Boli mnie, ile jeszcze mi nie mówisz - chciał mi przerwać ale powstrzymałam go. Dotknął kciukiem mojej wargi, rozbudzając we mnie pragnienie. Cała drżałam-Myślę, że powinieneś ten czas poświęcić sobie i swoim problemom. Bardzo chcę Ci pomóc, ale dopóki się przede mną całkowicie otworzysz, nie mogę nic zrobić-zaczęłam czując, jak obejmuje mnie mocno w pasie i przysuwa do siebie-Nie chcę być dla Ciebie odskocznią, chcę być z Tobą w związku, chcę być Twoją partnerką i przyjaciółką, a nie kochanką po kolejnym ciężkim dniu - położył mi palec na ustach, dając tym samym znak, że chce coś powiedzieć.  
-Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie traktuje Cię, jak pierwszej lepszej. Myślisz, że dlatego zawsze wracam? Dlatego mówię Ci te wszystkie rzeczy? Dlatego próbuje Ci wszystko wytłumaczyć? Myślisz że robię to, żeby Cię przelecieć? Parsknął, napierając na mnie swoim ciałem-Doprowadzasz mnie do białej gorączki, mógłbym mieć każdą, ale chcę Ciebie, to nic nie znaczy? Wyszeptał mi do ucha, skóra zaczęła mnie swędzieć, w miejsu gdzie mnie dotykał.  
-Oczywiście, że znaczy, ale wydaje mi się, że nie jesteś gotowy, żeby być dla kogoś na sto procent. Jesteś zagubiony i sam nie wiesz czego chcesz - był cały napięty-Nie chce się zaangażować i bać się, że za chwilę znowu coś się stanie-uniósł mój podbródek.  
-Wykończysz mnie kobieto, obiecuje że wszystko Ci powiem tylko potrzebuję czasu-wziął moją twarz w dłonie, zmuszając żebym na niego spojrzała.  
-Nie chcę Cię zmuszać, daj sobie czas i jak wszytko poukładasz to zobaczymy co będzie - sprawiało mi to niewyobrażalny ból, ale musiałam też myśleć o sobie.  
-Kocham Cię i daj spokój, nigdzie się nie wybieram, nie pozbędziesz się mnie- pocałował mnie w czoło. Jego słowa spowodowały u mnie dreszcze. Kochał?  
-

Kochasz? Zapytałam kompletnie oniemiała. Nie spodziewałam się takiego wyznania. Uśmiechnął się szeroko, widząc moją reakcję.  
-Tylko nie mów, że Ty nie - wpatrywał się we mnie błagalnie.  
-Kocham, od dawna-powiedziałam cicho. Zagryzł wargę i wycisnął mocny pocałunek na moich ustach-Poczekaj, musisz obiecać że to się więcej nie powtórzy, bo nie chce być okłamywana, nie wybaczę Ci - chciałam, żeby widział zanim zdecyduję się na coś więcej.  
-Obiecuje-mruknął - A teraz chodź tu do mnie - podniósł mnie i zaczął całować, tak jakby od tego zależało jego życie. Czekała nas noc pełna wrażeń. Mam nadzieję, że nie złamię mi serca, chociaż życie bywa przewrotne.  

No dobra kochani wracam do Was z rozdziałem, po długim czasie. Wiem, za długim. Przepraszam za to opóźnienie, ale nie chce pisać czegoś na siłę. Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Dodaj komentarz