WAŻNA NOTATKA POD ROZDZIAŁEM, BARDZO PROSZĘ O PRZECZYTANIE, CAŁUSKI KOCHANI!
Pół nocy przegadaliśmy, wypiliśmy całą butelkę wina i nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy. Rano przygniatało mnie jego ramię, ale nie miałam zamiaru narzekać. Było mi dobrze, nie spodziewałam się, że można się do kogoś tak przywiązać.
-Nie idź jeszcze-pociągnął mnie za rękę, kiedy chciałam wstać.
Leżałam teraz pod nim, przyglądając się dokładnie jego twarzy. W kąciku ust czaił się uśmiech, ale oczy miał zamglone. Był jeszcze zaspany. Jeszcze jakiś czas temu nie spodziewałabym się, że spotkam takiego faceta. Byłam wdzięczna za wieczór, kiedy dałam mu się podwieźć.
-Jesteś piękna-wyszeptał, nachylając się do mnie nieznacznie.
Poczułam, jak rumieńce rozgrzewają mi twarz. Musiałam być czerwona, jak pomidor. Uśmiechnął się szeroko widząc moją reakcję, jego białych zębów nie powstydziłby się Brad Pitt. Jak on to robił?
Moje ciało reagowało na jego bliskość, potrzebowałam odzyskać nad nim kontrolę. Nie chciałam dawać mu sprzecznych sygnałów i chociaż serce kazało mi się na niego rzucić, głowa mówiła stop. Ten jeden raz jej posłuchałam.
-Muszę wstać, umówiłam się z Bee
Próbowałam przeczołgać się pod jego pachą, ale zablokował mi drogę ucieczki.
Jego oddech owiał mi ucho, powodując gęsią skórkę. Wciąż nie mogłam przywyknąć do reakcji mojego ciała, na każde jego zbliżenie.
-Beverly jest w pracy od samego rana-przygryzł delikatnie płatek mojego ucha.
Fala podniecenia przeszła przez moje ciało. Coraz ciężej było mi się opierać. Zagryzłam policzek od środka, żeby nie wydać z siebie jęku. Jego język sunął delikatnie po mojej szyi, zbliżając się niebezpiecznie do ust. Miałam zaprotestować, ale wtedy pocałował mnie tak, że kompletnie zapomniałam co chciałam powiedzieć. Dłonie krążyły po całym moim ciele, nie dając mi chwili wytchnienia.
-Poczekaj - oparłam dłoń o jego klatkę piersiową, żeby zachować między nami dystans. Krew znowu dopłynęła mi do mózgu, nareszcie.
-Przepraszam, chyba się trochę zagalopowałem
Przesunął się na drugą połowę łóżka i westchnął. Byłam dumna, że udało mi się zachować odrobinę samokontroli i resztki godności. Wstałam i od razu poszłam do łazienki. Zimna woda od razu schłodziła moje rozgrzane ciało. Chciałam tego, oczywiście że tak. Gdybym uprawiała z nim dzisiaj seks nie czułabym się dobrze ze sobą, potrzebowałam czasu, żeby zastanowić się nad tą relacją. Założyłam szybko dres i wróciłam do sypialni. Nie zastałam go.
-Kawa czy herbata? Zapytał, kiedy pojawiłam się w kuchni.
Kompletnie zaskoczona mechanicznie odpowiedziałam, że kawa.
-Nadal tu jesteś?
Uśmiechnął się do mnie szeroko i podał kubek z gorącym napojem. Ciemne spodnie opinały jego długie nogi, a koszulka na ramiączkach uwidoczniła wszystkie mięśnie. Zaskakiwał mnie, miałam wrażenie, że ten facet ma dwa tryby. Pierwszy to kochany, troskliwy, normalny chłopak, który potrafi zrobić dla Ciebie najpyszniejszą kolację na świecie. Drugi tryb to takie zagubione dziecko, wiem że miał swoją przeszłość, ale nasza relacja znacznie się komplikowała kiedy znowu do niego wracała. Relacja z nim była trudna, ale byłam gotowa dać z siebie wszystko, żeby nam się udało.
-Zaplanowałem dla nas cały weekend-podrapał się po karku, zakłopotany.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, widziałam że się stara.
-Od czego zaczynamy?
Oczy zaświeciły mu się , kiedy zobaczył moją reakcję. Podał mi rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
****
Pogoda bardzo nam sprzyjała, od rana świeciło słońce, a delikatny wiaterek ochładzał rozgrzaną skórę. Lato było moją ulubioną porą roku, miało niesamowity klimat. Dla mnie było obietnicą , obietnicą przygody, która zdarza się tylko w taki czas, jak ten. Trzymałam się tego twierdzenia od kiedy mój mózg zaczął ze mną współpracować, prawdopodobnie od kiedy skończyłam siedem lat. W tym roku jednak to lato miało być szczególnie wyjątkowe, czułam to pod skórą. Przyjrzałam się Drake'owi, który bardzo skupiony patrzył na drogę i wiedziałam, że moja teoria miała się sprawdzić właśnie w tym roku.
-Nad czym tak myślisz? zapytał, puszczając mi oczko.
-Czuję, że to będzie dobry rok
Oparłam głowę o zagłówek fotela i przymknęłam oczy, ciesząc się przyjemnym uczuciem ciepła na mojej twarzy. Wiedziałam , że na mnie patrzy. Zawsze to robi, kiedy myśli, że nie widzę.
-Mam nadzieję,że nie tylko ten-wyszeptał, patrząc mi szybko w oczy.
Moje serce przyśpieszyło na jego słowa, nigdy nie czułam czegoś takiego. Zakochanie to dziwny stan, mimo że widzisz w tej drugiej osobie wszystkie złe strony jesteś w stanie je wybaczyć. Motylki w brzuchu przysłaniały logiczne myślenie, ale nie na tyle, żeby nie zauważać problemu jaki był między nami, brak komunikacji.
Położyłam mu rękę na kolanie, dając tym samym znak, że chciałabym porozmawiać. Skinął głową na park, byliśmy już blisko. Po dziesięciu nieodebranych połączeniach od Beverly napisałam jej tylko wiadomość, że wszystko w porządku.
-Piękne miejsce- wyszeptałam,
Drzewa owocowe kusiły zapachem, a słoneczniki wypełniały całe miejsce kolorem. Dawno nie widziałam czegoś takiego, a może nawet nigdy. Uśmiechnęłam się szeroko, musiał narobić sobie sporo trudu, żeby znaleźć takie miejsce.
-Babcia mnie tu przywoziła z siostrą, kiedy w domu nie było zbyt dobrze
Pociągnął mnie za rękę, w stronę stawu. Było tak wiele rzeczy, o których wciąż nie wiedziałam. Miałam trochę wątpliwości czy w ogóle chce je poznać. Chciałam cieszyć się chwilą, po prostu. Ciężko uwierzyć, że to miejsce było prawdziwe.
-Opowiesz mi coś więcej?
Nie chciałam na niego naciskać, ale jeżeli ten związek miał jakoś funkcjonować, musieliśmy zacząć otwarcie rozmawiać.
-Chciałbym, ale boję się że Cię przestraszę-rozłożył koc i wyciągnął do mnie ręce.
- Wciąż tu jestem, prawda?
Usadowiłam się między jego nogami i oparłam głowę, o jego klatkę piersiową. Czułam jak przyśpiesza mu serce. Jego bliskość działała na mnie kojąco.
Podał mi butelkę wody i wyciągnął owoce. Wiedziałam, że zależało mu na tym, żeby wszystko było idealnie.
Oprócz nas nie było tu żywego ducha, dodawało to intymności i swobody przy rozmowie, którą musiałam jakoś zacząć.
-To wszystko zaczęło się jak byłeś mały, tak? zapytałam ostrożnie.
Spiął się, ale nie wypuścił mnie z uścisku, chciał to z siebie w końcu wyrzucić. Położył się na kocu, ciągnąc mnie za sobą. Przyjemnie pachniał, a jego dotyk dawał mi poczucie bezpieczeństwa.
-Tak, znasz sytuację mojej rodziny, od tamtej pory było tylko gorzej.
Uścisnęłam go za rękę, starając się dodać mu otuchy.
-W klubie, w którym tańczyłem..-oddech uwiązł mu w gardle-Zdarzyło się parę razy, doszło z tymi kobietami do czegoś więcej.
Byłam kompletnie zaskoczona, podczas ostatniej rozmowy powiedział, że nie zgodził się na seks za pieniądze. Brzuch skurczył mi się z nerwów, poczułam się oszukana. Zobaczył to w moich oczach, bo odsunął się delikatnie.
Wypiłam kieliszek wina, żeby spuścić trochę ciśnienia. Dolał mi bez słowa i sam zrobił to samo. Nie tego się spodziewałam.
-Mówiłeś, że nie zgodziłeś się na ten... biznes.
-Wiem, nie brałem za to pieniędzy. Chciałem tylko skorzystać z okazji, jak każdy gówniarz, a skoro same mi się pchały to łóżka.
Podrapał się po karku wyraźnie zażenowany.
Nie chciałam go oceniać, bo sama nie byłam święta, jako nastolatka, ale tego też się nie spodziewałam. Miałam wrażenie, że pokazywał mi tylko jedną ze swoich twarzy.
-Tutaj jesteś-znajoma postać pojawiła się przed nami.
-Michael.
Wyciągnął do mnie rękę i uśmiechnął się szeroko. Miałam wreszcie okazję bliżej mu się przyjrzeć. Ten sam facet, którego widziałam na siłowni. Nic dziwnego, że Bev do niego wzdychała. Na prawdę był przystojny, miał coś w sobie. Piercing tylko bardziej przyciągał uwagę do jego ostrych rysów twarzy. Podejrzewałam tylko gdzie mogli się poznać. Co on tutaj w ogóle robił?
-Możemy chwilę porozmawiać?
Drake zmarszczył brwi , ale odszedł z nim kawałek dalej.
Oboje byli bardzo zdenerwowani, chyb się kłócili.
Przestałam zwracać na nich uwagę, sam mi powie o co chodziło, jeśli będzie chciał. Byłam zła tylko o to, że zawsze coś stało na przeszkodzie podczas tej cholernej rozmowy.
-Zbieramy się.
Pociągnął mnie za rękę w stronę samochodu, bez żadnych wyjaśnień.
-Później Ci wyjaśnię, po prostu mi zaufaj, proszę.
Skinęłam głową i zrobiłam to o co mnie prosił. Odjechał szybko, pozostawiając za nami tylko ślady opon.
Hej wszystkim, nie macie pojęcia, jak bardzo wymęczyłam ten rozdział. Mam nadzieję, że tego nie odczujecie. Wiecie, jak to jest z weną, zazwyczaj kiedy przyjdzie nie mam czasu, żeby pisać. Nie chciałam, żebyście czekali dłużej, więc wstawię chociaż ten rozdział. Perfekcyjny nie jest, ale lepsze to niż nic. Tak czy siak bardzo przepraszam, za tak długi czas oczekiwania.
Jak tam u Was, powiedzcie co słychać?
Czekam też oczywiście na opinie o rozdziale.
Chciałabym też zaproponować kupno książki, kiedy ukarzę się w całości.
Pozdrawiam i ściskam mocno. Życzę wszystkim dużo zdrowia i wytrwałości w tym chorym czasie :
Dodaj komentarz