Nieziemska rozkosz cz.1

Nieziemska rozkosz cz.1-Pośpiesz  się,on nie będzie wiecznie czekał- krzyknęła Ally przez telefon,na co ja przewróciłam oczami i się rozłączyłam. Spojrzałam w lustro,w krótkiej,czarnej sukience wyglądałam w porządku,a włosy splecione w koński ogon idealnie do niej pasowały. Przyjaciółka wyciągała mnie na randkę w ciemno,wszystkie moje dotychczasowe,, związki'' trwające maximum tydzień kończyły się fiaskiem. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć co poszło nie tak. Zegar wskazywał siódmą,cholera za pięć minut odjeżdżał autobus. Porwałam torebkę i kluczyki,wybiegłam nie zabierając ze sobą nawet płaszcza. Cudem zdążyłam. Kilkanaście minut później dojechałam na miejsce,blondynka chodziła nerwowo tam i z powrotem, pewnie czekała na mnie. Nie chciałam nawet zgadywać jaka była wkurzona.
-Niech to szlak,co tak długo? Przeklęła siarczyście,a ja zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej. Takie spotkania nie były w moim stylu,nieśmiałość skutecznie mnie ograniczała. Wolałam poświęcać swój czas na zabawy z psem i czytanie książek. Weszłam za nią do środka,przy stoliku siedziało dwóch mężczyzn,jeden brunet,zupełnie nie w moim typie i drugi,ten miał ciemniejsze włosy i niebieskie oczy,spodobał mi się.  
-Cześć- przywitałyśmy się,a oni jak na gentelmanów przystało pocałowali nas w dłonie. Początkowo nasza rozmowa opierała się głównie na pytaniach,czym się zajmujesz? Co Cię interesuje? Co robisz w wolnym czasie?  Taka zwyczajna gadka szmatka. Po jakimś czasie moja towarzyszka rozkręciła się i zapomniała o moim istnieniu. Przejęła inicjatywa,a panowie byli nią oczarowani,nie ma się co dziwić. Nie mogłam się z nią równać. Długie blond włosy,nogi jak u top modelki,talia jak u osy,a twarz jest tylko dopełnieniem wszystkiego,uśmiechem potrafiła zdobyć każdego faceta,a jej błękitne oczy tylko wyszukiwały kolejnego naiwniaka. Nie lubiłam wtrącać się do rozmowy,a tym bardziej komuś przerywać. Zmyłam się w momencie,w którym byłam pewna,że nawet tego nie zauważą. Gdy tylko wyszłam na zewnątrz natychmiast pożałowałam,że nie wzięłam tego przeklętego płaszcza,nie dość że padało to jeszcze zerwał się wiatr. Czy ten dzień może być gorszy? W tym samym momencie jakiś samochód oblał mnie wodą. Oczywiście,że może. Byłam zła,mokra i będę musiała jutro wysłuchiwać Ally,jak to cudownie było i,że to moja wina,że nikogo nie mam,bo wszystkiego się boję. Znałyśmy się naprawdę długo,ale czasem sama zastanawiałam się czemu się z nią przyjaźnie. Moje przemyślenia przerwało zatrzymujące się przy mnie auto,dokładnie to samo co kilka minut wcześniej mnie zmoczyło. Serce podeszło mi do gardła,czy tak właśnie miałam zginąć? Przemoczona do suchej nitki na jakimś kompletnym zadupiu,gdzie prawdopodobnie jedynym żyjącym stworzeniem była mrówka,która chodziła mi po dłoni. Już nie jestem pewna czy takim żywym,bo ją strzepałam. Okno się uchyliło i dostrzegłam bardzo przystojnego mężczyznę.

-Może gdzieś Panią podrzucę? W ramach przeprosin? zapytał,a ja odetchnęłam z ulgą.Początkowo miałam odmówić,ale gdy zobaczyłam,że dalej droga prowadzi przez las,przystanęłam na jego propozycję. Wsiadłam i ruszyliśmy-Nieudana randka? dodał po krótkiej ciszy. Miałam zapytać skąd wie,ale domyśliłam się,że pewnie po ubraniu. Sama miałam okazję lepiej mu się przyjrzeć. Brunet,czekoladowe oczy,dobrze zbudowany,z pewnością wysoki i ubrany w elegancki garnitur,który doskonale opinał się na jego ciele.

-Niestety-odparłam,a po jego minie wywnioskowałam,że go zainteresowałam. Spojrzał na mnie w lusterku,mega przystojny mężczyzna podwozi mnie i ciągle cały czas na mnie patrzy,czyżby w końcu uśmiechnęło się do mnie szczęście?

-Twoja sukienka,trochę prześwituję-odchrząknął,a ja poczułam się jak największa idiotka. Patrzył bo nie dało się nie patrzeć,a ja głupia myślałam,że może wpadłam mu w oko. Opatuliłam się i cała czerwona przysunęłam się bliżej szyby.

-Powiedz mi,jak to jest? Dlaczego faceci lecą tylko na wygląd? Palnęłam,a on się uśmiechnął.

-Bo jesteśmy tylko facetami,a tak całkiem poważnie to musisz sprecyzować-puścił mi oczko,a ja prychnęłam.  

-Długo by opowiadać-powiedziałam,licząc na to,że da mi spokój i przestanie zadawać pytania. Nie mogłam się bardziej pomylić

-Mamy czas-szepnął pokazując na zalaną drogę,trochę nam tutaj zejdzie. Odrzuciłam głowę do tyłu i westchnęłam głośno,na co chłopak się roześmiał.

-Poszłyśmy na podwójną randkę w ciemno,niestety moja kochana przyjaciółka przyćmiła mnie swoją urodą-streściłam mu całą historię-Przywykłam do tego-kontynuowałam licząc,że mu to wystarczy. On tylko parsknął,podrapał się po karku i posłał mi spojrzenie w stylu ,,chyba sobie żartujesz".

-Ciężko mi w to uwierzyć-skomentował,a ja poczułam,że zaczynam się rumienić. Zrobiło mi się tak ciepło,że chyba nawet ciuchy zdążyły mi wyschnąć. Zatrzymał się nagle,a ja byłam kompletnie zdezorientowana. Nawet nie podałam mu adresu,a tej okolicy w ogóle nie kojarzyłam.

-Gdzie jesteśmy? zmarszczyłam brwi,ale on wysiadł i kluczem otworzył budynek. Co pozostało mi zrobić? Ruszyłam za nim. Po pomieszczeniu roznosiło się echo,musiało być spore. Gdy światło się włączyło,zobaczyłam coś czego w życiu bym się nie spodziewała. To była siłownia.

-Nie ma nic lepszego na wyładowanie złych emocji niż dobry trening-mówiąc to zdjął garnitur i w białej koszuli zaczął boksować się z workiem. Wyglądało to dosyć komicznie-Na co czekasz? przywołał mnie do siebie ręką,a ja z uśmiechem na twarzy ruszyłam w jego kierunku. Pokazał mi jak mam uderzać i zaczęłam powtarzać jego ruchy. Ku mojemu zaskoczeniu to była świetna zabawa-Drake-wysunął dłoń w moim kierunku,a ja ją uścisnęłam:

-Evanna,ale mów mi Eve- odparłam i zaczęłam przechadzać się po sali. Wszędzie było mnóstwo sprzętów i innych gadżetów.

-Pracujesz tutaj czy jak? usiadłam na macie i obserwowałam jak bez przerwy wyciska na klatę siedemdziesiąt kilo,szok zapewne malował się na mojej twarzy.

-Jestem właścicielem-ta krótka odpowiedź uświadomiła mi z kim mam do czynienia.Wśród moich znajomych miał kiepską opinię chamskiego gbura,ale nie wolno sugerować się zdaniem innych prawda? Jak na razie to on poprawiał mi humor. Podał mi jakąś kartkę,swoją wizytówkę.
-Zapraszam jutro na trening Eve- objął mnie delikatnie-Liczę,że przyjdziesz-nachylił się bliżej,a ja straciłam oddech. Serce biło mi pierdyliard razy na minutę.
-Napewno się pojawię- mruknęłam a on uśmiechnął się perliście. Był powalający.
Akurat przestało padać,okazało się że siłownia była kilka minut od mojego mieszkania. Coś czuję,że będę tam częstym gościem.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Dyzio55

    Dalsze czytanie nastąpi. ;)

    17 sty 2021