Najemnik cz. 5

Zejście po schodach, wraz z krótką wizytą w łazience, zajęło mi prawie dwadzieścia minut. Odbicie w lustrze nie wyglądało zbyt przerażająco, choć piętno wczorajszych wydarzeń było widoczne. Mogłem jednak śmiało powiedzieć, że to wynik upadku na rowerze, czy innego banalnego zdarzenia. Jednak gdy zrzuciłem płaszcz, już nie było tak przyjemnie. Sine ślady pokrywały znaczną część tułowia, zarówno z przodu jak i z tyłu, dając do myślenia. Pewnie wizyta w szpitalu by nie zaszkodziła, ale każdy ból przecież kiedyś mija. A jak mówią – dupa nie szklanka, nie stłucze się. Bardziej martwiło mnie chyba to, że sezon bikini w pełni, a ja będę chyba musiał chować cielsko pod koszulkami. Sam się uśmiechnąłem na te głupią myśl. Trzeba się pośpieszyć, bo mi młodzież zje śniadanie – powiedziałem do siebie. Młodzież oczywiście czekała na mnie niespokojnie.
- No wreszcie pan jest. Martwiłam się. Jeśli potrzebował pan pomocy w łazience, to trzeba było zawołać.
- Dziękuję, dałem sobie radę. Troszkę to trwało, ale dałem. Chciałabyś pomagać staruszkowi w toalecie?
Zarumieniła się nieco.
- Nie wiedziałam co pan pije do śniadania. Uszykowałam dwa dzbanki. Lewy kawa, prawy herbata.
Faktycznie przed talerzem z górą kolorowych kanapek, stały dzbanki i filiżanka.
- Zjesz ze mną?
- Już jadłam, ale chętnie posiedzę. Mama wydała polecenie "zaopiekować się”, a w jej słowniku to szerokie pojęcie.
Złapałem się na tym, że zaczynam się jej przyglądać. Młoda, atrakcyjna, z tym namiętnym głodem w oczach. Szukałem, wcale nie, widziałem twarde brodawki, odciskające się na materiale koszulki, a gdy się krzątała, byłem pewien, że i pod obcisłymi spodenkami nie ma bielizny. Szewek materiału wrzynał się bezlitośnie między uda. Czułem się wystawiony na próbę. Przecież pani Dominika widziała wczoraj, jak młoda w takim wydaniu na mnie działa. Nie mogła kazać jej się ubrać przyzwoicie? Zrobiło mi się gorąco. Płaszcz grzał, rozchylić go nie sposób, bo moje podniecenie było już zbyt mocno widoczne. Zupełny brak alternatywy, bo nawet nie miałem dostępu do swoich zniszczonych ubrań. Spróbowałem skoncentrować się na kanapkach. Takie ładne, kolorowe, a do tego całkiem smaczne. Dopiero uświadomiłem sobie jak bardzo byłem głodny. Dynamika wczorajszego dnia sprawiła, że zapomniałem zupełnie o tak prozaicznej czynności jak jedzenie. Dokładnie jak za starych czasów, zadanie do wykonania, to nie liczy się nic. Totalne zorientowanie na cel. Dla zadania to dobrze, gorzej dla organizmu. Pochłaniałem zapamiętale zawartość talerza, próbując nie odwracać od niego wzroku.
- To kawa czy herbata?
- Herbatę poproszę, kawę nieco później.
- Później? Już zbliża się południe.
- Później, to po śniadaniu. Może być od razu po.
- No ok. Coś nie smakuje, że tak się pan zasępił?
- Nie, nic z tych rzeczy, po prostu myślę.
- Myśliciel – zaczęła mnie przedrzeźniać
- Nie, myśliwy, któremu zwierzyna wycięła numer.
- Mama wyglądała na zmartwioną.
- Domyślam się, i czuję się za to odpowiedzialny.
- Martwiła się raczej o pana, i to chyba mocno.
- O mnie? Chyba niepotrzebnie, w końcu jeszcze się ruszam.
- Może pan udawać twardziela, ale ja widzę, mama też. Dostał pan solidny łomot, i to pewnie nie przez przypadek. Raczej za to, co pan robi dla mamy. A ona dba o swoich.
W sumie to jej słowa sprawiły mi przyjemność. Kasa, którą mi płaciła była bardzo ważna, a to, że czułem się potrzebny i doceniony, było chyba ważniejsze. Skończyłem jeść, opróżniłem filiżankę.
- Podobno miałem się wyszykować na wieczór? Nie mam tu niestety żadnych przyborów toaletowych, ubrań nic. Musiałbym pojechać do domu, ale nie mam jak.
- Tym proszę się nie przejmować. Jak był pan w łazience, to posłaniec przywiózł wszystko co potrzebne.
Mogła mi to powiedzieć wcześniej. Ubrałbym się, i nie musiał ukrywać erekcji przez całe śniadanie.
- Dziękuję, gdzie je znajdę?
- Proszę iść do łazienki. Z pana obecnym tempem, przyniosę je zanim pan tam dojdzie.
Małolata wyraźnie naigrywała się ze mnie. Samcza duma kazała mi udowodnić, jak bardzo się myli. Cierpiąc w ciszy, udałem się więc do łazienki, w maksymalnym dla mnie teraz tempie.
Ten pośpiech nie dał mi jednak nic. Czekałem na nią, a ona jak na złość nie pojawiała się. Ile można czekać na tę smarkulę. Wszedłem pod prysznic. Pojawiła się prawie równocześnie, w momencie, gdy pierwsze krople spadły na moje ciało. Usiadła na sedesie i trzymając paczkę na kolanach, obserwowała mnie. Takie małe domowe kino. Nie zamierzałem dawać jej satysfakcji, jednak w tej sytuacji znów nie miałem wyboru. Osaczała mnie z każdą minutą mocniej.
- O, tu jesteście! - głos pani Dominiki przedarł się przez szum wody.
Dziwne, ale poczułem ulgę, coś na kształt wybawienia. Młoda podniecała mnie w bardzo niezdrowy sposób, jak zakazany owoc. Miałem ochotę, ale nie mogłem ulec, a ona wręcz parła do tego. Testowała moją wytrzymałość. A może to uzgodniły, może testowała lojalność wobec matki? Ryzyko było zbyt duże. W końcu to pani Dominika mnie zatrudniła, a nie gryzie się ręki, która karmi. I nie tylko karmi … Miłe wspomnienia znów skumulowały się w podbrzuszu, w bardzo widoczny sposób.  
- Tośka idź już proszę. Zamówiłam obiad, odbierz, bo powinien być za chwilę.
Zrobiło mi się głupio. Nie zwróciłem uwagi, że nie zostałem z nią sam, i że córeczka ciągle tu jest. Zakryłem pospiesznie ręcznikiem swą męskość. Antosia jednak jak fryga mignęła w drzwiach. Słowa matki widać traktowała z należytym szacunkiem, i przyjmowała je bez zbędnej dyskusji.  
- Widzę, że wraca pan do sił. To dobrze. Liczę na pana później. A teraz proszę się spokojnie doprowadzić do porządku, poczekamy na pana z obiadem.
Po tych słowach wyszła, a ja w odpowiedzi jedynie skinąłem głową. Owinięty w ręcznik, sprawdziłem zawartość paczki. Przybory toaletowe, bielizna, dwa komplety ubrań. Wyglądały na zdecydowanie droższe niż te, które nosiłem zwykle. Znów te nazwy na metkach, które mi nic nie mówiły. Ogoliłem się dokładnie, i skropiłem załączoną wodą. Ubrania pasowały idealnie, zapach też. Nagle poczułem się jakiś inny, lepszy, bardziej wartościowy. A to przecież kilka szmatek, na dodatek z "domowego zestawu”, bo część "wyjściowa” spoczywała w paczce głębiej.
Obiad minął szybko, i bez zbędnych rozmów. Po nim, panie zniknęły w swoich pokojach, a ja zostałem sam w salonie z notebookiem, portfelem i kilkoma innymi drobiazgami, których dostarczenie z mojego domu też zleciła. Zawziąłem się. Kopałem w internecie zawzięcie, w poszukiwaniu, każdej nawet najmniejszej informacji o moim ulubieńcu. Powolutku budowałem powiązanie, między potencjalną spółką pani Dominiki z nim. Upewniałem się w twierdzeniu, że znów będę musiał poprosić kumpli o pomoc, w dotarciu do nowych źródeł informacji. To potrwa, i obym miał tyle czasu. Pracę przerwał mi jednak SMS "Proszę być gotowym przed osiemnastą. Wychodzimy.” Spojrzałem na zegarek – mam pół godziny – praca spowodowała, że straciłem poczucie czasu. Kolejna wyprawa do łazienki przyszła jednak już nieco łatwiej. Przebrany czekałem na nią w salonie. Chyba prezentowałem się przyzwoicie, bo w jej oczach dostrzegłem wyraźne zadowolenie. Za to ona … wyglądała olśniewająco. Lekka, granatowa sukienka przed kolano, umiejętnie podkreślająca jej kształty, delikatne szpileczki powodujące, że jej nogi wyglądały na jeszcze smuklejsze. Całości dopełniały, cienkie jak mgiełka cieliste pończochy. Dumny z towarzystwa tak atrakcyjnej kobiety, podałem jej ramię, które chętnie przyjęła. W takiej chwili, wiele bym dał, by móc na stałe być przy niej. Ciągle nie znałem jednak charakteru tego wspólnego wyjścia.
- Dzisiaj pojedziemy moim autem – stwierdziła zdecydowanie – pana samochodu nie kazałam przyprowadzać. Zniesie pan to dzielnie?
- Oczywiście. Ze wstydem muszę przyznać, że tak eleganckiej kobiety nie wypada zaprosić do starego i brudnego toczydełka.
Przyjęła te słowa z wyższością godną swej pozycji. Podała kluczyki, a ja niezwłocznie otworzyłem przed nią drzwi pasażera. Pozwoliła przez chwilę podziwiać koronkę pończochy, która ukazała się w rozcięciu sukienki. Udała, że nie widzi mojego zainteresowania.
- Jedziemy do kina, a później na deser – zarządziła.
Byłem oszołomiony. Tyle zachodu, elegancji, żeby pojechać do kina i na kawę? Czyste zawracanie głowy. Wystarczyłaby bawełniana koszulka i szorty. Szefowa płaci, to wymaga, koniec dyskusji. W jej planie było jednak coś z góry przemyślanego. Wszędzie spotykaliśmy się z jakby większym poważaniem i szacunkiem. Wybrała jakiś melodramat. Banalną historię, jakich tysiące w filmografii. Nie wiem dlaczego chciała bym z nią to oglądnął. Potrzebowała na pewno, bym ją trzymał w mroku za rękę, i podał we właściwym momencie chusteczkę. Deser natomiast stał się kulinarną rozpustą składającą się z owoców, lodów, czekolady i masy innych dodatków, dopełniony wyborną kawą. Wszystko to sprawiło, że życie wydało się snem. Problemy pozostały gdzieś z boku. A wkoło zapanowała harmonia i radość. Przyszła jednak pora powrotu. Odwiozłem ją niechętnie pod dom. O takich wieczorach mówi się, że mogłyby trwać wiecznie.
- Pani Dominiko chciałbym pani podziękować za ten wspaniały wieczór, i wszystko co pani dla mnie zrobiła – powiedziałem i pocałowałem jej dłoń.
- To ja raczej jestem panu winna wdzięczność …
- Zostawię samochód i wrócę do siebie taksówką.
- Proszę nie psuć nastroju. Niech pan wejdzie.
Miałem przeświadczenie, że nadużywam jej życzliwości, jednak odmowa byłaby dużym nietaktem. Wszedłem więc posłusznie. Zrzuciła w korytarzu szpilki, i trzymając mnie za rękę zaciągnęła do sypialni.
- Proszę nic nie mówić – wyszeptała – zatapiając swoje usta w moich.
Posłusznie poddałem się jej. Opadające ubrania powoli odsłaniały kolejne partie naszych ciał. Gdy pozostaliśmy w bieliźnie, popchnęła mnie delikatnie na łóżko, by po chwili zachłannie zedrzeć ze mnie bokserki. Nie musiała pieścić mojej męskości, byłem gotów. Klęknąwszy nade mną, odsunęła majteczki, i przyjęła w swe wilgotne wnętrze. Znałem już przecież żar jej skarbu, odczuwałem go inaczej, pełniej. Teraz jednak ona dowodziła. Nadawała rytm. Uwolniłem jej piersi ze stanika. Ssąc i przygryzając, zasypywałem je pieszczotami. Ująłem ją pod uda, na zakończeniu pończoch i uniosłem w górę. Dzięki temu wędrowałem swym przyjacielem na samym wejściu, by opuszczając ją co pewien czas na niego głęboko, wywoływać u niej głośne westchnięcia. Przejąłem w ten sposób inicjatywę, a ona z rozkoszą oddawała się temu. Orgazm nadchodził wielkimi krokami, by wybuchnąć z olbrzymią siłą. Z trudem opanowywałem się by do niej nie dołączyć. Dysząc ciężko, przylgnęła do mnie spoconym ciałem.
- Chcę czuć jak dochodzisz we mnie.
Nie zamierzałem oponować, i spełniłem obficie jej prośbę, nie wypuszczając z objęcia. Po chwili leżeliśmy na boku, pozwalając ciałom odzyskać równowagę. Powoli wysuwałem się z niej. Milczała, a ja, nie mogłem wyczytać z wyrazu jej twarzy, czego teraz pragnie. Bałem się odezwać. Sam przed chwilą osiągnąłem najwyższy stopień nirwany. Słowa mogły to jedynie zepsuć. Przeczesałem palcami jej włosy. Uwolniła się energicznie z objęcia, tylko po to by przylgnąć ufnie do mnie plecami, i schować się w moich ramionach.
- Chroń mnie, proszę – wyszeptała prawie niesłyszalnie i zapadła w sen.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2182 słów i 12020 znaków, zaktualizował 14 paź 2015.

7 komentarzy

 
  • Sturbuckniezalogowany

    Szarik. Pozwól mi zwracać sie do Ciebie "ty stary perwersie". Ooppss powiedziałem stary???:). Zastosuj sie do rady nienasyconej:).

    16 paź 2015

  • Szarik

    @KontoUsunięteniezalogowany kolejna część "się pisze" i ... potrzymam Was chwilę w niepewności ;)

    17 paź 2015

  • nienasycona

    Jak zrobisz z tego romansidło, to ubiję:*

    15 paź 2015

  • Szarik

    @nienasycona tak "się napisało" ;) Muszę złapać oddech i pomyśleć nieco, bo różne myśli się kotłują :D

    16 paź 2015

  • nienasycona

    @Szarik, romansidło-bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee

    16 paź 2015

  • Szarik

    @nienasycona tam romansidło, jeszcze nie odkryłaś przepastnych zasobów mej romantyczności :D

    17 paź 2015

  • maxsax

    dłuższe opowiadania pisz dalej i szybciej

    14 paź 2015

  • Szarik

    @maxsax Szybciej? Nie ma szans.

    15 paź 2015

  • gabi

    Super i jak szybciutko podziwiam i proszę  o więcej.

    14 paź 2015

  • Szarik

    @gabi Zobaczymy jak będzie. Dziękuję :)

    14 paź 2015

  • nefer

    Twardziel o miękkim sercu i duzych pokładach romantyzmu.  ;) Czyta sie bardzo dobrze. Gratulacje.

    14 paź 2015

  • Szarik

    @nefer Dziękuję :)

    14 paź 2015

  • chaaandelier

    Szalejesz. Tyle części w takim krótkim czasie. ;)

    14 paź 2015

  • Szarik

    @chaaandelier wyrabiam 120% normy, najwyżej później zrobię sobie urlop

    14 paź 2015

  • chaaandelier

    @Szarik o nie. I zostawisz czytelników z niedosytem? Nieładnie tak.

    14 paź 2015

  • Szarik

    @chaaandelier przecież mówię, że później, nie teraz :P

    14 paź 2015

  • chaaandelier

    @Szarik masz szczęście! :D

    14 paź 2015

  • Szarik

    @chaaandelier Ty mnie tu nie terroryzuj, bo się w sobie zamknę :D

    14 paź 2015

  • chaaandelier

    @Szarik taki duży facet i boi sie kobiety? Kto by się spodziewał. :P

    14 paź 2015

  • Szarik

    @chaaandelier ależ oczywiście ;)

    14 paź 2015

  • chaaandelier

    Znów pierwsza!! :D

    14 paź 2015

  • Szarik

    @chaaandelier dostaniesz żółtą koszulkę lidera ;)

    14 paź 2015

  • chaaandelier

    @Szarik a juz myślałam że żółtą kartkę. :D koszulka może być.

    14 paź 2015