Jakiś czas wcześniej
Marta w końcu przemogła się. Założyła konto na profilu randkowym. Nie podała imienia, tylko pseudonim: Historyczka.
Niestety. Trafiali się w większości albo świry, albo napaleńcy.
Spotkała się kilka razy, ale nic z tego nie wyszło. No prawie nic. Jeden z nich, budowlaniec, bardzo prosty chłopak, ale śliczny, z sylwetką niemal kulturysty szalenie ją pociągał. Mimo, że wiedziała, że na dalszą metę nie będą parą, uległa mu. W wynajmowanym przez niego mieszkaniu w Lublinie. Poszła z nim do łóżka, łamiąc swoje zasady. Było jej dobrze. Murarz przeleciał ją porządnie. Do dziś pamięta, jak była głośna.
Skończyła z nim szybko, bo zdawała sobie sprawę, że taki związek prowadzi do nikąd.
Potem napatoczył się ten księgowy. Sporo od niej starszy. Na początku nie sprawiał wrażenia zboczeńca. Ale gdy dała się namówić na przejażdżkę, okazało się, że szybko skręcił do lasu… Miał pokazać jej uroczy zakatek… a pokazał jej… tylnie siedzenie.
Opierała się, ale chyba niezbyt stanowczo… może chciała znów poczuć mężczyznę… Posiadł ją w aucie. Na tylnej kanapie… na masce. Był wyjątkowo ostry. Sama się sobie dziwi, że tak ją to wtedy podnieciło. Urwał guziczki bluzki, rozdarł spódnicę, nie mówiąc o majtkach. Cóż mogła zrobić? Narażać zdrowie, czy życie? Uległa mu.
Doskonale zapamiętała, jak był wulgarny.
- Suko! Dziwko! – do dziś słyszy te słowa. Oczywiście ani myślał używać jakichś tam zabezpieczeń… Ależ bała się, że zajdzie z nim w ciążę.
Wydupczył ją z energią właściwą znacznie młodszemu niż on. Długo jeszcze potem czuła się obolała.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.