Marta i olimpijczyk 5 1/2 Fantazja Mardoniusza co do wesela

Marta i olimpijczyk 5 1/2 Fantazja Mardoniusza co do weselaWIELKIE DZIĘKI DLA NIEOCENIONEGO MARDONIUSZA! KTÓRY JEST ABSOLUTNYM MISTRZEM! MÓJ WKŁAD TU - TO JEDYNIE KOSMETYKA... NO I... FOTKA :)

Pan Gieniu dąży do doskonałości, a ta doskonałość ma na imię Marta.
Biust już na wierzchu, tylko strzępy koronki stanika go osłaniają, sutki sterczą jakby próbowały złapać radio wolna Europa.
Dźwięk rozpinanego rozporka uświadamia kobiecie, że penetracja jest nad wyraz prawdopodobna i powoduje to u nauczycielki mrowienie całego ciała.
Marta nie opiera się za mocno, przekroczyła już granicę niechęci i wahań. Czuję się podniecona i już pogodzona z tym, że poczuje starszego ramola w sobie. I że poczuje go solidnie... Zastanawia się już w myślach jak potężny sprzęt na nią tam się sposobi.

- Panie Gieniu, proszę, och, och, jak tak można... jak można tak traktować damę i do tego porządną kobietę??? - dobre wychowanie i jeszcze lepsze podniecenie każą jej się opierać i grać rolę biednej kobietki - ofiary niecnych działań.

Jak to w życiu bywa, czasami spotykają nas niespodzianki.....

Nagle zasuwka od drzwi pęka, mimo ciasnoty wchodzi do środka dwumetrowy mężczyzna. Marta widziała go wcześniej na parkiecie. Ten dryblas próbował ją zaczepiać, rzucał jej sprośne uśmieszki, ale będąc z Gieniem, sądziła że jest bezpieczna od nachalnych awansów...

Don Juan po kielichu chce protestować, ale prawy sierpowy usypia go momentalnie.


Gieniu budzi się powoli, siedzi koło sedesu z flakowatym kutasem na wierzchu. Prawą rękę ma opartą o sedes.  
Przed oczyma widzi swoją niedoszłą ofiarę - Martę - najlepszą dupencję w całej oświacie, obiekt jego westchnień. Piękna i dystyngowana niczym księżna Diana.

Problem polega na tym że to co widzi, nie współgra mu z tym obrazem.
Historyczka klęczy na zimnych płytkach i z zarzuconą kiecką jest rżnięta od tyłu. Tak, to najlepsze słowo - rżnięta.
No bo jak wytłumaczyć dwumetrowego chłopa, trzymającego ją za biodra i ładującego w nią wielką, wręcz ogromną żylastą pałę????

Przez chwilę niedoszły zdobywca chce coś powiedzieć, ale ból w szczęce uświadamia mu w jakiej to znalazł się pozycji.
Gieniulek ma wrażenie że piękność, która rzuciła na kolana całą męską publikę na weselu, chyba się krztusi.

Zdaje sobie w końcu sprawę, że to drugi kutas wjeżdża z impetem do jej ust. Pała jest krótsza niż bolec atakujący z drugiej strony, ale za to wręcz niespotykanie gruba.

W skołowanej głowie zaczynają układać się myśli, w spójną i logiczną całość.
Ten z tyłu to Krzysztof, ksywa "Pyton". Podobno ma 24 centymetry w wzwodzie. Patrząc na to co robi Marcie, Gieniu spodziewa się, że może nawet być to prawda.
Podobno hulaka nieziemski, i wypić może za pięciu chłopa. Całą kwaterkę wódki. Ale i dupczyć może za pięciu chłopa. Podobno nie raz bez zaproszenia wtarabania się na wesele, tylko po to, żeby, jak mówi - "zaruchać". Przy czym nie zwraca uwagi na to, czy to panna, czy mężatka. Raz nawet pono nie przepuścił młodej zakonnicy. Pozbawił ją wianka w kaplicy... Nie mówiąc o tym, jak potraktował pewną wdowę... Hania, cna, wręcz pobożna niewiasta, paraduje teraz z wielkim brzuchem...

Tak, to on, Pyton, obezwładnił, jednym solidnym ciosem Gienka. Teraz rąbie cipkę niczym młot udarowy.
Drugi lowelas, to... tego nikt by się nie spodziewał! To nikt inny jak ksiądz proboszcz, który udzielał ślubu. Miał tak wzruszające, pobożne kazanie!
Chodziły słuchy że kuria płaci alimenty za siedem uroczych bobasków.
Plotki twierdzą że lubi szparki, zwłaszcza ciasne, jak mało kto, buhaj pierwsza klasa. Niejedną pozbawił cnotki...

A właśnie, ciekawe co by powiedziała szkoła na taki widok. Gienek zastanawia się powoli - szczęka cały czas daje znać o sobie.
- Marta miała być wyruchana, nawet miałem ją zalać. Widok takiej lasencji z brzuchem??? To byłoby coś! Ale bym był dumny. Ale jeśli ktoś ją zapłodni, nie będę to ja! Cały misterny plan w pizdu!!!!!!!- obity facet zawsze będzie tylko obitym facetem.

Pyton sapie jakby ciągnął wagon z węglem, zaciska palce na biodrach, aż te czerwienieją - ktoś będzie miał porządne siniaki...
Chłopisko zaczyna warczeć i zalewa Martę nasieniem, po czym sprzedaje jej siarczystego klapsa w tyłek (będzie kolejny siniak).

Wstaje, podchodzi do sedesu-Gienek momentalnie zabiera rękę - i zaczyna opróżniać pęcherz.

W tym czasie ksiądz Albert, jęcząc, charcząc i targając w żelaznym uścisku włosy nauczycielki, zalewa spermą jej gardło.

Kobieta zamkniętymi pięściami okłada potężny brzuch proboszcza. Zapewne dlatego że gruby członek wjechał tak głęboko iż jądra zaczęły obijać śliczną buźkę. Desperackie próby nabrania powietrza łączą się z połykaniem kolejnych strzałów z pokaźnych jąder. Biedna kobieta czuje się taka upokorzona, a z takim przejęciem ledwie kilka godzin temu słuchała homilii świętobliwego kaznodziei.

Wkrótce, kolejny obraz - Marta leży na plecach i łapie hausty powietrza.
Widać wyraźną ulgę na jej załzawionej twarzy.

Biust wciąż ma na wierzchu z resztkami koronkowego stanika, majteczki leżą obok rozerwane na strzępy, tymczasem wesoły Albercik peroruje:

- Panna Marta zapewne prowadzi się wielce cnotliwie, a tutaj się zdarzył tylko mały, malusieńki wypadeczek. To znaczy, zdarza się mężczyźnie nieco uwieść niewiastę. Zwłaszcza jak ta ma taki dekolcik i nóżki, ha, ha, ha. Ale to można rozgrzeszyć... można... A w razie czego, jak przyjdzie dać na chrzciny, to ja chętnie odprawię!

- Co do Pana, szanowny panie.  - Gienio trzyma się za szczękę -  "ale mi Krzychu zajebał".   - Uprzejmie proszę nie rozpowiadać co tutaj się wydupczy... wydarzyło, bo i tak znajdą się naoczni świadkowie że mnie tu nie było... bo właśnie modliłem się w kaplicy...

Proboszcz spokojnie poprawił sutannę i wyszedł, jakby nigdy nic. Została tylko ujeżdżona niczym klacz Marta i niedoszły zdobywca...

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1082 słów i 6111 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • wram

    Każda Twoja historyjka jest świetna i podniecająca, super fantazje. :yahoo:  <3

    6 stycznia