Mama mojej znajomej cz.6

To poczucie bliskości tak doświadczonej kobiety zostało przerwane zapachem przypalonego mięsa. Odskoczyła jak oparzona, kiedy woń dotarła do pokoju.
- Cholera!
Jeszcze przez kilka minut bębniło mi w uszach to słowo, kiedy wyrwała się z mojego objęcia. Patrzyłem przez szybę jak w panice porusza się po kuchni. Mój wzrok znów zabłądził na wołający ze zdjęcia uśmiech Marty. Wpatrywałem się długo szukając na jej twarzy podobieństw do matki. W końcu dołączyłem do Magdy pytając czy mogę jej pomóc.
- No ładnie- spojrzałem w garnek widząc czarne fragmenty mięsa.
- Moja wina. Całkiem się zapomniałam.
- Przepraszam- powiedziałem i zrobiłem smutne jak mi się wydawało oczy.
- Za co?
- To przeze mnie. Jestem taki jakiś samotny i nie mogę się odnaleźć…
- Nie tylko ty…
Odcedziłem ziemniaki w końcu musiałem mieć jakiś wkład w ten obiad.  
- Gdzie masz talerzyki?
- U góry nad twoją głową.
Chwyciłem trzy sztuki.
- Dwa wystarczą.
- A Marta?- zapytałem.
- Zaraz po pracy ma wziąć samochód i jechać na zakupy.
- Ok- skinąłem głową i zaniosłem talerzyki z niebieskim wzorkiem jakichś kwiatków?
Sztućce położyłem bez jakiegokolwiek składu.
Dołączyła do mnie trzymając półmisek z parującym jeszcze mięsem, nie do końca przestało śmierdzieć spalenizną, ale darmowym obiadem nigdy się nie gardzi.
- Podasz mi ziemniaki?
Miałem je na wyciągnięcie ręki, kiedy podniósłbym się z krzesła, ale, po co?
- Proszę- podała mi czerwoną miskę.  
Wrzuciłem sobie chyba z pół kilograma na talerz. sięgnąłem po sam nie wiem, co ale smakowało jak kurczak.
Pierwszy widelec ziemniaków i klops. Nie były posolone. Albo zapomniała albo to przez całe zamieszanie.
Patrzyła na mnie próbując rozszyfrować moje myśli, ale w kwestii jedzenia potrafię być obojętny na twarzy chyba, że chodzi o papryczkę w najostrzejszym wydaniu.
- Zapomniałam posolić…
- Wiem.
- Przynieść sól?
Machnąłem ręką, ale i tak poszła do kuchni. Wróciła z małą solniczką, w której nie było za wiele soli. Swoją dość skromną kupkę ziemniaków posypała smakując kilka razy czy wystarczy.
- Chcesz?
No, co?  Przecież nie będę jadł jałowego, więc wziąłem i posypałem zawartość swojego talerza.
Jedliśmy w zasadzie milcząc, ale kilka razy musiałem pochwalić kunszt matczynej kuchni.
- Tego mi brakowało- podsumowałem kładąc na talerzu obok siebie sztućce, na którym leżały jeszcze kości z kurczaka.
- Smakowało?
- Jasne, jak u mamy.
Uśmiech na jej twarzy napawał mnie optymizmem, bo w zasadzie brak soli w ziemniakach to poważne uchybienie w kuchni.  
- Coś do picia?
- Gazowane i z lodówki z miłą chęcią.
Spakowała wszystko na raz i zabrała do kuchni. Przyniosła mi zimną butelkę Pepsi i szklaneczkę z trzema kostkami lodu.
- Dziękuje- napełniłem ją do pełna i jednym haustem opróżniłem.
Sięgnąłem z za szyby szklankę do napojów i nalałem porcje dla niej.
- Nie mam zmywarki, więc będziesz musiał chwile posiedzieć sam- dodała wyglądając kuchni.
- Zostaw to na później. Napijmy się- wskazałem szklanki z ambrozją Polaka.
Dołączyła do mnie siadając na przeciw w drugim fotelu. Wymiana spojrzeń chwilę trwała zanim ktoś się odezwał.
- Jeszcze raz dziękuje za pomoc z autem.
- Zrobiłem to dla ciebie, bo…
Patrzyłem dość długo w jej oczy szukając powodu, choć był błahy to nie mogłem go wypowiedzieć na głos.
- Bo?
- Chciałem miło spędzić czas w twoim towarzystwie- wydukałem nagle.
Na jej twarzy pojawił się rumieniec zakłopotania albo miłego zaskoczenia.  
- Wiesz, co…
Pozwoliłem jej kontynuować nie mówiąc nic.
- Nie liczyłam, że mogę jeszcze wzbudzać jakiekolwiek zainteresowanie wobec mężczyzn. Szczególnie wobec tak młodych.
Omal się nie udławiłem, kiedy szturchnęła mnie stopą mając na myśli moją młodość.
- Że jak?- wytarłem brodę z coli.
- Masz dopiero dwadzieścia osiem lat.
- No to młody jestem?
- W porównaniu do mnie…
- Wiek to tylko liczba.
- W przypadku kobiet nie tylko.
I tu mnie zaskoczyła broniąc się wiekiem. Przecież kilkanaście lat to nie pół wieku różnicy.
- Ciało, twarz czy emocje są całkiem inne niż u twoich rówieśniczek.
- Mają większe kaprysy- skwitowałem nawiązując do swojej byłej.
- A jak z ich żądzami?
- To znaczy?
- Lubią dziwne zabawy czy byle do końca?
Zszokowało mnie to pytanie, bo raczej nie miałem złych doświadczeń w łóżku a drobne wpadki czasem przytrafiają się nie jednemu facetowi. Sam nie wiedziałem czy opowiadanie o seksie z innymi kobietami, jakie miały udział w moim życiu było dobrym pomysłem. Skoro wkroczyła w ten temat nie miałem powodów wycofywać się w dziwny sposób.
- Klasycznie bez udziwnień- odpowiedziałem dyplomatycznie.
- Rozumiem, ale skoro tak ogólnie to ująłeś.
- Nie żebym się wstydził, ale o starszych kobietach wiem tyle, co oglądałem w Internecie.
- Na stronach porno?
Parsknąłem śmiechem natychmiast. Całe szczęście, bo nie miałem coli w ustach.
- Co tak cię rozbawiło?
- Świetnie czytasz w myślach.
- Kobieca intuicja po prostu.  Mamy dziś dla siebie całe mieszkanie. A pamiętasz wynik?
- Dwa do jednego?
- Świetnie. Doskonała pamięć.
- Muszę do toalety na chwilę.
- Drugie drzwi po lewej.
Zamknąłem drzwi i stanąłem przed lustrem patrząc na swoje blade odbicie. Wszystko tak łatwo wygląda, gdy wyobrażasz sobie taką sytuację w głowie. Najbardziej paraliżował mnie strach przed niespodziewaną wpadką, ale nadal miałem w głowie obrazki z poprzedniej wizyty w lesie. Cola dała się we znaki nie tylko mi wiec szybko skorzystałem z ubikacji i wyszedłem, bo ona już czekała pod drzwiami.
Wychodząc uśmiechnąłem się tylko i poszedłem do kuchni. Zabrałem się za zmywanie.  
- Może jednak nie dzisiaj czas na rewanż- próbowałem się ogarnąć mówiąc do siebie  
Usłyszałem piszczący zawias drzwi toalety a moje serce zamarło w oczekiwaniu na dalszy rozwój sytuacji. Poczułem tylko zapach Deep red w swoim nosie, kiedy stanęła za mną chwytając mój tyłek w swoje ręce. Nigdy w życiu nie byłem w takiej sytuacji. To ja zawsze wykorzystywałem okazję będąc z tyłu. Wstrzymałem oddech. Bicie mojego serca roznosiło się w moim wnętrzu jak w pudle rezonansowym.
- My nie…
Przerwała mi, kładąc palec na moich ustach. Jej wzrok był taki drapieżny a ja pociłem się z wrażenia.
- Rozluźnij się.  
Łatwo się mówi, kiedy twoje ciuchy zrzuca kobieta, o której skrycie marzyłeś, ale jest jeszcze matką twojej przyjaciółki czy bardziej nieodkrytej miłości?
Przełknąłem ciężko ślinę, kiedy stałem tylko w majtkach do tego oparty o blat kuchni jak w typowym filmie porno z produkcji Brazzers. Pragnienie posmakowania jej ciała było dużo większe niż rozterki nad tym, co się wydarzyło kilka dni wcześniej. Czułem, że płonę, bo moje policzki były tak czerwone, że bez problemu dostrzegłem je w odbiciu chromowanej lodówki.
Najgorsze było to, że nie mogłem się odważyć spojrzeć w dół, kiedy złapała go w rękę i zaczęła wspomagać się ustami. Napełniony doświadczeniami z pornosów omal nie zacząłem poprawiać jej włosów, aby miała większą swobodę. Język wodził po żołędziu tak gładko, a ja byłem tak zniewolony, że nawet nie poczułem jak rozgniotłem dłonią brzoskwinię, którą chwyciłem z wrażenia.
Kiedy był porządnie naśliniony i w pozycji całkiem wyprostowanej wstała i chwytając mnie za rękę pociągnęła do pokoju, w którym jeszcze nie byłem.  
Moim oczom ukazał się spory pokój pomalowany na wyraźnie uspokajający błękit.  Nie, nie było w nim czarnej sofy z castingów myślę, że znanej nie tylko mi. Wybaczcie, ale trudno się powstrzymać od takich skojarzeń, kiedy jest się w całkiem obcym dla siebie miejscu…

Dodaj komentarz