Mama Mojej Przyjaciółki

Mama Mojej PrzyjaciółkiGorące lato, czas po egzaminach, pierwszy rok studiów zakończony bez poprawek. Miałam przed sobą okres trzech miesięcy wakacji, nie licząc stało-dorywczej pracy jako kelnerka. Letni okres miałam rozplanowany, rozpoczynając od spędzenia czasu z moją przyjaciółką, zamieszkując w jej domu na prawie trzy tygodnie. Z Kasią, moja przyjaciółką znałyśmy się od kiedy chodziłyśmy do przedszkola. Wspólnie wychowałyśmy się, mieszkając aż dotychczas na tym samym osiedlu. Uczęszczałyśmy do tej samej podstawówki i gimnazjum. Była jedną z najbliższych mi osób, jak siostra z którą przeżywałam wiele radosnych, szalonych i przykrych chwil. Mogłam dzielić się swoimi problemami i tajemnicami z wzajemnością. To ona jako jedyna spośród znajomych znała mój największy sekret, mianowicie że byłam lesbijką. W okresie dojrzewania dotarło to do mnie i zrozumiałam swoją seksualność. W moim środowisku znajomych, szkolnym nie było z tym problemu, niektórzy chłopacy mieli nawet pod jarkę, jak trafiały się, całujące dziewczyny w szkole czy na osiedlu dla fanu. Dla mnie to był osobisty wymiar intymności i` ceniłam swoją prywatność. więc wolałam jednak to trzymać dla siebie i wąskiego grona.  Kasia do niego należała i wspierała mnie bardzo. Kiedy oznajmiłam Kasi swoje preferencje seksualne, na początku nie wiedziała jak postąpić i obawiała się, że będę ją próbować z czasem uwodzić. Nie miała się czego obawiać, bo choć z niej ładna i zgrabna dziewczyna, to jednak traktowałam ją wyłącznie jako przyjaciółkę. Nie było mi z tym trudno, że wolałam dziewczyny. W swoim nastoletnim etapie życia, udało mi się przeżyć dwa dłuższe młodzieńcze związki, a w zasadzie trzy, co zapewne umocniło moje zapatrywanie na dziewczyny i dodało mi większej pewności siebie w tej materii. Pierwszą moją dziewczyną była koleżanka z gimnazjum, z którą przeżyłam swój pierwszy pocałunek na wycieczce szkolnej w drugiej klasie. Dzieliłyśmy obie pokój i podczas wieczornych rozmów leżąc w jednym łóżku, w przysłowiowym od słowa do słowa zaczęłyśmy się całować. Obie usatysfakcjonowane tym wydarzeniem, zaczęłyśmy się razem spotykać na małe pieszczoty, aż przerodziło się to w coś więcej. Kontynuowałyśmy to jako nastoletni związek w tajemnicy. Oczywiście o nas wiedziała Kasia, która nieraz spędzała z nami czas. Dotrwałyśmy tak do końca gimnazjum. Po jego ukończeniu, moja dziewczyna przeniosła się z rodzicami do innego miasta. Było mi przykro z tego powodu, ale wiedziałam, że nie miała na to większego wpływu. Tęsknota za nią się jednak zacierała. Rok później, byłam krótko z dziewczyną poznaną na koloniach. W pierwszych dniach spędzonych na nich nabrałyśmy do siebie pewnej, wzajemnej sympatii. Bardzo mi się podobała i podczas wolnego czasu dla kolonistów zdecydowałam się poprosić ją na stronę i w dużym skrócie bezpośrednio po zagajeniu o jej urodę zapytałam, czy by nie chciała przeżyć wakacyjnej przygody z dziewczyną. Początkowo dość wyczuwalnie odrzuciła moją propozycję, ale jeszcze tego samego dnia po kolacji zaciągnęła mnie w ustronne miejsce i zaczęła agresywnie całować. Wykorzystawszy później sytuację, jaką była kolonijna dyskoteka, na którą udali się prawie wszyscy, my poszłyśmy i zamknęłyśmy się w moim pokoju i dałyśmy upust swoim pragnieniom. Po powrocie z kolonii, spotykałyśmy się jeszcze do końca wakacji. Pomimo, iż był to krótki okres, to bardzo udany, ubrany w namiętne, czasem dzikie doznania.

O mojej orientacji po pewnym czasie wiedzieli również moi rodzice. Wyznałam im to dopiero po drugim związku a w zasadzie po trzecim kiedy spróbowałam umawiać się przez prawie pół roku z chłopakiem. Wykorzystałam go i jego zauroczenie trochę perfidnie. Chciałam sprawdzić swoją seksualność. Utwierdzałam swój pociąg że zdecydowanie wolę dziewczyny. Gdy powiedziałam rodzicom o swojej orientacji, oraz że miałam już dwie partnerki, nie obyło się bez awantur ze strony ojca. Szantaż mamy rozwodem uspokoiły emocje. Mama obdarzyła mnie pełnym poparciem, a ojciec po tym wyznaniu długo się do mnie nie odzywał i chodził jak struty. Powoli jednak nabierał do mojego wyboru prostego, zwykłego szacunku. Cieszyło mnie to bardzo, bo ojciec był naprawdę dla mnie ważny i to on wiele mnie nauczył i z nim spędzałam często czas za młodu. Nigdy nie był wylewny w słowach, ale dawał mi dużo ciepła. Był mechanikiem i to dzięki niemu znałam podstawy mechaniki samochodowej i rowerowej. Wyremontował dla mnie na osiemnastkę malucha. Na innych płaszczyznach też mieliśmy wspólny język, jedynym punktem, w którym się mocno różniliśmy to kwestie światopoglądowe. Po tym jak się dowiedział i zaakceptował, że wolę dziewczyny to trochę złagodniał ze swoimi radykalizmami, lecz nie ze wszystkimi. Mama jako nauczycielka była zawsze moim domowym oparciem. Jednakże życie nie składa się tylko z domu. Poza nim należałam do osób lubiące spędzać czas aktywnie lub w aktywności biernej. Lubiłam sport, zwłaszcza piłkę nożną, którą się pasjonowałam i uprawiałam w szkole i poza nią. Kolejna rzecz odziedziczona po ojcu. Nie byłam jedyną dziewczyną na osiedlu, która lubiła piłkę, m.in. Kasia. Byłam i pozostaję dziewczyną drobnej postury o smukłych kształtach i sportową sylwetką, z lekko pyzatą buzią i gładką cerą. Naturalnie falowane długie blond włosy, zielone oczy i małe piersi to moja uroda. Nie byłam idealna, ale podobałam się sobie. To wystarczyło by nie tylko sobie się podobać. Czas wolny, najczęściej spędzałam w obecności Kaśki, z którą łączyło mnie wiele przygód.

Kasia mieszkała na tej samej ulicy, wraz ze swoją mamą, która od początku wychowywała swoją córkę samotnie. Na pierwszym roku studiów zaliczyła wpadkę z kolegą z akademika. Zamierzała urodzić, ale nie chciała ślubu czy innych związków z kimś, z kim łączyło ją parę czysto fizycznych stosunków. Ojciec Kasi pomagał jej mamie przynajmniej na początku. Gdy Kasia miała pięć lat wyjechał za granicę gdzie założył drugą rodzinę z dwojgiem dzieci. Pomimo tego wciąż utrzymywał z Kasią kontakt, odwiedzali się dosyć często jak na różnicę kilometrów, wysyłał prezenty i pieniądze. Jej mama potrafiła organizować wychowanie dziecka z karierą, lecz gorzej radziła sobie ze związkami. Próbowała z dwoma facetami w ciągu dziesięciu lat, jednak to się rozmywało.

Często bywałam u Kasi w domu, do którego byłam przyjmowana ciepło. Od dziecka mama Kasi nawiązała ze mną bardzo dobry kontakt. Była dla mnie jak druga, dojrzała przyjaciółka, która potrafiła mi pomagać, posłużyć radą w różnych sprawach od lekcji po nastoletnie problemy. Miała również dla mnie zawsze pełnie życzliwości i sympatii. Traktowała mnie trochę jak własną córkę. Kiedy przychodziłam odwiedzać Kaśkę w jej domu, byłam goszczona i przyjmowana, tak że czułam się swobodnie jak u siebie. Wiedziałam od Kaśki, że nie każdy miał taki przywilej. Lubiłam te chwile gdy mogłam doznać możliwość obcowania z nią. Nie przewidziałam jednak jakiego to mogło nabrać później skutku.
Osobą, w której byłam tak naprawdę skrycie zakochana, od kiedy budziły się we mnie młodzieńcze hormony, była mama Kasi, Weronika. Imponowała mi jej siła i umiejętność organizacji, zdecydowane to jak pomimo wczesnego macierzyństwa i generalnie samotnego wychowywania Kaśki, potrafiła skończyć studia i pracować jako neurolog zapewniającej godny byt swojej córki. Ujmowały mnie jej ciepły uśmiech, to jak potrafiła patrzeć swymi szarymi oczyma przyciągającymi jak magnes. Fascynowała mnie jej uroda, której nie ubywało, tylko raczej przybywało w kwiecistym dojrzewaniu. Wysoki wzrost i zgrabna figura, piękna twarz, szare oczy, ciemne wręcz czarne długie włosy to były walory jakimi przyroda ją obdarzyła. Widać też było, że o nie pielęgnowała. Nieraz w głowie rozważałam różne scenariusze, w których marzyłam o bliskości, o wzajemnych pieszczotach, o możliwości jej skosztowania i jak ona mnie całowała. Moje wyobrażenia  nie trzymały się tylko cielesnych sfer, ale to były wydumane pragnienia, dla których oddałabym wiele, by mieć odwagę się do nich zbliżyć.

Kiedy poczułam jak zaczęło się we mnie rodzić uczucie do mamy Kasi, starałam się odrzucić je, wmawiając sobie że to zwykła fascynacja dojrzałą kobietą. Tak się nie działo i moja sympatia wracała i stopniowo narastała. Rozważałam różne opcje, ograniczyć kontakty z Kasią a zarazem z jej mamą albo próbować ignorować to co czułam. Wybrałam drugą możliwość nie chcąc tracić przyjaciółki, ale także z podświadomej chęci aby coraz częściej mimowolnie szukać bliskiego kontaktu z jej matką. Wynajdowałam kolejne preteksty do bycia tuż obok. Przypadkowe dotknięcia, muśnięcia które zawsze wprawiały mnie w dreszcze, i że byłam podniecona. Te chwile były dla mnie jak tlen, karmiłam się nimi... W pewnym momencie ważniejsze stawały się te chwile od mojej najlepszej przyjaciółki. Jednak na zewnątrz starałam się skrzętnie ukrywać swoje uczucia i dlatego nikt nie miał pojęcia co się ze mnie działo wewnątrz. Wizja emocjonalno-intymnego zbliżenia była dla mnie marzeniem, która wywoływała u mnie sprzeczne emocje i postawy, od podjęcia wyzwania i próby zdobycia jej, po wewnętrzny głos „nie łudź się dziewczyno!”. Utknęłam i dreptałam w miejscu…
***
Nadeszły wakacje, które postanowiłam spędzić w domu Kasi. Do nas przyjeżdżała rodzina na dłużej aby się nie gnieść w niedużym domu, wprowadziłam się do przyjaciółki i jej mamy. W pierwszy weekendowy dzień mojego pobytu u niej, wracałyśmy z boiska. Weszłyśmy do jej domu, a w przedpokoju przywitała nas pani Weronika w dżinsowych szortach i koszuli w kratkę zawiązaną nad pępkiem. Wyglądała bombowo. Nie potrafiłam oderwać od niej wzroku, ale żeby nie zostać przyłapaną na wgapianiu i nie wydało się przed Kasią, dyskretnie uciekałam wzrokiem to na Kasię, to na otoczenie, to z powrotem na panią Weronikę.
- Cześć dziewczyny!  
- Cześć mamo  
- Dzień dobry!
- Macie ochotę na Lemoniadę, właśnie robię?
- Tak – obie odparłyśmy  
- To idźcie do pokoju, a ja Wam przyniosę  
Poszłyśmy na górę, usiadłam na złożonym łóżku, Kasia przy biurku. Było już to takie nasze stałe przyzwyczajenie, gdy przychodziłam do niej. Byłam mocno zamyślona, głową bujałam w obłokach, mając przed oczyma Panią Weronikę. Wyobrażałam sobie wiele scenariuszy, które kończyły się w jeden sposób… Kasia jednak sprowadziła mnie na ziemię  
-Justyś, Justyś! Co jest?
- Nic...
- Przecież widzę, już od jakiegoś czasu jesteś markotna, dzisiaj to już w ogóle
-Wydaję Ci się…
- Przecież Cię znam, ale nic nie mówiłam do tej pory…
- Nic mi nie jest
- Aha akurat… - baczniej mi się przyglądała oceniając mój stan - Poczekaj, znam ten maślany wzrok, Ty jesteś zakochana…. No! Kto to jest? Znam ją?
- Aż za bardzo…
- Nie no! Nie mów, że ja…
- Nie, nie…
- No wiesz… Czegoś mi  brakuje?
Udawała żartobliwie oburzenie, chciałam się zaśmiać, ale nie miałam siły. Jjedynie wykrzywiłam usta w uśmiechu. Nagle usłyszałam pukanie jej mamy do drzwi od pokoju, zareagowałam dziwnie nerwowo gdy weszła. Kasia to zauważyła i zrobiła wielkie oczy, rozwarła usta w szoku i niedowierzaniu. Domyśliła się kim była owa kobieta, na której widok serce mocniej biło.  
- Macie lemoniadę, bawcie się dobrze, później zapraszam na kolację
- Dzięki mamo – odpowiedziała jej Kasia nawet nie patrząc na nią
Słyszałam już tylko trzask zamykanych drzwi i ciche i wyraźnie zaakcentowane pytanie Kasi
- Co?
- Tak… - nie musiałam więcej nic mówić, wiedziała  
- Od  kiedy?
- Od bardzo dawna…
- Ale co to jest? Fizyczne pożądanie czy coś więcej?
- Szaleje za nią, po prostu… Jest wspaniała, uwielbiam patrzeć na nią, obserwować jej gesty, być blisko…Od zawsze czułam do Twojej mamy coś więcej, ale to ostatnio rośnie w szybkim tempie…
Kasia pokręciła tylko głową, następnie mówiąc:
- Ale Cię wzięło. Nie wiedziałam…
- Starałam się to ukrywać, z resztą było mi głupio ze względu na naszą przyjaźń
- No wiesz, przestań. To mnie powinno być głupio, że po tylu latach znajomości dopiero dzisiaj się zorientowałam. I co zamierzasz?
- Nic, licząc na to, że kiedyś mi przejdzie. Może poznam kogoś, kto będzie w stanie mi to zastąpić…
- A jak nie?
- To trudno, najwyżej będę kochać niespełnienie…  
Kasia chwilę myślała i powiedziała coś, co mnie zaskoczyło, pozytywnie.
- Nie chcę żebyś była nieszczęśliwa bez odpowiedzi, jesteś moją najlepszą przyjaciółka jak siostra. Moja mama jest od dłuższego czasu samotna i widzę jak doskwiera jej to....więc jeżeli moja mama będzie chciała, to masz moje błogosławieństwo. Trudno mi jednak wyobrazić sobie Waszą przyszłość. Nie wiem też czy lubi dziewczyny i czy by chciała z którąś być na stałe…
Byłam pod lekkim zdumieniem do jej podejścia w związku z moim wyznaniem i spodziewałam się bardziej kazań, że to niedorzeczne i gadek w stylu „Odbiło Ci?”. Radowało mnie, że zareagowała z poparciem i byłam  jej wdzięczna za szczerość, zwłaszcza tę mniej przyjemną. Rzadko gryzła się w język i za to ją m.in. ceniłam
- Wiem, dlatego też obawiam się cokolwiek poczynić w tej sprawie, i że do tego mogę popsuć nasze dobre relacje
Podeszła do mnie i przytuliła z przyjacielską otuchą.  
- Powinnaś zebrać się na odwagę i wyznać mojej mamie co czujesz. Jak odrzuci Twoje uczucia, przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz, a jak tak… to zostaniesz moją drugą matką  
Ta ostatnia fraza sprawiła, że tym razem się zaśmiałam wraz z nią i poprawił mi się humor. Dłużej nie kontynuując tego tematu, usiadłyśmy do grania przed xboxem.  
Dwa dni później, Kasia oznajmiła mi, że wieczorem zamierza wyjść i spotkać się z chłopakiem, „wolna chata” i te sprawy…Nie raz zdarzało się, że tak robiła gdy u niej nocowałam, i zostawałam sama z jej mamą. Miałam wtedy okazje by spróbować pójść o kolejny krok w stosunkach z nią, lecz zawsze coś „stawało na przeszkodzie”. Generalnie moje onieśmielenie jakie wywowywala mnie mama Kaski. Ostatnia rozmowa z Kaśką dała mi jednak odwagi i zamierzałam to wykorzystać tym razem, czułam że byłam gotowa…Tym razem jednak plan spalił na panewce, bo mama Kasi wychodziła na piątkową randkę, tego samego dnia co Kasia. Moja nadzieja została podłamana, zostałam sama w ich domu. Gdy Kasia wyszła, nałożyłam słuchawki włączając muzykę i otworzyłam książkę. Po skończeniu lektury, odczułam potrzebę snu. Przebrałam się w piżamę. Przed snem poszłam jeszcze się napić do kuchni, w której siedziała mama Kasi przy wyspie kuchennej na wysokim stołku. Siedziała w niebieskiej obcisłej sukience, uwydatniającej jej wdzięki i odsłaniającej jej zgrabne uda, z założoną nogą na nogę. Najwyraźniej randka nie wypaliła, była zamyślona i popijała whisky, co wnioskowałam po kolorze, szklance i lodzie, z resztą wiedziałam że to jej ulubiony alkohol doprawiony colą. Doznałam lekkiego paraliżu jak prawidłowo postąpić, ale instynkt dopatrywał się pewnej szansy. Podeszłam bliżej i wyrwałam ją z głębokiej zadumy chrząkając
- O czym Pani myśli, rozumiem że randka nieudana?
- O, cześć Justynko, Ty nie z Kasią?
- Nie, poleciała do chłopaka, a ja trochę nie mam co robić i przyszłam po coś do picia.
- Aha… Pytasz o czym myślę? Ogólnie o życiu, przyszłości i przemijającej młodości. A randka? Trochę tak…
- Ależ jakiej przemijającej? Nie ma Pani nawet czterdziestki i wciąż znakomicie wygląda oraz tryska młodzieńczą energią
- Oh dziękuję Ci, jesteś kochana – dosiadłam się obok na narożniku
- Stwierdzam tylko fakt
- Ale wciąż jestem sama jak widzisz, doskwiera mi samotność, choć staram się to maskować – nie tylko ja coś starałam się ukrywać, z resztą obie chyba robiłyśmy to nieudolnie skoro Kasia nas rozszyfrowała.  Otwierała się dla mnie szansa, ale w pierwszym odruchu nie chciałam jej zbytnio wykorzystywać widząc jej melancholię.  
- Ma Pani przecież Kasię, a nawet mnie, więc nie jest Pani do końca sama
- Prawda, mam wspaniałą córkę, która wyrosła na piękną i udaną dziewczynę, jest przy mnie. Ty też jesteś w naszym życiu od lat. Jednakże potrzebuje również bliskości intymnej, z kimś kto chciałby być ze mną i zbudować coś więcej, lecz nie wiem czy sama potrafię… - przecież jest ktoś taki, kto chce Ci to dać, ja…ja, myślałam -  Wybacz, że Ci to mówię, nie powinnam,  ale chyba potrzebowałam zrzucić…albo alkohol zaczyna działać
Odruchowo położyłam rękę na jej dłoniach trzymającą szklankę, lecz nie potraktowała tego jak próba zbliżenia się , najwyraźniej uznała to za zwykły gest troski.
- Nie ma sprawy, wie Pani że zawsze jestem obok
- Wiem, dziękuję Ci
- Za co?
- Za to że jesteś i w ogóle… - Wiesz, nie mówiłam tego Kasi, chociaż w tych kwestiach rozmawiamy bez pruderii. Od czasów dwóch poprzednich stałych związków minęło prawie dziesięć lat i próbowałam coś tworzyć od tego czasu, ale kończyło się to z reguły na jednorazowych przygodach w łóżku. Lubię seks, wręcz uwielbiam, ale sama fizyczna przyjemność przestaje mi wystarczać…
Podbudowana atmosferą rozmowy, nagle palnęłam nieprzemyślanie
- Jest Pani jak ten piękny kwiat, który potrzebuję pielęgnacji i o który chce się dbać, nie z obowiązku czy fizycznej żądzy tylko z czystej potrzeby i uczucia. Któż nie mógłby się Pani oprzeć?
Czułam, że mnie poniosło i byłam lekko zażenowana swoją „poezją” typową dla nastolatka, zupełnie nie w moim stylu, mama Kasi też popatrzyła na mnie z sympatycznym zdziwieniem na moje słowa, cieszyłam się że nie z politowaniem  
- Dziękuję Ci, że tak myślisz…
- Myślała może Pani o wprowadzeniu w swoim życiu delikatnych zmian?
- Znaczy jakich?
Nie chciałam reagować zbyt pochopnie, ale moje emocje pchnęły mnie ku zdecydowanemu krokowi naprzód. To był impuls i pocałowałam ją, krótko choć wtedy poczułam jakby czas na moment spowolnił. Zmysły stały się bardziej wyczulone, lecz odezwał się rozum i zreflektowałam się uzmysławiając sobie, że się zagalopowałam i przerwałam to.
- Przepraszam, nie powinnam…
W pomieszczeniu zaległa niezręczna cisza, patrzyłam jej w oczy, w których był stoicki spokój z kamienną powagą i analizą sytuacji. Nie uniosła się, nie krzyczała, nie kontynuowała tego co zaczęłam. Byłam pełna sprzecznej złości na siebie. Straciłam impet i każda kolejna sekunda bezczynności z mojej strony działała na moją niekorzyść. Wycofałam się jednak, stwierdzając, że powinnam wrócić do siebie i nie robić większego kwasu
-  Lepiej już wrócę do pokoju… – rzekłam z lekko drżącym głosem
Udałam się w kierunku schodów ze spuszczoną głową zdając sobie sprawę co zrobiłam. Obejrzałam się za siebie z nadzieją na jakąkolwiek reakcje ze strony pani Weroniki, lecz ta wciąż milczała. Poszłam do pokoju Kasi, usiadłam skulona na rozłożonym łóżku. Przez głowę przewijało mi się setki myśli, zwłaszcza o popełnionym błędzie i te przeciwstawne z łudzącą się nadzieją, że może jednak wejdzie zaraz do pokoju i wpadniemy sobie w ramiona jak w filmach, jednakże ta wizja przegrywała z tą pierwszą opcją. Chciało mi się płakać. Obawiałam się, że popsuje sobie dobre relacje jakie mnie łączyły z mamą Kasi, które pozwalały mi być blisko niej. Myślałam „po co Ci to było?”. Nagle drzwi od pokoju otworzyła pani Weronika, weszła do środka i usiadła na brzegu łóżka obok mnie z założonymi rękami. Patrzyła na mnie z chłodnym spojrzeniem, nie wiedziałam czego się spodziewać. Jedyne co przychodziło mi do głowy, że oczekiwała wyjaśnień. Zaczęłam dość niepewnie, z chwiejącym głosem
- Przepraszam Panią…za to co zaszło… w kuchni
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie wiem jak to powiedzieć….
- Najlepiej prosto i spokojnie, ja nie gryzę, wiesz o tym
Zauważyłam delikatny uśmiech na ustach mamy Kasi przy tym stwierdzeniu, który wiedziałam, że miał  raczej służyć zachęcie do rozmowy i daniu trochę otuchy, uspokajającej mój rozdygocony wewnątrz organizm, aniżeli oznaczać poprawę jej nastroju. Było to aż nadto wyczuwalne. Wzięłam głęboki wydech
- Nie wiem, to był impuls…
- Impuls?
- Tak…
- Czym spowodowany?
Chwilę zastanawiałam ze spuszczonymi oczyma, ale postanowiłam być szczera idąc także za radą Kaśki, podniosłam wzrok i prosto w oczy zaczęłam mówić
- Skrywanym uczuciem do Pani… - znowu nastała niezręczna cisza, którą przerwałam szybko słowami – Kocham Cię…
Wstała i odwróciła się do mnie plecami, myślała zapewne co z tym fantem zrobić. Uniosła głowę i obróciła się z powrotem by powiedzieć
- Wybacz, ale muszę się położyć…
Wyszła, nie zamykając nawet za sobą drzwi. Nie wiedząc co dalej robić, zgasiłam światło i położyłam się próbując zasnąć. Kłębiące się w głowie myśli nie pozwalały mi jednak na to, przewracałam się z boku na bok. Czułam wyrzuty sumienia i niepewność jak to wpłynie na moje stosunki z matką Kaśki, lecz zarazem był we mnie przepleciony ogrom szczęścia z tych 10-15 sekund, gdy moje usta dotknęły jej ust. Po ciężkich bojach z własnym umysłem, w końcu usnęłam.  
Obudziłam się rankiem z poczuciem porażki, wstydu, nie chciałam schodzić nawet na dół. Wiedziałam jednak, że muszę stawić czoło temu wszystkiemu, ubrałam się i poszłam do kuchni, w której siedziała mama Kasi a także Kasia, która wróciła z nocnej schadzki.  
- Dzień dobry – przywitałam się bez entuzjazmu
- Cześć – opowiedziała zadowolona Kasia
- Dzień dobry – odparła chłodno pani Weronika
Śniadanie jadłyśmy w dość niewesołej atmosferze. Kasia widząc, że było coś nie w porządku między mną a jej mamą, dociekała po śniadaniu co się stało. Pomimo iż mnie męczyła abym wyjawiła jej szczegóły z tego co zaszło, lecz udało mi się odłożyć tę rozmowę na później.
- Co się wczoraj wydarzyło?
- No przecież widzę, rozmawiałaś z moja mamą o tym?
- O czym?
- Możesz nie udawać?
- Tak, ale nie najlepiej mi poszło i muszę to sama przetrawić zanim pogadamy o tym…
- Ale zostajesz?
- No właśnie nie wiem…
- Zostań proszę, nie musimy o tym rozmawiać, ale powinnaś zostać.
- Dobrze…zostanę… - odpowiedziałam na odczepnego bez przekonania.
***
Przez kolejne dni próbowałam i starałam wyjaśnić, ułagodzić tą całą sprawę z Panią Weroniką próbując ją złapać sam na sam, lecz bez większego efektu. Nasze relacje zdecydowanie uległy oziębieniu, mama Kaśki wyraźnie mnie zbywała. Unikała mnie, w dniach roboczych wychodziła wcześnie i wracała późno z domu by się nie spotkać. Zatraciłam w tym wszystkim jasny ogląd sytuacji. Snułam się jak cień, było mi źle i czułam się bezradna w sytuacji którą sama wykreowałam. Myślałam czy nie wrócić wcześniej do domu, by nie robić bardziej gorzkiej atmosfery. Starałam się moje przygnębienie ukrywać przed Kasią bardziej niż było widoczne. Trwało to niecałe dwa tygodnie, aż w ostatni weekend pobytu, miałam wrażenie że powoli sytuacja zaczęła się naprawiać, co wnioskowałam po cieplejszym spojrzeniu jej mamy w stosunku do mnie i nawiązywaniu dialogu. Nie chcąc tego burzyć, ostrożnie podchodziłam do rozmów, nie poruszając tego niezręcznego tematu.  
***
Nastała sobota, będąca przedostatnim dniem pomieszkiwania u Kasi i jej mamy. Spędzałyśmy go wspólnie przed telewizorem oraz na grach karcianych i planszowych. Było miło i przyjemnie. W czasie kolacji Kasia dostała smsa od chłopaka i poinformowała nas, że wychodzi. Zostałam znów całkowicie sama z panią Weroniką, po wyjściu Kasi zapanowało milczenie, ale nie zapowiadało ono jakiegoś gorzkiego smaku owego wieczora. Dokończyłyśmy kolację, po której pozmywałam i poszłam kolejno do pokoju. Usiadłam na łóżku skulona i wzięłam książkę do poczytania. Ledwo zaczęłam, przeczytawszy parę stron, do pokoju weszła mama Kasi
- Hej, korzystając że jesteśmy same, chcę z Tobą porozmawiać  
- Oczywiście, słucham…
- Chciałabym dokończyć naszą ostatnią pogawędkę tutaj, której nie dokończyłam…
Wspomnienie o tym, wywołało u mnie natychmiastowy stres, przy którym czułam się w środku jak galareta. Przysiadła ponownie obok mnie, tym razem trochę bliżej, Miałam lekkie de javu, sytuacja była podobna, tyle że parę rzeczy  było inne jak pora dnia i nasze stroje. Było wcześniej, a ja miałam na sobie morelowy top na ramiączkach zapinany na guziki i białe szorty. Pani Weronika w liliowej kusej sukience z delikatnym dekoltem i szarym sweterku, w których wyglądała bardzo seksownie, ale to nie było istotne w tej konkretnej chwili. Milczała dłuższą chwilę, ale widziałam w jej oku coś pozytywnego, co trochę łagodziło mój niepokój. Nie wiedząc czemu, wyciągnęła rękę i delikatnie przejechała po moich włosach od czoła kończąc na piersi, na które opadały. Potem wzięła moją dłoń, przykładając swoją, łączyła palce to przeciągając, to plotąc. Czułam jak elektryzujące dreszcze przechodziły prze ze mnie. Nie potrafiłam zrozumieć jej intencji. Serce łomotało mi jak dzwon i naście analiz przewalających się w głowie, lecz uważnie przyglądałam się rozwojowi tej sytuacji i poczynaniom mamy Kasi. Nagle zaczęła mówić ze spokojną intonacją swoim delikatnym głosem
- Myślałam o tym co zaszło jakiś czas temu i próbuję sobie to wszystko w głowie poukładać. Wybacz, że traktowałam cię ostatnio zimno i z dystansem. Teraz chcę dokładnie wiedzieć czy mówiłaś szczerze? Co tak naprawdę do mnie czujesz?
- Absolutnie szczerze. Zakochana jestem w pani…
- Co jest takiego we mnie?
- Wiele rzeczy… osobowość, nieskończona uroda, piękny uśmiech, wspaniałe oczy w które chce się tylko patrzeć i patrzeć, a nade wszystko, to że pani jest…i chce się przy niej być…
Po raz pierwszy widziałam u mamy Kasi tak wyraźne zakłopotanie, które próbowała ukrywać, ale przede mną trudno było, znałam ją szmat czasu. Chwilę się zastanawiała obracając głowę w kierunku okna, po czym ponownie na mnie patrzyła tym razem bardziej enigmatycznym spojrzeniem. Sytuacja stawała się dla mnie coraz mniej bardziej do przewidzenia, chociaż wyczuwałam piętrzące się napięcie, które rosło. Chciałam rzucić ratunkowe stwierdzenie
- Rozumiem jeśli… - nie dała mi dokończyć myśli
- Pocałuj mnie
Otworzyłam usta w szoku i nim zdążyłam zapytać czy się nie przesłyszałam, jej usta zamknęły moje w pocałunku. Świat się zatrząsnął i nie wiedziałam co myśleć, czy to się działo naprawdę czy zasnęłam nad książką czy w ogóle coś jeszcze innego. Może trafiłam do świata baśni. Mocno do mnie przywarła jakby w obawie, że mogę uciec co już w ogóle mnie szokowało. Objęłam ją w szyi dając znak, że donikąd się nie wybieram. Nie zamierzałam popełnić drugi raz tego błędu odpuszczając, tylko zdecydowanie pójść za ciosem. Nasze usta się ze sobą połączyły. Całowałyśmy się powoli, delikatnie, językiem taktownie przedzierała przez otwarte wargi, poszukiwała mojego zapraszając do tańca. Jakże mogłabym odmówić, kobiecie której tak od zawsze pragnęłam. Obie kosztowałyśmy i smakowałyśmy się nawzajem. Nasze języki się spotkały i splotły w namiętnym, ognistym tangu. Dłonie nie odstępowały od ust, pieściły równomiernie poliki, włosy. Czułam motyle w brzuchu, w sercu rozrastające się szczęście i euforię, które dawały siłę wznoszącego uczucia. W głowie jednak nachodziły mnie pytania, które zaczęłam zadawać między pocałunkami.
- Mogę zadać pytanie?
- Pytaj…  - odpowiedziała rozkosznie intonując
- Czy to sen?
- Raczej nie…
- Co się zmieniło od ostatniego razu?
- To już jest drugie pytanie…
- Wiem…
- Przemyślałam pewne kwestie…
- I?
- Rozważyłam za i przeciw…
- I co przeważyło? – przerwałam na chwilę pocałunki łapiąc ją za ramiona
- Ty…
Popatrzyła na mnie żarliwie, a ja uniesiona tymi stwierdzeniem, rzuciłam się na nią, powalając na łóżko. Leżałam na niej i kontynuowałam wyraziste pocałunki. Ogarniało mnie wiele emocji , ale dominowała ta jedyna, ta która pragnęła bliskości i kochania się z Weroniką. Całowałyśmy się długo, z każdym momentem coraz głębiej i namiętniej, obejmując się przy tym mocno. Ta chwila stawała się coraz bardziej magiczna. Tak bardzo jej pragnęłam. Była moją Wenus, chciałam ją całować nieustannie, długo czekałam na nią. Błądziła dłońmi po plecach, wsuwając je pod materiał bluzki i szortów. Chciałam żeby mnie dotykała i pieściła. Rozgrzewałam się, łaknęłam jej. Zwolniła pocałunki i zepchnęła mnie z siebie. Ułożyła mnie, opierając plecami o ścianę z wyprostowanymi nogami przed sobą. Weronika usiadła obok, prowadziła powoli zmysłowo swoją dłoń wzdłuż moich nóg, czasem zawracając, sprawiała tym większe  dreszcze. Jej dotyk i przenikające mnie spojrzenie wystarczały aby mnie mocniej rozpalać. Dłoń wędrowała wyżej, odgarniając moje włosy z dekoltu. Chwyciła moje rękę, zamykając ją w swoich. Całowała ją niewinnie i ocierała się o nią polikiem. Była w tym doza romantyczności, czym dodatkowo na mnie działała. Ujęłam jej podbródek i pocałowałam. Weronika szła dalej, zbliżyła swoje usta do mojej szyi. Błądziła po niej języczkiem, byłam bardziej podniecona. Powoli i ponętnie rozpinała guziki od topu, otwierając i tworząc nagi pasek na tułowiu. Po nim, obiema dłońmi, opuszkami palców pieściła moją skórę. Jej rajski dotyk był delikatny jak piórko, idealnie rozpalał i wyczulał komórki mego ciała. Rozsuwała rozpięty materiał na boki, odsłaniając całkowicie moje piersi i brzuch. Przerwała obcałowywanie mnie, skupiała się na wykonywaniu okrężnych ruchów palcami wokół moich malutkich piersi uwrażliwiając je. Spoglądała na mnie płomiennie. Moje sutki od jej dotyku robiły się twarde. Uśmiechałam się nieustannie ze szczęścia, jakie do mnie płynęło oraz zza zadowolenia jakiego nabrała nastawienia do mnie z pasją. Zaczęła całować moją pierś, drugą masowała. Delektowała się nią, dając mi tym niezmierzoną przyjemność i rozkosz. Moje ciało stawało się bardziej wilgotne i gorące. W pieszczocie wykonała inwersję wyboru piersi. Po chwili zaprzestała, odsuwając się, zaczęła zdejmować z siebie sweterek i sukienkę pozostawiając siebie w samej malinowej bieliźnie. Szeroko usiadła przede mną prezentując swoje cudowne ciało. Miałam już okazję niejednokrotnie je widzieć podczas opalania w ogrodzie czy jednorazowej wspólnej kąpieli w basenie ze mną i z Kasią. Idealnie wyrzeźbiona figura, pokaźny biust  wciąż młodo wyglądająca gładka skóra były ideałem. Teraz chciałam je pieścić dotykiem. Weronika zachęcała mnie wzrokiem bym się nie wahała. Uniosłam się na kolanach i pocałowałam ją, dłońmi wędrowałam po jej jędrnym ciele od kolan po ramiona. Błądząc dotykiem, sięgnęłam zapięcia stanika, chcąc wyswobodzić jej piersi. Miałam problem z odpięciem, nadmiar pozytywnych emocji zmieszany z lekkim stresem dawał o sobie znać. Weronika pomogła z uśmiechem, rozpinając stanik. Przesuwałam powoli ręce po obwodzie, zdejmując stanik. Odkryłam całkowicie jej ogromny biust, który był powiększany. Wiedziałam to od Kaśki i było to widać, lecz nigdy mnie to nie zraziło. Wpatrywałam się w jej piersi objeżdżając je delikatne dłońmi. Moje małe rączki nie były w stanie ich uchwycić. Były naprawdę piękne i jędrne, nachyliłam się by móc skosztować jej lewej. Ustami i językiem rozpoczęłam sytą zabawę z jej sutkiem. Wplątywała swoją rękę w moje włosy, na których czułam muskające jej usta i gorący oddech stawający się bardziej spłycony. Napawałam się smakiem jej piersi i przyjemnością jakiej dostarczałam Weronice tym działaniem, w reakcji na które przechylała się, opadając plecami na łóżko. Ujęłam jej twarz znów całując, Weronika pozbawiała mnie szortów i po chwili mnie przewróciła na plecy, co wywołało u mnie śmiech, którym ją zaraziłam. Po kilkunastu sekundach jednak spoważniała i obdarowywała mnie gorącymi pocałunkami po ciele patrząc mi w oczy, wypowiadając.
- Jesteś taka śliczna…taka zgrabna…taka delikatna i zmysłowa – słowa te wzbudzały u mnie wypieki na polikach i motyle w brzuchu
- Naprawdę?
Na te pytanie nic odpowiedziała tylko z ognistą zalotnością przeszła z pocałunkami na usta głęboko się w nich zatapiając. Zrozumiałam, że tak i nie zadawałam więcej głupich pytań. Przyssała się do moje lewej piersi. Równocześnie przyłożyła dłoń do krocza, które masowała, pieszcząc moją wilgotną kobiecość. Wciąż się chichotałam w reakcji na tę rozkosz, lecz sytuacja była dla mnie jak najbardziej poważna. Tuliłam jej twarz do piersi, na co ssała intensywniej. Przechodziła ustami niżej, palcami zaciskała pieszczotliwie moje sutki,. Po chwili za ustami poszły w ruch paluszki niczym ręce pianistki wystukujące muzykę na mnie. Twarz Weroniki znalazła się nad moim kroczem, nad którym odprawiała ze skupieniem rytuał muskając ustami materiał majtek. Krew we mnie była na granicy buzowania a namiętnej ekscytacji. Kciukiem masowała mnie po kobiecości patrząc na mnie płomiennie. Chwyciła za gumkę i w zmysłowy sposób pozbawiła mnie majtek. Przyłożyła kolejno całą rękę do krocza. Gładziła i głaskała delikatnie moją kobiecość, całując mnie rozgrzewająco po ciele. Następnie zbliżyła swoją twarz i poczułam jej oddech na swojej cipce. Krążyła noskiem nad nią, implikując że byłam bardziej spragniona. Czekałam aż dotknie mnie i zabierze do raju. Odkładała to w czasie, jakby się drocząc. Zniecierpliwienie we mnie dawało się odczuć. W końcu to nastąpiło, pocałowała mój rozpalony skarb, co podziałało jak dotyk anioła. Najpierw powoli, bacznie obserwując mowę mojego ciała i wsłuchując się w mój oddech. Zbadawszy moje reakcje, rozpędzała swoje tempo naprzemiennie z lekkimi wyhamowaniami, sprawiając, że drżałam z rozkoszy. W jej pieszczocie była niezwykła dojrzałość i prawdziwa czułość. Pobudzała moje wrażliwe punkty w namiętny sposób. Miałam wrażenie, że nie był jej to pierwszy z dziewczyną. Wprowadzała mnie w totalny stan uniesienia, moje ciało dawało temu zauważalny odzew. Biodra falowały, oddech był zdecydowanie głośniejszy, ręce wplątywały się we włosy Weroniki zaciskając je. Ta chwyciła moje rozwarte nogi i zdecydowanym ruchem uniosła je wysoko do góry, nie przerywając sobie wylizywała dalej moją szparkę. Czułam cały ten czas błogość, która wciąż rosła rozprzestrzeniając się po moim wnętrzu. Nie przestawała, tylko w rytm mojego pulsu działała. Traciłam kontrolę, wiedziałam że byłam blisko osiągnięcia określonego stanu. Weronika przerwała na chwilę marsz ku mojej ekstazie opóźniając ją. Palcem powiodła po mojej cieknącej od soczków dolinie i włożyła środkowy palec w moje rozżarzone i mokre wnętrze. Wspomogła się językiem krążąc nim po łechtaczce, a następnie pocierając ją. Wyciągała ze mnie najwyższą esencjalność uniesienia, doprowadzając do obłędu. Nie potrafiłam dłużej wytrzymać. Nastąpił wybuch, a po moim ciele promieniowały konwulsje. Czułam się, jakbym straciła całkowitą władzę nad moim ciałem, które przejęła siła wyższa i które oddałam we władanie jej, mojej ukochanej która zabrała mnie do raju. Nie wiedziałam wtedy czy to moje uczucia do niej, czy była aż tak dobra. Zbierając jednak myśli, wiedziałam już, że obie możliwości były prawdziwe. Moje nogi opadły na jej barki. Wsunęła się sobą, czułam jej ocierający się o mnie biust. Patrzyła na mnie swymi pięknymi oczami, w których widziałam szczerą radość i czułość, przyłożyła dłoń do mojego polika, delikatnie go głaszcząc po czym pocałowała trącając włosami mojej twarzy. Oddałyśmy się dłuższej chwili temu błogiemu pocałunkowi, ocierając się o siebie naszymi nagimi ciałami. Weronika podniosła się podając mi ręce, chwyciłam je podnosząc się razem z nią. Wymieniając się pocałunkami, Weronika położyła się na plecach, padłam na nią zajmując dokładnym jej obcałowywaniem, szyi i piersi. Zatrzymując się przy jej biuście przygryzałam jej sutki. Nurkowałam jednak niżej docierając na sam dół. Weronika rozłożyła nogi, a ja zbliżyłam usta do jej krocza i języczkiem przez materiał majtek polizałam jej kobiecość na co Weronika się uroczo wzdrygnęła i opętał ją radosny śmiech. Zdejmowałam powoli majtki całując lewą nogę. Wzięłam je później do ust majtki i przekazałam Weronice w pocałunku. Zniżyłam się aby zając się jej gładką i piękną kobiecością. Rozszerzyła swoje płatki a ja zanurzyłam swój języczek delektując się wspaniałym smakiem jej kobiecości. Pijałam z niej wilgoć, która płynęła niczym wodospad.  
- Mój boże, nie wierzę że to się dzieje naprawdę – wtrąciłam  
- To uwierz, kochanie  
Po tych słowach poczułam jej gorące usta całujące moje. Powróciłam jednak do lizania dalej jej słodkiej i mokrej doliny rozkoszy. Weronika rozszerzała dalej ją paluszkami. Zlizywałam wszystkie soki i lizałam jak wypływały nowe. Mój języczek operował szybko na jej cipeczce. Cudownie mruczała przy tym i wierciła się. Wsuwałam język jak najgłębiej potrafię, czułam jaka jest rozpalona i mokra w środku, chciałam dać jej rozkosz czując jej smak. Skupiłam się po chwili na łechtaczce i od razu wsunęłam w nią dwa paluszki, zaczęłam nimi poruszać szybko. Naciskałam i poruszałam nimi posuwisto zwrotnie. Językiem operowałam na jej nabrzmiałej łechtaczce. Weronika zaczęła pojękiwać co było dla mnie najwspanialszym dźwiękiem tego wieczora. Czułam pulsowanie jej cipki, i wypływjące soczki. Przyspieszyłam palcowanie. Weronika  poruszała biodrami chwytając za piersi. Jęczała głośniej, jej ręka złapała moją przyśpieszając moje ruchy w jej wnętrzu. W tym czasie przyspieszyłam posuwanie jej cipki, a językiem pieściłam łechtaczkę jak najszybciej potrafię. Słyszałam jak dopadł ją mocny orgazm dostając spazmów. Moje palce wciąż były niej. Jej kobiecość pulsowała mocno, zaciskała i wypuszczała soki. Resztkami sił poruszałam się w niej, posuwając ją palcami. Czułam jak jej wszystkie mięśnie jak były mocno napięte i jak drżała. Złożyła na jej ustach kojący i namiętny pocałunek.  Weronika dochodziła do siebie. Wyjęłam z niej moje palce i oblizałam je. Nie byłyśmy jeszcze zmęczone. Ułożyłyśmy się frontalnie do siebie, nożycując nogi. Nasze kobiece skarby się ze sobą zetknęły. Cudownie było czuć jej kobiecość i wilgoć stykająca z moją. Obie zaparłyśmy się rękami z tylu pleców. Nasze spojrzenia były skupione tylko na sobie. Ocierałyśmy się cipkami, najpierw powoli potęgując ładunek namiętności. Donikąd się nie śpieszyłyśmy, kierowałyśmy się tym co nasze ciała dyktowały. Ruchy naszych bioder były coraz żwawsze, uczucie ścierających się mokrych i rozpalonych cipek doprowadzało nas do ekstazy. Stękałyśmy, mocniej i szybciej się ocierałyśmy. Weronika przyjęła dogodniejszą pozycję kładąc się na plecach, ja byłam wyżej podpierając się ręką. Ruchy osiągały największą moc, biodra falowały. Weronika się uniosła tułowiem, zbliżyłyśmy się przyciągając do siebie, jeszcze mocniej ocierając się. Zarzuciłam ręce na szyi Weroniki, ona trzymała mnie w talii. Doszła i jej ruchy nieco zwolniły, lecz starała się dotrzymywać mojemu tempu do momentu, gdy sama nie doszłam. Tuliłyśmy się do siebie, do naszych spoconych ciał będąc złączone naprzeciw w pozycji siedzącej. Weronika całowała moją szyję, przymykałam oczy, pozwalając na pasjonujące rozpieszczanie. Otworzyłam na chwilę ślepia i zobaczyłam w drzwiach Kaśkę. Wytrzebiłam gały w lekkim przerażeniu, że zostałyśmy nakryte. Weronika odwrócona plecami do niej i wciąż zajmująca się pieszczotliwym obcałowywaniem mnie, nie zauważyła swojej córki. Kasia z uśmiechem na buzi pokazała gest, abyśmy sobie nie przeszkadzały, oraz kciuk na znak gratulacji i poparcia. Uchwyciłam twarz Weroniki, całując i pociągając ją na siebie, jeszcze  zerknęłam kątem oka na wejście od pokoju, przy którym już nie było Kasi. Powróciłam z całkowitym skupieniem do Weroniki, z którą się całowałam dalej wywracając się z nią po łóżku.
Ułożyłyśmy się bokiem naprzeciw siebie splatając się ciałami, Weronika poprawiła poduszkę nad moją głowa abym miała wygodniej, na której  mieściły się nasze obie głowy.  
- Oh dziękuję - podziękowałam
- Oh proszę –  wodziła opuszkami palców po moich patrząc mi oczy chwilę zamyślona, po czym spytała - I co teraz?  
- Nie wiem…
Kontynuowałyśmy tę dysputę przy wzajemnym pieszczeniu dłońmi swoich ciał.
- Ale ja wiem… że nie raz wodziłaś za mną dość jednoznacznie wzrokiem i domyślałam się co czujesz.  
- Naprawdę ?
- Tak, lecz pewność zyskałam gdy Kaśka powiedziała mi jakiś czas temu, że jesteś lesbijką –„fajnie” pomyślałam, ale w tej chwili nie czułam żalu do Kaśki, a Weronika dalej mówiła - Ignorowałam Twoje uczucia sądząc, że się ulotnią, bo po tylu latach traktowałam Cię jak córkę i nie chciałam też abyś marnowała sobie życia ze starszą…Masz całe przed sobą. Dwa komplikacje, jak nie wyjdzie… itd.  
- To znaczy co konkretnie do mnie czujesz?
- Ogromną sympatię, bliżej nieokreślone uczucie. Cieszy mnie fakt gdy jesteś blisko, dodajesz do mojego życia kolorytu i naprawdę dobrze się czuję gdy spędzasz z nami czas, ze mną…I chyba upragnionej przeze mnie bliskości emocjonalnej jesteś Ty.
Słysząc to znów niedowierzałem, zamyśliłam się delikatnie robiąc maślane oczy gv
- A to, że jestem dziewczyną, to Ci nie przeszkadza…?
- Szczerze?  
- Tak
- Kiedy Kasia powiedziała mi o Twoich preferencjach, to z parę razy fantazjowałam o Tobie, a nawet i wcześniej…
Trochę mnie to zdumiało i miałam lekkie poczucie, że sobie pokpiwała, chociaż była całkowicie poważna jak to mówiła
- Żartujesz sobie teraz?
- Nie
- Mówisz serio?
- Tak, i w zaufaniu, lubię kobiety i w szkole średniej eksperymentowałam przez parę miesięcy… z dziewczyną z wyższej klasy, i to były najbardziej fascynujące chwile mojego życia, a przynajmniej jedne z najprzyjemniejszych. Miałam później okazje parę razy się całować z innymi... Polubiłam intymne relacje z dziewczynami, ale jak urodziłam Kasię to zakończyłam eksperymenty. Przez ten czas trochę mi tego brakowało…
- Interesujące, przyznaję. Nie spodziewałam się, ale pokazałaś, że masz w tej materii doświadczenie
- Jeszcze nieraz Cię zaskoczę…
Byłam zaciekawiona tym co miała konkretnie na myśli, ale uznałam że nie wszystko od razu
- A ja? Jak Ci się podobam?
- A Ty i Twoja słodka, delikatna i ładna uroda jest warta każdego grzechu. Dałam chyba dzisiaj temu wyraz, prawda? Mówiłaś o uroku moich oczu, ale to Twoje są urzekające i do tego Twój słodki uśmiech są przyciągające, a od kiedy mnie pocałowałaś nie umiem już przejść obojętnie obok Ciebie…
- Czyli naprawdę myślałaś o mnie?
- Powtarzasz się. Zdarzało się…Dobrze, ale dość kluczenia. Naprawdę chcesz być ze mną, z babką prawie dwa razy starszą? Kiedy Ty będziesz miała czterdziestkę, ja sześćdziesiątkę
- A Ty nie słyszałaś o parach których dzieli spora różnica wieku i są razem szczęśliwi? Sama pewnie znasz takie
- No tak, ale to raczej tyczy się par hetero
- A co my gorsze? Chyba jest równouprawnienie
- Bardzo teoretycznie…ale nie w tym wypadku. Nie wiem, może dlatego że nie znam zbyt wiele tego typu przypadków. Moje znajome, które wikłały się w takie układy, miały stałe związki z facetami i były to z reguły przelotne romanse i to mogę je policzyć na palcach jednej ręki… A jak nie wyjdzie?
- Biorę to pod uwagę i dlatego też tak długo nie potrafiłam się odważyć, by wykonać ruch, by zbliżyć się do Ciebie… Kocham Cię i liczysz się Ty! Ty jesteś dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz dla mnie najpiękniejszą istotą chodzącą po tej ziemi. Chcę być z Tobą i zaspokajać każdą Twoją potrzebę i być po prostu przy Tobie... Nie liczę, że od razu w pełni odwzajemnisz moje uczucia i nie oczekuję od Ciebie żadnych deklaracji, ale jeżeli mi pozwolisz, będę starała się przychylić Ci nieba…
Chwilę myślała…a ja spokojnie wyczekiwałam
- Prawdą jest, że to szalony pomysł… ale tego o dziwo chcę i może czas na zmiany, a Ty jesteś nią. Powiedziałam dzisiaj „A”, więc powiem „B”… Zatem, spróbujmy… Tylko hmm… moja córka i Twoi rodzice, inni co z nimi?
- Kasia dała nam swoje błogosławieństwo, a rodzice i reszta…Po pierwsze jestem dorosła, a przynajmniej pełnoletnia i to moje życie, po drugie może spróbujmy coś zbudować, żeby oznajmiać cokolwiek światu, a potem zobaczymy czy to coś przelotnego czy stałego
Pocałowała mnie gorąco, co odczytałam jako akceptacje. Pochłonęłyśmy się jeszcze na moment w tym słodkim pocałunku. Po czym usnęłyśmy w objęciach zapominając, że byłyśmy nadal w pokoju Kasi.
***
Otwierając oczy o poranku, widząc śpiącą spokojnie Weronikę i uświadamiając, że poprzednia noc nie była snem ani wyobrażeniem, byłam szczęśliwa móc obudzić się u jej boku, czułam jak napawała mnie radosna energia i nadzieja na nowy początek z kobietą, do której zawsze żywiłam głębsze uczucia…
Weronika wreszcie obudziła się, uśmiechnęła się do mnie i pocałowała. Jednakże te poranne szczęście, na chwilę przerwało wparowanie Kaśki do pokoju. Zareagowałyśmy gwałtownie, podnosząc się do pozycji siedzącej  zakrywając kołdrą, trochę jak w filmach.
- Witam, drogie turkaweczki… Nie chcę nic mówić, ale przez Was musiałam spać na kanapie. Cieszę, się Waszym szczęściem, ale nie mogłybyście go okazywać gdzie indziej?!
Spojrzałyśmy po sobie, nie wiedząc jak się zachować, temat próbowała podjąć Weronika.
- Yy… córeczko…
- Oj, daj spokój mamo, zgrywam się – mimika Kasi przybrała rzeczywiście ten zgryźliwy wyraz – Naprawdę się cieszę Waszym szczęściem. No, ale ubierajcie się, zrobiłam Wam śniadanie, chyba się Wam przyda… - oczywiście jej podtekst był aż nadto wyczuwalny
Kasia wyszła z pokoju, a my jeszcze na chwilę objęłyśmy się stykając czołami. Na twarzy swojej czułam wypieki a na Weroniki widniał radosny uśmiech, określające nasze ukontentowanie. Wygrzebałyśmy się z łóżka narzucając coś na siebie, to co wpadło pod rękę i zeszłyśmy na dół, na śniadanie trzymając się za ręce. Przedyskutowałyśmy razem z Kasią naszą sytuację i byłam dobrej myśli. Resztę dnia jak i całego weekendu spędziłyśmy bardzo udanie we dwoje lub troje w zależności od chwili. Od tego momentu spotykałam się z Weroniką tak często, jak tylko mogłyśmy albo w ich domu, albo na długich spacerach w ustronnych miejscach. Rozpoczęłyśmy coś, co trwa…

iskra957

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i obyczajowe, użyła 9059 słów i 48528 znaków. Tagi: #lesbijki #dojrzałe #młode #zakochanie #mamuśki #komplikacje

3 komentarze

 
  • Micho

    Świetne, czekam na ciąg dalszy.

    15 lut 2023

  • Helen57

    Bardzo fajne

    20 kwi 2022

  • iskra957

    @Helen57 Dziękuję :D

    8 maj 2023

  • izabela

    No cóż przed przyjaciółką nic się nie ukryje, po za tym taka przyjaciółka to skarb. Zresztą chyba my wszystkie mamy w większym lub mniejszym stopniu skłonności do miłości les. Pozdrawiam i życzę wielu dni w szczęściu i miłości. :kiss:

    24 mar 2022

  • iskra957

    @izabela  <3

    25 mar 2022