Jak zostałam kobietą? I potem..cz. V/2…. „ babskie pogaduchy”

Jak zostałam kobietą? I potem..cz. V/2….  „ babskie pogaduchy”Jak ja nie miałam go ciągle dość? A i on chyba mnie też? Kochaliśmy się właściwie przy każdej możliwej okazji. Nawet w zimnym Bałtyku, na plaży czy w drodze na nią przez las. Nieraz wystarczyło jedno spojrzenie, gest czy słowo byśmy wpadali w amok, jak by to nazwała moja babcia "parzą się jak króliki”. Dziś idąc na plażę wiedzieliśmy, że trzeba ten wykorzystać szczególnie, jutro wracają rodzice Macka. Koniec rozpusty, cudownej beztroskiej rozpusty. Obiecaliśmy sobie, że zaraz po powrocie z plaży w pierwszej kolejności bierzemy się za przywrócenie domu, do jako takiego porządku. Cudowna plaża, szeroka, pusta i jak okiem sięgnąć żadnego człowieka. Tylko mewy, łoskot fal, wiatr i my. Teraz nie musieliśmy się spieszyć. Nie byliśmy tacy łapczywi, nasze kochanie było spokojne, długie, wyrafinowane, ale niepozbawione też namiętności. Nieraz wystarczyło nam, tak jak na przykład dziś leżeć przytuleni do siebie na plaży, odbywanie wspólnych kąpieli i spacerów. Nawet nasza całkowita na niej nagość nie wprowadzała jakiś nas w stan jakiś dzikich emocji. Przedłużaliśmy ten nasz dzisiejszy pobyt wiedząc ze to ostatni dzień i noc naszych nieskrępowanych uniesień. Jakoś tak odruchowo oboje staraliśmy się nie prowokować nawzajem do zbliżenia chcąc zostawić to sobie na ostatnią noc.  
Tak koło trzeciej, słońce zaczęło chować się coraz częściej za chmury. To i chłodny wiatr wiejący od wody skłonił nas do powrotu. Dochodząc do domu słyszę jak Maciek zaklął. Spojrzałam na niego zdziwiona. Bez słowa wskazał na wyłaniające się z wśród drzew podwórze. Pod domem przybył nowy samochód. Samochód jego rodziców.  
-Cholera staruszkowie! Mieli być dopiero jutro a w chacie bałagan.-
I nagle zamarłam, stanęłam jak wryta. Wśród wypranych suszących się rzeczy wisi też nasze prześcieradło.  
-Maciek nie idę, co oni sobie o mnie pomyślą?  
-Co mają myśleć, nic. I pociągnął mnie prawie siłą za sobą, sam nie mając jednak zbyt tęgiej miny.
W kuchni zastaliśmy krzątającą się przy szykowaniu obiadu mamę Maćka, przywitała nas z uśmiechem.  
-Dobrze ze jesteście zaraz będzie obiad.-
Poczułam się podle, nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Myślałam, że spalę się ze wstydu i zażenowania. Wypieki na twarzy, nogi jak z galarety, pocące się dłonie, to nie mogło ujść uwadze.  
-A była bym zapomniała, przyjechała z nami Ewka ze swoim chłopakiem, zostaną u nas na parę dni.  
Myjcie łapska i siadajcie do stołu.– Mówiąc to wpatrywała się we mnie, z ciepłym uśmiechem i prawie, że rodzicielskim spojrzeniem. Uciekłam do swojego pokoju, a tu szok. Pokój w idealnym porządku a na łóżku jakieś dwie nieznane walizki. Po moich rzeczach ani śladu.  
- Pościeliłam tu Ewie i Robertowi, a twoje rzeczy są w pokoju Maćka. Początkowo myślałam, że będziecie razem z Ewą.- Z uśmiechem pogładziła mnie po głowie.  
Chciałam coś odpowiedzieć, ale nie mogłam z siebie wydobyć żadnego słowa, zamurowało mnie a ona widząc moje zakłopotanie chwyciła mnie za rękę mówiąc.
- Idź dziecko, łazienka wolna.-
Jasny gwint ona o wszystkim wie, jak ja teraz przed nimi wyglądam, nie tak miało być. Przecież jak przyjechaliśmy zostałam przedstawiona, jako koleżanka. Nie dziewczyna, nie narzeczona, czy kochanka a tylko koleżanka. Biłam się tak z własnymi myślami, gdy nagle z impetem otworzyły się drzwi i do środka wpadła dziewczyna. Roześmiana od ucha do ucha, zgrabna blondyneczka z włosami spiętymi w koński ogon.  
-Sorki, Cześć, jestem Ewa, dalej walimy do stołu, bo ciotka będzie marudzić, że stygnie- Wyciągnęła mnie prawie siłą, i zaciągnęła do kuchni.
- No nie, to wy już się znacie? Gdzie diabeł nie może tam tylko Ewę posłać – Zażartował z nas Maciek.
-Nie bądź taki bystry, poczekaj, ja sobie z Anią pogadam, i zobaczymy, kto tu jest diabłem a kto aniołem. – Odpaliła mu ze śmiechem.  
Ewa jest typem dziewczyny, której usta się nie zamykają, wszędzie jej pełno, i w każdym wywołuje uśmiech. Dzięki niej przeżyłam jakoś ten obiad i nie spaliłam się ze wstydu. Po obiedzie Robert gdzieś zginął, a ojciec poprosił Maćka o pomoc przy czymś na podwórzu, a ja z Ewą zabrałyśmy się za sprzątanie ze stołu.  
-Ale dziewczyny, znikać mi tu z kuchni. Ewa! Chcieliście iść na plażę, zabierajcie chłopaków i jazda mi stąd.-  
-Spadamy, cioteczce się nie przeciwstawisz, z nią jeszcze nikt nie wygrał.- Mówiąc Ewa wyciągnęła mnie z kuchni. Wypadłyśmy na zewnątrz, Maciek z Robertem czekali już na nas. Idąc Ewa cały czas trajkotała. Połowy rzeczy nie rozumiałam, opowiadała o ludziach i sprawach, o których nie miałam zielonego pojęcia. Udawałam, że słucham z zainteresowaniem, katem oka widząc, że nasi faceci przyspieszyli i zostawili nas daleko z tyłu. Ewa jak by tego nie widziała i nie przyspieszała. Po chwili byli daleko przed nami. Ewa stwierdziwszy, że już nas nie usłyszą nagle wypaliła.
- Ok, nie musisz udawać, że słuchasz mojego paplania, a tym bardziej wiesz, o co chodzi. Chciałam tylko by nas zostawili, byśmy mogły sobie pogadać same.-
Nie wiem, czemu, i co ta dziewczyna w sobie miała, że wzbudziła we mnie sympatię do siebie. Ona już chyba coś takiego w sobie miała, że nie można było jej nie lubić.
- Sorki, że tak wyszło z naszym przyjazdem, i cioteczka to wszystko widziała, ale jak nam zaproponowali tydzień u siebie to tak im wierciłam dziurę w brzuchu, że w końcu zgodzili się jechać dzisiaj. Nie spodziewałam się ze wyjdą z tego takie klocki. Ciotka już kiedyś opowiadała, że Maciek ma jakąś Anie, czy Anitę. Mówiła, że te miastowe, to są do niczego, takie ladaca. Byłam u niej zawsze oczkiem w głowie i robiła wszystko by nas z Maćkiem wyswatać. Przestała dopiero jak się dowiedziała, że jestem z Robertem.  
- Jak, przecież jesteście kuzynostwem, i to bliskim kuzynostwem!- Powiedziałam.
- To nie tak. Seba nie jest moim prawdziwym kuzynem. Nasze matki przyjaźniły się, wychowały się tu razem. Mój ojciec zmarł jak miałam dwa latka, i zostałyśmy z mamą same. Brat ojca Seby zaopiekował się nami, i tak się starał w tej opiece, że po dwóch latach się pobrali. A o tobie dowiedziałam się już w listopadzie ubiegłego roku. Przyjechaliśmy tu wtedy na groby. I wtedy to cioteczka opowiadała, że Seba ma od roku jakąś dziewczynę chyba na poważnie, bo byłaś pierwsza dziewczyną, o której im wspominał. Byłam ciebie cholernie ciekawa. Myśleliśmy już, że Seba przywiezie cię już na gwiazdkę, ale przyjechał sam, bo ty pojechałaś do swoich rodziców. I cioteczka stwierdziła wtedy " to pewnie jakaś porządna dziewczyna szanuje rodziców”. A dziś jak znalazła pod łóżkiem poplamione prześcieradło to pokazała to ojcu mówiąc, że Seba chyba naprawdę dobrze trafił.  
- Chyba sobie teraz ze mnie żartujesz.- Odparowałam.  
-Co ty. Nasi starsi zawsze mówili, że "Krew nie woda a majtki nie pokrzywy”. Nie znasz tego? To było takie standardowe ich powiedzenie przed każdym naszym wyjściem na jakąś potańcówkę. Nie spodziewali się tego, że będąc z sobą dwa lata, i w tym wieku nie spaliście ze sobą, a tylko grzecznie, co najwyżej patrząc w oczęta trzymaliście się za rączkę. Jeszcze to, że ty jesteś jeszcze dziewicą.
Sama słyszałam będąc w łazience jak przed domem Seba rozmawiał z ojcem. Wujaszek powiedział mu wtedy, "pamiętaj nie spieprzyć tego, bo drugiej takiej długo nie znajdziesz”.-
-Nie rób sobie ze mnie szydery ok? Jeszcze bardziej mi teraz głupio. Nie dość, że domyślili się wszystkiego to jeszcze z sobą o tym rozmawiali. I jak ja teraz przed nimi wyglądam.
-Nie bój żaby, cioteczka jest w tobie tak zapatrzona, że chyba by Sebę wałkiem pogoniła gdyby ci jakiś numer wykręcił.- Powiedziała ze śmiechem.
Chciałam jeszcze ją podpytać, ale pojawili się nagle nasi faceci, czekali na nas za zakrętem ścieżki pod wydmą.
-Co się tak grzebiecie? Czekamy już tu na was z dziesięć minut.- Rzucił Robert.
-Musiałyśmy sobie trochę poplotkować.- Odpowiedziała hardo Ewka.
-A, o czym te ploteczki, jeśli można wiedzieć, pewnie mnie obgadujecie?- Włączył się Seba.
-Nie bądź taki zarozumiały, zresztą nawet wy obaj razem wzięci nie jesteście aż tak interesującym tematem byśmy nie miały ciekawszego.- Zaśmiała się Ewka. Robert na to tylko zarechotał, a biedny Seba zaczerwienił się i zaniemówił.
-Słyszysz Seba? Maja lepsze tematy jak my! Poczekaj małpiszonie, jeszcze dziś będziesz błagać i przepraszać za to! Obiecuję ci to solennie!- Ze śmiechem stwierdził Robert.
-Obiecanki cacanki! Odparowała mu ze śmiechem Ewka.  
Widząc zdezorientowaną minę Seby wspięłam się na palcach i całując go powiedziałam.
-My nie mamy się, za co przepraszać, prawda?-
-Ja na pewno nie mam, za co, ale czy ty to już bym nie był taki pewien.- Rzucił mi ze śmiechem, po czym obaj z Robertem rzucili się biegiem przez wydmę w kierunku wody. Pobiegłyśmy za nimi by po chwili podskakiwać w niej przed nadbiegającymi grzywaczami.
Woda była chłodna, w pierwszej chwili poczułam nawet gęsią skórkę, lecz po paru mocnych uderzeniach przez nadbiegające fale nie czułam już zimna.
Wracaliśmy biegiem do domu przez ciemniejący las, mokre spodenki i koszulki nieprzyjemnie obcierały ciało.  
Wpadłyśmy obie do łazienki wziąć ciepły prysznic. Ewka bez zażenowania zrzuciła z siebie mokre rzeczy i wskoczyła pod ciepłe strugi wody. Obserwowałam ją ukradkiem. Podziwiałam jej gładką opaloną skórę, zgrabne proporcjonalne ciało, jędrne piersi, kształtne nabite pośladki i łono pokryte delikatnym blond meszkiem. Zauważyła moje zainteresowanie i zawołała ze śmiechem.  
-Co się guzdrzesz nie gap się tyle tylko rozbieraj i wskakuj do mnie, zaraz nie będzie ciepłej wody.-
Rozebrałam się i dołączyłam do niej. Spojrzała na mój dół i powiedziała ze śmiechem.
-Robert by mnie zabił chyba gdybym się tam wygoliła, mówi ze wszędzie mogę, ale tam to są jego loczki i wara od nich.- Mówiąc to przejechała delikatną dłonią po moim łonie.
-Gładziutko jak pupcia niemowlęcia, żadnych odrostów. Co ile golisz?
-Dziś zrobiłam to dopiero pierwszy raz. Mam tam dość bujne runo. Nie to, co ty. Zawsze się wstydziłam na plaży czy basenie, bo odznaczała się górka na majtkach od stroju.-
-To już się domyślam nawet, kto cię tak ślicznie wygolił. Seba, co?
Nie odpowiedziałam na to, udając ze nie słyszę pytania. Ewa nie zareagowała nawet pewnie nie oczekiwała odpowiedzi. Obie w ręcznikach pobiegłyśmy do naszych pokoi.  
Kolacja była w ogrodzie przy małym ognisku. Panowie upiekli ryby na ruszcie. Kobiety dostały do tego czerwone winko a panowie delektowali się chmielem. Ognisko pomału przygasało. Rodzice Seby już dawno poszli spać, a my siedzieliśmy na ogrodowych huśtawkach, przytuleni i otuleni w koce, liczący iskrzące się na czarnym niebie gwiazdy. Z rozmarzeniem obserwowałam Ewę z Robertem będących w namiętnych uściskach.  
Pociągnęłam Sebę za rękę, szepcząc mu do ucha.
-Chodź, nie będziemy im przeszkadzać.-
-Zaraz, nie mogę sobie popatrzyć?- Odpowiedział mi ze śmiechem stawiając udawany opór. Całująca się parka była tak sobą zajęta, że pewnie nawet nie zauważyła naszego zniknięcia. Położyliśmy się grzecznie i za chwilę usnęłam.
Obudziło mnie jakieś stukanie w ścianę za głową, nie mogłam się zorientować, co to jest. Potrząsnęłam śpiącego Sebę za ramie.
-Coo? Spytał rozbudzony.
Wskazałam na ścianę za naszymi głowami, pytając wzrokiem. Seba tylko się zaśmiał mówiąc.
-Nic, to pewnie łózko w twoim drugim pokoju, stoi pod tą samą ścianą, co nasze, widocznie Robert z Ewką się przepraszają! A sadząc z tego, co słychać to raczej Ewka jest górą! Śpij już.- I po chwili słyszałam tylko jego miarowy oddech. Mnie jednak nie było do snu. Wsłuchując się w ten miarowy stukot o ścianę przytuliłam się mocniej do Maćka mając głowę na jego gołym torsie dłonią bawiłam się jego loczkami na łonie. Z za ściany ciągle dochodził stukot, lecz teraz dołączyły do niego głośne jęki Ewki. W swojej wyobraźni widziałam ją siedzącą na Robercie, i ujeżdżającą go coraz szybciej. Pod dłonią wyczułam członka Seby. Naszła mnie nieodparta chęć zobaczyć go w całej okazałości. Odrzuciłam okrywające nas prześcieradło, jego penis leżał skurczony między lekko rozchylonymi udami. Ujęłam go w dłoń, był miękki i ciepły, taki niegroźny. Zakończony fałdem skóry, zupełnie nie to, co widziałam i miałam w sobie. Trzymając go w dłoni pocierając lekko kciukiem, poczułam, że coś się zmienia, coś jakby w nim drgnęło. Czułam jak pomału grubieje i tężeje. Płat skóry, który dotychczas zwieńczał ten miękki wał, rozchyla się a z niego wychyla się wyglądająca jak łeb ryby z rozchylonymi skrzelami ciemna główka. Fallus zgrubiał, wydłużył się, moja dłoń z trudem mogła go objąć. Fałd skóry, w którym schowana była główka całkowicie przestał istnieć. W oczku pojawiła się kropelka wilgoci. Zaczęłam ręką przesuwać pomału w górę i w dół. Penis, który dotychczas leżał na udach nagle zaczął się podnosić. Jego widok i coraz głośniejsze jęki dochodzące z za ściany spowodowały, że czułam jak robię się mokra, bardzo mokra. Sama nie wiem, kiedy pocałowałam ten olbrzymi kapelusz, pocałowałam a potem ujęłam go ustami. Miał trochę dziwny zapach i smak. Za ścianą robiło się coraz głośniej. Wzięłam go głębiej do ust, i poczułam ręce Seby na swojej głowie. Chwycił ją i przytrzymał.
- Tego chcesz? Naprawdę tego chcesz?- Usłyszałam
Drań nie spał, nie spał i czekał jak daleko się posunę. Zerwałam się, przerzuciłam nogę siadając okrakiem na jego łonie. Podniosłam się na kolanach, chwyciłam penisa i nakierowując go na moją grotę, jednym gwałtownym ruchem wbiłam go w siebie.
- Tego chcę.- Powiedziałam gwałtownie zaczynając na nim podskakiwać. Nie było tym razem żadnego bólu. Tylko to błogie uczucie wypełniania. Nie panowałam już nad sobą, i było mi całkowicie obojętne czy nas ktoś usłyszy czy nie. Liczyło się tylko jedno, dojść, dojść i tylko to.
Straciłam kontrolę nad sobą, czasem, i otoczeniem. Zupełnie nie wiedziałam, co się dookoła mnie dzieje. Czułam tylko dłonie Seby miażdżące moje piersi, a czasem kneblujące moje usta. Twardego olbrzymiego członka w sobie uderzającego czubkiem gdzieś głęboko we mnie. Nagle pochwa obejmująca tego olbrzyma zaciska się na nim i zaczyna pulsować, a biodra Seby zaczęły wychodzić na spotkanie moim pchnięciom, moje uda zaczynają się robić jak z waty i nie mając siły się utrzymać padam na jego tors. Już nie mogę zrobić ruchu, tylko on gwałtownymi podrzutami bioder doprowadza mnie do szału. I nagle czuje, że już, że za chwilę spadnie na mnie jakieś omdlenie, że nie wytrzymam tej dalszej jazdy, zrywam się, prężę i odchylam do tyłu. Seba gwałtownie uderza mnie swoim kroczem, czuję go głęboko, cholernie głęboko w sobie. Jego penis również zaczyna pulsować, i wyrzucać z siebie swój biały gęsty nektar. Jeszcze chwila w bezruchu, bezdechu i przewracam się obok bez sił. Cali mokrzy od potu, dysząca od wysiłku, ale szczęśliwa, w stanie, w jakim nigdy się jeszcze nie znalazłam. Ten moment pamiętam do dziś. Mój pierwszy, pierwszy wielki, prawdziwy orgazm. Leżąc wsłuchuję się w dziwną ciszę, nawet nie wiem, kiedy za ścianą ucichło. Tuląc się do Seby szepczę mu do ucha.
-Kocham cię, dzięki, dzięki, dzięki. Dzięki za to, że na mnie poczekałeś. Nie wiesz, jakie to było dla mnie ważne byśmy doszli tam razem. -
-Dla mnie też.- Odpowiada Przyciągając mnie mocniej do siebie. Tak zasypiamy.
Budzą nas poranne dogłosy dochodzące z kuchni. Szybko wyskakuję z łózka, i biegnę do łazienki, jeszcze tylko coś na siebie i staje w jej drzwiach. Na stole nakryte do śniadania, pytam krzątającą się mamę Seby, czy mogę pomóc?
-Sparzysz kawę córciu? Pada odpowiedź.
Na moje plecy wpada rozpędzona Ewka. Chwyta mnie w pół wpychając do środka.
- Już robimy ciociu, nie ma sprawy. Odpowiada za mnie, widząc jak zaniemówiłam.
Wykorzystując chwilę, że zostałyśmy same we dwie, szepce mi do ucha ze śmiechem.  
-"Córciu”, jasny gwint, ty już jesteś ich, do mnie nigdy tak nie powiedziała, chociaż cały czas powtarzała, że chciała żebym była jej synową. Zna cię dopiero parę dni a pobiłaś mnie w przedbiegach. A tak na marginesie, to niezły występ dałaś dziś w nocy. Mało obrazy nam nie spadły ze ściany na głowę, a twój spazmatyczny krzyk to chyba było słychać na końcu wsi.
-A ty myślisz ze ciebie gdzie było słychać, co? Nie byłaś nic gorsza. – Odparowałam.
- Dobrze, dobrze. Nie zganiaj teraz wszystkiego na mnie. Widać obie żeśmy się popisały.  

Wszystko, co dobre szybko się jednak kończy. Przy naszym wyjeździe mama Seby przytuliła mnie do siebie.
-Pilnuj go tam w mieście córcia, i przyjeżdżajcie do nas często.  
-Tak oto poznałam rodziców i część rodzinki Seby. Jestem tam u nich często, a traktują mnie tam jak swoją córkę.
-Magda a teraz twoja kolej. Taki postawiłam warunek i ty się zgodziłaś. Nie próbuj tylko teraz się wykręcać.-

-Dobra.- Ja nie byłam w takiej szczęśliwej sytuacji jak Anita. Miałam już swoje przejścia. Wiedziałam, co jest grane i wiedziałam jak wyciągnąć dla siebie maksimum satysfakcji. Jak zaczęłam chodzić z Maćkiem to zanim do czegoś doszło oboje opowiedzieliśmy sobie o swoich przeżyciach. Nie chcieliśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Stwierdziliśmy, że albo zaakceptujemy siebie z całą nasza przeszłością, albo nie ma, co zawracać sobie głowy.
Spędziliśmy wtedy w "Ławeczce” na naszych wynurzeniach cały wieczór aż nas z stamtąd wyrzucili, bo zamykali knajpkę. Maciek wziął mnie wtedy za rękę i zaciągnął do siebie. Już po drodze mało nie wziął mnie w jakiejś bramie. Pewnie żeby nie napatoczył się tam jakiś pijaczyna to by to i zrobił. Ale niestety przepłoszył nas i biegiem, śmiejąc się jak wariaci ruszyliśmy do niego. Ledwo tylko drzwi mieszkania zatrzasnęły się za nami to popchnął mnie na ścianę, rozerwał rajstopy, podsadził na szafkę stojącą w korytarzu. Odsunąwszy paseczek stringów wszedł we mnie tak ostro, że poczułam go gdzieś pod żołądkiem. Wdarł się we mnie tak ostro, że nie wiedziałam gdzie raki zimują. Pewnie darłam się przy tym jak opętana, czułam jak zamyka mi usta dłonią i potem swoimi ustami. Nagle wyskoczył ze mnie, ściągnął z szafki i obrócił tyłem do siebie. Stałam schylona oparta dłońmi o szafkę, a on kolanem rozwarł gwałtownie moje ściśnięte nogi i wszedł drapieżnie we mnie od tyłu. Poczułam jak jego penis rozpycha mi przednią ścianę pochwy i uciska to cholernie czułe miejsce. Trzymając mnie mocno za biodra uderza gwałtownie i dziko. Zaczęłam słaniać się na nogach. W łydki złapał mnie skurcz zwijając się z bólu padłam na podłogę. Popatrzył na mnie z góry, leżącą bezbronną z podwiniętą sukienką, pozostałością poszarpanych rajstop na nogach. Schylił się nade mną, myślę, że chce mnie podnieść a on rozrywa bluzkę i resztę bielizny. Nerwowo zdejmuje swoją koszulę, pozbywa się spodni spodenek i skarpetek. Wybuchłam śmiechem. Nie jak was, ale mnie widok faceta pozbywającego się przed seksem swoich skarpetek doprowadza mnie do panicznego śmiechu! Brutalnie rozrywa moje zaciśnięte nogi i bez ceremonialnie wchodzi we mnie. "Pieprzy mnie” bezceremonialnie, gwałtownie, na zimno, i z wyrachowaniem. Jestem zła, cholernie zła, ale jednocześnie czuje w tym pewien rodzaj perwersyjnej rozkoszy. Dochodzimy jednocześnie, szybko, dziko, ale nie kończy we mnie. Wychodzi tak samo gwałtownie jak tam się wdarł. Klęcząc miedzy moimi udami, masturbując się ręką wypluwa spermę na mnie. Zalewa mi tym brzuch i piersi, a ja patrząc mu prosto w oczy rozcieram ja dłonią po całym ciele.  
Czuje się upokorzona, zbrukana i prawie zgwałcona. Nie darowałabym tego nikomu. Ale w podświadomości wdzięczna za to, co zrobił. To był dziki brudny akt, nie wiem, może miał to być jakiś akt oczyszczenia, całkowitego oddania?  
Leżałam, tam w porozrywanej odzieży, lepka od jego nasienia, patrząc na Maćka stojącego nade mną. Jego twarz zmieniła się, znikł z niej ten dziki grymas. Teraz wyglądał jak zbity piesek, który wie ze nabroił i ze teraz będzie kara. Podając mi ręce pomógł wstać, delikatnie oswobodził z resztek rajstop, i zaprowadził do łazienki. Napuścił wody do wanny, wlał płynu do kąpieli, po czym zdjął ze mnie resztę ubrania i pomógł mi do niej wejść. Śmieszny jest widok nagiego faceta, stojącego nad tobą z dyndającym sflaczałym penisem. Są tacy żałośni. Żeby, chociaż był w jakimś takim pół-wzwodzie to jeszcze, ale taki zupełnie sflaczały penis jest żałosny. Żal mi się go zrobiło, podkurczyłam nogi przesuwając się do przodu skinęłam głową by usiadł za mną. Nie trzeba było mej zachęty powtarzać. Wskoczył do mnie, podniosłam się by usiąść pomiędzy jego nogami i przywarłam plecami do jego piersi. Namydloną gąbkę najpierw poczułam na karku, później trafiła na moje piersi drażniąc sutki by w końcu zawędrować na podbrzusze. Wstałam, obracając się do niego by miał dostęp do mojego trójkąta. Pocierał delikatnie, a ja chwytając się brzegów wanny, uginając w kolanach rozsunęłam uda by dać mu lepszy dostęp. Wykorzystał to skwapliwie, gąbka wędrowała teraz od pępka po pośladki. Za każdym razem, gdy przechodziła przez moje krocze wstrząsał mną dreszcz. Teraz ja podając mu rękę dałam znać by wstał, delikatnie, i wolno pocierając gąbką drażniłam jego kark, sutki podbrzusze. Schodząc do krocza. Podniosłam jego mosznę na dłoni i delikatnie masowałam ja gąbką. Reakcja jego penisa była natychmiastowa, drgnął, stężał, pomału się podniósł i wystawił główkę. Jest nieco mniejsza od grubości członka i przypomina raczej zakończenie ołówka. Klęcząc miałam go na wprost przed swoimi oczyma. Pięknie jest patrzeć jak za przyczyną twoich dłoni to coś z zwisająco bezwładnie sflaczałego kawałka ciała, zamienia się w gruby, twardy, pokryty żyłami pal. Ja na taki widok zaraz mam nieprzemożną ochotę nabić się na niego.  
Nagle Maciek wyszedł z wanny, wziął mnie taką mokra na ręce i zaniósł do pokoju i delikatnie ułożył na łóżku. Rozsunął i podkurczył moje nogi, nachylił się nad bezbronną myszką, i na rozchylonych nabrzmiałych wargach poczułam najpierw usta a potem szorstki język. Wodził nim po nich od góry do dołu. Z podniecenia zaciskałam uda na jego głowie, czując boskie kłucie i łaskotanie zarostu na ich wewnętrznych stronach. Jego język rozpoczął wędrówkę w górę, zatrzymał się na chwilę drażniąc pępek. Dotarł do sutek, drażni to raz jeden raz drugi, czuję na nich jego zęby. Moje ciało reaguje na to gwałtownym podrzuceniem bioder. Język sunie dalej szyją, przez podbródek, drażni się z moimi ustami, które usiłują go pochwycić, by nagle rozpocząć walkę z moim. Podczas gdy nasze języki rozpoczęły swój taniec, dłoń Maćka uciskała pocierając jednocześnie moje krocze. Jego palce wślizgnęły się do środka delikatnie drażniąc górną ścianę pochwy i szukając tego mitycznego punktu, którego ja nazywam boską tareczką. Każdy jego ruch powoduje coraz mocniejsze mrowienie w udach i łaskotanie w podbrzuszu. Maciek czując jak mocno jestem mokra siada i powoduję to, że ja siadam na jego udach obejmując go nogami. Unoszę się na jednej ręce, a drugą wprowadzam jego członka do mojej małej. Nadziewam pomału się na niego do samego końca. Wykonujemy kilka powolnych ruchów naszymi biodrami by po chwili nieruchomieć. I powtarzamy do bez końca. W momencie, kiedy nasze podniecenie zaczyna szybko rosnąc nieruchomiejemy oboje. Nieruchomiejemy na tak długo aż podniecenie opadnie, ale nie na tyle by doprowadzić do tego by ten tkwiący we mnie pal zwiotczał. Delektujemy się sobą, swoimi ciałami i wzajemnymi pieszczotami. Mamy czas nie musimy się już spieszyć. To nie jest już gwałtowny prawie zwierzęcy seks tylko wzajemne dawanie siebie drugiej osobie. Ponawiam te moje ruchy raz po raz, widzę przy tym ten błagalny wyraz jego oczu. Nie przestaje, już wiem, że nie dojdę, ale chcę mu dać siebie całą. Przyspieszam widząc jak coraz mocniej przygryza wargi, jak słyszę coraz szybszy jego oddech. Nagle łapie mnie za biodra, chce mnie unieść i wyjść ze mnie. Czuję, że za chwilę eksploduje. Przyciągam jego usta do swoich i łapczywie całując, nie pozwalając mu uciec ze mnie gwałtownie przyspieszam. Mocno przyciąga mnie do siebie, jego ciało sztywnieje, na to ja nieruchomieje, a on pulsując we mnie kilkoma porcjami wyrzuca z siebie nasienie, by też znieruchomieć po kilkunastu ruchach, po czym ciężko dysząc opaść na łóżko. Siedzę tak na nim trzymając go w sobie czuję tam coraz większy luz. I koniec, zmęczony, zwiotczały wypada ze mnie w końcu. Maciek patrzy na mnie pytająco.
-Byłeś niesamowity.- Kłamię z uśmiechem jak z nut. W końcu to miało być dla niego.
-Nie wiesz nawet, jaka ty byłaś wspaniała.- On na to.  
Wiem, tyle ze on nie wie jak ja się na tą ocenę starałam.

Słyszymy otwierające się drzwi wejściowe. Nasi panowie wracają z meczu.  
-Seba zobacz, jaki to babski wieczór sobie urządziły, trzy buteleczki winka przy tym poszły.-  
- A wy ile piwek żeście zaliczyli? Odpowiedziała Mackowi Magda
Zrobiło się późno, towarzystwo rozeszło się spać.  
-Biedactwo, zostałaś teraz z tym wszystkim sama. My mamy, co z tym zrobić. A ty, i tylko mi nie mów, że nie jesteś napalona, bo i tak ci nie uwierzę.- Jeszcze Magda zanim znikła wyszeptała mi do ucha.
Małpa jedna, miała całkowitą rację. Jeszcze długo w nocy słyszałam ich harce w obu pokojach, a ja musiałam sobie jakoś pomóc sama. Byłam chyba zbyt mocno podekscytowana tymi wynurzeniami, że na niewiele to jednak pomogło. Rano one śmigały jak skowronki a ja wlokłam się jak wypluta i zła. Do tego odwiedziła mnie jeszcze cioteczka ze wsi. A to już z dla napalonej kobiety jest całkowitą tragedią!!!!


Życzę wszystkim czytający moje bazgroły  
WESOŁYCH I SZCZĘŚLIWYCH ŚWIĄT, BOGATEGO GWIAZDORKA i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU

abigail

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 5011 słów i 27005 znaków, zaktualizowała 20 gru 2016.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • on

    taka uwaga - " ...dłonią bawiłam się jego loczkami na łonie...". Faceci też to maja???

    22 gru 2016

  • abigail

    @on ci co golą  i przedszkolaki to nie,  :rotfl:

    22 gru 2016

  • Fallen_Angel

    Pisz dalej, :*  :rotfl:

    22 gru 2016

  • Dośka

    Meeeega.. Ma talent dziewczyna :)

    21 gru 2016