Bożek cz. 8

Siedziałem przy stole z filiżanką kawy w ręce. Z twarzy nie znikał mimowolny uśmiech. Część ludzi zapewne określiłaby go jako uśmiech sytego kocura, a mnie po prostu było dobrze. Wzrok kierował się na kanapę, a przed oczyma stawało to, co się niedawno tam wydarzyło. Choć minęło już kilka dni jak przekazałem figurkę w inne ręce, sąsiedzkie wizyty nie ustały. Miałem wrażenie, że nabrały wręcz nowej jakości. Nie czułem się wspomagany przez magiczne siły, ale normalnie pożądany. Ona stała przede mną i mówiąc prosto w oczy:
- Mam dziś tylko krótką chwilę.
Podszedłem do niej i zdjąłem jej bluzeczkę.
- Pozwoli pani, że to też zdejmiemy – znacząco zerknąłem na stanik – miałabym ochotę wycałować te skarby.
- Pyta pan o pozwolenie? Oczywiście. Nawet pomogę.
- Myślę, że to nie będzie potrzebne. Radzę sobie z zapięciami – stanik wylądował na podłodze, a ja nie czekając na dalsze zezwolenia pozbawiłem ją też spodni.
- Faktycznie, zapiąć pan potrafi.
- Świntuszka z pani.
Uśmiechnęła się szeroko i obejmując za szyję, wskoczyła na ręce.
- Teraz ma mnie pan całą.
- A niby jak mam teraz zdjąć pani majtki?
- Teraz to proszę mnie zanieść na kanapę i przykryć kocem, a ja sobie popatrzę jak pan się rozbiera.
Posłusznie wykonałem jej polecenie. Rozebrałem się, choć według mnie atrakcyjność mego ciałka była dyskusyjna, jej się wybitnie podobała. Jej wzrok skoncentrował się dziś na moich udach. Zawsze siedzi mi w głowie jakiś złośliwy chochlik, który korci by się psocić. O choćby pozostać nagi, ale w skarpetkach. Ponoć to najbardziej podniecający dla kobiety widok świata. Spojrzałem na nią. Zrzuciła z siebie koc i z wyraźnym rozbawieniem obserwowała moje zabiegi.
- Coś pan strasznie dziś marudzi z tym rozbieraniem, a ja tu stygnę.
No nic, skarpetki też jednak opuściły moje stopy, w końcu nie mogę jej onieśmielać zbytnio. Za to wędrowiec zdecydowanie ożywił się na jej widok.
- Pani podniesie tę pupę, też chcę panią całą nagą.
- Tak jest – wdzięcznie zasalutowała i karnie uniosła tyłeczek. Sprawnie pozbawiłem ją tych gustownych koronek, odrzucają gdzieś za siebie. Rozsunęła nogi, dając mi sygnał gdzie mnie pragnie ugościć najbardziej. Klęknąłem między udami. Palec wskazujący dotknął jej ust. Nabrał wilgoci i zaczął dzielenie jej ciała na pół, aż dotarł w obszar o wiele wilgotniejszy. Jego miejsce zastąpił kciuk, gdy reszta dłoni pieściła wzgórek. Wędrowiec był gotów, by znów zagłębić się w tę rozkoszną dolinę. Pochyliłem się nad nią. Złapała mego przyjaciela w dłoń, kierując nim właściwie. Najpierw jednak roztarła jego czubeczkiem wilgoć, rozdzielając przy okazji płatki. Pchnąłem zdecydowanie, do samego końca. Ledwie zdążyła wycofać dłoń. Widać jednak właśnie tego chciała. Jęknęła dziko, oplotła nogami i dociskając mnie jeszcze mocniej do siebie. Wychodziłem i wracałem, ocierając się mocniej raz o jedną, raz o drugą stronę, by po dobiciu, gnieść jej perełkę niemiłosiernie. Nieskończone pokłady wilgoci, wypływające z niej w ilości tak wielkiej, że cały worek wędrowca ociekał nią. Pierwsze drobne skurcze, zachęciły mnie do jeszcze intensywniejszej eksploracji. Nie trwała długo, nie mogło. Od pierwszego naszego zbliżenia, owładnęła mnie obsesja wilgoci. Gorąco zalało jej wnętrze, a jej pojedyncze skurcze zamieniły się w jeden olbrzymi. Sapiąc ciężko opadłem na nią, rozgniatając tym razem ją całą. Szczególnie jej usta, zmysłowe i nieustannie kuszące. O dziwo nie skarżyła się na moją masę. Sprawiała wręcz wrażenie, że to zniewolenie moim ciężarem bardzo jej odpowiada. Rozglądnąłem się wokół i nagle parsknąłem śmiechem.
- Co pana tak bawi?
- Może mi pani wytłumaczyć, co pani majtki robią na mojej lampie?
Śmiejąc się, zaczęliśmy akrobatyczne przetasowanie na kanapie, w wyniku czego jej głowa spoczęła na moim torsie, a ja mogłem zatopić nochal w jej pachnących włosach. Nie potrafiłem się też powstrzymać od głaskania pleców.
- Czy mi się wydaje czy robi się pan jakiś taki romantyczny?
- Raczej stary i muszę złapać oddech.
- Nic, z tych rzeczy. Przecież czuję.
- Proszę mi tu nie psuć reputacji samca alfa.
- Jeszcze brakuje beknięcia, strzału w tyłek i pytania co do żarcia?
- O żarcie potrafię zatroszczyć się sam. Teraz naszła mnie jednak ochota na inną przekąskę.
- Czyli?
Wyswobodziłem się i uklęknąłem na podłodze. Złapałem kruszynę za nogi i usadowiłem rozwartą na brzegu kanapy.
- Właśnie na to. Od dawna pragnąłem to zrobić.
Wyraz jej twarzy przedstawiał zaskoczenie, jednak z oznaką zadowolenia  
- Ale jak, tak teraz? Dlaczego? Robił pan to kiedyś?
- Tyle pytań. Teraz, zaraz, natychmiast. Bo jest pani nadal taka pobudzona, a ja już zapomniałem jaki to cudowny smak.
Otworzyła się na mnie z pełnym zaufaniem. Język wędrował wzdłuż całej szczelinki. W górę trącając perełkę, w dół wślizgując się w środek. Perfekcyjna mieszanina smaków, ze znaczącą jednak jej przewagą. Cała sierść na moim pysku pokryła się tym nektarem. Złapała mnie za głowę, odciągając od swojego łona.
- Dość. Chcę pana pocałować.
- Chyba teraz ja powinienem udać zdziwienie?
- Chcę i już – powiedziała stanowczo i osunęła się na moje uda, zatapiając swoje usta w moich. Znów oplotła mnie nogami. Wędrowiec nieśmiało wystawił łeb, muskając czubkiem jej kobiecość. Płynęła po moich udach.
- Podniesie się pani na chwilkę?
Bez słowa uniosła się nieco, bym mógł usiąść w pozycji lotosu. Spojrzała w dół i przerwała ciszę.
- Da pan radę staruszku?
- Ledwo, ale mam chęć. Wilgoć sprawia cuda. Koniec dyskusji jednak, ktoś tu czeka na panią, z nadzieją, że się na nim powierci.
Opuściła się, przyjmując go ponownie w siebie. Pozwoliłem jej nadawać rytm, a ona nie ustawała w całowaniu kosmatej mordki. Chciałem ją złapać za pośladki, jednak złapała moje dłonie rozkoszując się nimi. Kręciła tyłeczkiem powolnie, delektując się każdym ruchem. Jej gorące pełne piersi przylgnęły do mnie. Nie doszło jednak do powtórnego szczytu. Ważniejsza stała się harmonia i radość. Cieszyłem się z tego jak dzieciak, więc chyba faktycznie robię się romantyczny.
- Przyszłam tylko na chwilkę, a pan jak zwykle zawrócił mi w głowie.
- Czy to reklamacja? - zapytałem z uśmiechem.
- W żadnym wypadku.
Cmoknęła mnie w policzek i zniknęła za drzwiami.
Cudowne wspomnienie, a to dopiero ranek. Ech, a teraz czas na powrót do rzeczywistości i rozmowę z ulubienicą. Zapowiedziała się już, więc się nie wywinę.
Gdy wszedłem do biura, bożek szczerzył się do mnie zupełnie tak, jak wtedy gdy mieszkał u mnie. Teraz jednak stał czujnie na jej biurku. Dziwne, że nie zabrała go do domu. Czy tak chciała oznaczyć swój teren łowiecki?
- Dzień dobry szefie – usłyszałem jej głos zza pleców – możemy porozmawiać?
- Dzień dobry. Oczywiście, przecież się umówiliśmy.
Nie lubię biur typu open space. Koszmar imitujący grupę, klient jednak decyduje, gdzie pracuje jego zespół, więc moje pojęcie wspólnoty niespecjalnie się liczyło. Zero prywatności, z małym jednak wyjątkiem.
- To zapraszam do pokoju relaksacyjnego – wskazałem jej drogę, bardziej z uprzejmości, niż z potrzeby. Czułem, że coś mnie pcha by rzucić się na nią, jednocześnie wiedząc, że gra toczy się teraz na jej zasadach. A może na zasadach bożka? Po wejściu do środka przekręciłem klucz w zamku, starając się zagwarantować maksimum prywatności. Stała tyłem do mnie. Ubrana niewyzywająco w bluzeczkę i nieprzesadnie dopasowane spodnie. Kobieco ale gustownie. Sam nie wiem co mnie pchnęło, podszedłem do niej bliżej i odgarniając jej włosy, palcami musnąłem jej uszy, by przesunąć je na szyję. Zaczęła rozpinać guziki bluzeczki. Dłonie wyruszyły na dalsze poszukiwania. Przeszły na obojczyki, rozchylając kołnierz i powodując, że materiał zaczął zsuwać się z ramion. Dłonie miałem chłodne ze zdenerwowania. To co teraz robiłem, ewidentnie kwalifikowało się na molestowanie. Byłem jej przełożonym i nie miało się to prawa dziać, choćby całe stado bóstw pchało mnie do tego. Działo się jednak, a ja nie potrafiłem się powstrzymać. Niby przypadkiem trąciłem jej sterczące brodawki. Jej oddech stał się płytszy i wyraźnie przyśpieszył. Palce przesunęły się od ramion, ku środkowi jej tułowia, wzdłuż podstawy piersi. Poznając manualnie to, co z tak kusząco prezentowało się, gdy rozchyliła płaszcz w moim korytarzu. Uniosła ręce i złapawszy mnie za kark, ściągnęła moją głowę tak, bym oparł ją na jej ramieniu. Ścisnąłem drobne brodawki, a usta zaczęły całować jej szyję. Odchyliła głowę by dać mi jeszcze lepszy dostęp. Opuściłem jedną z jej piersi, próbując przez brzuch dotrzeć dalej. Zatrzymała mnie jednak zanim dotarłem do celu. Krążąc wokół jej pępka, podejmuję kolejną próbę, znów jednak przez nią przerwaną. Pozostałe pieszczoty przyjmowała jednak z ochotą, pozwalając muskać uda, o ile nie zbliżam się zbytnio do jej łona. Łapiąc za biodra, przyciągnąłem jej drobne, półnagie ciało do siebie, sadzając w ostateczności na kolanach. Pozwoliła całować drobne piersi, by nagle uchwycić moment i zatopić się w moich ustach. Dłonie niecierpliwe pieściły jej ciało. Oderwałem się od jej ust. Przygryzałem brodawki do granicy bólu, który od razu łagodziłem pocałunkiem. Niezwykła kombinacja ssania, przygryzania, pocałunków i dotyku, spowodowała, że zaczęła wiercić się niespokojnie. Dyszeć i mruczeć z zadowolenia. Wiele bym dał by móc sprawdzić mój wilgotny fetysz. Poznać, czy tam również nie posiadała dziś bielizny. Jednak to jej dłoń nagle spoczęła na wypukłości moich spodni. Tak jakby dodatkowo napędzało ją moje niespełnienie. Zacisnęła nagle uda i prężąc się na moich kolanach, zaczęła jęczeć, próbując zagłuszyć dźwięk przez zaciśnięte zęby, wbijając mi boleśnie paznokcie w ramię. Jej oddech uspokoił się równie szybko, jak przed chwilą przyśpieszył i wstała z moich kolan. Ubrała się, nawet na mnie nie patrząc.
- Szefie, dziękuję za dzisiejszą rozmowę. Mam nadzieję, że następnym razem omówimy również inne tematy – skinęła głową w kierunku mojego rozporka.
Siedziałem oniemiały, kiedy wyszła. Bożek zwyciężył? Jego moc jest naprawdę tak olbrzymia, czy ja taki słaby. A może właśnie dał mi kolejny dowód dla mojej teorii małych piersi? Temat na doktorat? Resztę dnia przeżyłem chyba jedynie na zasadzie odruchów bezwarunkowych. Całe życie toczyło się gdzieś obok. Tylko każde przejście obok jej biurka i szczerzącej się figury potwierdzało, że to się dzieje. Mieszkanie powitało za to pustką. Nawet filiżanka kawy nie cieszyła. Zapasy czekolady gdzieś wyparowały, pozostało zajrzeć do barku, czy nie zabłąkała się tam jeszcze jakaś butelczyna. Znajome pukanie do drzwi. Choć każde z nas miało swój świat i pełne prawo do niezależności, trochę obawiałem się spotkania z nią. Stała w progu z opuszczonymi oczyma. Wciągnąłem ją więc do środka.
- Czy coś się stało?
- Tak, nie, nie wiem. Chyba zasłużyłam na solidne lanie.
Przemoc fizyczna wobec kobiet nie kręciła mnie zupełnie, a po moich wyczynach, tym bardziej nie czułem się do karania uprawniony.
- Chyba?
- Chyba. Poszłam do …
- Ciiii – zamknąłem jej usta pocałunkiem – nie musi mi pani nic wyjaśniać. Nie mam prawa pani karać.
- Ale …
- Nie – przypomniało mi się, że coś dla niej przygotowałem.
- Mi chyba to potrzebne. Niech mnie pan ukarze, jakkolwiek, sama nie wiem.
Pociągnąłem ją za sobą do salonu. Usiadłem na krześle, stawiając ją przed sobą. Stała potulna, gotowa na wszystko. Rozpiąłem jej spodnie i opuściłem na kostki razem z majtkami. Ucałowałem gładkość, po czym kazałem przełożyć się przez kolana jak do lania. Nie chciałem jednak sprawiać jej bólu. Klaps miał być tylko symbolem, którego chciała. Zaraz za nim spoczął jednak na ślicznym tyłeczku pocałunek. Palce za to zwiedziły jej płatki. Sięgnąłem po przygotowaną niespodziankę. Wsunąłem końcówkę nowego przyjaciela w jej wnętrze. Zacisnęła swój skarb nerwowo przed nieznanym. Dopiero kolejne pocałunki rozluźniły ją ponownie. Wniknął głębiej i zaczął cichutko powarkiwać. Czułem, że podoba jej się to, jednak wyszeptała.
- Chcę pana.
Pomogłem jej wstać, starając się by nowy gość nie opuścił wnętrza. Dopiero gdy się wyprostowała wysunąłem go delikatnie i odstawiwszy uwolniłem swojego wędrowca. Usiadła na nim tyłem, a ledwo go pochłonąwszy zaczęła nadawać tempo. Warczący znów znalazł się w mej dłoni i dotknął czubeczkiem jej perełki, a gdy przesunąłem go nieco dalej i mi udzieliły się jego wibracje. Nie musiałem długo czekać na jej szczyt, na mój również nie. Siedziała spokojnie, wyciszając emocje, pozwalając bym ją opuścił mięknąc, a sokom płynąć. Pocałowała mnie.
- Dlaczego on.
- By dała mu pani moje imię.
- Pana, po co?
- Będę wtedy blisko, nawet jak mnie nie będzie.
- Pan naprawdę jest romantyczny.
- Możliwe, raczej jednak szalony. Przyjmuje pani prezent?
- Myślę, że tak, ale …
- Ale? Chcę, by była pani spełniona, zasługuje pani na to.
W jej oczach chyba dostrzegłem łzę. Nie wiem czy bożek jest ze mnie dumny czy nie. Trudno, jego problem, ona jest ważniejsza.

Szarik

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2551 słów i 13817 znaków, zaktualizował 19 lut 2017.

3 komentarze

 
  • Okolonocny

    Hmmm, rzekłbym ze całkiem zgrabne zakończenie ;). Czy tez planujesz kolejne części?

    2 mar 2017

  • Szarik

    @Okolonocny rozważam wszystkie możliwe i niemożliwe opcje, łącznie z tymi niestandardowymi ;)

    2 mar 2017

  • Okolonocny

    @Szarik Odpowiedziałeś jak polityk w czasie kampanii na niewygodne pytanie :P

    2 mar 2017

  • Szarik

    @Okolonocny filmy oglądam, to się uczę :D

    2 mar 2017

  • Okolonocny

    @Szarik Aha, wiem nawet o którym mówisz ;). W sumie wiesz co najbardziej lubię w Twoich opowiadaniach? Zaskakujące motywy przewodnie . Więc tak czy owak w oczekiwaniu na kolejne publikacje wrócę do tych Twoich pierwszych opowiadań :)

    2 mar 2017

  • Szarik

    @Okolonocny pozostaje mi więc zaprosić serdecznie i podziękować za miłą ocenę :)

    2 mar 2017

  • nefer

    A to drań z tego bożka. Nic tylko wodą święconą potraktować i spalić jako pogańskiego bałwana. :devil:

    28 lut 2017

  • Szarik

    @nefer czyż można karać go za naturę jego? :D

    28 lut 2017

  • nefer

    @Szarik Zgodnie z doktryną jak najbardziej TAK!

    1 mar 2017

  • Szarik

    @nefer mówisz? to chyba wywiozę go w bezpieczne miejsce, pod osłoną nocy ;)

    1 mar 2017

  • gemma

    Ja wiem, że wcale nie chciałeś tu moich komentarzy, ale posłuszeństwo jest mi obce, zwłaszcza w sytuacjach takich jak ta. Jestem naprawdę wielką fanką emocji, które pojawiły się w tej części, bardzo mi się podobało. :)

    19 lut 2017

  • Szarik

    @gemma bogowie zesłali, a ja tylko spełniam ich wolę ;)

    19 lut 2017