Jak większość ludzi w Polsce mam działkę rekreacyjną, taka niedużą, ale ma wybudowany domek, werandę, „zagonek” trawnika, jakieś tam krzaczki, drzewka i różne zielsko, które czasami kwitnie, a ogólnie to jest latem zielono, przyjemnie – czyli standard. Najważniejsze jednak jest to, że można odpocząć po trudach tygodniowej pracy, a jak jest słońce to można spokojnie nawet siedzieć nago, bo jest tak zmyślnie obsadzona, że wścibskie oczy sąsiadów nie widzą, co na niej robię. No właśnie… tak myślałem do niedawna, ale okazało się, że jestem w wielkim błędzie. Ale po kolei.
Od dawna na tej działce, kiedy tylko sprzyjała pogoda przesiadywałem, coś tam robiłem całkiem nago, będąc spokojny faktem jej zarośnięcia. Nikt mi nic nie mówił ani nie przyglądał mi się bacznie spod oka, dlatego wielokrotnie tak właśnie na niej relaksowałem się. Za sąsiadkę zza płotu miałem sympatyczną panią Monikę, na oko 45-50 lat, ale ładne zbudowana, z ładnymi piersiami, które zawsze niesfornie starały uwolnić się z okowów jej biustonosza, zawsze zadbana, wymalowana, modnie obcięte włosy, ciuszki także nosiła gustownie dopasowane do swojej karnacji… jednym słowem „babka z klasą”. Najczęściej na tej działce widywałem ją samą, jej mąż bardzo rzadko bywał z nią, a jeszcze mniej pomagał. Jako dobry i uczynny sąsiad, jeśli tylko poprosiła lub zobaczyłem, że niesie coś ciężkiego, pomagałem jej. Tak mijały lata naszej działkowej znajomości. Ale nie o to w tym wszystkim chodzi.
Jak wspomniałem, swobodnie zachowywałem się na swojej działce, prawie jak na plaży FKK. Była słoneczna i upalna lipcowa sobota. Poprzez liście moich krzewów widziałem panią Monikę, coś tam robiła na swoim zagonku działkowym. Nie zwracałem na nią najmniejszej uwagi, pochłonięty swoimi sprawami. A to skubnąłem malinkę, a to porzeczkę, a to łyczek zimnego piwka. Krótko mówiąc pełny relaks. Słoneczko przyjemnie grzało w plecy. Rozsiadłem się wygodnie na leżaku, obok na stoliku owo zimne piwko, odpaliłem papierosa, przymknąłem oczy i oddałem się we władanie słońce, które grzało moje nagie ciało… a najbardziej grzało mnie w penisa i woreczek. Pod wpływem tego ciepła kutas z lekka nabrzmiał, natomiast woreczek rozlał się bezczelnie na materiale chłonąc każdy promyk słońca. Moje myśli błądziły o nicości, dodatkowo rozleniwiając.
– Sąsiedzie, przepraszam – usłyszałem głos nad sobą. – Hmmm, najmocniej przepraszam, to ja przyjdę kiedy indziej.
Otwarłem oczy i spojrzałem. Nade mną stała pani Monika i bezczelnie gapiła się na mojego rozgrzanego słońcem penisa. Poczułem, że zaczerwieniłem się, ale chyba rozgrzana słońcem moja twarz nie uwidoczniła tego oczom działkowej sąsiadce. Szybko zasłoniłem narządy ręcznikiem, który zawsze miałem na podorędziu.
– To ja przepraszam, że tak, no wie pani…
– Nic się nie stało, jest pan przecież u siebie, a ja wtargnęłam do pana korzystając z otwartej furtki…
– O kurcze, zapomniałem… A w czym mogę pani pomóc? – zapytałem grzecznie. – Proszę usiąść, jest przecież wolny leżak, niech pani tak nie stoi nade mną.
Pani Monika przycupnęła na brzeżku leżaka.
– Ja, ja… nie wiem, jak to powiedzieć – bąkała.
– Niech pani mówi śmiało, znamy się przecież już tyle lat.
– No właśnie, dlatego się wreszcie odważyłam… podejrzałam przez liście, że siedzi pan sam, ma piwo i pomyślałam, że, że, że… poczęstuje mnie pan – wypaliła jednym tchem.
– Oczywiście pani Moniko, zaraz przyniosę, tylko zawinę się, bo tak jakoś nie wypada.
– Ależ proszę tego absolutnie nie robić, niech pan idzie po nie tak, jak zawsze pan chodzi po swojej działce – powiedziała i teraz to ona spaliła takiego „raka”, że nawet piekące słońce Sahary by tego nie ukryło.
– Hm, czyżby pani mnie podglądała pani Moniko – zapytałem z przekorą w głosie.
Kiwnęła potakująco głowa. Podniosłem się wolno z leżaka, pozwalając żeby zarzucony ręcznik artystycznie zsuwał się z mojego podbrzusza. Nie za bardzo mu to wyszło, bo zaczepił się o już z lekka nabrzmiałego pod wpływem rozmowy z panią Moniką kutasa. W końcu odpuścił i mój kutas swobodnie zakołysał się na wysokości oczu pani Moniki. Udałem, że nie widzę wpatrzonych w niego jej oczu i poszedłem spokojnie po piwo. Przyniosłem je, otworzyłem i nalałem do szklanki.
– Proszę bardzo, na zdrowie, bo upał niemożebny dzisiaj, a piwko zimniutkie.
Sięgnęła po nią, a ja rozmyślnie trzymałem ją blisko ciała, tak że jej ręka musnęła mojego penisa. Wzięła szklankę i widziałem, a może mi się tylko wydawało, że ręka jej się lekko trzęsła. Upiła duży łyk. Odstawiła szklankę. Nad górną wargą pojawił się u niej wąsik z piany. Oblizała go. Spojrzała na mnie, lekko się uśmiechnęła i powiedziała:
– Dziękuję. Tego mi było trzeba – i wypiła duszkiem resztę piwa. – Od dawna miałam ochotę pana zaczepić i zapytać się, jak to jest, tak sobie siedzieć „jak Pan Bóg stworzył”, ale nie miałam odwagi, ale powiedziałam sobie, „raz kozie śmierć”, przecież sąsiad mnie za to nie zje, najwyżej nie odpowie… a dzisiaj zdobyłam się na odwagę… i…
Uzupełniłem szklankę pani Moniki złocistym, zimnym piwem. Skwapliwie schwyciła ją i wypiła lwią część. Wsunęła się głębiej w leżak. Mogłem spokojnie przyjrzeć się jej, bo przestała kulić się w sobie. Pod koronkową bluzką widziałem idealnie dopasowany do jej piersi stanik, który wydatniał ich wdzięki, a spod króciutkiej spódniczki wystawały gładkie, ładnie zrumienione słońcem uda, na zadbanych stopach bielutkie klapki. Mimo gorąca miała lekki makijaż, włosy starannie spięte w fantazyjny kok. To był bardzo miły widok, a pod jego wpływem mój kutas zaczął się coraz niesforniej prężyć. Pani Monika upiła kolejne łyki piwa, ostawiła szklankę.
– …i czy mi pan, sąsiedzie, zaspokoi moją ciekawość, jak to jest z tą nagością?
– Owszem, ale najpierw przestańmy sobie „panować” i przejdźmy na „ty”, co pani na to, pani Moniko? A potem pogadamy… Dobrze?
Podniosłem moją szklankę i skierowałem w jej stronę, ona również stuknęła swoją w moją i wypiła do dna. Przyjemnie było patrzeć, jak alkohol rozluźnia moją działkową sąsiadkę, jak przestaje być spięta.
– No więc, jak to jest, powiesz mi?
– Nie wiem, czy słowami zdołam oddać uroki bycia nagim, musiałabyś sama spróbować – powiedziałem, chcąc sprowokować ją do zdjęcia z siebie ciuszków. – Tego trzeba samemu spróbować, żeby docenić fakt bycia nagim, żeby poczuć te promyki słońca na swoim calutkim ciele, czuć jak grzeje każdy zakątek twojego ciała, jak wiaterek muska skórę…
– Nie mam na tyle odwagi…
– Nie oszukuj, zdobyłaś się na odwagę przyjścia do mnie, odważyłaś się na wykrztuszenie z siebie nurtującego pytania… i kto tu nie ma tyle odwagi – zakpiłem.
Zapadła cisza. Widać było, że Monika bije się z myślami. Polałem resztę jej piwa do szklanki. Wzięła ją, powoli podniosła do ust, ale nie wypiła tylko odstawiła z powrotem na stolik. Jej głowa wykonywała nieskoordynowane ruchy we wszystkie możliwe kierunki. Znowu sięgnęła po szklankę i wypiła jej całą zawartość.
– Chyba masz rację, ale ja nie jestem do końca przekonana, że to uda mi się zrobić. Za bardzo się wstydzę… Chyba nie dorosłam do tego…
Cierpliwie czekałem na jej dalszy monolog myśli kłębiących się pod chętną nowych wrażeń głową Moniki. Ponownie powoli wstałem. Mój kutas był w prawie pełnej gotowości, woreczek obkurczył się dopełniając obrazu podnieconego faceta.
– To ty myśl, a ja tymczasem pójdę po kolejne piwko.
Niosąc kolejne oszronione chłodem lodówki butelki mój sterczący kutas wykonywał dziwne esy floresy w powietrzu. Monika patrzyła na mnie. Widać było, że podoba się jej taki widok… facet, sterczący kutas, już trochę wypitego alkoholu, ciepło i luz, jaki przedstawiałem. Ja byłem do tego przyzwyczajony, dla mnie to była normalka, ale dla niej… to nowość. Postawiłem butelki na stole, stałem przed nią nagi ze sterczącym penisem, otworzyłem butelkę zacząłem powoli wlewać piwo do jej szklanki. Kiedy kończyłem nalewać poczułem jej dłoń ma moim kutasie. Natychmiast drgnął i wyprężył się cały, aż wyszły na nim wszystkie żyłki.
– Jaki on ładny, podoba mi się… zawsze mi się podobał… od kiedy zaczęłam cię podglądać przez krzaki.
– No ładne kwiatki, ja sobie tutaj spokojnie chodzę na golasa, a „sąsiadeczka” w podglądywaczkę się bawiła – zażartowałem.
– Chyba się nie gniewasz na mnie za to – Monika nadal gładziła mojego wyprężonego jak struna kutasa. – Jest przecież na co popatrzeć, a ja tego w domu nie mam. Mój stary to purytanin pierwszej wody, wszystko po ciemniaku, a żeby pokazać się nago, to niebo by się zawaliło, a tym bardziej dotykać go tam… Jak ja mogłam tyle lat nie mieć przyjemności patrzenia, dotykania. On tylko robił swoje, a dla mnie żadnej przyjemności, nawet w łazience zamykał się przede mną… – i głęboko westchnęła.
– Najwyższa pora, żebyś to odmieniła – powiedziałem, chcąc aby jak najszybciej uwolniła się ze swoich ciuchów i pokazała się w całej krasie. – Możesz zacząć od spróbowania pokazania kawałka swojego ciała słońcu, chociażby na początek tylko góry…
Odsunąłem moją pałkę od jej ciągle głaszczącej dłoni i usiadłem. Spojrzała na mnie. Wzniosłem swoja szklankę i uczyniłem gest w jej stronę.
– Za odwagę!
– Za odwagę – zawtórowała i wypiła.
Nie wiem, czy to słońce, czy wypite przez nią piwo, czy widok nagiego męskiego ciała, czy wszystko naraz, dość, że gdy odstawiła szklankę nerwowymi ruchami ściągnęła koronkową bluzeczkę. Głęboko westchnęła, wypiła kolejne parę łyków i sięgnęła ze plecy odpinając biustonosz. Po chwili opadł on na jej kolana, a moim oczom ukazały się piękne jędrne piersi ze sterczącymi sutkami, z piękną brązową obwódką wokół nich. Sięgnęła znowu po szklankę, upiła trochę, nerwowo odstawiła ją na stolik. Siedziałem zapatrzony w nagie piersi Moniki, domniemywałem, że są ładne, ale że aż tak doskonałe mimo jej wieku to nie podejrzewałem. Milczałem, pozwalając Monice oswoić się z faktem częściowej nagości przed obcym bądź co bądź facetem. Zapaliłem papierosa, sięgnąłem po moje piwo. Monika bez słowa sięgnęła po moją paczkę, wyciągnęła papierosa, odpaliła, zaciągnęła się głęboko dymem. Po długiej chwili zaczęła powoli wypuszczać smużkę dymu kącikiem ust. Widać było, że rozluźniła się w tej chwili całkowicie. Spojrzała na mnie i powiedziała:
– Nie poznaję siebie, nigdy taka nie byłam… taka, taka… rozluźniona. Aż chce się żyć!
– A widzisz, tak to właśnie jest, jak zaczyna się być częścią natury – powiedziałem. – Pierwszy krok za tobą, czas na kolejne kroki do swobody i luzu, no i pora na kolejny krok…
– Masz rację, bo inaczej nie odważę się – powiedziała i wstała z leżaka.
Błyskawicznie rozpięła spódniczkę, która opadła swobodnie do jej stóp. Sięgnęła rękoma do majteczek, i równie szybko je zdjęła, zaciskając jednocześnie uda. Moim oczom ukazał się trójkąt czarnych włosków u zbiegu jej ud. Monika z głośnym świstem wypuściła z siebie powietrze, schyliła się po spódniczkę i majtki leżące na trawie. Pupę miała jak wyrzeźbioną przez najlepszego artystę, kształtną, nie za dużą, nie za małą, a nad nią kuszące wcięcie w pasie.
– To teraz przestaw leżak tak, żebyś poczuła, jak słońce swoimi promykami pieści twoje piersi, brzuch, uda, no i te czarne kędziorki między nimi… niech całe ciało chłonie to ciepło, niech wystawia się na powiew wiatru – poinstruowałem Monikę, bo jednocześnie wiedziałem, że tym sposobem znajdzie się bliżej mnie i nie będzie dzielił nas stolik. – Rozluźnij ciało i poczuj wolność – ciągnąłem swój wywód – i już nie będziesz potrzebowała czyichś opowieści o tym, jak miło jest być nagim na łonie natury.
Monika spojrzała na mnie i promiennie się uśmiechnęła. Posłusznie przestawiła leżak, tak że była tuż obok mnie, usiadła, wyciągnęła przed siebie zgrabne nogi, zrzuciła ze stóp klapki i zanurzyła stopy w trawie. Sięgnęła po szklankę, lecz zanim doniosła ją do ust drugą ręką pogładziła mojego sterczącego penisa. Tym razem mocniej, odważniej. Objęła go cała dłonią i mocno ścisnęła. Wypiła łyk piwa, odstawiła szklankę.
– Nigdy w życiu nie czułam, jak pulsuje krew w męskim narządzie, zresztą nigdy nie trzymałam go… nie dawał mi tego robić, a z innymi nie wyobrażałam sobie… dopiero ty i dopiero jak jestem dobrze dojrzałą kobietą… no i dzisiaj ta odwaga… może to słońce, może to mój ostatni gwizdek…
– Nie pleć bzdur, jesteś piękną kobietą, dojrzała i świadomą siebie – odparłem. – Nie rób sobie z niczego wyrzutów, bo tak zapewne miało być i gdzieś to tam i gdzieś przez kogoś zostało zaplanowane, żeby zdarzyło się tu i teraz… Po prostu zacznij być sobą i zacznij żyć pełnią życia.
Rozluźniła się całkowicie. Opowiadała mi o sobie, o swoim życiu i różnistych rzeczach ciągle trzymając mnie za moje berło. W ferworze opowiadania jej ręka nieświadomie od czasu do czasu ściągała skórkę z penisa. Kiedy po raz pierwszy to zrobiła, aż cofnęła rękę i spytała, czy mnie to nie boli. Wyjaśniłem, że to dla nas facetów jest ekscytująca sprawa, kiedy tak ściąga się i z powrotem nasuwa napletek, że to nas podnieca. Bacznie obejrzała łebek mojego kutasa, naciągnęła skórkę i ponownie ją zsunęła. I jeszcze raz zrobiła to samo. Zrobiło mi się błogo. Moja sperma już gotowała się w moim podbrzuszu. Od tej pory bawiła się nim coraz śmielej nadal opowiadając mi swoje dzieje. Kolejne piwo, po które poszliśmy już wspólnie nago, całkowicie ją rozluźniło. A kolejne szklaneczki złocistego napoju powodowały, że Monika coraz śmielej poczynała bawić się moimi jadrami i kutasem. Spytała od jak dawna jestem taki wygolony. Powiedziałem, że od wielu, wielu lat, bo to jest przyjemniej dotykać i że są mocniejsze odczucia. Powiedziałem, że też powinna spróbować uporządkować ten busz, który ma między nogami. Spojrzała na mnie, jakbym powiedział najbardziej obraźliwe słowa na tym świecie, ale wyjaśniłem jej, że nie miałem nic złego na myśli, tylko że powinna zacząć doświadczać nowego, że w seksie będzie miała większa wrażliwość i odczucia. Przytaknęła mi, mówiąc, że chyba zapomniała już, jak to jest z tym seksem.
Stwierdziłem, że już nadszedł czas na moje działania. Wcześniej nie chciałem jej spłoszyć lub zrazić do siebie. Teraz, kiedy zaczęła czuć się śmiało i swobodnie przy mnie, zacząłem ja od czasu do czasu dotykać, a to po ramieniu, a to po plecach, a widząc, że sprawia jej to przyjemność, dotykałem jej wspaniałych piersi, twardych jak stal sutków, które pod wpływem moich dotknięć zrobiły się większe i jeszcze bardziej twarde. A kiedy dotknąłem jej brzucha tuż nad kępą włosków, zobaczyłem, jak jej mięśnie zafalowały a z ust wyrwało się westchnienie. Nie cofnąłem ręki. Pogładziłem jej futerko. Dreszcz przeszył jej ciało. Zanurzyłem palce w tej gęstwinie i delikatnie potarmosiłem. Monika odruchowo najpierw zacisnęła uda, lecz po chwileczce uda same rozsunęły się zapraszająco. Zjechałem dłonią niżej, aż moje palce znalazły się w jej szparce. Poczułem ogromną wilgoć… Monika wręcz pływała we własnych sokach. Kiedy przejechałem palcami po jej cipce rozsunęła jeszcze szerzej swoje uda, dając mi swobodny dostęp do jej norki. Gorący śluz obficie wypływający z jej cipki spływał mi po palcach. Namacałem jej guziczek – był twardy jak stal. Zrobiłem obrót palcem wokół niego, potem drugi i trzeci. Brzuch Moniki drżał spazmatycznie. Widziałem, że jest na granicy. Przeniosłem pieszczoty palcami niżej, na jej śliskie wargi, delikatnie zapuściłem palec w jej czeluść. Monika wyprężyła się i głęboko westchnęła. Widziałem, że sprawia jej to przyjemność, tym bardziej, że wcześniej była tylko obiektem do spełniania zachcianek i żądzy jej męża. Teraz, kiedy alkohol, słońce i ta sytuacja robiły swoje, budziła się w niej kobiecość i zmysłowość, odkrywała swoją seksualność… a ja miałem przyjemność bawienia się cipką mojej działkowej sąsiadki i doprowadzanie jej do ekstazy.
Tymczasem ręka Moniki pracowicie masowała mojego kutasa. Widać sprawiało jej przyjemność zsuwanie i ponowne nasuwanie skórki na śliski łebek. Moja sperma chciała trysnąć natychmiast i tylko siłą woli powstrzymywałem ją od gwałtownego ujścia. Od czasu do czasu ugniatała dłonią jądra, ale po chwili znowu masowała.
– Jak tak dalej będziesz robić, to dłużej nie wytrzymam – powiedziałem do Moniki – i moja zawartość znajdzie ujście.
– Nigdy nie widziałam jak to wylatuje z faceta… chciałabym, przepraszam, chcę to zobaczyć – odparła ściągając w dół do granic możliwości mój napletek.
– OK., to się już nie będę powstrzymywał.
Monika wpatrzyła się w trzymanego w dłoni kutasa. W drugą rękę wzięła, obkurczony tak że widać było doskonale jądra, worek. Parę razy przesunęła skórkę, a ja nie mając powodu dalej powstrzymywać się STRZELIŁEM… dosłownie. Moja sperma poleciała mi aż pod brodę, znacząc swoją drogę białawą strużką na owłosionej klatce. Potem jeszcze raz, i jeszcze raz… Monika gwałtownie oderwała rękę od tryskającego kutasa, ale po chwili wzięła go znowu. Trzymała go w ręce delikatnie zsuwając lub naciągając skórkę. Kleksy spermy spływały po brzuchu. Monika patrzyła z zachwytem w oczach.
– Nigdy nie widziałam czegoś takiego – wyszeptała. – Toż to jest fascynujący widok, podniecający… tyle czasu byłam tego pozbawiona… – tak mówiąc dłonią rozsmarowywała spermę po moim brzuchu i piersiach, patrzyła, jak sperma klei się do jej palców, badała nimi jej śliskość i gęstość. – Ileż straciłam…
– To masz teraz szansę odrobić zaległości – odparłem. – Wszystkie zaległości we wszystkich dziedzinach.
– Chyba na tyle nie jestem odważna – szepnęła.
– Znowu rejterujesz?
Zamilkła. Spojrzała na mnie tak jakoś dziwnie. Po chwili spuściła wzrok. Korzystając z tego, a jednocześnie chcąc jakoś zapełnić ciszę, sięgnąłem po butelkę. Niestety była pusta. Podniosłem się z leżaka.
– Pójdę po następne piwko – powiedziałem.
– Oj tak, tak – przytaknęła. – Tak dobrze mi tu z tobą, tak przyjemnie, że aż się pić chce… chyba pokocham ten stan, ten luz, jakiego od wieków nie miałam. I wiesz – dodała – już chyba wiem, jakie to uczucie być w zgodzie z naturą.
CDN.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.