Bielizna 9

- Kochaj się ze mną - szeptał jej do ucha.
- Zboczeńcu jak możesz, a gdzie szacunek dla starszych – ze śmiechem odpychała jego ręce.  
W końcu przestał. Przez materiał bluzki dotykał jej piersi. Składał pocałunki na włosach, karku. Wziął w usta jej uszko, ssał i lizał małżowinę. Całym ciałem przylgnął do niej. Poruszyła pośladkami ocierając się o nabrzmiałą męskość, próbującą rozerwać materiał spodni.
- Erotomanie, przestań mnie łaskotać – jej słowom przeczyła reakcja ciała.  
Czuł przez materiał jak sutki nabrzmiały, a do tego ten ruch bioder. Przerwał i z zawiedzioną miną musnął ustami jeszcze jej szyje. Odwróciła się, a na policzkach miała rumieńce. Pocałowała go w usta.
- Chodź, zrobimy kolację.

Nie takiej odpowiedzi się spodziewał. A ona jakby dopiero teraz, po chwili otrząsnęła się z narastającego podniecenia. Znów powrócił ten kpiący uśmieszek. W oczach zabłysły iskierki dobrego humoru. Miał wrażenie przez ułamek sekundy, że jakaś nowa myśl błysnęła jej w głowie. Ten błysk pojawiał się zawsze, gdy szykowała mu jakąś niespodziankę.  
- Chodź, nie gniewaj się, on ci nie umrze przez kilka dni postu – położyła mu rękę na wypukłości spodnie. A teraz już śmiała się głośno.
- Jak to - zdumienie pojawiło się na jego twarzy, – Dlaczego? To przez żart w saunie?  
- Nie, aż taka okrutna nie jestem. Powiedz mi, czy wszystko masz przygotowane na jutro do szkoły? Coś mi jednak obiecałeś – pomimo uśmiechu z uwagą mu się przyglądała.
Miała racje, miał dokończyć zadania z matmy i to "chrzanione” wypracowanie. Spojrzał na nią, a w głębi walczył sam ze sobą. Czuł się jak dzieciak w cukierni, sięgał po wymarzone ciastko, a ktoś akurat teraz zabierał mu je z przed nosa. Cały wewnętrzny dylemat przewinął się na jego twarzy, jak obrazki w kalejdoskopie. Jakże widoczne zaskoczenie, chwila zamyślenia i rezygnacja.
- Zapomniałem, masz rację - czuł się zdruzgotany, powrót do realnego świata był jak skok do lodowatej wody. Uświadomił sobie po raz kolejny jak trudno jest dotrzymać danego słowa. Czasami trzeba zrezygnować z tego, co jest w zasięgu ręki.
- Zrobię sama kolację, a ty idź i przygotuj to, co masz zadane na jutro – musnęła ustami jego policzek.
Jak skazaniec powlókł się do swojego pokoju? Otworzył zeszyty i pogrążył się w rozwiązywaniu zadań. Stopniowo zadania pochłaniały go coraz bardziej. Nawet nie słyszał jak go wołała. Dopiero, gdy przyszła i położyła mu ręce na ramionach zaskoczony oderwał się od wypracowania.
- Dużo ci zostało?  
- Nie może z piętnaście minut, dokończę i przyjdę.

Musnęła ustami policzek i wyszła. Kwadrans zmienił się prawie w godzinę. Zadowolony spakował wszystko. Znieruchomiał i zdał sobie sprawę, że nie pamięta już, kiedy szedł do szkoły mając wszystko odrobione na czas. Uśmiechnął się sam do siebie.
Zszedł do kuchni, Basia z uwagą studiowała jakieś papiery. Na jego widok złożyła je. W milczeniu zjedli kolację. On zerkał na nią mając nadzieje na coś jeszcze. A ona z tajemniczym uśmiechem, zamyślona prawie nie zwracała na niego uwagi.  
- Idź spać jest bardzo późno, a jutro rano do szkoły – zdawało mu się przez chwile, że słyszy własną matkę. Tym tonem i podobnymi słowami przypominała mu o szkolnych obowiązkach – pocałowała go – dobranoc mój erotomanie.

Zawiedziony powlókł się do siebie. Leżał w łóżku i rozmyślał o minionym dniu. Słyszał jak brała kąpiel. Przez chwile miał zamiar wstać i pójść do niej. Przewrócił się na bok i zatopił się w rozmyślaniach nawet nie usłyszał, gdy drzwi się uchyliły. Dopiero uginające się łóżko uświadomiło mu, co się dzieje. Przylgnęła do jego pleców. Próbował się odwrócić.
- Leż, bo sobie pójdę – szepnęła mu do ucha.  
Zamarł w bezruchu, – Dlaczego?  
- Leż i nie pytaj. Masz mnie słuchać obiecałeś. Zamknij oczy i nie otwieraj ich, proszę.
Ten szept i muśniecie języczkiem. Czuł jak to wszystko przekłada się na jego reakcje w innym miejscu. Objęła go ręką i przytuliła się, poczuł nagie ciało. Biodra przywarły do pośladków. Wolałby być na jej miejscu. Palce błądzące po karku. Pocałunki na szyi i to delikatne muśniecie męskości palcami, jak sprawdzian czy jest zadowolony. Piersi przyparte do pleców, delikatnie przesuwające się wraz z jej oddechem. Sięgnął ręką za siebie, dotknął bioder pośladków. Uchwyciła ją i odsunęła. Wsunęła stopę pomiędzy jego łydki i po chwili jej kolano rozszerzyło mu uda. Przesuwała dłoń po jego torsie drażniąc paznokciami skórę. Uchwyciła sutek i drażniła ściskając go w palcach. Dłoń zaczęła się zsuwać coraz niżej, dotykała jego brzucha, biodra, uda, raz przesuwała się delikatnie wręcz pieszczotliwie, a po chwili paznokcie rysowały swój ślad na jego ciele. Była w tym wszystkim jakaś tłumiona drapieżność. Głaskała mu pośladki, a palce wpełzały coraz dalej. Uchwyciła jego jądra i masowała je delikatnie. Jego oddech już dawno przyspieszył. Zacisnęła dłoń delikatnie z wyczuciem, a on zamarł. Puściła znowu delikatnie masowała, a jej palec powoli przesuwał się u spodu wyprężonego członka. Jak nurek wypływający z ostatnim tchnieniem w płucach wciągnął powietrze.
- Basiu proszę.  
Uchwyciła go pełną dłonią i powolnym ruchem odsłoniła nabrzmiałą główkę. Puściła i zostawiła go. On czekał, zaskoczony poczuł jak się odsuwa i przewraca go na plecy przesuwa się nad nim i siada mu na twarzy.
- Liż mnie młody mężczyzno, daj mi rozkosz.
Próbował uchwycić jej biodra rękami, lecz odsunęła je – masz usta i język – erotomanie.
Dotknął ustami jej kobiecości. Wyobraźnia podsunęła mu obrazy z chwil, gdy pierwszy raz tak niespodziewanie dał jej spełnienie. Poczuł smak i zapach swojej kochanki, zagłębił się w jej wnętrze. Delikatnie dotykał językiem szukając tego miejsca, którego pieszczota daje tyle zadowolenia każdej kobiecie. Jego język odnalazł ją ukrytą w głębi i podjął z nią walkę, jakby jej rosnąca twardość mogła dać się złamać. W swej obronie zalewała go potokami wilgoci, jakby chciała zatopić jego język. Naraz Basia oderwał swe biodra od niego. Pocałował chłopaka. Jej oczy błyszczały pożądaniem.  
- Chodź już – uklękła wypinając pośladki.
Zalazł się za nią i wsunął się do środka. Uchwycił jej biodra i powoli z jakąś ostrożnością by nie zadać jej bólu, zagłębiał się w jej ciało. Wyciągnęła dłoń i oparła mu na brzuchu. Przerwał z obawą, że robi jej krzywdę. Lecz ona sama zaczęła nasuwać się na niego. Najpierw powoli, jakby badając jak daleko może się posunąć, by po chwili poruszać się w rosnącym tempie. Jej pośladki, co rusz uderzały o jego biodra. Chłonął ten widok i te doznania z jej ciała.  
Naraz przerwała oparła głowę na poduszce, a ręce wyciągnęła przed siebie – dokończ proszę – jej głos tak chrapliwy, ekscytujący, pełen pożądania.
Wszedł w nią do końca. Widok pośladków, plecy unoszące się w nieskoordynowanym rytmie. Poruszał się coraz prędzej i te uderzenia w jej biodra, coraz mocniejsze. Pochylił się i ujął w dłonie jej piersi. Przywarł do jej pleców. Ich wspólny jęk i te sekundy, gdy dwoje stanowi jedność. Szybkie oddechy, rozgrzane ciała, pieszczoty przerywane pocałunkami. Po wszystkim wpatrzeni w siebie objęci. Powoli się uspokajali. Uśmiechy na twarzach, jej dłoń przegarniająca jego włosy.  
- Dziękuję ci Basiu
- Jesteś … – zamilkła, gdy usta zamknął jej pocałunkiem.
Zmęczeni i przytuleni usnęli wzajemnie się obejmując.

Obudził się i z obawą spojrzał na zegarek – zdążę – pomyślał.
Spojrzał na nią i jakiś szczególny wyraz tkliwości zagościł na jego twarzy. Leżała lekko skulona, na poduszce rozsypane w nieładzie włosy, dłonie złączone i położone pod policzek, lekko rozchylone usta na twarzy cień uśmiechu, jakby o czymś śniła. Piersi odsłonięte unosiły się w miarowym spokojnym rytmem. Są w życiu takie chwile, gdy patrzymy na drugą osobę dostrzegamy w niej piękno, zaufanie i wiarę w nas. Coś wtedy łapie nas za gardło i nie możemy znaleźć słów by wyrazić to uczucie. W tych chwilach rozumiemy, co znaczą słowa miłość, kocham. On też zrozumiał w tej sekundzie, że nigdy nie będzie potrafił wyrazić słowami, co do niej czuje. Że wszystkie te słowa nie są wstanie oddać, kim dla niego się stała, jego emocji i troski o nią. Nieśmiało złożył delikatny pocałunek na jej włosach.

Obudziła się, a jego już nie było zerknęła na zegarek. Przez chwile wróciła wspomnieniem do dzisiejszej nocy i uśmiechnęła się z zadowoleniem.

Kilka godzin później wzięła kluczyki i pojechała pod dom rodziców Patryka. On już tam stał. Piękny motor błyszczał błękitnym lakierem w jesiennym słońcu. W czarnej skórzanej kurtce i jeansach, uśmiechnął się na jej widok. - Dzień dobry, długo czekasz?
- Nie, przed chwila przyjechałem.  
Uścisk dłoni. I zeszli do garażu. Otworzyła drzwi i zapaliła światło. Po środku stał motor nawet w tym świetle czerwony, wręcz krwisty kolor w otoczce błyszczącego chromu przyciągał wzrok.  
- On go składa, nie wiem jak długo i coś jeszcze trzeba tu zrobić.
Podszedł i zaczął oglądać i sprawdzać.  
- Posłuchaj ten silnik ma pęknięty korbowód. Naprawić to mogę tylko u siebie w warsztacie. Reszta wygląda w porządku. To rzadki egzemplarz. Nie wiem ile ich wyprodukowano i skąd on go ma, ale sprawny jest warty majątek. Spiszę numery, to ustalę wszystko. Zabierzmy silnik do mnie to za kilka dni ci powiem ile to będzie kosztować.
- Słuchaj, on się nie może dowiedzieć, to niespodzianka.
- Rozumiem.

Wróciła do domu. Zaczęła się pakować, gdy usłyszała wołanie Patryka.
- Myślałem, że cię już nie ma. Pakujesz się?  
- Wrócę w sobotę. Będziesz tęsknił zboczeńcu?  
- A czy ja kiedyś nie tęskniłem? Będzie mi cię brakować.
Porwał ją w ramiona i kręcił się z nią wkoło.  
- Przestań, puść mnie wariacie – śmiała się głośno.  
- Jak ja wytrzymam bez ciebie? – Postawił ją i uchwycił za pośladki, a usta zatopił w jej wargach.  
Przez chwile biernie poddała się jego pieszczotom. Z każdą chwila ich pocałunki coraz bardziej namiętne, dotyk języków, rozpiął jej spodnie i jego dłoń pod materiałem majteczek odnalazła to wilgotne miejsce. Delikatne pieszczot, pierwsze krople wilgoci na palcach.  
Odsunęła usta – proszę przestań – wzbraniała bez przekonania
Sama po chwili rozpięła mu jeansy i delikatnie, jakby jeszcze niezdecydowana, walcząca z narastającym pożądaniem, przesuwała palcami po jego męskości.  
Tym razem to on przejął inicjatywę. Wsunął dłoń pod bluzkę i dotykał piersi.
- Chcesz, naprawdę? Mogę? – Szepnął jej do ucha.
- Och Patryk, Patryk, co ty ze mną robisz – klęknęła.

batavia

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2045 słów i 11152 znaków, zaktualizował 3 lut 2016.

6 komentarzy

 
  • nanoc

    Ja nie będę marudził, powiem krótko - jak zawsze super :jupi:

    17 kwi 2017

  • nienasycona

    To ja pomarudzę:P Przecinki i nieco literówek, ale poza tym- super:D

    4 lut 2016

  • Micra21

    Kolejna znakomita część opowieści. Tak mnie wciągnęło, że nie mogę doczekać kolejnej. Kiedy następna? ;) Pozdrawiam

    3 lut 2016

  • batavia

    @Micra21 Przestań piać, te peany. Ty masz krytykować!!!

    3 lut 2016

  • kak

    Fajnie napisane i fajnie się czyta, podnieca mnie.

    1 lut 2016

  • S

    Obejrzał silnik i na oko stwierdził pęknięcie korbowodu???rentgen w oczach czy Superman jakiś?

    1 lut 2016

  • batavia

    @S A zwróciłeś uwagę, że zabrał silnik, a nie przeprowadził demontaż z motoru. To jak myślisz mógł leżeć obok , albo na stole ze zdemontowanymi głowicami i cylindrami.?

    1 lut 2016

  • MrRother

    Każda część tego opowiadania wciąga mnie bardziej niż kolejna.. Zawsze nasuwa mi się pytanie dlaczego te części są takie krótkie - wydają się krótkie bo bardzo dobrze się czyta!
    Masz bardzo wielki talent, umiesz pochłonąć czytelnika.  
    Przekazujesz wszystkie emocje i uczucia naprawdę w sposób nieprawdopodobny.  
    Czekam na więcej.. (z pewnością nie tylko ja)

    1 lut 2016

  • batavia

    @MrRother Dziekuje!

    1 lut 2016