Gdy tylko przestał ją łaskotać, wykorzystała jego moment nieuwagi i już siedziała mu na piersi. W pierwszej chwili chciał ją zrzucić, ale uznał, że dla takiego widoku warto się poddać. Zziajana i zadowolona siedziała na nim, kolanami blokując mu ruchy rąk.
- Poddajesz się smarkaczu? – zaczęła go łaskotać.
- Przestań, proszę, poddaje się. Dla takiego widoku nie będę z tobą walczył.
Pochylona, naga, przysunęła się do jego twarzy. Gdy chciał sięgnąć do jej ust, ze śmiechem się odsunęła. Powtarzała to kilka razy.
- Dlaczego? Proszę, przysuń się.
- Ty myślisz, że już wszystko możesz i ma być tak, jak ty chcesz smarkaczu. A kto tu miał decydować o wszystkim? Będziesz mnie słuchał?
- Będę, kocico, do czasu, aż mnie puścisz – mówił do niej ze śmiechem – wiesz, że ślicznie wyglądasz. Teraz dopiero widzę, jakie masz piękne piersi, a jakie śliczne ciałko.
- Patryk, ty mnie nie czaruj.
- Mówię prawdę, przysuń ją tu bliżej. Mam na nią apetyt.
Przysunęła biodra bliżej, ale tu też nie mógł dosięgnąć, zanosiła się ze śmiechu, obserwując jego nieudane próby. W końcu zrezygnowany położył głowę na poduszce.
- I co dalej, już zrezygnowałeś? Będziesz mi posłuszny smarkaczu?
Przyglądał się jej uważnie, jakby coś obmyślając – Nie będę – powiedział i niespodziewanie próbował ją zrzucić z siebie.
Skutecznie sparowała jego wysiłki. Nie udało mu się jej pokonać, w końcu dał spokój i zaprzestał prób uwolnienia od tego ślicznego ciężaru.
– Wygrałaś, daję słowo, że zrobię, co każesz, tygrysico.
Pochyliła się i pocałowała go, a po chwili położyła się na nim. Złożyła ręce na jego piersiach, na których oparła głowę. On jedną dłonią głaskał ją po plecach, a drugą poprawiał jej włosy. Powoli uspokajały się ich oddechy.
- Gdzie mamy iść na czternastą? – przypomniał sobie o rozmowie.
- Tajemnica!
- No dobrze nic już nie pytam. Dasz mi się pocałować, a może…
- Nie – kpiący głosik – to za to, że nie poddałeś się od razu.
Przewrócił ją na plecy i zaczął całować, brzuch, piersi. Zatrzymał się przy sutkach, które lizał delikatnie, a za chwilę intensywnie ssał, niczym niemowlak. Jej próby obrony słabły z każdą kolejną pieszczotą. W końcu zaprzestała jakichkolwiek protestów. Z przymkniętymi oczami, cichutko wzdychając, czerpała narastającą przyjemność płynącą z jego pieszczot. Po pierwszym głośniejszym jęku przerwał pieszczoty i ku jej zaskoczeniu wstał z łóżka.
- Idę się wykapać.
Spojrzała zaskoczona. Stał nagi przy łóżku z wyprężonym penisem, niczym młody satyr, uśmiechał się kpiąco.
– Dlaczego przerwałeś? – przeciągnęła się – możesz mnie dalej pieścić.
- Powiedziałaś, nie, więc odchodzę – i już go nie było.
Po chwili usłyszała szum wody w łazience. Rozczarowana wstała, szła do łazienki, zastanawiając się jakiego psikusa mu zrobić. Otworzyła drzwi i zaskoczona ujrzała pustą kabinę z lejącą się wodą. To było wszystko, co zdążyła zobaczyć, gdy on niespodziewanie objął ją od tyłu.
- Jednak przyszłaś – złapał ją pod kolanami i już niósł do łóżka.
- Puś… - nie zdążyła nic powiedzieć, gdy zamknął jej usta pocałunkiem. Próbowała odsunąć go od siebie. On nie zważając na jej próby uwolnienia, wbił się w nią od razu, bez pytania. Jęknęła zaskoczona, po chwili mimo woli poddała się jego mocnym i głębokim ruchom.
Na chwile przerwał i pochylił się nad nią — Czy tego chciałaś kocico?
- A… – to jedyne co wyszeptała, by po paru chwilach poddać się obezwładniającemu orgazmowi. Zdyszani leżeli przytuleni, wpatrując się w siebie nawzajem. Ponownie uchwycił ją na ręce i zaniósł do łazienki.
Parę chwil spędzonych pod prysznicem bez słów, jedynie pytające spojrzenia.
- Przepraszam Basiu, poniosło mnie – odezwał się, patrząc i wyczekując jej odpowiedzi.
Im dłużej trwało jej milczenie, tym bardziej czuł się niezręcznie i narastało w nim poczucie winy. Zerkał jak kiedyś, z obawą oczekując, co powie. Bez słowa poszła się ubrać do garderoby. Teraz już kompletnie przybity jej milczeniem wszedł do swojego pokoju.
Po kilkunastu minutach stanęła w progu – Jedziemy – i wyszła.
Dogonił ją w drzwiach – Basiu, powiedz coś, proszę. Nie chciałem, żebyś się gniewała.
Uśmiechała się z jakim tajemniczym wyrazem twarzy, próbowała pójść dalej, gdy złapał ja za ramiona.
- Basiu, jak masz się na mnie gniewać, to nigdzie nie idę. Przepraszam.
- Miałeś mnie słuchać, obiecałeś, prawda. Ufam ci, że nie zrobisz mi krzywdy. Więcej nie próbuj nadużywać mojego zaufania i zasad, które zaakceptowałeś. Nie chce być zabawką do łóżka, już to przerobiłam. Jeżeli jeszcze raz postąpisz w taki sposób, to wszystko między nami się skończy.
Mówiła to wszystko z takim wyrazem twarzy, że nie miał cienia wątpliwości, że tak postąpi.
- Chcę, żebyś zrozumiał, ani ty, ani ja nie jesteśmy przedmiotami, które się używa wtedy, gdy to pasuje tylko jednemu. Czy kiedykolwiek żałowałeś pomimo tego, że powiedziałam – nie? Zakochałam się w tobie i chce być z tobą, jeżeli jednak masz zamiar tak mnie traktować, to dam ci klucze i możesz przenieść się zaraz do domu rodziców. Ustaliliśmy zasady, powtarzam ci to, po raz nie wiem który, więc przestrzegajmy ich. Wiesz, że ci ulegnę, bo cię kocham, ale nie nadużywaj tego, proszę.
Stał i słuchał w milczeniu, tylko kolor twarzy świadczył o tym, co się z nim dzieje.
- Basiu masz racje, to był chamskie zachowanie. Naprawdę cię przepraszam, to się nie powtórzy. Ja strasznie tęsknie za tobą, jak cię nie ma, a potem gdy jesteś tutaj …
- Wiesz, że nie znoszę, gdy jesteś taka poważna jak teraz. Czy to zdarzenie, moja głupota, czy ty …
- Nie, to zdarzenie nie zmienia nic między nami, kocham cię i mówię to serio, ale chcę mieć wszystko między nami poukładane. Chcę, żebyś mnie szanował i widział we mnie swoją partnerkę, nie tylko do łóżka, kiedy ty chcesz. Jeżeli masz tak robić, to lepiej wróć do zabaw z moją bielizną.
Przysunęła się do niego i pocałowała go w usta – Czy mnie rozumiesz?
Objął ją z jakąś szczególną delikatnością i pocałował w usta – Nigdy więcej tak nie postąpię, to najgorsza lekcja, jakiej mi udzieliłaś.
- Choć już, potem pomyślę nad karą dla ciebie.
Jechali, a on zastanawiał się, dokąd znowu go wiezie. Była piękna słoneczna pogoda. Aleja wysadzana drzewami, na których pora roku odmalowała swoje barwy. Konary drzew splatały się nad jezdnią. Liście od ciemnej zieleni przez delikatne kolory żółci do intensywnego brązu, tworzyły bajkowy tunel. Już wkrótce wyjechali na jakąś drogę, gdzie zieleń świerków przeplatana była tymi różnokolorowymi plamami drzew liściastych. Refleksy światła słonecznego odbijające się w koronach drzew mimo woli odwracały uwagę od tego, co na jezdni. Przez chwile pomyślał, że droga wiedzie ich do świata baśni. Tak surrealistyczna wydawała się gra barw. Zatrzymali się przy jakiś zabudowaniach. Domek niewielki z pięknie utrzymanym ogrodem. Przed wejściem pyszniły się swymi kolorami róże. W różnych odcieniach barw, czerwone, różowe, karminowe, intensywnej barwy będące wyrazem miłości, czy też raczej jej symbolem. Gdzie nie gdzie krzaki w kolorach herbacianych wręczane tym których chcemy powiedzieć "wróć do mnie szybko”. Kilka brzóz przy płocie przemieszane ze świerkami. Równo przystrzyżony trawnik i ścieżka wiodąca wprost do drzwi. Domek z czerwoną dachówką, niski o ścianach białych jak śnieg pociętych otworami okien z otwartymi teraz okiennicami. Wszedł za Basią, gdy otworzyły się drzwi domu. Wyszedł z nich mężczyzna, a zanim kobieta. On mógł mieć trzydzieści parę lat, a ona zdecydowanie wyglądała na dużo młodszą. Obydwoje ubrani po sportowemu z uśmiechami na twarzach zmierzali do nich.
- No już myślałem, że nie przyjdziecie.
Podeszli do nich – Patryk to moi przyjaciele.
- Krzysztof – wyciągnął rękę na powitanie.
- Patryk – delikatny uścisk dłoni.
- Cześć jestem Ewa – podeszła i cmoknęła go w policzek – Basia mi dużo o tobie mówiła.
- Nam mówiła – poprawił ją Krzysztof – zapraszamy wszystko przygotowane.
- Choć ze mną, a one niech sobie poplotkują – objął go ramieniem – wiemy wszystko o was, Basia rozmawiała z nami, nie musisz się czuć skrępowany.
Zaprowadził go na tył domu. Dopiero teraz zobaczył, że za ścianą lasu widać rozległą toń jeziora. Na brzegu stała wyciągnięta łódka ze złożonym masztem. Również tutaj wszystko utrzymane w nienagannym porządku.
W kręgu kamieni płonęło małe ognisko. Obok wygodne siedzenia i stół zastawiony różnymi potrawami.
- Dziewczyny przygotują jeszcze kanapki, a my zajmiemy się grillowaniem, jeżeli chcesz mi pomóc?
Wytłumaczył mu, co ma robić i już po chwili wspólnie przygotowywali wszystko na przyjście ich partnerek.
- Czy mogę o coś spytać? – nieśmiało zaczął Patryk
- Pytaj śmiało, to o czym tu będziemy rozmawiać, zostanie między nami.
- Dawno znasz Basię?
- Znamy ją z Ewą już z cztery, pięć lat, bardzo nam pomogła. Dzięki niej mogę was tutaj gościć. Siedziałem rok w więzieniu za kradzież motoru. Tego wszystkiego nie byłoby, gdyby nie jej poparcie. To ona za mnie poręczyła i dzięki temu mam swój warsztat, robię to, co lubię i mogę żyć na własny rachunek. Ona cię bardzo kocha, nawet jeżeli ci tego nie mówi. To mądra dziewczyna, jeżeli ci mówi, że robisz coś źle, to na pewno ma rację, sam tego doświadczyłem. Gdyby mnie wtedy nie przekonała to … ach szkoda gadać. Możesz mi naprawdę wierzyć, stałeś się dla niej kimś bardzo ważnym w życiu. Nie skrzywdź jej Patryk.
- Czy wiesz, kim dla niej jest Maciek?
- Mówisz, o tym którego położyłeś na podłodze w klubie? To jej były chłopak. Sam jej z Ewą doradzałem zakończyć tę znajomość.
- Skąd o tym wiesz?
- Mam tam dużo znajomych opowiadali mi, jak się zachowałeś. To była jej pierwsza miłość, chociaż wszyscy ją ostrzegali, nie chciała słuchać. No cóż przekonała się na własnej skórze, podobno to najskuteczniejsze lekarstwo. Tylko strasznie długo takie leczenie boli. Ty jesteś jej…
Przerwał, bo właśnie panie zagadane i roześmiane szły w ich kierunku, niosąc półmiski z jakimiś potrawami.
- I co już się nagadaliście obydwoje? – spytała Ewa.
- Tak stwierdziliśmy, że mamy złośliwe babska – odpowiedział ze śmiechem Krzysztof – ale widzę, że wy na nasz temat też już zdążyłyście poplotkować.
- Jeżeli tak, to my wracamy do domu i zabieramy te delicje. Byłyśmy jednak naiwne, myśląc, że za nami tęsknicie. Wiemy, że faceci to egoiści.
- Ależ kochamy was, tęsknimy za wami — jak nam pasuje.
- Patryk, nic nie mówisz – spytała Basia
- Ja nie tęsknie, bo jestem w trakcie odbywania kary.
- Czekaj, czekaj, jakiej kary, nic nie wiemy? Basia, za co go ukarałaś?
- On chciałby mnie na własność, więc musi cierpieć – zaczęła się śmiać.
- Ja mu się nie dziwię, jeżeli zdecydujesz się go zostawić, to ja będę czekał – powiedział Krzysztof.
- Ach to ty taki jesteś – Ewa uderzyła Krzysztofa w plecy – już masz mnie dosyć. Jeżeli tak to śpisz dziś sam.
- Ewuniu też mnie będziesz karać? – przyciągnął ją do siebie i zaczął całować – Już będę cię słuchał i nie spojrzę na żadną inną.
Dopiero teraz uważnie mógł się przyjrzeć gospodarzom. Ich zachowanie, żarty i wzajemne groźby co chwile rozśmieszały wszystkich. Jego przekomarzanie się z Basią wzbudzało równie wesołą reakcję gospodarzy. Musiał przyznać ze w żaden sposób nie czuje się tu najmłodszym. Wręcz przeciwnie jakby spotkał się z rówieśnikami.
Na stoliku pojawiła się karafka z winem i gospodarz nalał wszystkim do kieliszków. Wznieśli toast za pomyślność związku Patryka z Basią. Uwadze Krzysztofa nie uszło, że Patryk umoczył tylko usta w winie.
Pochylił się do niego i szeptem spytał – Nie pijesz?
- Przepraszam cię, ale ja w ogóle nie pije alkoholu.
- Weź, nalej sobie soku, one się nie zorientują i możesz wtedy wznosić toasty jak wszyscy – klepnął go porozumiewawczo w ramię.
Ustały podmuchy wiatru i ognisko paliło się równym płomieniem, a oni siedząc zagadani czuli przyjemne ciepło.
Powoli zbliżał się wieczór, na dworze robiło się coraz ciemniej. Krzysztof włączył jakąś muzykę i po chwili dwie pary tańczyły w świetle dogasającego ogniska. Patyk poprosił do tańca Ewę.
- Coś ty jej zrobił Patryk? Takiej szczęśliwej jeszcze jej nie widziałam.
- Powinnaś spytać, co ona mi zrobiła? Dręczy mnie i kpi ciągle ze mnie.
- Wiem, wiem, że wyzywa cię od smarkaczy i jeszcze inaczej – zaczęła się śmiać – wierz mi, jak będziesz jej słuchał, to dobrze na tym wyjdziesz.
- Czy ona ci się zwierza ze wszystkiego?
- Ze wszystkiego no chyba nie, ale ja trochę wiem, co nabroiłeś. Powiem ci w zaufaniu, że ona…
- Co tam szepczecie na mój temat? – głos Basi przywołał ich do porządku.
- Mówię mu, że ma cię słuchać tak jak Krzysztof mnie – znacząco uścisnęła Patryka.
- Tracisz Ewo czas, on się nie zmienia.
Było już po dziesiątej, gdy żegnali się z gospodarzami. Umówili się, że spotkają się za dwa tygodnie. Za kierownica usiadł Patryk, dopiero teraz, gdy protestowała Ewa, Krzysztof wyjawił prawdę, o piciu wina przez Patryka.
Wsiedli do samochodu i Basia spytała – Gniewasz się na mnie za to rano dzisiaj?
- Nie gniewam się, miałaś racje, to było świństwo z mojej strony. Zachowałem się jak egoista. To się na pewno nie powtórzy.
- Jesteś zadowolony, że poznałam cię z nimi?
- Bardzo, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wszyscy zachowujemy się tak, ja byśmy mieli tyle samo lat. Nawet przez jedną chwilę nie dali mi poczuć, że jestem dla nich smarkacz.
Po chwili dodał z uśmiechem na ustach — Zupełni inaczej niż z tobą.
- Złośnik – cmoknęła go w policzek.
Zajechali do domu. Basia położyła się do łóżka, a on skierował się do swojego pokoju. Po parunastu minutach w drzwiach stanęła Basia. Jej koszulka nocna zasłaniała tylko tyle, że mógł w świetle wpadającego przez okno światła księżyca, dostrzec jej łono.
- Dlaczego śpisz tutaj? Ty się na mnie gniewasz. Proszę, chodź do mnie do łóżka, bo nie zasnę już bez ciebie.
Naraz rzuciła niespodziewanie i z wyrzutem – Myślisz, że jestem naiwna i nie wiem, że masz inną? Jutro będziesz musiał wybrać która miłość jest dla ciebie ważniejsza. Odwróciła się i wyszła. Usiadł zdumiony na łóżku, zastanawiał się, o czym ona mówiła? Skąd taki pomysł? Szybko poszedł do niej.
- O czym ty mówisz Basiu? Ja nie mam innej dziewczyny, tylko ty się dla mnie liczysz.
- Wiem wszystko, nie musisz kłamać. Ja ją widziałam. Nie chcę cię znać. Dobranoc.
Przez chwile stał osłupiały przy jej łóżku. Wsunął się do niej pod kołdrę i się przytulił. Próbował jej tłumaczyć, że to nieprawda, że ktoś ją okłamał.
Odwrócił się do niego, chwile uważnie mu się przyglądała, gdy on próbował wyjaśniać, zaprzeczać coraz bardziej zdenerwowany.
- Mówisz mi, że nie ma innej, a jeżeli cię do niej jutro zawiozę, to przy niej też zaprzeczysz, że ją kochasz?
- Zgadzam się, to się musi wyjaśnić, kto ci takie rzeczy naopowiadał, to nieprawda wierz mi. Ja kocham tylko ciebie, proszę, uwierz mi Basiu.
Miała wrażenie, że jeszcze chwila, a się rozpłacze – Dobrze kładź się tu ze mną. Chce, żebyś wiedział, że ci nie wierzę. Figli żadnych nie będzie. A jutro pojedziemy do tej twojej miłości. Ja chcę w końcu wiedzieć, co znaczę dla ciebie.
Próbował się do niej przytulić – o nie zdrajco kładź się, a ja położę się za tobą.
Leżał i rozmyślał zdenerwowany, próbował coś jeszcze mówić, tłumaczyć, ale mu nie pozwoliła. Przytuliła się do niego i zadowolona obejmując go, zasnęła.
Gdyby chociaż przez moment mógł zobaczyć jej twarz, zdałby sobie sprawę, że jest w tym zarzucie coś dziwnego, niepasującego do całego przebiegu dnia.
Rozmyślał, kto mógłby coś takiego, jej powiedzieć – Dominika myśl pojawiła się niespodziewanie. Tak ona byłaby do tego zdolna. Mogła przecież naopowiadać, że ich coś łączy. Myśl co jej zrobi, jak ją spotka, rosła w jego wyobraźni do granic horroru. Sam nie wiedział, kiedy zmęczony rozmyślaniami nad zemstą zasnął.
Gdy obudził się rano, jej już w łóżku nie było.
Przeszedł do kuchni, gdzie zastał Basie siedzącą nad filiżanką kawy.
- Dzień dobry skarbie – spojrzał na jej minę i mimo woli wrócił do wczorajszej rozmowy – naprawdę myślisz, że mógłbym z ciebie zrezygnować dla innej?
- Idź się, wykap i ubierz, nie chce z tobą rozmawiać. Za godzinę pojedziemy się spotkać z tą twoją miłością. Ciekawe co wtedy powiesz?
- Ty naprawdę mówisz poważnie – jeżeli do tej pory miał jakieś wątpliwości to teraz zdał sobie w pełni sprawę, że ona nie żartuje. Zdenerwowanie, wręcz jakaś wściekłość na nieznanego sprawcę kłamstwa wróciła w dwójnasób.
- Zatłukę – wydusił przez zaciśnięte usta. Dostrzegł jeszcze ironiczny uśmiech Basi i poszedł do łazienki.
Dopiero teraz zasłaniając usta, dusiła się ze śmiechu. Jego zdenerwowanie złość na sprawcę pomówienia cieszyły ją jak małe dziecko. Z trudem hamowała rozbawienie. W końcu wycierając łzy, opanowała się i wróciła do roli zdradzonej dziewczyny.
Przyszedł ubrany i widać było, że jest podenerwowany. Najpierw chodził po kuchni, by w końcu zrobić sobie kawę. Usiadł naprzeciwko Basi, już chciał zacząć rozmowę, gdy ona ostentacyjnie wstała od stołu.
Nerwowo spoglądał na zegarek. Dochodziła jedenasta.
- Jedziemy czas to wszystko wyjaśnić. Chce, żebyś wiedział — poprosiłam Krzysztofa, żeby przyjechał z Ewą.
- Basiu…
- Mówiłam ci, nie odzywaj się do mnie. Idź już do samochodu, ja zaraz przyjdę.
Poszedł do samochodu jak zbity pies. Wiedział, że jest to nie prawda, ale gdzieś w głębi bał się, jaką ktoś uknuł intrygę, by ich rozdzielić. Czy będzie w stanie udowodnić, że to nieprawda? Przecież liczy się tylko Basia.
Po dłuższej chwili ujrzał Basie wychodzącą z domu z dwoma torbami podróżnymi. Wrzuciła je do bagażnika i usiadła za kierownicą.
- Co jest w tych torbach?
- Twoje rzeczy. Nie będziesz mieszkał więcej ze mną. Dosyć tych kłamstw, a ja ci wierzyłam. Byłam głupia.
Jeżeli do tej pory tliła się w nim jeszcze jakąś nadzieją, że to wszystko to żart to teraz pękła jak mydlana bańka.
Złapał za kierownice – Basiu jak mam ci udowodnić, że to nieprawda?
- Przekonamy się na miejscu, jedziemy pod dom twoich rodziców.
W milczeniu przyjechali na miejsce. Pod domem już czekali Krzysztof z Ewą. Patryk wysiadł i podszedł do nich. Nie widział, jak Basia zza kierownicy dawała znaki im obojgu.
- Dzień dobry.
- Oj Patryk jak mogłeś jej to zrobić? Myślałam, że masz tylko jedną miłość, tak ci wierzyłam – mówiła Ewa.
Stanął zdumiony – Wy też mi nie wierzycie?
- Nie, bo myśmy ją poznali – powiedział Krzysztof.
Z samochodu wysiadła Basia, zabrała jedną torbę z bagażnika i wręczyła zdumionemu Patrykowi – Idź do niej, jak ją tak bardzo kochasz.
Stał z torbą, patrząc na nich troje, niczego nie rozumiejąc. Krzysztof bez słowa podszedł do drzwi garażu i je otworzył.
Wysprzątane pomieszczenie, wszystkie narzędzia ułożone i zawieszone na swoich miejscach. Pośrodku stał stalowy stwór mieniący się w świetle żarówek czerwienią, brązem, czernią i blaskiem niklowanych części. Jak trzyoki potwór zdawał się czekać na swojego pana. Cała sylwetka motoru zdawała się robić wrażenie zniecierpliwionej długą nieobecnością właściciela.
Patrzył oniemiały, gdy podeszła do niego Basia – To mój prezent dla ciebie erotomanie – pocałowała go w policzek.
Patrzył to na motor to na nią, spojrzał na Ewę z Krzysztofem. Uśmiechali się na widok jego zaskoczenia i zdumionej miny.
Naraz porwał Basię w ramiona i podniósł do góry – I ty mówisz, że ja jestem wariat. Kocham ten motor, ale moją miłością jesteś tylko ty.
Śmiał się jak wariat, a z oczu leciały mu łzy radości. Kręcił się z nią w około i całował po twarzy i ustach.
- Postaw mnie smarkaczu na ziemie.
- W kurtce masz dowód rejestracyjny, jest po przeglądzie, zatankowany i gotowy do jazdy. Znajdziesz tam od nas też małą niespodziankę – mówił Krzysztof – Na razie jakieś tysiąc kilometrów musisz jeździć ostrożnie, silnik będzie się docierał.
- Basiu a po co te torby?
- Zobacz sam.
Otworzył, a wewnątrz znalazł kombinezon czarny jak smoła z czerwonymi paskami, do tego kask czarny błyszczący. Na samym dnie torby skórzana kurtka z nazwą marki motocykla i jakimś jeszcze napisami. Sięgnął do kieszeni kurtki, z której wystawały jakieś dokumenty. Znalazł tam dowód rejestracyjny, świadectwo badania technicznego i kartę członka klubu Harley Davidson opłaconą na rok.
- Dziękuje wam – całował Ewę i ściskał dłoń Krzysztofa.
- No to jak smarkaczu, skoro jestem jedyną twoją miłością, to może mnie przewieziesz? – z uśmiechem pytała go Basia.
Założył kurtkę i zeszedł do garażu. Z taką samą delikatnością jak dotykał Basie, położył dłonie na motocyklu. Nadal do końca nie mógł uwierzyć w to, co się stało. Usiadł na nim i poczuł jego ciężar. Przekręcił kluczyk i drgnęły wskaźniki, ustawiając się w pozycjach roboczych. Błysnęły kontrolki. Nacisnął przycisk, z cichym szczekiem ruszył rozrusznik, by po ułamku sekundy ożyło serce czerwonego smoka. Miarowy jednostajny stukot wypełnił wnętrze garażu. Delikatnie obrócił manetką gazu, rytm stalowego serca wzmógł się, a jego ton zadudnił w tej klatce garażu. Powoli zdawało się, że z pomrukiem zadowolenia tego mechanicznego monstrum, wyjechał na ulice. Dopiero teraz w świetle październikowego słońca można było ujrzeć całe piękno tego mechanicznego stwora. Mienił się czerwienią, jak gdyby poplamiony został krwią ofiary, którą pożarł przed chwilą. Na ulicy jego dudnienie ścichło, nadal robiąc wrażenie miarowej pracy serca.
Basia poszła do bagażnika samochodu. Po chwili wróciła w podobnej do jego kurtce z kaskiem w ręku. Krzysztof poszedł na koniec ulicy i znikł za rogiem.
Podeszła do niego Ewa – Czy jesteś zadowolony? Pamiętaj Patryk, żadna dziewczyna nie zrobiłaby tego dla swojego chłopaka. Ona jest naprawdę zakochana w tobie.
Objął Ewę i pocałował – Bardzo wam dziękuję. Daje słowo, że będę jej słuchał i dbał o nią. Zawsze możecie przyjść i opierzyć mnie jak zrobię coś nie tak, jak trzeba.
Z cichym pomrukiem zajechał Krzysztof swoim motorem – No ledwo odszedłem na chwile, a ty już się bierzesz za podrywanie młodszych ode mnie.
- Patryk co podrywasz Ewę? A ja – mówiła Basia.
Po chwili śmiali się wszyscy.
Ewa usadowiła się za Krzysztofem – Jedzcie za nami, zrobimy sobie przejażdżkę po okolicy.
Patryk potakująco kiwnął głową, czuł jak Basia usiadła za nim i objęła go w pasie.
Po chwili ruszyli, monstra objętę udami jakby westchnęły z zadowolenia głośniejszym pomrukiem. Spędzili kilka godzin, jeżdżąc i zatrzymując się w różnych miejscach. W przydrożnym barze spotkali innych członków klubu motocyklowego. Krzysztof przedstawił im Patryka. Jakaś szczególna więź łączyła tych ludzi nieznanych sobie, a traktujących się jak koledzy. Motor Patryka wzbudzał zainteresowanie zarówno kolegów Krzysztofa, jak i innych ludzi. Podchodzili, oglądali, robili sobie zdjęcia na jego tle.
- Czy jesteś zadowolony? – usłyszał szept Basi.
Spojrzał na nią zaskoczony – jestem szczęśliwy mam dwie swoje największe miłości i one nie rywalizują o siebie – uśmiechał się kpiąco.
- Wiedziałam, że tak będzie – uderzyła go w ramie z udawanym oburzeniem. Po chwili już całowali się namiętnie.
Wrócili pod dom rodziców. Pożegnali się z Ewą i Krzysztofem. Patryk wprowadził motor do garażu.
Pogłaskał go jak żywą istotę. Zamknął wszystko i podszedł do samochodu.
Wyciągnął rękę do Basi – Weź, proszę, schowaj – podał jej kluczyki od motoru.
- Dlaczego? – spytała zaskoczona.
- On może ożyć tylko razem z tobą. Jest po to, byś czerpała z niego taką radość jak ja. Bez ciebie nie będę na nim jeździł.
Wrócili do domu. Od samochodu szli objęci, całując się co chwilę. Z pozostawionego włączonego radia leciała jakaś piosenka, niski naładowany emocjami głos śpiewał coś o uczuciach i miłości. Przyciągnął Basie do siebie i po chwili zaczęli tańczyć.
- Czy udała mi się niespodzianka?
- Jesteś przewrotna i zakłamana, doprowadziłaś mnie na skraj rozpaczy. Myślałem, że to Dominika uknuła coś, by nas skłócić. Nawet przez chwile nie myślałem o motorze, bałem się, że nie będę umiał ci udowodnić, że to nieprawda. Tak udała ci się. Jestem najszczęśliwszym z ludzi, gdy mogę jechać razem z tobą.
- Ja też jestem szczęśliwa, nawet nie wiesz jak bardzo – oparła głowę na jego piersi.
Palec zawisł nad klawiaturą… ostatnie zdanie.
Wstał od stolika, przeciągnął się, zmęczone jedną pozycją mięśnie zareagowały bólem. Wyciągnął z paczki kolejnego L&M - a, błysk zapalniczki. Dym wypełnił usta, a po chwili dotarł do płuc. Podszedł do okna i spojrzał naprzeciwko. W tym małym domku tylko w jednym z okien świeciło się światło. Za szybą para młodych ludzi przytulona poruszała się w rytm niesłyszalnej muzyki. Ona z opartą głowa na jego piersi, on muskający ustami jej włosy. Za jego plecami Armstrong śpiewał o cudownym świecie. Być może ten sam utwór wypełniał pokój z oświetlonym oknem. Obserwował ich pocałunki. Przytuleni, roześmiani, wchodzili w nowe życie, być może takie, jak w piosence … zakochani…
Tylko od nich zależało, jak wszystko potoczy się dalej…
Westchnął, jakaś iskierka zazdrości.., wrócił do stolika, spojrzał w ekran na tekst – kilka tygodni ich życia…
Po raz kolejny podszedł do okna, patrząc na nich objętych, zatopionych w pocałunku, zaciągnął się dymem. Oczy podrażnione dymem, jakaś ledwie wyczuwalna wilgoć.
Patrząc na nich pełnych wiary i wzajemnego szacunku, sam poczuł się przegranym.
Uśmiechnął się do siebie, spojrzał na monitor i nacisnął klawisz…
23 komentarze
mariuszello
Szkoda że takie prawdziwe rzadko się ludziom przytrafiają...
Ale miło jest poczytać.... że czasem komuś się udaje...
Jestem ciekaw czy to było realne, czy to tylko marzenie.... żeby takie coś każdego/każdą z nas spotkalo....
A jak już.... To przecież marzenia czasem się spełniają
I to jest piękne !!!
woy
Cudowne ! - chwilami zastanawiałem się czy to opowiadanie miłosne czy erotyczne, bo tak wspaniale wątki się przeplatają, uzupełniają i o to właśnie chodzi !. Kiedyś przed laty ukazywał się periodyk "Erotyka w literaturze i życiu" - tam też zdarzały się takie opowiadania - lekkie, ze smakiem, budujące napięcie no i bez zbędnych wulgaryzmów. Pisz dalej - czekam na dalszy ciąg, bądź inne epizody.
Anonim2
Witam. Stwierdzam, że wielu czytelników wraca do Twojej powieści.Chętnie by przeczytało ciąg dalszy " Bielizny".
Masz możliwość jej kontynuacji.Zostawiłeś sobie kilka "furtek" by móc kontynuować tak dobre opowiadanie. Pozdrawiam.
Schkpptochk
Witaj Batavia po prawie trzech latach znalazł się kolejny odbiorca.
Jestem ciekaw czy będziesz dalej pisał i ewentualnie kontynuowal Bieliznę.
Baba
Hmmm, przeczytałem bieliznę znowu... i ciągle jest to fajnie napisane, z fajną akcją opowiadanie. Nie zestarzało się, a to już wielka sztuka. Czyta się dalej b.dobrze!!! Szkoda Batavia, że nie pociągnąłeś dalej tej opowieści. A może po półtora roku skrobniesz jednak coś o już dojrzalszych "dzieciakach"??? To mogło być intrygujące, nie uważasz??? Pozdrawiam
batavia
@Baba Pewnie tak. Ale trzeba mieć na to czas.
Baba
@batavia ha! To znajdź ten czas..... Czy tą łaską dajesz do zrozumienia że kończysz pisanie?? Szkoda... Dobrego w Nowym Roku ☺️ Ci życzę!
Zorro
Opowiadanie super godne wrażliwej kobiety sadze , ze batalia to kobieta
Robert72
Przeczytałem dzisiaj kolejny raz , bardzo szkoda że nie piszesz dalej, bardzo szkoda.
baba
Daaawno nie czytałem tak dobrego opowiadania!!! Napisanego z tak duźym wyczuciem i KULTURĄ SŁOWA, ten brak jakichkolwiek wulgaryzmów przenosi w jakiś wręcz nierealny już dzisiaj świat... nawet nie wiesz ile dałeś radości i przyjemności. Dzięki Ci !☺
nanoc
Przeczytałem te opowiadania drugi raz, dają jeszcze większe odczucia, dzięki że je napisałeś. A może jakiś mały epilog?!
nikt1
mały niedosyt ale zajefajne
dany220
Przeczytałem całość i jest to najlepsze opowiadanie jakie do tej pory znalazłem pełne miłości poszanowania które nie jako da się odczuć czytając to opowiadanie chciałbym aby więcej takich właśnie opowiadań było tworzonych pozdrawiam
pzw736
fajna podniecająca historia
batavia
Cześć
Czytelniku - z przyjemnością czytam Twe ponaglenia. Wybacz, ale należy Ci się kilka słów wyjaśnienia. Ta przerwa może potrwać. Nie wynik ona z braku tematów. Jest konsekwencją uwag i opinii zebranych od twórców na stronie Najlepszej Erotyki. Lekceważenie ich spostrzeżeń, byłoby co najmniej nietaktem wobec Nich. Musze mieć czas na przypomnienie podstawowych ( zapomnianych przeze mnie) zasad i więcej uwagi poświęcić na dopracowanie tekstów. Zapraszam na NE tam zajdziesz teksty wielokroć lepsze i ciekawsze od moich. Pozdrawiam
Anonim2
@batavia Dzięki za odpowiedź.Cieszę się,że dbasz o nasz język.Wielu o tym zapomina.Prośba z mojej strony by coś się ukazało.Masz dobrą rękę do pisania,albo jak kto woli "dobre pióro"i myślę,że pisząc spokojnie dla czytelników dasz radę napisać kolejne wspaniałe opowiadanie.Jednocześnie unikając błędów .Pozdrawiam.
batavia
@Anonim2 Dziękuje za wiarę. Cześć.
Anonim2
No i ciekawe czy będzie kolejne nowe opowiadanie?? Jak na razie to cisza na planie,a szkoda bo masz dobrą rękę.
Anonim2
Postawię niedyskretne pytanie.Czy napiszesz coś jeszcze?? Czy na tym poprzestaniesz?? Bo jeśli na tym koniec Twojego pisania to pożegnaj się z czytelnikami.
batavia
@Anonim2 To czarna wersja. A jaka jest szara?
Anonim2
@batavia Myślę,że nie zostawisz czytelników których już zdobyłeś.
Anonim2
Coś nasz autor chyba albo usiadł na laurach albo uciął sobie wiosenno- letnią drzemkę
batavia
@Anonim2 Pracuje nadal, tylko na innej stronie. Do tego uczy się drugi raz w życiu pisać po polsku - poprawnie.
Nie chce robić sobie obciachu - jak słyszałem.
Anonim2
@batavia Wspaniale,że dbasz o nasz język.Powiem,że nie jest tak źle.
Anonim2
Wspaniała powieść i fakt szkoda,że to już koniec.A może napiszesz ciąg dalszy.Została tajemnica o której mówił ojciec Patryka.
batavia
@Anonim2 Jednak cię to męczy. Powiem prawdę, mnie też.
Anonim2
@batavia no to jest temat na ciąg dalszy Twoich bohaterów
batavia
@Anonim2 Drugi raz kończę ten cykl i ciągle ktoś chce więcej.
Anonim2
@batavia ciesz się,że masz czytelników a masz dobrą rękę do pióra.
batavia
@Anonim2 Jestem naprawdę zadowolony. Czasami mam wrażenie, że to pomyłka - te słowa uznania. Boję się tylko, żeby nie przewróciło mi się w głowie.
Anonim2
@batavia myślę,że nie będzie aż tak źle.pamiętaj tylko o czytelnikach.Wiedz,że każdy z nich ucieszy się na kolejną część Twojej powieści.
batavia
@Anonim2 Musze się nad tym poważnie zastanowić. Nie chciałbym zamknąć się tylko w jednym temacie. To w końcu się znudzi wszystkim.
Anonim2
@batavia Zapewne tak.I jeśli mogę coś zasugerować to na razie pociągnij temat jeszcze "Bielizny".Możesz śmiało nawiązać do przeszłości ojca Patryka.Zostawiłeś sobie dobrą furtkę do nawiązania.A również możesz tez poruszyć wątek Basi.
batavia
@Anonim2 Decyzja wbrew pozorom nie jest prosta. Po pierwsze do czego ma to zmierzać? Tu miałem cel - poznanie, przełamanie bariery wieku, problem wewnątrz rodzinny i prawny. Po drugie - gdzie i kiedy miałoby się to toczyć dalej? Teraz zaraz w czasie rzeczywistym, czy kilka miesięcy później, czy też lat? Po trzecie - co ma być przedmiotem dalszego ciągu? Tutaj było rozwijające się uczucie, dojście ich obydwojga do chwili że są przekonani o byciu razem. Te furtki to tylko otwarte wyjścia - lecz do czego mają prowadzić?
Anonim2
@batavia Umieść nawiązanie do czasu wcześniejszego nim Patryk przyszedł na świat.
batavia
@Anonim2 dobry żart.
Paczo
@batavia Ja raczej bym ci doradzał jeśli chcesz dalej pisać to opowiadanie to pomyśleć o wątku w przyszłości ,chociaż wcześniejsze czasy też mogły by być ciekawe. Świetne opowiadanie. Pozdrawiam
Anonim2
@batavia Wcale nie jest to dobry żart.Możesz pociągnąć wątek Barbary i Patryka dalej nawiązując po latach do tego co powiedział ojciec Patryka odnośnie tajemnicy rodzinnej.
Vfd
Najpiękniejsze opowiadanie! cała seria, uwielbiam pisz dalej!
nanoc
Uh - przeczytałem jednym tchem, świetne, niesamowite, dobre - wszystko mało. Gratulacje. Nie wiecie jest nagroda literacka Nobla w kategorii erotyka, jak jest to ja zgłaszam te opowiadania.
batavia
@nanoc Bez herezji proszę. Wystarczy, że się podobało.
violet
Może się to wielu nie spodobać, ale dla mnie koniec opowiadania zaczynający się od słów " Palec zawisł nad klawiaturą"... jest najlepszy. To rzuciło mnie na kolana... sama kwintesencja przemijania i tęsknoty za... czymś...
Dzięki Batavia, za te nagłe serca drgnienie.
batavia
@violet Czyjego serca?
violet
@batavia a jak myślisz?
batavia
@violet Mojego, jak naciskałem klawisz
violet
@batavia ` No niech Ci będzie, ale ja też mam serce
batavia
@violet Serio?!!!
violet
@batavia Tak mi się wydaje... chyba.
batavia
@violet Jeżeli bije - to jest.
violet
@batavia No to jednak mam!
Dzięki Twojemu epilogowi, drgnęło, Ty mnie jeszcze utwierdziłeś w przekonaniu, że jest, rewelacja!
Pozdrawiam i czekam na więcej takich... epilogów.
Micra21
Kapitalny odcinek. Szkoda, że ostatni. A najlepsze jest samo zkończenie. Jednak kilka literówek musisz znaleźć i poprawić. Pozdrawiam
Noname
"Pochyliła się i pocałowała" - kogo, co? "Zatrzymał się przy sutkach, które lizał delikatni" - delikatniE. "Przysunęła się do niego i pocałowała go w usta – Czy mnie rozumiesz? Objął ją z jakąś szczególną delikatnością, oderwał usta" - wychodzi z tego, że można rozmawiać w trakcie pocałunku (dosłownie w trakcie). "Tak surrealistyczne wydawała się gra barw" - poza literówką zdanie nie brzmi zbyt dobrze. To "wydawała się" mogłoby być zastąpione innym słowem. "Wszedł za Basią, gdy otworzyły się drzwi domy" - domU. " Tak stwierdziliśmy, że mamy złośliwe babska obydwoje" - obydwAj. "Dopiero teraz uważnie mógł się przyjrzeć gospodarzom" - za dużo skrótów myślowych w rozmowie przed tym zdaniem. W tym zaś wypunktowanym przeze mnie mogłeś napisać: Dopiero teraz Patryk - rozumiesz? "W samochodzie Basi spytała" - Basia (tzn albo w jej samochodzie albo ona zapytała). "Jej koszulka nocna zasłaniał tylko tyle, że mógł w świetle wpadającego przez okno światła księżyca, dostrzec jej łono." - zasłaniałA. "Ja ją widziałem, dobranoc. Nie chcę cię znać" - widziałAm, to raz. Słowo dobranoc, powinno kończyć wypowiedź Basi., to dwa. I to by było tyle, jeśli chodzi o narzekanie. Pisałem to na bieżąco z uwagi na objętość tekstu. Jednak teraz, kiedy już dotarłem do końca... Nie, zdecydowanie nie byłbym w stanie napisać cokolwiek niepochlebnego. Nie po takim zakończeniu. Wiedz, iż moim nic nie znaczącym zdaniem udało Ci się. Dopiąłeś swego i zostawiłeś przynajmniej jednego czytelnika z opadłą szczęką, oniemiałego z wrażenia... Dziękuję.
batavia
@Noname Czas przestać, zaglądać Im do łóżka. Oni już wiedzą dokąd zmierzają.
Noname
@KontoUsunięte I w taki oto sposób moja świetlana kariera dzielnego mistrza korekty dobiegła smutnego końca. A miało być tak pięknie... Wywiady miały być...
Krystek
I co to już koniec? ????