Bielizna 7

Wstał i poszedł do pokoju, zamknął za sobą drzwi. Została sama. Siedziała przy stole, głowę podparła rękami i szlochała. On, który zawsze stawał w jej obronie, czy to na podwórku, czy później już w szkole, na studiach. Jedyna osoba, na którą mogła zawsze liczyć, nawet, gdy była już samodzielna. Chłopacy z którymi chodziła, uprzedzał ich, że nie pozwoli jej skrzywdzić. Wszystkie swoje małe sekrety powierzała mu z pełnym zaufaniem. Zawsze mogła liczyć na zrozumienie, wsparcie i jego pomoc. A dziś czuła, że wyrządziła mu straszną krzywdę, zadał okrutny cios, jak zbrodniarz z ukrycia w plecy. Jego spokój i opanowanie, jak długo pamiętała zawsze umiał zachować zimną krew. Nawet wtedy, gdy rodzice upominali ją za różne wybryki i on wiedział, że mają racje, to stawał w jej obronie. Potem tłumaczył, napominał, wyjaśniał i wspierał. Wyrzuciła to wszystko z siebie tak jak robiła to dawniej, z pełną wiarą w jego zrozumienie. Jednak dziś krzywdziła jego rodzinę. Czuła się teraz jak egoistka, która myśli tylko o sobie, a przecież nie była to prawda. Nadal widziała w tym postawnym, barczystym mężczyźnie jedyną osobę, której ufa, może zawierzyć każdą sprawę, oczekiwać wsparcia i pomocy. Teraz jak skazaniec oczekiwał jego wyroku, decyzji, co dalej. Bała się tej rozmowy od chwili, kiedy zaczęło się rodzić uczucie do tego "smarkacza”, tak niespodziewane. To, co odczuwała w stosunku do niego pojawiło się tak nagle. Jak przechodzień na ulicy wychodzący zza rogu budynku, na którego niespodziewanie wpadamy, tak ono pojawiło się znikąd i zburzyło jej życie. Nigdy nie okłamała brata. A dziś po raz pierwszy czuła się jak kłamca. Jej ukochany brat, co teraz będzie, wolałaby, żeby krzyczał, wyzywał. Jego chłodne opanowanie, jego spojrzenie wszystko to było ………
Zadzwonił jej telefon – Basiu czy wszystko w porządku, denerwuje się? – Głos Patryka.
Łkając mówiła – tak, powiedziałam wszystko. Ojciec prosi, żebyś przyszedł.  
- Dlaczego płaczesz, co on ci zrobił? Za pół godziny będę. Czy on cię skrzywdził? Mów, bo dostanę szału, przestań płakać Basiu. – Coraz bardziej zdenerwowany głos chłopaka. Przerwał połączenie.
- Patryk, Patryk…….
- Co ja robię? Co ja …….
Otworzyły się drzwi od pokoju i wyszedł Darek.  
- Dlaczego płaczesz siostrzyczko? Wiesz, że nigdy nie lubiłem cię smutnej. Nawarzyłaś piwa, to teraz będziesz musiała je wypić. Powiedz mi jak to możliwe? Czy ty naprawdę wiesz, o czym mówisz Basiu? Czy mam rozumieć, że to nie jest jakaś chwilowa fascynacja? Wiesz ile on ma lat, to dzieciak, któremu się wydaje, że się w tobie zakochał.  
Przyglądał się jej z uwagą. Widział ją już nieraz jak przychodziła z płaczem, bo coś się wydarzyło strasznego i od niego oczekiwała wsparcia, rady, czasami pomocy. Nigdy jej nie odmówił. Zawsze była dla niego tym małym szkrabem, który niespodziewanie pojawił się w domu i zburzył ustalony porządek. Gdy podrosła, a on spotykał się już z dziewczynami, to ciągle robiła mu jakieś psikusy. Dziś widział w niej już nie tego szkraba, ale piękną młoda kobietę darzącą go bezgranicznym zaufaniem. To nie był jakiś wybryk, która siostra przyznałaby się bratu, że kocha jego syna. Przygarnął ja do siebie i przytulił. Oparła głowę na jego piersi i płakała.
- Pamiętasz jak mi mówiłeś, co czujesz do Ani gdy ją poznałeś? Jak z entuzjazmem opowiadałeś o swoich reakcjach na jej obecność, dotyk? Pamiętasz, jaki czułeś się szczęśliwy, gdy ci powiedziała tak? Jak tańczyliśmy w pokoju, jak podnosiłeś mnie na rękach i śmiałeś się z radości? Dziś ja ci mówię, że czuję się tak samo przy twoim synu. Jest wspaniały, troskliwy i ja też topnieje jak wosk pod jego dotykiem. Uwierz mi nie chciałam tego i broniłam się przed tym. Ale w imię, czego mam go odrzucać. To największe szczęście, jakie mogło mnie spotkać w życiu.  
- Darek, co teraz będzie? – Przez łzy, zapytała urywanymi słowami.

Gwałtownie otworzyły się drzwi i stanął w nich Patryk. Widać było na jego twarzy wzburzenie i zmęczenie, jak po długim wysiłku. Pierś unosiła mu się w spazmatycznym rytmie, tak jak u sportowca, który kończy bieg.
- Co jej zrobiłeś? – Szedł w kierunku stołu, a dłonie miał zaciśnięte w pięści.
Ojciec przyglądał mu się uważnie. Jego spokój i opanowanie jakby jeszcze bardziej pobudzało chłopaka.
- Dlaczego ona płacze? Basiu, co się stało? – Podszedł do stołu i złapał za rękę dziewczyny – Czy on cię skrzywdził?  
Bez zmrużenia oka patrzył na ojca. Wyglądali jak dwaj rywale.  
- Tato, dlaczego ona płacze? – Jakby brak odpowiedzi Basi złagodził jego ton, – Co tu się stało? Powiedz mi?
- Dzień dobry synku – było to tak oderwane od sytuacji, od obaw, z którymi wkroczył, że patrzył na niego zaskoczony.  
- Przepraszam, dzień dobry. Tato, dlaczego ona płacze? Nie zrobiłeś jej krzywdy? Proszę, powiedz…….
Przyglądał mu się uważnie, tym swoim ciężkim, spokojnym wzrokiem. Przed nim stał młody człowiek, w którym poprzez jego troskę o druga osobę, z ledwością dostrzegał tego młokosa, którego pamiętał jeszcze z przed kilku miesięcy. Jego zdenerwowanie i obawa o los tej drugiej, ukochanej osoby, wręcz fizycznie dawała się odczuć.
- Basiu czy możesz nas zostawić samych? I poproszę o ten alkohol.
Odsunęła się od brata wstała. Patryk objął ja i pocałował jej włosy. Na chwile przytuliła się. Sięgnęła do szafki, postawiła na stół karafkę i kieliszek.
- Podaj drugi kieliszek Basiu.
- A ty siadaj musimy porozmawiać, synku.  
Patryk z wahaniem usiadł. Ojciec nalał do kieliszków i postawił przed synem. - Masz już dziewiętnaście lat, możesz wypić kieliszek z ojcem. Powiedz mi synku, co tu się stało? Czy umiesz porozmawiać otwarcie i uczciwie?
Spuścił głowę, po chwili ją podniósł i patrzył ojcu prosto w oczy.
- Tato ja ją kocham. Tak naprawdę. To wszystko zdarzyło się tak niespodziewanie. Nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego przytulasz mamę i całujesz ją po policzkach, włosach. Dlaczego czasami ona cię obejmuje i się przytula. Te wasze maślane spojrzenia na siebie. Wydawało mi się to śmieszne, ale naturalne. Dzisiaj już patrzę na to inaczej, rozumiem, co się za tym kryje. To jest troska o tę druga osobę. Poczucie, że bez niej życie nie ma sensu. Bez jej dotyku, bliskości. Świadomości, że jest bezpieczna, uśmiechnięta. Wiem, że plotę bzdury, ale nie znajduję słów, żeby opisać to, co do niej czuję. Jeżeli boisz się o szkołę, o to, że się zmienię….. Dla niej zrobię wszystko, co mi każe, czy po prosi. Nie wiem czy rozumiesz, o czym mówię …………  
- Rozumiem synku. To miłość. Chyba mało, kto umiałby to powiedzieć jak ty. Ale czy zdajesz sobie sprawę, że to się może zmienić? Możesz poznać kogoś innego, kogoś, kogo pokochasz bardziej, a ją skrzywdzisz.  
- Nie tato, to ty mnie uczyłeś odpowiedzialności za to, co się robi. Broniłem się przed tym i myślę, że ona też. Dlaczego ja, miałbym być inny niż ty i mama. To wyście mnie wszystkiego nauczyli.  
Ojciec podał mu kieliszek. Wypili.  
- Zdajesz sobie synu sprawę, że prawo nie dopuszcza takich związków. Co z ty chcesz zrobić?  
- Tato ja ją kocham nie patrzę na prawo tylko na nią. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale chcę żebyś wiedział, że ja jej nie zostawię. Nie zrezygnuje, bo wyparłbym się tego, co do niej czuję. Jeżeli będzie trzeba to wyjadę z nią z tego miasta, czy kraju, tam gdzie nikt nas nie zna. Tato jest jeszcze coś, niedawno w domu trafiłem na szkatułkę dziadka i przeczytałem papiery, które w niej były. Ty wiesz, o czym mówię tato?
- Wiem. Dałem słowo dziadkowi, że nigdy nikt się nie dowie. Czy ty, jeżeli cię poproszę, dasz mi taką obietnicę?
Spojrzał uważnie na ojca jakby coś rozważał – Tak, obiecuję.
- Dziękuje. Poproś Basię.
Weszła i usiadła nadal zapłakana. Patryk objął ja ramieniem i przytulił.  
- Nie płacz kochanie, proszę.
Ojciec uważnie obserwował zachowanie obojga. Widział jak położyła mu głowę na ramieniu i powoli się uspokajała. W oczach syna, w całym jego zachowaniu dostrzegał to, o czym przed chwilą mu mówił. Troskę i opiekuńczość, próbę uspokojenia i dodania otuchy.
- Zaskoczyliście mnie obydwoje. To, co mi powiedzieliście i jak to powiedzieliście, jest tak niespodziewane….. Sam nie wiem, co miałbym wam powiedzieć. Kocham was obydwoje. Nie mógłbym zrobić nic, co mogłoby was skrzywdzić. Bardzo szanuje, że jesteście wobec mnie uczciwi i mówicie mi całą prawdę. Jeżeli oczekiwaliście, że będę na was krzyczał czy zabraniał, to musicie zrozumieć, że nie jestem sędzią w sprawach uczuć. Musicie się sami zmierzyć z rzeczywistością. Tylko czas pokaże czy to, co was połączyło przetrwa. Zaufaliście mi obydwoje i mogę wam obiecać, że z nikim nie będę o tym rozmawiał, dopóki sami mi nie powiecie, że można, nawet z Anią. Przed wami jest wiele wyzwań, o których nawet nie myślicie, albo nie zdajecie sobie z nich sprawy. Ty synku musisz skończyć szkołę i uczyć się dalej, żeby móc dojść do czegoś w życiu. A ty Basiu musisz nim pokierować, jesteś starsza i musisz go przekonać, wytłumaczyć, dlaczego jest to dla niego takie ważne. Jeżeli wasze uczucie przetrwa próbę czasu, to znajdziecie na wszystko rozwiązanie. A teraz zakończmy tą rozmowę i zjedzmy jakąś wspólna kolację, jeżeli twoja propozycja Basiu jest aktualna.  
- Dziękuje braciszku – rzuciła mu się na szyje i całowała po policzkach.
Patryk patrzył zaskoczony na ojca – Synku, żebyś jej nie skrzywdził.
- Obiecuje tato.
Basia wzięła się za przygotowanie kolacji, a po chwili Patryk zaczął jej pomagać. Ojciec przyglądał się ich zachowaniu muskaniu włosów ustami przez nadal skrępowanego Patryka. Jej, jak go dotykała, jak na niego patrzyła. Jak ukradkiem myśląc, że brat nie widzi podawała usta do pocałunku.  
Zjedli razem kolacje i ojciec całując obydwoje i szepcząc coś każdemu z nich do ucha tak by nie słyszało drugie pożegnał się i wyszedł.
Niespodziewanie znaleźli w nim milczącego sprzymierzeńca. Wszystkie obawy i strach przed jego zdaniem i decyzją rozpłynął się jak pod wpływem słońca mgła. Basia znowu się uśmiechał i promieniała szczęściem. Tylko Patryk zastanawiał się nad prośba ojca. Ale jej żarty i wesoły humor odsunęły to na plan dalszy.

- Patryk śpisz u siebie. Rano możesz przyjść, jeżeli będziesz chciał – znowu ten kpiący głos.
- Pani instruktorko, czy mogę liczyć na jakieś korepetycje. Nie daje sobie rady z tym przedmiotem – teraz on zaczynał żartować.  
- Tak zapraszam pod prysznic, ktoś musi mnie w końcu rozebrać z tego, co mi kupił, wykąpać, nasmarować balsamem i ułożyć do snu – śmiała się w głos.  
Razem śmiejąc się i dotykając poszli realizować swoje fantazje. Kończył się dzień, a na nich czekała nieznana przyszłość, o której wiedzieli tylko tyle, że chcieli się razem, wspólnie z nią zmierzyć.

batavia

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2039 słów i 11320 znaków, zaktualizował 26 sty 2016.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik nanoc

    Jak poprzednie świetnie się czyta i trzyma w podnieceniu.

    17 kwi 2017

  • Użytkownik Anonimm

    Według mnie, pomysł z (najprawdopodobniej) byciem "adoptowanym" to pójście na łatwiznę. Kiedyś było takie opowiadanie (nie pamiętam tytułu, a szkoda), gdzie brat z siostrą, założyli rodzinę, i się przeprowadzili dla "nowego startu", a potem autor/-ka uśmiercił/-a brata, ale historia dalej się działa przy związku matka-syn. Opowiadanie, "Starsza siostra i Ja", to kolejny przykład jak można pociągnąć wątek zakazanej miłości bez wstawek typu "jesteś adoptowany/-a lub przygarnięty".

    28 sty 2016

  • Użytkownik batavia

    @Anonimm Czy to, że na ulicy obok siebie stoją dwa samochody tej samej marki , ten sam model - oznacza, że są takie same? Każdy jest z nich jest swego rodzaju indywidualnością z racji błędów konstrukcyjnych, niedoróbek itd. Czy to że ludzie piszą o tym samym wzorze relacji miedzy nimi, powoduje, że są to identyczne opowiadania? Czy padło w tym opowiadaniu chociaż jedno słowo o adopcji? Jeżeli wysnułeś taki wniosek to znaczy, że czytałeś w miarę uważnie. Ale czy masz rację , to zupełnie coś innego. Pozdrawiam.

    28 sty 2016

  • Użytkownik zboczuszek♥

    To nie moźe być koniec!

    28 sty 2016

  • Użytkownik wariatka69

    Mam nadzieję że to nie koniec to jest cudowne ❤❤

    26 sty 2016

  • Użytkownik alla3

    Ponawiam swoją ocenę, którą wyraziłem po drugiej części. Opowiadanie jest dobre, a nawet b.dobre. Autor uniknął wulgaryzmów, jednocześnie umiejętnie budując erotyczne napięcie i narastające u obojga uczucie. Jak zwykle trochę rażą błędy językowe, ale można je przeboleć.
    Ten odcinek nie może być ostatnim, bo brakuje mi wyjawienia jaką to tajemnicę odkrył Patryk w rodzinnych dokumentach, no chyba że taki był zamysł Autora, aby czytelnik sam sobie to "dośpiewał".

    26 sty 2016

  • Użytkownik batavia

    @alla3 Gdybym, wpakował tam gdzie można potoczne nazewnictwo. To czytałbyś ? Bo ja bym się zniechęcił. A poza tym, czy trzeba niektóre rzeczy nazywać dosadnie? Przecież to tak jakbym pousuwał kilka, kilkanaście liter w zdaniu. I tak je odczytasz, bo umysł dopowie. Więc dlatego tak piszę. Co do błędów, no cóż jeżeli powiem po raz kolejny przepraszam, to trącić to będzie groteską. Nie pisze na brudno tylko wprost, więc korekta z mojej strony też jest iluzoryczna. To tytułem wyjaśnienia. Bardzo dziękuje z komentarz i za to że czytałeś. Pozdrawiam

    26 sty 2016

  • Użytkownik Cosmo

    @batavia Coś nie chcesz odpowiedzieć co z tymi dokumentami :D

    26 sty 2016

  • Użytkownik batavia

    @Cosmo Nie na wszystko można odpowiedzieć. Co do tego czy dalej to ciągnąć ? Nie wiem i mam wątpliwości. Ale życie jest ich pełne, więc cóż, zobaczymy.

    26 sty 2016

  • Użytkownik Eoin

    Aaa już koniec?! Nie zgadzam się!

    A przy okazji znalazłem kilka błędów. Standardowo brak końcówek i przecinków.
    "Pamiętasz, jaki czułeś się szczęśliwy, gdy ci powiedział tak"
    "Ale w imię, czego mam go odrzucać" <- tutaj chyba jeden przecinek za dużo
    "Widać było na jego twarzy wzburzenie i zmęczenie jak po długim wysiłku" <- a tutaj z kolei wydaję mi się, że powinien być przed 'jak'
    "To jest troska o tą druga osobę" <- 'tę drugą osobę' powinno być, według mnie przynajmniej.

    Pozdrawiam i liczę, że to jeszcze nie jest koniec.

    26 sty 2016

  • Użytkownik batavia

    @Eoin Dziękuje, na pewno poprawię.

    26 sty 2016

  • Użytkownik szalona123

    To koniec tego opowiadania? Jest cudowne!! <3  <3

    26 sty 2016