Niby geniusz-/Spiralny umysł\-Rozdział IX

Niby geniusz-/Spiralny umysł\-Rozdział IX„To co dla jednych jest niewidoczne, dla innych jest oczywiste.” Doskonale pamiętałem te słowa z jednej z rozmów Antoniego i rodziców Weroniki. Nie zastanawiałem się nad ich sensem, aż do tej nocy, kiedy stałem obok swojego szefa wpatrzony w ciemność i próbując cokolwiek dostrzec widząc tylko przyczajoną nieopodal Hienę. Mój szef „dostrzegł” mordercę mimo ciemności, miał odwagę wyciągnąć, można śmiało powiedzieć, pochopny wniosek. Nie pomylił się. Niebieskie i czerwone światła kogutów rozświetlając dotąd czarne otoczenie ukazały mordercę stojącego z nożem nad leżącą ofiarą. Kiedy ten zorientował się, że jest już otoczony, było za późno, by uciekać, radiowozy błyskawicznie otoczyły go, płosząc jednocześnie Hienę. Cały czas się temu przyglądałem. Nie umiem powiedzieć o czym wtedy dokładnie myślałem. Bardziej złożone myśli pojawiły się dopiero, kiedy policjanci zaczęli wciągać wciąż zdezorientowanego, jakby zaspanego mordercę. Do jednych z pierwszych myśli należało krótkie: „I to tyle?”
                                                                                  ***
Od ujęcia mordercy przez policję minął miesiąc. Stojąc przed lustrem poprawiałem ciemnoczerwony krawat. Zbierałem myśli z ostatniego miesiąca, przynajmniej próbowałem. Zastanawiałem się nad sensem całego mojego dotychczasowego życia. Wpatrując się w swoje odbicie wiązałem kolejne pętle krawatu. Byłem pochmurny, ale bardziej niż zwykle. Dzisiaj był pogrzeb rodziców Weroniki. Głuchą, a raczej martwą ciszę przerwał nagły dzwonek domofonu. Bez brania do ręki słuchawki przycisnąłem szary przycisk z widniejącą na nim rysunkiem otwartej kłódki. Niespełna minutę później usłyszałem pukanie. Podszedłem do drzwi, przekręciłem zamek po czym je uchyliłem. Za progiem stał Antoni. Nie przywitał się ze mną jak zwykle, czyli uśmiechem (tym swoim naiwnym uśmiechem). Stał markotny wpatrują się w moje buty.  
-Cześć.-rzucił jedynie wpatrują się w mój tors.-Gotowy?
Kiwnąłem jedynie głową na znak zgody, po czym wziąłem swoją marynarkę i razem z Antonim wyszedłem z mieszkania zamykając za sobą drzwi na klucz i sprawdzając klamką, czy aby na pewno się zamknęły.

                                                            /Spiralny umysł\-koniec

pawelmarek

opublikował opowiadanie w kategorii thriller i kryminalne, użył 385 słów i 2257 znaków, zaktualizował 6 mar 2020.

Dodaj komentarz