Hogwart Dziś - Znalezisko na pierwszym piętrze [8]

Hogwart Dziś - Znalezisko na pierwszym piętrze [8]Po napełnieniu brzuchów, co zdradzały ich błogie miny, przyjaciele udali się do Sali Wejściowej. Część uczniów była wciąż w Wielkiej Sali, zaś pozostali rozeszli się już po zamku. Panowała tutaj więc względna cisza i mogli obmyślić dalsze zajęcia na dzisiejszy dzień. Will tradycyjnie wyjął z kieszeni szaty swój telefon i odpalił Hogwarcką aplikację. Uśmiechnął się pod nosem.
- To wszystko działa tak jakby w chmurze. – rozmyślał na głos. – Ani razu nie ściągała mi się aktualizacja, a wciąż pojawiają się nowe rzeczy. Choć może to nie ma żadnego związku z technologiami Mugoli?
- A co tym razem dorzucili? – pozostali otoczyli go i zajrzeli na jego ekran, zamiast sprawdzić samemu.
- Osiągnięcia za przeróżne aktywności. – przesuwał palcem, a kolejne elementy ukazywały się ich oczom. – Poza tym, mam wrażenie że punkty są teraz przyznawane automatycznie. Przynajmniej za działania wymienione tutaj. – nacisnął na jednym z kafelków, a ten powiększył się i wyświetlił warunki zdobycia pięciu punktów.
- Myślisz że wszyscy mamy to zaliczone? – zapytała Julie, sięgając w końcu po swój smartfon i włączając aplikację. – Hm. Wygląda na to, że bierze pod uwagę współpracę. – dodała ucieszona, pokazując reszcie osiągnięcie, odznaczone "ptaszkiem”.
- Tak. "Najszybciej z pierwszoroczniaków odkryj skrót Elisabeth.” – przeczytał Will i popatrzył po ich twarzach. – Większość osiągnięć ma podane wymagania ich spełnienia, ale kilkanaście jest zatajonych. – poinformował. – Właśnie te ze znakiem zapytania są warte więcej punktów. Każde z nas zdobyło dziesięć za znalezienie tamtego przejścia.
- Czyli punktacja będzie zupełnie inna od tej z poprzednich lat. – zauważył Gabe. – Dawniej przecież było mniej okazji do ich zdobycia, ale skoro to uczciwa rywalizacja, to bardzo mi to odpowiada. – uśmiech nie znikał z jego twarzy. Nic dziwnego, skoro na razie najwyraźniej przodowali, przynajmniej w swoim roczniku. – Jesteśmy jak króliki doświadczalne, choć na szczęście nic nam nie grozi z tego względu.
- Właśnie dzięki temu że teraz to na nas testują, mamy większe szanse zdobyć przewagę. Dyrektor o tym wspominał, ale jakoś nie widzę by wszyscy biegali po zamku wpatrzeni w telefony. – rozejrzał się po korytarzu, wyraźnie ze wspomnianego faktu zadowolony. – Proponuję szukać dalej, bo i tak nie mamy chyba lepszych pomysłów?
- A co może być lepszego, niż zwiedzanie tego wspaniałego zamku? – zaśmiała się Lily i ruszyła w stronę marmurowych schodów. – Trzeba znaleźć kolejne skróty albo poznać jakieś nowe zaklęcia.
- W takim razie nie traćmy czasu. Chodźcie. – ruszył za nią Will, nieustannie wpatrując się w ekran smartfona, a pozostała dwójka przyjaciół zrobiła naturalnie to samo.
Po drodze zahaczyli o kilka zaułków, jednak okazały się zbyt krótkie by kryły się w nich sekrety. Mimo to, musieli je sprawdzić, choćby dla zdobycia kolejnych procentów w odkrywaniu mapy. Obeszli dość sporą część pierwszego piętra, a ich smartfony nie miały zamiaru nic zasygnalizować.
- Może nie da się nauczyć kilku czarów jednego dnia? – podrzuciła myśl Julie. – Albo po prostu na pierwszym roku nie możemy znaleźć tych, które są ukryte właśnie na tym piętrze?
- To by było bardzo niefajne. – skrzywił się Will. – Wyobrażasz sobie przychodzenie tutaj co roku i sprawdzanie czy w końcu coś da się odkryć? Nie wierzę, że nic tutaj nie znajdziemy. – powiedział zdeterminowany i szedł wciąż przed siebie.
- Wrodzony upór. – zachichotała i dogoniła go. – Zapewne masz rację. Pojawiają się losowo, tak jak wcześniej mówiłeś i gdy się szuka, to zawsze się coś zyska. Inaczej by nas to zniechęcało zamiast zachęcać. – wpadła na niego, gdy nagle stanął i wpatrzył się w pochodnię.
- Nie wydaje wam się, że jest inna? Krótsza? – była dość wysoko, więc ciężko było ją dokładnie ocenić, ale przyjaciele zgodnie pokiwały głowami. – Tylko co trzeba z nią zrobić? – podskoczył, próbując jej dosięgnąć.
- Jesteś pewien że to zagadka? – zapytał Gabe, przyglądający się jego wysiłkom. – Przecież nie... – w tej chwili ich telefony zawibrowały, nie pozostawiając wątpliwości co do znaleziska. – Ten system chyba jeszcze nie działa tak dobrze jak powinien. To wyglądało tak, jakby ktoś się przed momentem skapnął, że nie zostaliśmy poinformowani będąc w pobliżu sekretu i raz-dwa to naprawił. – podszedł do Willa. – Szpiegowanie poziom master. – zaśmiał się i klęknął, by przyjaciel mógł stanąć na jego ramionach.
Will szybko zdjął buty, po czym wspiął się na Gabe’a i chwycił trzon pochodni. Pociągnął lekko, a ta wysunęła się ze ściany. Czyli tak naprawdę była identyczna jak pozostałe, jednak wsunięta głębiej, w idealnie pasującą szczelinę. W tym samym momencie usłyszeli cichy zgrzyt. Chłopak zszedł na zimną, kamienną posadzkę i wciągnął buty na nogi. W ścianie przed nimi, dokładnie pod poruszoną pochodnią, pojawiła się klamka. Co więcej, zawiasy także nagle wyrosły w ścianie. Wszystko sprawiało wrażenie starości. Ciemne, nieco zardzewiałe, jakby cały czas tam było. Will nie miał zamiaru czekać i po chwili część muru, będąca teraz drzwiami, ustąpiła. Wątpliwe było czy zwykłe zawiasy byłyby w stanie utrzymać taki ciężar, bo ściana była nadzwyczajnie gruba, jak wszystkie mury tego zamku. Końcówka różdżki chłopaka zajaśniała, a on postąpił kilka kroków naprzód. Gdy znalazł się w środku, machnął ręką na przyjaciół, by oni także weszli. Nie musieli jednak rozpalać własnego swiatła, gdyż nagle na ścianach zapłonęły dziesiątki pochodni. Reagowały zapewne na obecność człowieka albo na cokolwiek innego. Magii nie da się przecież wytłumaczyć. Sala nie była duża, jednak sklepienie sięgało bardzo wysoko, co najmniej na trzy piętra. Było to o tyle dziwne, że wyżej powinny znajdować się klasy. Być może była to zwykła iluzja, jak niebo w Wielkiej Sali. Wzdłuż jednej ze ścian ustawiono regał, którego półki były w całości zastawione książkami. Niektóre tomy były tak ciężkie, że drewno dosłownie uginało się pod ich ciężarem. Nie było wątpliwości, że wszystko w tym pomieszczeniu było stare. Z powodu braku okien, w powietrzu nie dało się dostrzec unoszącego się kurzu, ale zapewne każdy ich krok podrzucał spore jego ilości z podłogi.
- Jak myślicie, po co to wszystko? – szepnęła Lily, jakby bojąc się podnieść głos i zakłócić ten perfekcyjny spokój.
- Może to dalsza część tej zagadki? – zastanowił się Will, który przechadzał się ostrożnym krokiem po całej sali, niczego jednak nie dotykając. – Coś w stylu "zdejmij odpowiednią księgę z półki, a ukaże się przejście”?
- To dosyć stereotypowe. – zauważył Gabe. – Może jednak ktoś wzniósł się na wyższy poziom? – zapytał sam siebie, z nadzieją że to nie będzie banalne, a da im nieco do myślenia.
- Zawsze może się okazać, że to tajna kryjówka jakiejś grupy czy jednej osoby. – wyszeptała Lily, z lekkimi obawami przyglądając się otoczeniu. – Myślicie że taką ścianę można tutaj zaczarować gdy się zechce?
- Raczej nie. Przecież wtedy wiele osób by to zrobiło. – stwierdził Will. – Wydaje mi się, że czytałem o tym w Krótkiej Historii Hogwartu. To co postanowili umieścić tutaj budowniczy zamku, to pozostaje niezmienione. Nikt nie tworzy nowych skrótów czy pomieszczeń. Można jedynie odkryć nowe i zazwyczaj przez przypadek się to udaje.
- No właśnie... Zapewne też słyszeliście o Pokoju Życzeń? – podekscytowana Julie spojrzała na chłopaków. – Wyobrażacie sobie, jak świetne musi to być miejsce? Dostosowuje się do dowolnego życzenia. Może tam być labirynt, basen, plac zabaw, wielka trampolina... Cokolwiek! Pewnie tylko wymiary pomieszczenia mają jakieś ograniczenia, ale i tak mnóstwo pomysłów moglibyśmy tam zrealizować i dobrze się bawić.
- Chyba większość o nim słyszała. – pokiwał głową Gabe. – Moja starsza siostra już się chwaliła jego odkryciem. – westchnął. – Nie wiem czy powinienem jej wierzyć. Jedyna jej wskazówka, to siódme piętro. Problem w tym, że chcieliśmy zacząć od dołu i w miarę po kolei iść w górę. A to oznacza, że możemy w ogóle nie zdążyć zbadać szczytu zamku. – rozłożył bezradnie ręce. – A jak teraz za wszelką cenę będziemy go szukać, to może się okazać że zmarnujemy mnóstwo czasu, bo wcale go tam nie ma.
- Może będziemy zaglądać tam przy różnych okazjach? – zaproponował Will, jak zawsze starając się znaleźć optymalne rozwiązanie i niejako postawić na swoim. – Z tego co wiem, co roku mamy zajęcia w Wieży Północnej, a być może poznamy kilkoro Gryfonów. Z obu wież wychodzimy od razu na siódme piętro. – uśmiechnął się. – Jestem pewien, że nieraz będziemy przechodzić obok ukrytego wejścia i w końcu na nie trafimy.
- Słusznie. Nie skupiajmy się na razie na tym jednym celu. Może nawet sam do nas przyjdzie, o ile będziemy mieli szczęście. – poparła go Julie, która razem z nim ścierała kurz z paru ksiąg.
Większość była naprawdę słusznych rozmiarów, zaś niektóre zaskakująco małe. Przejrzeli kilka tytułów, jednak nie wszystkie potrafili odczytać. Stare księgi nie były wydrukowane, a pisane ręcznie. Rozczytanie tego pisma stanowiło spory problem, zwłaszcza że część była już zatarta, a kartki w dużej mierze postrzępione czy podarte. Tytuły również składały się z esów i floresów, utrudniając ich odgadnięcie.
- Wiecie co... Tutaj są Dzieje Magii. – odczytał Will z jednej z okładek. Ta nie była aż tak zniszczona i litery były proste, zdecydowanie wydrukowane. - Ten egzemplarz ma ponad pięćdziesiąt lat. Zawsze jest szansa, że należał do naszych babć czy dziadków. – zaśmiał się. – Choć akurat ja nie planuję zostawiać swoich podręczników w Hogwarcie.
- Myślicie, że jest tutaj coś ciekawego? – Gabe podszedł do szafy obok i nacisnął klamkę. Ta ustąpiła bez problemu, jednak skrzypienie które rozległo się ze starych zawiasów, było straszne. – Nic tutaj nie widać... Lumos. – mruknął, wyciągając różdżkę przed siebie.
Omiótł światłem wnętrze mebla. Na dole, jak na złość, jedynie stos ksiąg. Jednak na nim leżało kilka pergaminów. Nie wyglądały na tak stare jak reszta znalezisk. Czyżby ktoś był tutaj parę lat temu i je ukrył? A może zostawił dla kolejnych odkrywców? Wcale nie było to niemożliwe. Przecież to miejsce mógł znaleźć każdy, o ile był choć trochę spostrzegawczy.Zaciekawiony, podniósł jeden z nich i rozłożył. Ku jego zaskoczeniu, okazał się zupełnie pusty. Odłożył go na stolik po prawej, po czym sięgnął po kolejny. Ten już zawierał coś znacznie ciekawszego. Rysunki zwierząt, opisy, porady. W rogu dostrzegł tytuł, o dziwo nie wyróżniał się nawet większymi literami.
- "Jak zostać animagiem, poradnik dla początkujących (i leniwych)” – odczytał, co wywołało natychmiastowe zainteresowanie pozostałych. Ustawili się za nim, doświetlając papier różdżkami. – To wygląda bardzo, bardzo ciekawie. – rzekł z wyczuwalną radością w głosie. – Zawsze marzyłem o zamianie w jakieś zwierzę. Można stać się przeraźliwym tygrysem albo orłem. Mamy go w godle, więc reprezentowanie naszego domu na niebie, byłoby świetne zarówno dla mnie jak i dla patrzących z dołu. – wyobraził sobie, jak musi wyglądać świat widziany oczami szybującego ponad ziemią ptaka.
- Nie lepiej stać się kotkiem? – uśmiechnęła się Julie. – Można zwinnie przemknąć gdzie tylko się da. Uciec z dowolnego miejsca, kryć się w cieniach... No i lądować na cztery łapy. – zaśmiała się. – Poza tym, byłabym głaskana przez wiele osób, a to zapewne miłe uczucie. – odczytywała kolejne teksty na pergaminie.
- Tygrys byłby świetny, ale to lekka przesada. – skrzywił się. – Nie mam zamiaru ciągnąć sań zimą albo wozić kogokolwiek na grzbiecie. – dodał ze śmiechem. – Zresztą, lepiej nie być niebezpiecznym dla ludzi, bo źle się to skończy. To musi być coś neutralnego, ewentualnie przyjaznego. – stwierdził, nie mając na razie żadnego konkretnego pomysłu na swoją zwierzęcą formę.
- A mamy w ogóle zaufanie do tych informacji? – Lily jak zwykle zachowywała ostrożność, chcąc przyhamować ich fantazje. – To odręczne notatki, na pewno jakiegoś ucznia. Nie znał się na tym. Nie lepiej nauczyć się tego w inny sposób? Bardziej... Zaufany?
- Na końcu dopisał wszystkie swoje dane i zwierzęcą formę. Będziesz mogła go odszukać i zabić jak przypadkiem staniesz się krwiożerczą bestią. – roześmiał się Gabe, uznając że jednak nie ma powodu, by nie skorzystać ze znaleziska. – W necie jest mnóstwo porad dla mugoli, którzy chcą się czegoś nauczyć. Gdy okaże się, że ktoś zada pytanie a poradnik nie istnieje, to prędzej czy później ktoś go stworzy. Wątpię, by komuś chciało się to rysować i pisać, gdyby to był żart. – zgiął pergamin w kilku miejscach i schował do kieszeni.
- Zabierzmy resztę, może coś tam się jeszcze trafi i wyjdziemy na plus. Przemiany poćwiczymy w przyszły weekend, bo po zajęciach nie mam zamiaru uczyć się dodatkowo. – rzekł Will, zbierając papiery i chowając je po kieszeniach. Na szczęście, szaty były najwyraźniej szyte tak, by sprostać temu wyzwaniu. Dało się w nich schować naprawdę dużo.
- Tutaj nic nie ma, ale magia to magia. Nie wierzę, że ktoś zostawił pusty pergamin razem z pozostałymi, które coś zawierają. – dodał Gabe i zabrał również ten pusty, pozostawiony przez przyjaciela. – W końcu się dowiem jak go odczytać. – powiedział z zawzięciem, po czym wyszli na korytarz

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak. Jestem okrutny. Prawie pół roku minęło od ostatniej części. Spodziewaliście się, że napisałem w tym czasie połowę książki? Oj nie :)
Nie było weny, byłem rozleniwiony (4 miesiące wakacji), wyjazdy wakacyjne, parę innych letnich zajęć, aż w końcu studia.
Ostatnio jednak coraz bardziej miałem w głowie pozostawioną historię, więc napisałem kolejne opowiadanie.
Nie wiem czy jest tak dobre jak poprzednie części, ale mam taką nadzieję. Następne pojawi się, gdy znów coś mnie natchnie :)

Marzyciel

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 2571 słów i 14885 znaków.

6 komentarzy

 
  • Marzyciel

    W takim razie zapraszam do czytania kolejnej :)

    16 gru 2014

  • nika222

    Już myślałam, że się nie doczekam :)  Czekam na następną :>

    13 gru 2014

  • Marzyciel

    Akurat na to jakoś tak samemu wpadłem, w którejś tam części :)
    Nie wydaje mi się, bym mógł się tutaj czymś podobnym zainspirować.

    7 gru 2014

  • ktosiek

    Fajne. Co bylo inspiracja do pomyslu z ta aplikacja na telefon?

    30 lis 2014

  • Marzyciel

    Wyjaśniłem na samym końcu :)
    Pisanie jest w zasadzie najmniej priorytetowym zadaniem jakiego się podejmuję.

    26 lis 2014

  • Karou

    jest świetne, zresztą jak zwykle. Ale dlaczego tak długo?

    25 lis 2014