
O rety! Nic nie spuszczasz z tonu, cały czas trzymasz czytelnika w stanie lęku.
Od pierwszego zdania zostajemy wrzuceni na głęboką wodę i tak jest już do końca.
Zaciekawiła mnie sytuacja Trevora i Micka, będą musieli razem działać, żeby przeciwstawić się Złu. Czy dadzą radę?
A potwór od początku czegoś chce od ludzi, ale czego?
Czekam z niecierpliwością na kolejną część