21.08.2025
Wylądowałam w Nowym Jorku i od razu poczułam puls miasta. Ludzie, dźwięki, zapachy – wszystko tworzyło energię, którą wyczuwałam od razu. Siedząc w taksówce, obserwowałam przechodniów. Ten mężczyzna spieszył się na spotkanie, pani naprzeciwko udawała, że czyta książkę, a tak naprawdę obserwowała wszystkich wokół. Uwielbiam te małe zagadki codzienności.
Po zameldowaniu w hotelu rzuciłam torbę na łóżko i ucięłam krótką drzemkę. Po przebudzeniu włożyłam obcisłe legginsy i wyszłam pobiegać po Central Parku. Lubię te chwile. Rytm kroków, zapach liści, wiatr na twarzy. Czuję wzrok mężczyzn, ale bawi mnie to bardziej niż podnieca.
I tutaj przyznaję coś, czego zazwyczaj nikomu nie mówię… czasem, gdy biegnę, wyobrażam sobie, że ktoś mnie śledzi. Nie w sensie creepy, tylko… taki mały flirt w mojej głowie, jakby scenariusz z filmu. A jeszcze wstydliwiej – przy okazji często śpiewam pod nosem piosenki z lat dzieciństwa, które były dla mnie mega obciachowe. I czasem wpadam w śmiech sama z siebie.
Chciałabym spotkać kogoś, kto nie musi być klasycznie przystojny. Kogoś, kto potrafi się z siebie pośmiać, zadbać o siebie i wybaczyć własne błędy. Dzisiaj widziałam faceta, który próbował zrobić zdjęcie z gołębiem. Gołąb… nasrał mu na but. Śmiałam się do łez i prawie się przewróciłam.
Podczas zbliżania się do lądowania nachyliłam się nad jednym pasażerem, żeby powiedzieć mu, żeby złożył stolik. I od razu poczułam wzrok… no cóż, dokładnie tam, gdzie nie powinien patrzeć. Nie mogłam powstrzymać krępującego chichotu w duchu. Patrzyłam na jego zakłopotanie, a jednocześnie starałam się zachować profesjonalizm. Typowa sytuacja, w której życie potrafi być jednocześnie absurdalne i trochę pikantne.
Po powrocie do hotelu wsiadłam w autobus na lotnisko. Starszy pan z tyłu nagle zaczął śpiewać operę. Ludzie patrzyli jak na UFO. Ja nie mogłam powstrzymać śmiechu. Chciałam się ukryć, ale równocześnie było mi tak absurdalnie przyjemnie. On odwrócił się do mnie, mrugnął i powiedział: „Młoda damo, świat jest lepszy, gdy się nie bierze go serio”. I miał absolutną rację.
Bieganie po parku, dziwaczne sytuacje w autobusie, wstydliwe momenty w pracy… przypomina mi, że życie jest pełne absurdów i moich własnych sekretów. Śpiew pod nosem, wyobrażone flirtowanie, śmiech z małych wpadek – czasem właśnie to sprawia, że czuję się bardziej… sobą.
Dodaj komentarz