Materiał zarchiwizowany.

Życie gdzieś ma sens #2 - WSPOMNIENIE

Życie gdzieś ma sens #2 - WSPOMNIENIELedwo patrząc na oczy, spojrzałem na Viki, która jeszcze słodko spała. Wydawało się, że śni o czymś równie pięknym co ja, ponieważ miała lekki uśmiech na twarzy. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i spojrzałem na zegarek stojąc na szafce, było już dosyć jasno, wiec domyślałem sie że już poranek. Była godzina 6:49. Wstałem z łóżka, przeciągnąłem się i poszedłem do łazienki. Po chwili wyszedłem i przechodząc do kuchni, zajrzałem do sypialni, aby sprawdzić czy Viki jeszcze śpi i tak było. W kuchni zajrzałem do lodówki, w której było jeszcze mnóstwo jedzenia, które przywieźliśmy od rodziców. Postanowiłem, że zrobię na śniadanie dla mojej ukochanej naleśniki z czekoladą, truskawki z bitą śmietaną i kawę z pianką. Po skończeniu wszystko ustawiłem na tacy i położyłem obok czerwona różę, którą zerwałem z balkonu. Takie śniadanie zaniosłem Viki. Kiedy wchodziłem do sypialni podszedłem po cichutku do łóżka i delikatnie zacząłem budzić ukochaną. Gdy otworzyła oczy spojrzała na mnie i powiedziałem do niej po cichu:

- To dla Ciebie kochanie!

Spojrzała na tace, uśmiechnęła się, spojrzała w moja stronę, pocałowała mnie mówiąc:

- Jesteś kochany! Dziękuję!

Położyłem się obok niej i przytuliłem ją gorąco. Zaczęła jeść, widać było, że jej smakuje. Przy każdym kęsie patrzyła sie na mnie głęboko w oczy i jakby dziękowała mi wzrokiem. Cieszyło mnie to ogromnie. Naprawdę, czułem się spełniony i zadowolony. Po śniadaniu ja pozmywałem, a Viki poszła do łazienki, kiedy wyszła byłem już gotowy do wyjścia do pracy. Miałem jeszcze 30 min, więc usiadłem z Victorią i porozmawiałem z nią o wczoraj i dzisiaj. Rozmawialiśmy o tym jak spędzimy weekend, zaczęliśmy planować wyjazd za miasto i odpoczynek. Rozmawialiśmy też kiedy będzie ślub Mery i Johna. Nie byliśmy pewni o to czy w ogóle będą brali ślub, a jak juz to czy tylko cywilny? Czy może kościelny też? Czy będzie wesele? Jeśli będzie, to kameralne? Czy huczne? Dyskutowaliśmy o tym cały poranek, aż musiałem iść do pracy.
Wyszedłem z domu około 8:40 i poszedłem do garażu po samochód.  Wyjechałem i dojechałem do pracy na 9, na szczęście droga odbyła się bez kłopotów i zbędnych utrudnień, bo mógłbym się przez to spóźnić co oczywiście mocno by się nie podobało Pani Windy mojej szefowej. Usiadłem do biurka równo o 9:07, a moja droga Pani szefowa weszła wtedy do biura. Oczywiście pierwsze co to było przywitanie i oddanie zaległych prac przez niektórych. Ja nie należałem do tych co sie kłaniali jej do pasa, więc spokojnie zacząłem robic swoje, aby jak najszybciej skończyć i wrócić do Viki. O 9:30 juz się zalogowałem do systemu i czekałem na zgłoszenia.

A...zapomniałbym, firma w której pracuje "Interthink" zajmuje się prowadzeniem największej strony internetowej z blogami wszystkich popularnych osób. Wszystkie "gwiazdy" mają bloga i fanpage'a na naszej stronie, przez co można ich łatwo odnaleźć. A ja pracuje tam jako główny informatyk i odpowiadam na zgłoszenia naszych klientów i gości na stronie. Także, pierwsze co to odpowiadam na zgłoszenia z dzisiejszej nocy. Na szczęście było ich niewiele. Później cały czas do godziny 14 pilnowałem maili. Po 14 przyszła moja zmienniczka - Han. Wyszedłem jako pierwszy z biura i pojechałem do domu. Kiedy wszedłem do domu Victoria już czekała na mnie.

- Hej, kochanie! - powiedziałem, całując ją.

- No hej, hej! - odpowiedziała

Wymyśliłem na poczekaniu jakiś plan na obiad.

- Mam pomysł, co powiesz żeby wybrać się do miasta na obiad? - zaproponowałem.

- No całkiem dobry pomysł, ale jest taki problem że umówiłam nas już na obiad u Mery i Johna. Następnym razem z chęcią!  

- O...bardzo dobre wyjście!

- Przygotowałam już sałatkę od nas.

- Tą naszą ulubioną? - uśmiechnąłem się.

- Tak kochanie!

Wtedy poszła sie przebrać, kiedy ja zobaczyłem wyglądała tak wyśmienicie, że aż nie mogłem wyjść z podziwu.

- Viki, jak Ty cudownie wyglądasz!

- Och, dziękuję. To jest sukienka, w której byłam na naszej pierwszej randce. - powiedziała obejmując mnie.

Istotnie, to byla ta sukienka, nigdy nie zapomnę jej, i jej właścicielki, tego przecudownego dnia. To był najszczęśliwszy dzień w moim życiu.

*wspomnienie*

Nie pamiętam już daty, pewnie Viki pamięta, ona po prostu wie wszystko, więc i zapewne i to. Ja wiem tylko, że to był pięknie zapowiadający się, letni dzień, słońce pięknie oświetlało świat, nie było wcale bardzo gorąco,ale wprost idealnie. Umówiłem się z dziewczyną, którą niedawno poznałem, na kolację w restauracji koło mojego uniwersytetu. Znałem dość dobrze to miejsce, bo spędziłem w niej wiele czasu, podczas przerw na jedzenie. Umówiliśmy się na godzinę 18:30, przyszedłem na 18:07, zamówiłem stolik dla dwojga. Siedziałem elegancko ubrany, w najlepsza marynarkę jaką tylko miałem i z kupioną, piękna, czerwoną różą. Przyszła trochę spóźniona, zaprosiłem ją do stolika, a ona tak pięknie wyglądała, że nie umiałem wymyśleć nic, co mógłbym powiedzieć jej. Wręczyłem jej różę, ucieszyła się, a jej uśmiech był olśniewający. Oczarowywał mnie niezmiernie. Kelner przerwał niezręczną ciszę:

- Co sobie państwo życzą?

Zajrzeliśmy do menu, czekałem aż moja partnerka coś wybierze.

- Poproszę specjał szefa kuchni - powiedziała.

- Dobrze, a Pan? - zapytał mnie - może też?

- Tak, również poproszę specjał - odpowiedziałem, chcąc nie chcąc.

Wtedy nasza rozmowa sie rozwinęła, znalazły się wspólne zainteresowania i ciekawe tematy. Wtedy, bardzo się ucieszyłem i coraz milej czułem się w obecności mojej partnerki. Zjedliśmy wspólną kolacje, mile ją wspominam, a później stwierdziliśmy, że przejdziemy się do ogrodów "Sky", to były takie słynne ogrody na dachach budynków. Miałem tam swój własny ogród do którego poszliśmy. To była moja oaza spokoju, zawsze tam przychodziłem odprężyć się. Było tam skromnie, ale mimo wszystko pięknie. Była już wtedy noc, godzina 22, więc przepiękny widok był na całe miasto, oświetlone przez różnokolorowe światła. Staliśmy tam przez chwile w ciszy i skupieniu. Zapatrzeni w sobie, a obserwowały nas tylko rośliny. Aura była pełna miłości, a moc naszej miłości była większa, niż  moc potrzebna do oświetlenia całego miasta.

HearU

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1245 słów i 6563 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik agnes1709

    Przeczytałam i muszę stwierdzić, że nadal nic się nie dzieje.  Jeśli chcesz przygarnąć czytelników, musisz ruszyć do przodu.
    Pozdrawiam;)

    2 lip 2017

  • Użytkownik HearU

    @agnes1709 Dzięki wielkie za ten komentarz! Co prawda, już trochę odłożyłem to pisanie, ale Twój komentarz podbudował mnie trochę i może dokończę to w niedalekiej przyszłości. Jeszcze raz wielkie dzieki!!! :)

    2 lip 2017

  • Użytkownik agnes1709

    @HearU Na zdrowie... mobilizację:D

    2 lip 2017