Zmiany 7

Zmiany 7Wrócił. Czekałam na ten dzień, kiedy przekroczy próg. Serce zaciskało się mocno. Mam do niego potworny żal, ale cieszę się jak cholera że jest cały.
-Hej-Powiedziałam, kiedy wchodził po schodach. Odpowiedziała mi cisza. Nasze oczy się nie spotkały. Zignorował mnie. Rozumiem, pocałunek nic nie znaczył. Tylko nie wiedziałam, że będzie traktował mnie jak powietrze. Skoro tak, to dobrze-pomyślałam. Zacisnęłam dłoń w pięść. Nigdy nie jest tak, jak ja chce. Trzeba się pogodzić z niektórymi rzeczami i żyć dalej.  
W mojej głowie rodził się kolejny plan. Plan ucieczki. Wracam do Mateusza. Wiem, że będzie ciężko. Jednak wolę mieszkać z nim, niż pod jednym dachem z osobą, która totalnie mnie ignoruje. Zauroczyłam się w nim, muszę to przyznać. Krystian zawładną moim umysłem. Wymyśliłam sobie, że ten pocałunek to był początek czegoś wielkiego. Okazało się, że to totalna pomyłka. Ja czuje coś do niego. Podoba mi się fizycznie. Ten facet jest niedorzeczny, muszę przestać się zadręczać. Nie mogę się zakochać, choć tak naprawdę już to zrobiłam. Przyzwyczaiłam się już do tego, że każdy nowy poznany mężczyzna bawi się mną. Daje nadzieję na lepsze jutro, a nagle jest wielkie bum! Wszystko znika, serce wypełnia pustka, złość na samą siebie. Tak bardzo nienawidzę mojego życia. Zmieniam wszystko co się da. Muszę wycofać się z tego towarzystwa. Mam jednak mało pieniędzy, żeby wynająć jakieś mieszkanie. Wracam do Mateusza, postanowiłam. Jeśli będzie trzeba będę przychodzić do Kuby, aż znajdzie się ktoś nowy. Nie mogę tutaj dłużej być. Teraz jeszcze po tej akcji nie chce się narazić panu Karolowi, więc porozmawiam z panią Moniką. Jest akurat w domu i czyta bajkę małemu. Poszłam do salonu, gdzie aktualnie się znajdowali.
-Pani Moniko-Zaczęłam nie pewnie-Chciałabym porozmawiać..-Powiedziała do syna, żeby poszedł znaczyć co robi Krystian, a mi kazała usiąść.
-Bo ja... to znaczy, mogę być nianią dla Kuby, aż znajdzie się ktoś nowy, tylko że nie chce dłużej siedzieć państwu na głowie. Dziwnie się czuje.-Powiedziałam trochę prawdy, a trochę wymyśliłam. Mówiłam szybko, żeby poszło łatwiej.
-Czemu tak myślisz?  
-Czuje, że jestem ciężarem...-Nie wiedziałam co mówić-Wolę wrócić już do domu. Moja sytuacja się poprawiła..
-Rozumiem-kobieta była spokojna-Kiedy byś chciała się wyprowadzić?
-Jeśliby była taka możliwość, to nawet dzisiaj.  
-Nie mogę Cię zatrzymywać. Jeśli chcesz, możemy spisać umowę o pracę, chodzi o niańczenie Kuby.
-Nie nie trzeba, bardzo dużo państwo dla mnie zrobili, chociaż tak się odwdzięczę.-Uśmiechnęłam się
-Skoro tak wolisz nie zatrzymuje cię, możesz iść się spakować  
-Dziękuję Pani, jeśli trzeba do Kuby to proszę dzwonić-Kobieta pokiwała głową i odprowadziła mnie na piętro. Weszła do pokoju syna, a ja do swojego. Raczej już nie mojego. Pakowanie zajęło mi około 4 godziny. Wysprzątałam pokój i z walizkami udałam się na dół. Znów uciekam od problemu. Zawsze tak będzie? Zapytałam sama siebie. To pytanie nie było jednym, które kłębiło się w mojej głowie. Teraz zostało mi tylko oddać klucze. Pani Moniki nigdzie nie ma, jednak w kuchni słychać jak ktoś rozwala garnki. Idę tam i ku mojemu zaskoczeniu, zostaje Krystiana. Lekko się speszyłam. Przecież mam oddać tylko klucze, a stresuje się jak w pierwszy dzień szkoły. Położyłam z brzękiem metalowy przedmiot na blacie kuchennym. Wtedy chyba zdał sobie sprawę, że nie jest tu sam. Nasze oczy się spotkały, jego twarz zdobił kpiący uśmiech.  
-Co tu robisz?- Z hipnozy wyrwał mnie głos chłopaka. Speszyłam się jeszcze bardziej.  
-Ja.. ja tylko oddaje klucze...- Szepnęłam cicho, po czym się odwróciłam w stronę wyjścia. Wydawało mi się że jego oczy stały się smutne. Ale to raczej mi się tylko wydawało.  
-Ej! Czekaj..- Dogonił mnie i złapał za ramie. Szybko zrzuciłam jego dłoń. On mnie tak potraktował to ja jego też.-Nie będziesz już tu mieszkała?
-Jak widać- Pokazałam na walizki, które chwyciłam w dłonie. Słychać było jak taksówkarz już się niecierpliwi.  
-Dlaczego?-Był zdziwiony. Chciałam powiedzieć "przez ciebie debilu", ale wyszło tylko:
-Nie muszę się tobie tłumaczyć!- Patrzył na mnie jak odchodzę, a ja robiłam to z uniesioną głową. Może w tym momencie wyglądałam na twardą, zadowoloną z siebie, ale tak naprawdę tylko jak wsiadłam do taksówki miałam ochotę płakać.  
Miły pan, pomógł mi z walizkami, które postawił pod drzwiami. Chciałam już wejść, ale mój telefon zaczął zadzwonić. Po chwili szukania, odebrałam nie patrząc kto to.
-Musimy pogadać! Przyjedziesz? Czy ja mam?- To był Mateusz. Chyba wiedziałam o czym chce rozmawiać.  
-Otwórz drzwi...- Powiedziałam niepewnie. Mateusz otworzył je niemal natychmiast. Jego widok sprawił, że krew się we mnie zagotowała.

ayio5

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 893 słów i 5028 znaków, zaktualizowała 10 maj 2016.

7 komentarzy

 
  • thorrnikee

    who is that girl?

    11 paź 2016

  • Vinyl3

    lol    :O  wspaniale , juz nie moge sie doczekac nastepnej czesci <3

    13 maj 2016

  • Szalonaa

    Cudowne <3 czekam na następne części z niecierpliwością!!  ;)

    12 maj 2016

  • adzia

    za krótkie  kiedy next

    11 maj 2016

  • Justys20

    No ja się pytam dlaczego w takim momencie?? :O

    10 maj 2016

  • lunetka96

    no no no :D

    10 maj 2016

  • Ktoś taki

    Mmm cudownie! Pomysł jest, talent również :)
    Bardzo mi się podoba całokształt opowiadania, pisz dalej ;)

    10 maj 2016