Zmiany cz.1

'' OMG!! Kto do cholery odsłonił te zwalone rolety, ehhh...’’ Zakryła twarz poduszką, by odgrodzić się od promieni słonecznych wkradających się do pokoju przez okno.  
-Jaaaaceeeek....zabiję cię-mozolnie zwlekła się z łóżka –Obiecuję ci, że się z tobą zaraz policzę-mamrotała idąc wściekle do pokoju brata.
Otworzyła z hukiem drzwi i zobaczyła siedzącego na łóżku Jacka z bezczelnym uśmiechem na twarzy.Ruszyła w jego stronę.
-Zabiję cię. Co ty gówniarzu sobie wyobrażasz. Po co do cholery żeś odsłaniał te rolety-mówiła okładając brata poduszką-mogłam jeszcze smacznie spać.  
-Mamoooooo... Rita mnie bije-krzyczał zdesperowany brat, zanosząc się śmiechem.
Po chwili w drzwiach stanęła wysoka, szczupła kobieta z blond włosami sięgającymi do żuchwy, wyglądała dość młodo choć miała około czterdziestki.W ręce trzymała kuchenny ręczniczek.Podeszła do rodzeństwa złowrogo podnosząc przedmiot w górę.
-Ja wam zaraz dam, smarkacze-i w tym momencie rozpoczęła się wojna. Mama ‘’biła’’ swoje dzieci ścierką, Jacek zanosił się śmiechem tylko Rita stała obok przyglądając się rozwojowi zdarzeń:
-Ale wy jesteście dziecinni-skomentowała i podąrzyła w stronę drzwi.Matka ruszyła za dziewczyną puszczają oczko do młodszej pociechy. Takim też pochodem dotarły do pokoju nastolatki.
-Rita ja przecież wiem, że stresujesz się tą nową szkołą, zmianą znajomych, ale nie wyżywaj się na Jacku.
-Przecież to on odsłonił te cholerne rolety i nie dał mi spać..
-Rita! Nie wyrażaj się-kobieta wstała, podeszła do córki pocałowała w czoło-będzie spoko zobaczysz. Leć się przygotować, a ja zrobię śniadanie.
-Od kiedy ty używasz takich młodzieżowych słów?
-A co nie odmładzają mnie..?-obie wybuchnęły przeszczerym śmiechem.
Zeszła na dół błyszczącymi schodami, ''Kiedy mama to wszystko sprząta?’’-pomyślała. Miała na sobie białą bluzkę z niewielką stójką, granatową marynarkę i czarną spódnicę w stylu ołówkowym. Na stopach czarne balerinki, a w ręce torebkę.Wyglądała elegancko. Weszła do kuchni. Tam przywitał ją Amir.
-Porwiesz mi rajstopy. Amir!!
-Pies już był na dworze, wypuściłam go-posłała córe karcące spojrzenie.
-Dziękuję mamo, obiecuję, że więcej się to nie powtórzy. Swoją drogą to nie jest tylko mój pies, Jacek od czasu do czasu też mógłby ruszyć swoje dupsko i się nim zająć-usprawiedliwiała się, popijając kompot.
-Rita coraz bardziej mi podpadasz słownictwem. Już ósma, gdzie jest Jacek?-Matka ruszyła w kierunku schodów-Jaaaceek, chodź, bo się spóźnisz.
Siedziała w samochodzie, na miejscu pasażera. Wypuściła głośno powietrze z płuc i spojrzała na matkę, ta uśmiechnęła się do niej delikatnie:
-No już leć, bo Jacek nie zdąży na rozpoczęcie.Zobaczysz będzie dobrze-poklepała córkę w udo.
-Tak, wiem jest grube-matka spojrzała na nią z wyrzutem-No przecież żartuję. Pa, pa wrócę piechotą.
Wygramoliła się z samochodu i szła w kierunku szkoły, odwróciła się, pomachała matce i pokazującemu jej język Jackowi. Weszła do szkoły, rozejrzała się w poszukiwaniu znajomych twarzy ‘’Oj Mosznicka nie zapowiada się wesoło’’ pomyślała, podchodząc do grupki dziewczyn z gimnazjum.
-Hej dziewczyny. Jak tam wakacje?- nastolatki spojrzały na Ritę i uśmiechnęły się promiennie oprócz jednej, nieznajomej.
-Cześć, poznajcie się Rita-Anastazja.
-Miło cię poznać, jestem Rita-podała rękę dziewczynie i uśmiechnęła się.
Nieznajoma przedstawiła się, odwzajemniła uścisk dłoni, ale nie posłała uśmiechu.
-Ale się opaliłaś. Gdzie się podziewałaś? Nie odzywałaś się...
Tak rozpoczęła się konwersacja, która trwała, aż do dzwonka wzywającego do sali gimnastycznej. ’’Uff, chociaż nie stałam sama jak kołek’’. Podczas uroczystości starała się mieć wyraz twarzy bardzo zainteresowanej, kilka razy widziała jak Anastazja patrzy na nią.
Po części oficjalnej wszyscy udali się do swoich klas. W sali Rita usiadła sama w trzeciej ławce, rozejrzała się po klasie ‘’No świetnie, wszyscy się znają tylko ja siedzę jak ta sierota’’, wyjrzała przez okno- padał deszcz.Z zamyślenia wyrwał ja dziewczęcy głos:
-Hej, mogę się dosiąść?
-Tak, tak spoko- odpowiedziała posyłając rówieśniczce sympatyczne spojrzenie.’’Ogarnij się, czemu ty przez całe życie jesteś dla wszystkich miła?’’ skarciła siebie w myślach.
-Mam na imię Magda.
-A, ja Rita.-Dziewczyny odwzajemniły uśmiechy. Po czym skupiły się na poczynaniach nauczycielki.
Kątem oka spojrzała na współlokatorkę ławki. Ładna, długie blond włosy, czarne, podkręcone rzęsy, granatowa sukienka i beżowa marynarka-gustownie. ’’Po co tu usiadła, obok takiej ofiary losu. Wygląda świetnie.. ’’Spojrzała na nauczycielkę. Grzebała w dokumentach, wyciągnęła kartkę i rozpoczęła przemówienie. ‘’O nieee... to sobie tu posiedzimy. Przyrośniemy do tych cholernych krzeseł’’
-Tak, więc kochani rozpoczynacie edukację w liceum ogólnokształcącym imienia...-po tych słowach wpatrywała się w swoją wychowawczynię bez cienia zainteresowania, odpłynęła.
Po dobrej pół godzinie rozpoczęło się rozdawanie legitymacji i zbieranie podpisów. Wychowawczyni Mielska, bo tak miała na nazwisko, odczytywała imiona i nazwiska zgodnie z alfabetycznym spisem. Wyczytano sąsiadkę Rity. Gdy Magda wstała oczy wszystkich chłopaków w klasie podąrzyły za krańcem sukienki dziewczyny. Rita przewróciła oczami i spojrzała na prawo, zamarła.Patrzył się na nią chłopak, był przystojny. Oblała się rumieńcem. ‘’Kretynko uśmiechnij się, ale z ciebie ciapa. Czerwień się dalej, bądź burakiem’’. Odwróciła wzrok w tym samym czasie kiedy on.
Wyszła ze szkoły, rozłożyła parasolkę i odetchnęła z ulgą ‘’Mam nadzieję, że to prawda, że tylko początki są najgorsze’’. Dotarła do domu zupełnie przemoczona, bo silny wiatr połamał parasol. Zdjęła buty, poszła do kuchni, zrobiła sobie herbatę. Przebrała się i z napojem udała się do sypialni rodziców.
-Hejka, mamuś.
-Kiedy weszłaś? Nie słyszałam- Beata, matka Rity leżała na łożu w pozycji półsiedzącej i czytała książkę.Na widok córki oderwała się od lektury-No i i i..?
-Co iii...? Jest tak jak myślałam. Siedzę z boku, nikogo nie znam. Chociaż poznałam Magdę i Anastazję, ale ta to mnie chyba nie polubiła. Rozmawiałam z Kaśką i Martą, fajnie spędziły wakacje. Mamy roztrzepaną wychowawczynię....
Wieczorem do domu z delegacji wrócił Dariusz, ojciec Rity i Jacka. Dziewczyna spakowała książki, przygotowała ubrania i położyła się spać. Nie mogła zasnąć, więc włączyła lampkę i zaczęła czytać. Zasnęła przy otwartej książce.
Rano następnego dnia obudziła się o szóstej, w sumie nie obudziła się sama dokonał tego jej pies, Amir.
-Już wstaję, już.Cicho, Aaamir nie szczekaj-wstała z łóżka, Założyła szlafrok i zeszła boso na dół, by wypuścić psa na podwórko. W między czasie wypiła herbatę, wzięła prysznic, umyła zęby, upięła włosy w warkocz. Założyła czarne rurki, koszulę w czerwoną kratkę, a na stopy trampki.Wpuściła do domu psa. Wsypując do miski karmę usłyszała na schodach kroki i szepty. Do kuchni weszła Beata z Jackiem.
-Oooo.. widzę, że wzięłaś sobie do serca moje rady-ucieszyła się matka i puściła do córki perskie oko.
-Przecież obiecałam, że to ja będę wypuszczać psa rano, tak. Ten leń nie jest chyba chętny-spojrzała z wyrzutem na brata, a ten pokazał jej język.
-Nie o to mi chodzi. Widzę, że nie przejmujesz się już tak bardzo szkołą.  
Rita wzruszyła ramionami, ucałowała mamę w policzek, dźgnęła brata w ramię i nie jedząc śniadania ruszyła do szkoły.

Zalesiaczek

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1400 słów i 7979 znaków.

5 komentarzy

 
  • Misia

    Fajnie,fajnie :D

    11 lis 2013

  • Monika***

    super, podoba mi się , pisz dalej :)

    7 lis 2013

  • Dyska

    Pisz dalej;) Fajny początek ;)

    6 lis 2013

  • Flo

    No zaczyna się ciekawie :) Główna bohaterka wydaję się barwną postacią a to plus no i ogólnie może wyjść z tego bardzo interesująca historia . Czekam na kolejną część :D

    6 lis 2013

  • .

    daleeej !

    6 lis 2013