Zmiany cz.2

Do sali weszła równo z dzwonkiem, rozejrzała się po członkach klasy, stwierdzając, że nie ma ławki, w której mogłaby usiąść sama. Podeszła do czwartej ławki, w której siedział chłopak:
-Hej, siedzisz sam?     
-Cześć, tak, tak siadaj- odpowiedział. Wyglądał dość ekscentrycznie. Biała bluzka z dekoltem w serek kontrastowała z czarnymi rurkami i masywnymi glanami. Na nosie miał okulary z żółtymi oprawkami, na zębach aparat i długą brązową czuprynę.
-Dzięki- powiedziała, siadając na krześle. Wyjęła książki do przedsiębiorczości, zeszyt, piórnik i wtedy do sali wszedł nauczyciel:
-Dzień dobry. Nazywam się Mariusz Kaczmarski, będę...-przy biurku stał mężczyzna w podeszłym wieku i energicznie gestykulował, przedstawiając PSO i BHP, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi- proszę wejść.
Drzwi otworzyły się, a do klasy wszedł wysoki chłopak, ten, który patrzył się na Ritę podczas rozpoczęcia roku szkolnego.
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Zaspałem.
-Dobra, siadaj.Tylko więcej nie zarywaj nocy w wiadomych celach- puścił do ucznia perskie oko.
Chłopak ruszył na miejsce za Ritą i chłopakiem, obdarzając dziewczynę przelotnym spojrzeniem.
Po 45 minutach rozległ się dzwonek sygnalizujący zakończenie lekcji. Rita spakowała swoje rzeczy i ruszyła w kierunku drzwi, obok nich stał nieznajomy chłopak:
-Panie przodem..
-Ohh..dziękuję-zaskoczona posłała chłopakowi serdeczny uśmiech.
-Konrad jestem-przedstawił się chłopak, idąc z Ritą w kierunku sali, gdzie miała odbyć się kolejna lekcja.
-Rita- odpowiedziała i zarumieniła się ‘’Idiotko ogarnij buraka!!!’’
-Miło mi. No dobra to biegnę do chłopaków.
-Ok, a ja do dziewczyn- odpowiedziała, idąc w stronę koleżanek, stojących przy oknie.- Słyszałam, że będzie kartkówka z fizyki...
Ostatni dzwonek sprawił, że wszyscy popędzili do swoich szatni.
Ciepło i słoneczna pogoda wrześniowych popołudni zachęcała do spędzania ich na świeżym powietrzu. Rita zeszła do piwnicy, gdzie znajdowały się szatnie, założyła kurtkę, zmieniła buty i ruszyła ku drzwiom wyjściowym. Nagle ktoś popukał ją w prawe ramię, zwróciła, więc głowę w tę samą stronę, nikogo jednak nie zobaczyła ‘’Co jest k***a? Masz już omamy manijaku.’’.Usłyszała wtedy śmiech po swojej lewej stronie. Okazało się, że sprawcą psikusa był Konrad.
-Ejjj...-powiedziała dziewczyna, szturchając kolegę w ramię,  
-Mam nadzieję, że cię nie przesrarszyłem- zapytał, a dziewczyna pokręciła przecząco głową ‘’Tak, tylko na to cię stać? Weźmie cię za niedorozwiniętą’’- w którą stronę idziesz?
-W prawo, a ty?
-Ja też, a mogę dotrzymać ci towarzystwa?
-Jeśli chcesz- uśmiechnęła się nieśmiało.
-A ty nie chcesz?- obdarzył ją szelmowskim uśmiechem.
-Zadajesz podchwytliwe pytania- powiedziała z wyrzutem.
-Cały ja, kłaniam się nisko. Jakie wybierasz fakultety?...
Rozmawiali tak przez całą drogę. Czasem zapadała cisza, która wbrew pozorom była przyjemna. Oboje czuli się w swoim towarzystwie naturalnie, mieli wrażenie, że znają się milion lat.
-No, więc ja już tutaj skręcam. To, co do jutra, tak ?
-No chyba tak....- ruszyli w przeciwne strony- Ritaa..? zawrócił się chłopak
-Tak?
-Miło się gadało, no i w ogóle wracało do domu...Pa.-pomachał nieśmiało i ruszył w swoją stronę.
‘’O Boże.... on mnie chyba lubi. No zrób coś!!!’’
-Konraaad!!! Mi też było miło. Mam ochotę na dłuższe rozmowy.-Puściła do chłopaka perskie oko, odwróciła się i zaklaskała w ręce ‘’Tak jest, wreszcie zachowałaś się jak cywilizowany człowiek. No, Mosznicka może nie będzie tak źle.’’ Gest uciechy widział Konrad, uśmiechnął się delikatnie, odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku swojego domu.
Pierwsze dwa miesiące minęły niezauważalnie i łatwo jeśli chodzi o oceny i naukę. Wszyscy nowi uczniowie zdążyli poznać już szkołę i wdrążyć się w rytm edukacji. Rita i Konrad zbliżyli się do siebie, lubili przebywać w swoim towarzystwie, ale nadal istniała między nimi bariera wstydu, która uniemożliwiała stworzenie więzi poważniejszej niż przyjaźń. Rita nadal nie mogła uwierzyć w fakt, że przystojny, inteligenty i zabawny chłopak zwrócił na nią uwagę. Ich relacji nie można było nazwać miłością, było to swojego rodzaju przywiązanie. Oni wiedzieli, że jest między nimi coś wyjątkowego, niepowtarzalnego, lecz żadne z nich nie potrafiło zrobić tego kolejnego kroku, który zapoczątkowałby nowy etap ich znajomości.
-No i jak, rozumiesz te nowe tematy-zagaiła Rita kończąc ostatnią lekjcę, matematykę.
-W sumie to chyba tak, a ty co, masz z nimi problem?- odpowiedział pytaniem na pytanie Konrad, zarzucając rękę na szyję Ricie- jak nie to chodź do mnie wytłumaczę ci.
-Nom, w zasadzie jest piątek. Dobra tylko zadzwonię do mamy.
Szli korytarzem, gdy na horyzoncie pojawił się kolega Konrada:
-Siema.
-Hej, jak tam?
-To ja pójdę do szatni, a po drodze zadzwonię do domu-wtrąciła się Rita i nieśmiało uśmiechnęła się.
-Ok, spotkamy się przy szatniach.To mówisz stary, że wszystko spoko...
Dziewczyna schodziła schodami prowadzącymi do piwnicy, gdy zobaczyła Anastazję idącą w stronę drzwi wyjściowych. Nastolatka zdawała się wycierać łzy cieknące po policzkach. Rita weszła do szatni i zadzwoniła do mamy. Kiedy oboje byli gotowi ruszyli w stronę domu Konrada.
Kiedy dotarli do mieszkania chłopak otworzył drzwi i przepuścił Ritę.
-Nikogo nie ma?
-Nie moi rodzice są w pracy, a Maciek w szkole.
-Kim jest Maciek?- dopytywała Rita zmierzając prowadzona przez Konrada do jego pokoju.
-To mój brat. No, więc to mój pokój-powiedział, otwierając drzwi- zostań tutaj, rozgość się czy co tam chcesz- zaśmiał się- a ja pójdę zrobić nam herbatę.
Dziewczyna została sama, odłożyła plecak i podeszła do regału, na którym równo poustawiane były puchary, medale i książki.. Przejrzała się w lustrze wiszącym na szafie ‘’Jak ty czubku wyglądasz? No jak?’’ Nagle drzwi uchyliły się i stanął w nich Konrad z tacą, na której była herbata, cukier i ciasto:
-Już się tak nie przeglądaj i tak jest świetnie, tylko pomóż mi.
Dziewczyna zaczerwieniła się i podeszła do biurka, odsuwając różne papiery i książki zrobiła miejsce na tacę. Konrad odłożył przedmioty, podszedł do Rity i przytulił ją. Wszak gesty takie jak przytulanie i zakładanie sobie rąk na szyję były codziennością i nie wywoływały w przyjaciołach wstydu.  
-Rita czemu ty tak źle o sobie myślisz co?- spytał z zatroskaniem chłopak.
-Nie myślę o sobie źle, wszystko jest ok- odpowiedziała, odchodząc od Konrada- chodź, bo herbata nam wystygnie.
Przy słodzeniu herbaty i spożywaniu jej rozmawiali o wielu rzeczach o szkole, o rodzicach, przyszłości związanej z nauką, zawodem.
-My tak pitu pitu, a matma sama się nie odrobi- zwróciła uwagę Rita, po czym oboje wstali i zabrali się o obowiązków. Z tego względu, iż Konrad wybierał się na profil matematyczny rozumienie zagadnień z tego przedmiotu przychodziło mu z łatwością, zupełnie przeciwnie niż Ricie. Tłumaczył jej cierpliwie i wytrwale, czasem powtarzając kilka razy te same frazy. W trakcie wyjaśniania Rita oparła brodę o rękę, którą położyła na stole:
-Czemu ty jesteś taki przystojny, co?
Konrad z zaskoczeniem, może nawet krztą zainteresowania w oczach spojrzał na dziewczynę, zobaczył, że ta żałuje tego co powiedziała, o czym świadczyły rumieńce na jej policzkach. Dlatego, by rozładować atmosferę zaśmiał się serdecznie i powiedział:
-Ty to masz gust dziewczyno....
Rita udała, że incydent nie wydarzył się. Wrócili do przerwanych czynności, ale mimo wszystko każde z nich o tym myślało. Na nauce spędzili dość sporo czasu, dlatego też około godziny siedemnastej Rita postanowiła wrócić do domu:
-Ja się będę już zbierała.
-Ale nawiedzisz mnie jeszcze kiedyś?
-Pewnie, że tak, myślę, że nie raz, bo nie dogaduję się z matmą.
Zeszli na dół do pomieszczenia z drzwiami wyjściowymi. Gdy Rita ubierała się, zakładała buty Konrad patrzył na nią, jego wyraz twarzy świadczył o prowadzonej bitwie z myślami.  
-Dziękuję ci za wytłumaczenie teraz to już jako tako rozumiem-powiedziała Rita po skończonym ubieraniu się, stojąc naprzeciwko Konrada z jedną ręką na klamce- zgłoszę się do ciebie jak nie będę czegoś kminiła, ok?
-Spoko- między nastolatkami czuć było napiętą atmosferę.
Konrad podszedł do Rity objął ją w tali, przyciągnął do siebie. Pocałował najpierw w obojczyk, potem w policzek, w końcu w usta. Nie namiętnie, nie z pożądaniem, tak po prostu, delikatnie i zmysłowo. Rita spuściła wzrok, uśmiechnęła się delikatnie:
-No i coś narobił, co?Teraz wiem, że jesteś nie tylko przystojny, ale i bezczelnie nachalny.
Konrad zaśmiał się, a Rita chwyciła jego twarz w dłonie, przyciągnęła ją i złączyła swoje miękkie usta z jego:
-Teraz mogę już pójść do domu. Papa....


PS. Wydaje mi się, że opowiadanie jest trochę flegmatyczne. Może to wynikać z tego, że mam sporo pomysłów na życie głównej bohaterki, a nie wiem za bardzo jak je rozmieścić w czasie. Gdyby ktoś zauważał jakieś błędy to proszę o pisanie, bo sama ich nie mogę wyłapać. Miłego czytania...

Zalesiaczek

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1693 słów i 9536 znaków.

9 komentarzy

 
  • Mrau

    Fantastyczne.Tak świetnie sie czyta.Posz następne opowiadanie :>

    26 lis 2013

  • Lili1998

    Super. Czekam na kolejna czesc :)

    19 lis 2013

  • Czicza

    Świetne opowiadanie! Czekam na następną część :)

    9 lis 2013

  • Zalesiaczek

    O jejciu, dziękuję ślicznie. Nigdy nie zuważyłabym tego błędu,choć przeglądałam kilka razy. Dzięki.

    9 lis 2013

  • Pati

    świetne. Bezczelny, nie beszczelny :P Czekam na cd

    9 lis 2013

  • Flo

    Niesamowite  , cudowne ; )

    9 lis 2013

  • takatamja

    Świetne ^^

    9 lis 2013

  • Mała

    SUPER OPOWIADANIE, PISZ DALEJ! :)

    9 lis 2013

  • Misiaa

    Supeeer ;)

    9 lis 2013