Mamy coś na dziś zaplanowane?
- Babcia z dziadkiem przyjeżdżają -odpowiedział Maks.
- O której? - popatrzylam na Maksa.
- O której im się za chce. A co? - rzekł Maks.
- O dwunastej idę nad jezioro. - oznajmiłam.
- Mamo ona sobie może iść a ja nie?- Chłopak popatrzył na mamę jakby nie wiem co mu zrobiła.
- Było wrócić wczoraj wcześniej- Ohohoho mamusia się chyba na synusia wkurzyła. Dobrze mu tak.
- Moja wina, że kółko tak długo trwało?
- Kółko do 1 w nocy trwa? Nie sciemniaj mi tu. Było powiedzieć, że idziesz na imprezę, a nie mnie okłamywać.
- No dobrze byłem na IMPREZIE i co?
- No i nic. Cieszę się, że się przyznałeś
- To mogę iść? - Maks zrobił słodkie oczka. Super. Zawsze mu się upiecze.
- Nie - mama odeszła od stołu i włożyła brudne naczynia do zmywarki. Maks tylko prychnął i zamknął się w swoich pokoju.
- Idź mu powiedz, żeby się pakował. Jemu też się przydadzą wakacje u taty.
- A już myślałam, że będę mieć od niego spokój.
- Nie marudź tylko idź.
- Już idę - wstałam od stołu, z niechęcią udałam się na górę. Zapukałam grzecznie do drzwi, ale odpowiedzi nie usłyszałam, więc powtorzyłam działanie.
- Dajcie mi święty spokój!
- Możemy pogadać?
- Nie!!
- Mama kazała ci się pakować, jedziesz do ojca ze mną.
- No i dobrze!! - stałam przed jego dzwiami przez jakąś minutę, myślałam, że jednak mi odtworzy. Poszłam do swojego pokoju, ogarnąć trochę twarz i włosy. Moje strsznie długie włosy, były tak zniszczone, ze wyglądały jak jakaś kupa siana. Zwijązałam je w wysokiego koka, wyjęłam kilka pasm, żeby ładnie wyszczuplały mi twarz. Wyjęłam z szafy krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem i biały crop top, pod spód założyłam strój kąpielowy, bo może będziemy pływać, zrobiłam lekki makijaż, na szczęście nie mam problemów z trądzikiem i mogę wyjść bez tapety na ryju, jedynie maluje brwi, rzęsy i puder, żebym się nie świeciła jak świnka. W worek spakowałam telefon, powerbanka, słuchawki, portfel, lusterko, szczotke i założyłam go na plecy. Zeszłam na dół, mama odkurzała w salonie. Zostawiłam jej karteczkę w kuchni na lodówce, , Wychodzę z Szymonem nad jezioro, nie wiem kiedy wrócę. Kocham Cię. Lena", na nogi włożyłam fluxy i wyszłam. Szłam wolnym krokiem, miałam jeszcze pół godziny i nigdzie się nie śpieszyłam. Wyjęłam telefon oraz słuchawki i zaczęłam słuchać jakieś playlisty, którą miałam zapisaną na telefonie, jednak przerwał mi to dzwoniący Szymon. Odebrałam z uśmiechem na ustach.
- Już się stęskniłeś?
- Za tobą zawsze. Idziesz już?
- No jestem pod skrżyrzowaniem na Kusocińskiego.
- Okej to wyjdę po Ciebie.
- Spoczko.
Mijałam kolejne skrzyżowanie, w oddali można było ujrzeć altanke oraz żółty blok w którym mieszkał Szymon, jednak jego nigdy nie było widać. Siadłam sobie na ławce przed altanką i czekałam, aż ten lamusek przyjdzie. 5 min później już nie wytrzymałam i zadzwoniłam do niego.
- No gdzie ty jesteś?
- W domu jeszcze, mama kazała obiad zjeść. Jak chcesz to wejdź.
- Ehh.. Znając Ciebie to będziesz jeść pół godziny. Otwórz drzwi.
- Taki już jestem.
Weszłam do budynku, mijałam kolejne piętra. Szymon mieszka na najwyższym piętrze, czyli szóstym, nie wiem jak mu się chce tak codziennie po nich zapierdzielać. Dzwi do mieszkania numer 20 były otworzone na ościesz, więc bez wachania do nich weszłam.
- Dzień dobry. Jest Szymon? - w kuchni krzątała się jego mama. Pani Eliza jest bardzo piękną i miłą kobietą, czasami mama zostawiała mnie pod jej opieką, gdy byłam malutka.
- Przed chwilą gdzieś wyszedł.
- Dobrze to do widzenia.
No zabije tego lamusa własnymi rękoma. Czy on sobie żartuję? Musiałam się na szóste piętro wspinać, a on sobie gdzieś poszedł? No nienormalny. Zejście poszło mi o wiele szybciej. Szymon z uśmieszkiem na twarzy siedział na ławce i patrzył się w telefon, podeszłam do niego, a on spojrzał się na mnie swoimi brązowymi oczami.
- No dłużej się nie dało? Spoźniłaś się 15 minut.
- Zamknij się. Ty jesteś jakiś nienormalny - cała ta sytuacja nieźle go bawiła - Bawi Cię to?
- I to jak - wywróciłam oczami.
- Za karę masz nieść mój worek. - wepchnełam mu do rąk worek i z uśmiechem na twarzy ruszyłam w stronę jeziora.
- Dla Ciebie wszystko madame. - chłopak dołączył do mnie i w miłej ciszy szliśmy obok siebie.
- Hmm a tak wogóle kto będzie? - spytałam
- Mateusz, Aśka, Igor, Paulina, Zośka, Klaudia, Hubert, Seba i chyba tyle - wyliczał pokolei na palcach.
- Paulina?! Nic mi częściej nie powiedziałeś?
- Wiadome, żebyś nie przyszła.
- Oczywiście, że nie!
- No właśnie. Lena nie wiem w czym problem, już chyba pora się pogodzić?
- No i po co? Nie chce mieć z nią nic wspólnego
- Ahh... Kobiety. Nie marudź, będzie fajnie. Nie będziecie przecież same.
- No tak..
- Yhymm no i jeszcze coś powinnaś wiedzieć - chłopak zatrzymał się, spojrzał na mnie z góry. Był odemnie wyższy o jakieś 12 centymetrów, więc wyglądało to pewnie zabawnie.
- No słucham.
- Paula zaprosiła Julke i Anke, prawdopodobnie przyjdą.
- No nie, jeszcze zaprzyjaźniła się tymi szmatami?
- Zaprzyjaźnić to może za dużo powiedziane. Odkąd Paula chodzi z jakimś tam Gabrysiem to zaczęła się dziwnie zachowywać, zakolegowała się z osobami, których kiedyś nienawidziła, ubiera się jak jakaś lalunia spod latarni. Takie towarzystko źle na nią wpływa.
- Musze z nią porozmawiać.
- Naprawdę?
- Nie na niby. Chodź już, bo pewnie już wszyscy są.
- No okej - minęło jakieś 5 min i byliśmy już na miejscu. Na malutkiej plaży wylegiwały się dziewczyny, a chłopcy wskakiwali do wody z mola. Dziś było bardzo gorącą, słońce mocno świeciło cóż się dziwić jest południe. Nie wiedziałam co zrobić, czy mam się z nimi przywitać? Przecież mi nawet nie odpowiedzą.
Szymon popatrzył na mnie i posłał uśmiech, nawet ładny ten uśmiech. Zaraz popadne w friendzona i się skończy.
- Serio, aż tak się ich boisz? Ręce ci drżą jak przed sprawdzianem z majcy.
- A weź, nie denerwuj mnie.
- Chodź, nie będzie tak źle.
Chyba każdy się na nas spojarzał, ale furorę robimy uhuhu nawet mi się to podoba.
- Hej- Szymon przywitał się z każdą laska z osobna i poszedł do chłopaków. Super, zostawił mnie.
- Ymm... Cześć - tylko Zośka, Aśka i Klaudia mi odpowiedziały, reszta (Paulina, Julka i Anka) popatrzyły na mnie i nawet nie raczyły odtworzyć tej gęby. Podeszłam do chłopaków, oni jak zwykle wygłupiali się.
- Lena jak miło Cię widzieć bez rozmazanego makijażu- przywitał mnie Mateusz z uśmiechem na twarzy.
- Ha ha bardzo śmieszne - odwzajemniłam uśmiech - Hej tak wogóle.
- Nie opalasz się z dziewczynami? - odezwał się Szymon.
- Nie lubię leżeć, nudne to jest.
- No i takie dziewczyny to ja lubię! Energiczne, bez tony makijażu - ostatnie słowa Szymon wypowiedział dość głośno i spojrzał na Julke i Anke, pewnie chciał, żeby to usłyszały, no i mu się to udało. Dziewczyny podniosły swe zadki i popatrzyły na nas morderczym wzrokiem, a po chwili znowu leżały plackiem na kocu.
- To nieźle - rzekłam.
- Niby z ryja brzydkie, ale cycki to mają. - odezwał się Seba. - ciekawe czy naturalne.
- Pewnie sam pushap - zaśmiał się Szymon - wszystkie dziewczyny noszą puszapy.
- To w takim razie ja jestem chłopakiem iksde - powiedziałam, a chłopaki spojrzeli na mnie jak na jakiegoś kosmite. Czy oni powariowali?
- Serio nie nosisz pushapa? - zdziwił się Igor.
- Nie? - odwróciłam się i poszłam usiąść sobie na molo.
- Ty to nigdy nie poderwiesz laski, stary. Pacz i ucz się - usłyszałam z oddali głos Szymona. Chłopak zmierzał w moją stronę. On ma zamiar mnie podrywać? Niby mi się nie podoba on, ale zrobiło mi się trochę goręcej na serduszku. Powoli usiadł koło mnie, czułam ciągle na sobie wzrok chłopaków.
- Najpierw to sam się naucz podrywać, a potem ucz innych. - odezwałam się, a on uśmiechnął się tym swoim zniewalającym uśmiechem.
- Wątpisz we mnie madame?
- A skądże - zaśmiałam się, Szymon zaczynał coś mówić, ale przerwał mu dźwięk mojego telefonu. Dzwonił Maks, dziwne, bo nigdy nie dzwonił.
- Gdzie jesteś?
- Nad jeziorem, mówiłam wam.
- Tata przyleciał.
- Że coo?
- To co słyszysz. Chce z nami pogadać, wracaj do domu.
- Nigdzie nie wracam. Jak mu tak zależy na rozmowie to niech poczeka.
- Okej, pa - rozłączył się. Odłożyłam telefon do worka, gwałtownie wstałam z mola.
- Coś się stało? - spytał troskliwie Szymon, ale nawet mu nie odpowiedziałam, bo szłam już w stronę domu. Chłopak podbiegł do mnie i powtórzył pytanie.
- Nic, ojciec przyleciał.
- Chyba ty miałaś do niego lecieć, a nie on do Ciebie.
- Zamknij się dobrze? Nie mam czasu na rozmowę. Pa.
- Żadnego buziaka? Wkońcu nie będziemy się dwa miesiące widzieć. - chłopak zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy, uśmiechnął się, a ja w tym momencie pocałowałam go w policzek - No i to mi pasuje. Pa Lencia.
- Tylko nie Lencia proszę się - odwróciłam się od niego i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Po 15 min byłam już przy bramie, na podjeżdzie stało granatowe audi. Samochód taty. Weszłam do domu. A tam..
~~~~~~~~
Wreszcie druga część opowiadania♡♡
Mam nadzieję, że wam się podoba♡
1 komentarz
PLMatrix
Czekam na kolejne części opowiadania