Róże w kolorze krwi 2

Obudziłam się wygodnie wtulona w kogoś, kto leżał obok mnie. Zamruczałam cicho, nie otwierając oczu. Daniel! Czy został u mnie na noc? Zerwałam się niemal gwałtownie.

– Nie chciałem cię przestraszyć – roześmiał się leżący w ubraniu na mojej pościeli Marek – po prostu tak słodko spałaś, że nie mogłem się powstrzymać. Twoja mama mnie wpuściła – dodał.

Odetchnęłam, z powrotem kładąc się na łóżku. Chłopak podniósł się i pocałował mnie delikatnie.

– To co? Wstajesz i się pakujemy? – zaproponował.

Była sobota. W ten weekend miał mieć dom tylko dla siebie, a już w poniedziałek mieliśmy wspólnie wypłynąć jachtem. Zaczynały się wakacje. Zmusiłam się do uśmiechu, zastanawiając się nad tym, czy kiedykolwiek przestanę czuć się tak paskudnie. Zawstydzona zdałam sobie sprawę, że śpię bez ubrania. Zarumieniłam się na myśl o tym, co poprzedniej nocy robiliśmy z Danielem. Poczułam ulgę na myśl o tym, że zdążył się zmyć przed pojawieniem się Marka. Zdałam sobie sprawę, że jestem cholernie złą dziewczyną! Zerwałam z krzesła szlafrok i otulona nim uciekłam do łazienki. Wróciłam dopiero wykąpana i w kompletnym ubraniu. Zeszliśmy razem do kuchni na dół na kawę. Moja mama jak zwykle radośnie przywitała Marka, nadskakując mu na każdym kroku. Była szczęśliwa, że mam takiego miłego i poukładanego chłopaka. Zastanowiłam się co pomyślałaby o Danielu. Dziwne, ale byłam przekonana, że w ogóle by go nie polubiła.

– Robimy przyjęcie-niespodziankę dla mojego brata. Jutro są jego urodziny – wyrwał mnie z zamyślenia głos Marka.

Z trudem powstrzymałam się od jęknięcia. Miałam zamiar, o ile to tylko możliwe, już nigdy więcej nie oglądać go na oczy, a jednak, kiedy tylko o nim pomyślałam, przez całe moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz.

– Dzisiaj będziemy mieli cały dom tylko dla siebie, obiecuję – dodał, najwyraźniej widząc mój skonsternowany wyraz twarzy i rozumiejąc go zupełnie opatrznie. – Nie masz nic przeciwko temu, że jutro będzie impreza?

Ponownie tego dnia zmusiłam się do uśmiechu. Co dało Danielowi prawo do zrujnowania mojego szczęścia?! Dupek!

– Oczywiście, że nie, przecież to twój brat – skłamałam.

Usłyszałam sygnał smsa. Jak zwykle, zupełnie zapomniałam, że w ogóle mam telefon. Zauważyłam, że ten nie był pierwszy. Dziewiąty. Wszystkie od tego samego nadawcy, numeru, którego wcześniej w ogóle tam nie było. Eu te Amo brzmiał portugalski podpis przypisany do numeru telefonu. Poczułam jak coś mnie zmroziło w środku, kiedy zaczęłam przeglądać wiadomości. Zadrżałam. Każda z nich zawierała zdjęcie. Moje zdjęcie. Odkryta kołdra. Moja uśpiona postać, wtulona w poduszkę, bez żadnego ubrania. Gdyby Marek to zobaczył… ale nie, on nigdy bez pozwolenia nie dotknąłby mojego telefonu. Zawsze szanował moją prywatność. Na ostatnim leżałam wtulona w objęcia Daniela, z głową na jego torsie i opadającymi na twarz włosami. Skasowałam wszystkie pozostałe, tego jednego nie potrafiłam. Zapisałam fotografię w pamięci telefonu. W tym momencie przyszedł kolejny sms. Tym razem zawierał tekst.

„Spotkajmy się. O 17:00. Na molo. Będę czekał.”

Spostrzegłam pytające spojrzenie Marka. Odruchowo skasowałam wiadomość.

– Jakaś reklama – mruknęłam.

Nie zamierzałam się z nim spotykać. Nigdy więcej, a już na pewno nie sam na sam. W ciągu dnia gnębiło mnie poczucie winy, nieustannie wiercąc dziurę w brzuchu, ale pod wieczór niemal zupełnie zapomniałam o istnieniu Daniela. Za wszelką cenę chciałam jakoś Markowi wynagrodzić, to co zrobiłam. Zjedliśmy u niego w domu romantyczną kolację, wypiliśmy butelkę czerwonego wina. Zgodnie z jego obietnicą byliśmy zupełnie sami. Pocałowałam go, starając się włożyć w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia. Powoli zaczęłam go rozbierać. Nawet jeżeli był zdziwiony moją niezwykłą śmiałością, to w żaden sposób tego nie okazał. Zaniósł mnie na kanapę w salonie. Nie przestawał całować. Jego pieszczoty i dotyk były delikatne. Zbyt delikatne. Przypomniałam sobie to co robiliśmy z Danielem. Natychmiast zalała mnie fala podniecenia. Zrobiłam się wilgotna. Marek uśmiechnął się do mnie. Usiadł oparty na kanapie i posadził mnie na sobie. Nie potrafiłam przestać myśleć o Danielu. Tylko o nim. Całą sobą pragnęłam, żeby to właśnie on tu był. Wyobrażałam sobie jego pocałunki, jego dotyk. Pragnęłam nawet tego drwiącego uśmiechu! Nie miałam pojęcia co mnie opętało i co on ze mną zrobił. Nie potrafiłam spojrzeć Markowi w oczy, więc ta pozycja była dla mnie idealna. Siedząc okrakiem na jego kolanach, przez uchylone drzwi wpatrywałam się w mroczny korytarz. Poruszałam się na jego członku rytmicznie, w górę i w dół od czasu do czasu przymykając oczy i bezwolnie wyobrażając sobie, że pode mną jest Daniel. Kiedy je otworzyłam, on stał w drzwiach. Pojawił się w nich niczym cień. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały, a ja dostrzegłam ten niesamowity, nieludzki ból w jego zielonych oczach. Potem wycofał się po cichu, a ja usłyszałam jak otwierają się, a potem zamykają wejściowe drzwi. Chciałam zerwać się i pobiec za nim. Wiedziałam jednak, że tego nie zrobię. Nie wolno mi. To z Markiem byłam szczęśliwa, a Daniel w moim życiu był po prostu intruzem. Nieznajomym, który odebrał mi szczęście i całe moje życie chciał obrócić w proch.

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥  ~

Nie byłam w stanie zasnąć. Z oczy, po policzkach płynęły mi łzy. Czułam na karku spokojny oddech śpiącego Marka. Obejmował mnie ramionami. Wyplątałam się z nich i szybko ubrałam. Kiedy tylko opuściłam jego pokój, jak najszybciej wybiegłam z domu. Marek mieszkał w dużej willi, niedaleko plaży. Zdałam sobie sprawę, że doskonale wiem, gdzie znajdę Daniela. Nie pomyliłam się. Siedział na samym końcu molo, z nogami spuszczonymi ku wodzie. Nie odwrócił się w moją stronę, kiedy podeszłam i usiadłam obok niego.

– Spóźniłaś się – mruknął.

Było już po drugiej.

– Tylko jakieś dziewięć godzin – odezwałam się lekko drżącym głosem.

Przez chwilę milczał, a ja wręcz namacalnie wyczułam ogarniającą go frustrację.

– Nienawidzę go – szepnął. – Rozumiesz? – zapytał rozgoryczony. – Nienawidzę własnego brata.

Patrzyłam na niego w nocnej ciszy. Ciepły wiatr delikatnie pieścił mi plecy.

– To chyba on ma powody, żeby nienawidzić ciebie, nie na odwrót – odpowiedziałam ponuro.

– To nie moja wina, że on poznał cię pierwszy – odpowiedział gorzko Daniel. Odwrócił się ku mnie. – Zostaw go – poprosił.

– Nie! – odpowiedziałam stanowczo, odwracając wzrok ku lekko zmarszczonemu morzu.

Nie odezwał się więcej. Siedzieliśmy na molo, obok siebie, nasze dłonie leżały obok siebie, wzajemnie się nie dotykając. Zrobiło się zimno. Za naszymi plecami zaczęło wschodzić słońce. Usłyszałam ciche kroki. Odwróciłam się. On się nie odwrócił. W naszym kierunku szedł Marek.

– Hej – usiadł przy mnie ziewając. Okrył moje ramiona niesioną w dłoniach kurtką. – Wszędzie cię szukałem – wyjaśnił. – Zaniepokoiłem się, kiedy się obudziłem a ciebie nie było. Czy ty w ogóle dzisiaj spałeś? – zwrócił się do Daniela.

Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors.

– Nie martw się o mnie – odburknął tamten, nie patrząc na nas.

Jego dłoń zacisnęła się w pięść. Całe jego ciało było napięte do granic możliwości. Wydawało się, że Marek w ogóle tego nie zauważył. Nie wiem co mnie podkusiło, ale przesunęłam rękę i dotknęłam delikatnie dłoni Daniela. Siedzieliśmy tak, że Marek nie mógł tego zauważyć. Ręka chłopaka rozluźniła się odrobinę. Rozprostował palce. Poczułam jak delikatnie przesuwa nimi po wierzchu mojej dłoni. Poczułam się okropnie. Jak ostatnia dziwka, a jednocześnie nie potrafiłam cofnąć ręki. W poniedziałek wypływaliśmy i wtedy wszystko wróci do normy, a Daniel raz na zawsze zniknie z mojego życia.

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥  ~

W domu Marka był tłum ludzi. Ja sama znałam tylko kilka osób. Właściwie w ogóle nie chciałam tu być. Miałam ochotę znaleźć się gdziekolwiek indziej – byleby nie na imprezie urodzinowej Daniela. Nie planowałam również dawania mu jakiegokolwiek prezentu, a jednak ściskałam w dłoniach, tą głupią, opakowaną w srebrny papier, koszulkę Jacka Danielsa. Kiedy nikt nie zwracał na mnie uwagi, uciekłam na górę. Miałam nadzieję w spokoju posiedzieć w pokoju Marka. Usłyszałam za sobą kroki na schodach. Odwróciłam się by napotkać spojrzenie zielonych oczu. Chłopak wyglądał na nieco rozbawionego.

– Uciekasz? – spytał.

– Tak – przyznałam cicho.

Spojrzał na paczuszkę, którą trzymałam w dłoniach. Podszedł bliżej.

– Masz dla mnie prezent? – kąciki jego ust uniosły się w leciutkim, drwiącym uśmieszku.

Zirytował mnie, ale nie było sensu zaprzeczać. Podałam mu zawiniątko.

– Wszystkiego najlepszego – mruknęłam.

Nie odpowiedział. Pchnął mnie w głąb zaciemnionego korytarza. Plecami oparłam się o jakieś drzwi. Naparł na mnie swoim ciałem i zaczął całować. Łapczywie, namiętnie. Potrzebowałam tego jak powietrza. Ramionami oplotłam jego szyję. Wyraźnie czułam jego ciepłe wargi na moich ustach. Jego język splatał się z moim. Nie zamykał oczu. Wpatrywał się we mnie intensywnie. Nagle odsunął się odrobinę. Położył mi palec na ustach. Wyszedł z wnęki zostawiając mnie samą.

– Co tu robisz? – usłyszałam jego głos.

– Zniknąłeś tak nagle, zaczęliśmy ciebie szukać – usłyszałam głos Kasi.

– Sorry, potrzebowałem chwili dla siebie – wyjaśnił ponuro Daniel. W rękach ciągle trzymał zawinięty w srebrny papier pakunek. – Wracamy na dół?

Dziewczyna skinęła głową i już po chwili usłyszałam na schodach ich kroki. Odetchnęłam, mimo, że serce zatrzepotało mi z zazdrości. Przemknęłam się do sypialni Marka, ale przystanęłam pod drzwiami. Zamiast nacisnąć klamkę, weszłam naprzeciwko, do pokoju, który z tego co wiedziałam, kiedy tu przebywał, zajmował Daniel. Wzięłam z półki pierwszą z brzegu książkę i położyłam się z nią na podłodze, na miękkim dywanie. Spędziłam w ten sposób przynajmniej trzy kwadranse, kiedy drzwi się uchyliły, a potem otworzyły na pełną szerokość. Jednak w przejściu zamiast Daniela, tym razem pojawił się Marek.

– Co tu robisz? – zapytał lekko zaskoczonym tonem.

– Ukrywam się – odpowiedziałam patrząc na niego z lekkim, zaniepokojonym uśmiechem.

– Nie wchodź tutaj więcej – westchnął zbliżając się do mnie i pomagając mi wstać. – To pokój mojego brata, nie lubi, kiedy ktoś tu jest.

Zaskoczona skinęłam głową, a potem pozwoliłam poprowadzić się na dół, z powrotem w kierunku znienawidzonej imprezy. Zrobiło mi się cieplej w środku, kiedy zobaczyłam, że Daniel ma na sobie moją koszulkę. Nie spojrzał nawet na mnie, a ja nie próbowałam do niego podejść. Za to od Marka odciągnęły mnie dziewczyny.

– Farbujemy sobie włosy – oznajmiła Malwina, ciągnąc mnie w kierunku dużej łazienki. – Tobie też zmienimy kolor. W końcu to wakacje naszego życia – mrugnęła do mnie.

Farb jak się okazało dziewczyny miały całą gamę. Ja dla siebie wybrałam płomiennie rudy. Uznałam, że przyda mi się jakaś odmiana.

– To nieźle wyszło. Będzie nas po równo – oznajmiła Monika rozbawionym głosem. –  I jeżeli niczego w tej sprawie nie zrobisz, przypadnie ci towarzystwo Piotrka, Mali. Kaśka już ostro wzięła się do dziania, a mu to chyba nawet pasuje.

– O czym w mówicie? – zainteresowałam się nagle dziwnie przestraszona.

– Jak to o czym? – zdziwiła się dziewczyna. – Oczywiście o naszej wycieczce. Płyniemy w ósemkę. Ty masz Marka, ja Michała, do podziału zostali Daniel i Piotrek. No cóż… obie wolą Daniela – Monika spojrzała na przyjaciółkę rozbawiona. – Może zrobić się gorąco.

Z moich ust wydobył się cichy jęk. Nie potrafiłam go powstrzymać. Przynajmniej tubka z farbą, którą trzymałam nad włosami Malwiny, nie wypadła mi z rąk.

– Nie przepadasz za nim co? – roześmiała się Monika. – Zauważyłam to od początku. Wpatrywał się w ciebie, jakby uznał, że ukradłaś mu brata. Nie martw się, to dziwny typ, różnie się zachowywał, ale przywykniesz. Naprawdę da się go lubić.

Zamrugałam zdziwiona. Więc one tak to odbierały?

– Ale za to jaki przystojny – zamruczała Malwina. – Może się zachowywać jak tylko chce, byleby był mój – oznajmiła. – Mam ochotę posmakować jego ust.

Na samą myśl o tym, że ktoś inny mógłby całować Daniela zrobiło mi się niedobrze. Ponad dwa miesiące na jednej, cholernie małej łodzi z nim i z Markiem! Nie miałam pojęcia jak ja to wytrzymam. A jeżeli sobie mnie odpuści? Jak egoistyczne by to nie było, nie mogłam sobie wyobrazić patrzenia na niego z inną dziewczyną. Kocham Marka! Zaczęłam powtarzać sobie w duchu, jak mantrę. Tylko dlaczego przed oczami cały czas stała mi drwiąco uśmiechnięta twarz Daniela?

– Coś ty zrobiła z włosami? – zaatakował mnie Marek zaraz kiedy skończyłyśmy. – Czy to zejdzie?

Rude pukle opadały mi na ramiona i plecy. Skręcały się w niesforne loki. Dziewczynom się podobały. Podkreślały bladość mojej cery, której w żaden sposób nie dało się opalić, no chyba, że na czerwono i niebieski odcień oczu. Ja zresztą też poczułam się dobrze w tym kolorze. Natychmiast posmutniałam.

– Za jakieś dwa miesiące – wyjaśniła Malwina, gromiąc go wzrokiem.

Marek westchnął. Spojrzał na mnie nieprzychylnym wzrokiem.

– Jasne, co tylko chcecie.

Wyszłam na taras z widokiem na plażę. Do oczu cisnęły mi się łzy. Jak mało wystarczyło, żeby zepsuć mi humor! Jednak głupia uwaga! Poczułam za plecami czyjąś obecność. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to.

– Mnie się podoba – mruknął cicho. – Będziesz moją małą czarownicą. – Spojrzałam na niego w samą porę, by zobaczyć jak szczerzy zęby w szerokim uśmiechu. – Wyglądasz niesamowicie seksownie – dodał.

– Nie płyń jutro z nami – poprosiłam cicho.

Jego uśmiech natychmiast zniknął.

– Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo – warknął. – Nie poddam się bez walki!

W moim wnętrzu rozlało się jakieś takie przyjemne ciepło.

– Nie płyń – powtórzyłam jeszcze ciszej. – Nie zniosłabym widoku ciebie z inną dziewczyną. Jeżeli czujesz się chociaż w połowie tak paskudnie, kiedy ja jestem z Markiem, to zrobisz sobie krzywdę płynąc.

Spojrzał na mnie z lekkim niedowierzaniem. Uśmiechnął się z przekąsem.

– Zaryzykuję – stwierdził ponuro. – I tak nie zamierzałem tu zostać, kiedy wróci moja rodzina – niemal wypluł to słowo. – Marek! – zawołał głośno do wnętrza domu. – Już wiem co chcę od ciebie na urodziny – uśmiechnął się wrednie, kiedy jego brat wyszedł domu.

– Co to takiego? – westchnął z udawanym cierpieniem tamten, wyraźnie ciekawy, co wymyślił Daniel.

– Chcę, żeby pocałowała mnie twoja dziewczyna. Zgadzasz się?

Marek w pierwszym momencie wytrzeszczył oczy, ale potem wzruszył ramionami.

– Jeżeli ona się zgodzi… Dam ci wszystko co zechcesz, ale uprzedzam, Jagoda nie jest moją własnością i w razie czego potrafi się bronić.

Niemal wszyscy wylęgli już na dwór, wpatrując się w nas z zainteresowaniem. Dostrzegłam również wrogie spojrzenie Kasi. Przełknęłam ślinę.

– Mogę? – spytał mnie wyzywająco.

Niepewnie skinęłam głową. Nie był to taki pocałunek jak tamte, ale mimo to, do przyjacielskich również nie należał. Zakręciło mi się w głowie. Przyjaciele Daniela i Marka zaczęli wariować i krzyczeć „gorzko, gorzko”. Nawet sam Marek nam kibicował. Kasia odeszła zniesmaczona. Malwina patrzyła odrobinę ponuro, ale bez urazy. W końcu chłopak oderwał się od moich ust.

– Wspaniały prezent – podziękował bratu i zniknął we wnętrzu domu.

Marek objął mnie ramieniem.

– Nie wiem czy dziękować ci czy przepraszać – westchnął przewracając oczami. – Daniel czasami tak ma no i jest narwany.

– Nie martw się, nic się nie stało – uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.

Nie miałam pojęcia w co Daniel pogrywa. Nie byłam też tak do końca pewna o co mu tak właściwie chodzi i jakie ma zamiary. W każdym razie tego wieczora już się przy mnie więcej nie pojawił.

cdn.

Miye

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2914 słów i 16845 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Pina

    Super opowiadanie, lecz jestem zniesmaczona zachowaniem dziewczyny  ;)

    29 kwi 2016

  • Użytkownik Miye

    Jeszcze ta nie została zaakceptowana przez moderatorów :/

    24 kwi 2016

  • Użytkownik C

    @Miye nie rozumiem czyli już dodałaś

    24 kwi 2016

  • Użytkownik Miye

    @C chodzi mi o to, że tu na portalu moderatorzy akceptują wszystkie treści i zanim to nastąpi, to siedzą one w poczekalni.

    24 kwi 2016

  • Użytkownik C

    @Miye a ile zazwyczaj taks siedza?

    24 kwi 2016

  • Użytkownik Miye

    @C Właśnie bardzo różnie :) chyba zależy to od tego kiedy osoby za to odpowiedzialne mają czas przejrzeć teksty - jakby nie patrzeć przychodzi ich sporo. Czasami wrzucałam po kilka, w różnych odstępach czasu i były akceptowane "hurtowo". Jak coś to zapraszam na bloga, link w moim profilu. Tam coś dodaję codziennie.

    24 kwi 2016

  • Użytkownik C

    Cudne przeczytałam teraz obydwie.masz nowego czytelnika nie moge sie doczekać następnej.kiedy będzie?

    24 kwi 2016

  • Użytkownik ???

    Kiedy kolejna?

    23 kwi 2016

  • Użytkownik Beno

    cudo!!! kiedy kolejna część? :bravo:

    23 kwi 2016

  • Użytkownik Cześć

    Najlepsze ❤

    23 kwi 2016