Przywracając życie - rozdział siódmy

Cat raz po raz obracała się przed lustrem, obserwując, czy przy obrotach nie było widać jej bielizny. Była już ubrana w rozkloszowaną sukienkę, umalowana, miała ułożone włosy. Czekałyśmy na Natalie, która lada chwila miała do nas dołączyć, byśmy razem poszły na dyskotekę – która zresztą zaczynała się już za trzydzieści minut, a ja dalej ślęczałam w szlafroku przed otwartą szafą, próbując wybrać coś odpowiedniego. Z tyłu głowy cały czas miałam uwagę Natalie o zbyt dużej ilości czerni, ale powoli zaczynałam się irytować.
- Co złego jest w małej czarnej? – marudziłam, przeciągając ręką po ubraniach. – Nie będę specjalnie farbowała włosów, by nie wyglądać jak żałobnik. Irytujące. To, że dostałam akurat takie, a nie inne geny, ma decydować o tym, że nigdy nie będę mogła założyć mojej ulubionej sukienki?
- Mary! – usłyszałam krzyk mamy z dołu. – Natalie przyszła!
- Niech przyjdzie na górę! – odkrzyknęłam. Chwilę później Natalie pojawiła się w drzwiach. Miała na sobie bordową dopasowaną sukienkę, na którą narzuciła czarny rozpinany sweterek.
- Jeszcze nie jesteś gotowa? – jęknęła, widząc mnie w szlafroku i z ponurą miną. – Hej – bąknęła nieśmiało, gdy zobaczyła Cat przy lustrze.
- Poznajcie się – rzuciłam, przykładając do ciała różne sukienki i przeglądając się w lustrze. – Wiecie co? Chrzanię to – stwierdziłam, odwracając się do Cat i Natalie. – Nigdzie nie ma takiej zasady, że dziewczyna z czarnymi włosami nie może założyć czarnej sukienki. Mam bladą cerę, zaraz wywalę na siebie talk, by być jeszcze bledsza. Założę srebrne kolczyki, by rozjaśniały obraz i będę wyglądała wspaniale, a nie tak, jakbym szła na pogrzeb – zakończyłam swój wywód, ostatecznie wyciągając z szafy czarną sukienkę. – Myślicie, że… - zawahałam się, ale dokończyłam: - Że Patrick przyjdzie?
Natalie i Catherine, jeszcze przed chwilą w ogóle się nie znające, teraz zgodnie wzniosły oczy do nieba i zaczęły kręcić głowami.
- Miałaś o nim nie myśleć! – zrugała mnie Cat.
- Zachował się jak dupek, olej go w końcu – dodała Natalie.
- Idziesz się pobawić, a nie wypatrywać tego kretyna – dorzuciła znowu Catherine.
- Dobra! – Zamachałam gwałtownie rękami, przez co sukienka wylądowała na dywanie. Podniosłam ją szybko i otrzepałam. – Już nic nie mówię. Musicie mi pomóc, bo inaczej się spóźnimy.
- Już się spóźniłyśmy – skrzywiła się Natalie, patrząc na zegarek. – Ile już sterczysz przed tą szafą? Zanim dotrzemy do szkoły, dyskoteka już się pewnie skończy.
- Nie marudź – poinstruowałam ją. – Za to mogłabyś pójść do łazienki. Drzwi na końcu korytarza. Na półce jest jasnoniebieska kosmetyczka. Będziesz tak miła i mi ją przyniesie… - Urwałam, bo nagle usłyszałam dźwięk wydobywający się z mojego laptopa, którego zostawiłam włączonego na biurku. Miałam dźwięk ustawiony na maksimum, ponieważ wcześniej słuchałam muzyki. Gdyby nie to, prawdopodobnie nie usłyszałabym dźwięku przychodzącej wiadomości. – Jasnoniebieska kosmetyczka – rzuciłam w stronę Natalie, podchodząc jednocześnie do biurka. – Proszę.
Natalie spojrzała podejrzliwie na mnie, a potem na laptopa, ale posłusznie wyszła z pokoju. Ja zerknęłam na ekran laptopa. Żołądek skurczył mi się gwałtownie, gdy zobaczyłam, że napisał do mnie Patrick.
- Co to, to nie! – usłyszałam nagle krzyk za plecami. Odwróciłam się gwałtownie. Za mną stała Cat i wyraźnie też czytała wiadomość. – Typowy facet. Jak już nie jest potrzebny, to nagle się zjawia. Nawet nie myśl, żeby mu odpisywać – dodała groźnie, ale ja z powrotem zerknęłam na ekran, by przeczytać, że Patrick przeprasza mnie za swoje ostatnie zachowanie i musi ze mną porozmawiać, by wszystko mi wyjaśnić. Nie zdążyłam doczytać ostatnich słów, bo Cat nagle zatrzasnęła laptopa.
- Ej, uważaj! – obruszyłam się. – Będziesz potem płaciła za naprawdę matrycy.  
- Co się dzieje? – usłyszałam głos Natalie.
- Nic – powiedziałam cicho. Z powrotem wzięłam sukienkę i wcześniej przygotowane rajstopy. – Nie znam się na makijażu, więc wymyślcie mi coś, dobrze? – Wskazałam na kosmetyczkę. – Tylko bez przesady. Coś delikatnego. Idę się przebrać. – Czułam, że mówię jak robot, dlatego szybko wymknęłam się przez drzwi. Dopiero za nimi wzięłam głęboki oddech. Nagle poczułam złość. Dlaczego Patrick musiał się ogarnąć akurat teraz, kiedy planowałam się pobawić i zapomnieć? I o czym on chciał rozmawiać? O tym, że zmienił się z dnia na dzień, jakby miał rozdwojenie jaźni?
- Zawsze to jakiś powód – mruknęłam sama do siebie.
- Przebieraj się! – usłyszałam wołanie Catherine zza drzwi, dlatego porzuciłam myślenie o Patricku. Dziś nie miałam na to czasu.

#

Szkoła wyglądała nienaturalnie, kiedy patrzyło się na nią nie za dnia, usianą wszędzie kawałkami serpentyn, oświetloną specjalnymi reflektorami. Wreszcie pod nogami nie walały się żadne plecaki, a nauczyciele byli mniej stresujący niż zwykle. Zewsząd słyszałam pogłoski, że paru chłopaków z równoległej klasy przyniosło alkohol. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale większość ludzi podniecała się tym faktem co najmniej tak, jakby dokonywali przestępstwa tuż przy policji.
- Dzieciaki – mruknęłam, widząc, jak konspiracyjnie ukrywają butelki wódki. – Myślą, że są tacy dorośli, a jak przyjdzie co do czego, to będą za to robić dodatkowe prace domowe.
Kroczyłyśmy korytarzami we trzy – czarnulka, szatynka i blondynka. Dziewczyny spisały się na medal i zrobiły mi delikatny makijaż, który nie był zbyt widoczny, ale podkreślał rysy twarzy i oczy. Tak jak mówiłam, założyłam srebrne kolczyki, pożyczone od mamy. Były nieco większe od tych, które nosiłam zazwyczaj i trochę cięższe. Kołysały się w moich uszach przy każdym ruchu, ale i tak czułam się dobrze. I wcale nie jak żałobnik.
Kiedy dotarłyśmy na salę gimnastyczną, gdy odbywała się dyskoteka, nie było tam za dużo ludzi. Natalie się myliła – wyraźnie ta impreza potrzebowała więcej czasu, by się rozkręcić. Dlatego wybrałyśmy się na wieczorną przechadzkę po szkolnych korytarzach, by przeczekać ten czas. Musiałyśmy do siebie niemal krzyczeć, bo wokół panował niezły hałas.
- Myślicie, że to się w ogóle rozkręci? – spytała z powątpiewaniem Natalie. Non stop poprawiała włosy. – Chyba wszyscy są zajęci tylko bieganiem i chowaniem alkoholu. Hej, Olivia! – wrzasnęła nagle, machając do naszej koleżanki z klasy. Olivia podeszła do nas z szerokim uśmiechem.  
- Cześć! Zaczynam żałować, że tu przyszłam. Chyba nic się nie dzieje?
- Absolutnie nic – potwierdziłam. – Nie było warto się szykować. – Umilkłam, bo obok nas nagle przeszła Nina, z głową zadartą tak wysoko, że chyba nic nie widziała. Szykowna czerwona sukienka opinała się na jej chudym ciele. Wyglądała, jakby wybierała się do klubu, a nie na szkolną dyskotekę. Nagle przystanęła, taksując nas wzrokiem.
- Ładnie wyglądacie – powiedziała tonem zimnym jak lód i na pewno nie szczerym. Uśmiechnęłyśmy się blado, a ona ruszyła dalej.
- Suka – prychnęła Olivia. – Wygląda, jakby szła na striptiz.
- Gdyby mogła, pewnie by na nas napluła – dodałam, skubiąc rąbek sukienki. Podniosłam wzrok i zobaczyłam Patricka dokładnie naprzeciwko mnie. Stał, opierając się o framugę drzwi, jakieś dziesięć metrów ode mnie. Gdy tylko zobaczył, że i ja na niego patrzyłam, podszedł do mnie stanowczym krokiem. Patrzyłam w milczeniu i byłam ciekawa, co zrobi.
- Hej – odezwał się, podchodząc bliżej. Cat natychmiast odwróciła głowę i przeszyła go wzrokiem. – Mary, możemy pogadać?
- Nie – odparła Catherine. – Idziemy potańczyć.
- Idźcie same – powiedziałam stanowczo. – Dogonię was.
Wiedziałam, że Cat mi tego nie przepuści, ale nie mogłam unikać Patricka w nieskończoność. Byłam ciekawa tego, co miał mi do powiedzenia.
- Słucham – powiedziałam, splatając ręce na piersi. Dziewczyny odeszły, rzucając na mnie ciekawskie spojrzenia. Zlustrowałam Patricka wzrokiem. Miał czarne spodnie i granatową koszulę. Pachniał tak wspaniale, że ledwo się powstrzymałam od rzucenia się mu na szyję. Postanowiłam nie oddychać przez nos. – Masz mi aż tyle do powiedzenia, więc proszę, mów.
Przechylił nieco głowę, patrząc na mnie z żalem.
- Jesteś wściekła. Ok, rozumiem to. Ale musisz wiedzieć, że nie chciałem cię skrzywdzić w żaden sposób. To był… trochę trudny czas… - Załamał mu się głos. – Stało się coś, czego się w ogóle nie spodziewałem. Musiałem to przemyśleć… pobyć sam…
Głos mu się łamał, sprawiał wrażenie, jakby zaraz miał się rozpłakać. Poczułam, że wbrew sobie zmiękłam. Miałam ochotę go przytulić, pocieszyć. Już prawie wyciągałam rękę w jego stronę, kiedy przypomniałam sobie jego chłodny ton, burknięcia, tył jego pleców, gdy się odwracał, jego zimne oczy, sposób, w jaki mnie ignorował. Czułam, że stoję na rozdrożu. Nie chciałam grać zimnej, obrażonej suki, ale byłam zbyt zraniona. Część mnie zastanawiała się, czy Patrick znowu chce się przyjaźnić, czy może chciał wszystko skończyć i dlatego się tłumaczył.
- Jest już lepiej? – spytałam w końcu, dopiero dostrzegając jego spuchnięte i zaczerwienione oczy.
Skinął głową, choć nie wydawał się przekonany.  
- Będzie lepiej. Potrzebuję tylko trochę czasu. Ale, Mary, uwierz mi… - Wyciągnął rękę i złapał mnie mocno za nadgarstek. Przybliżył się jeszcze bardziej. – Nie chciałem cię zranić. I nadal nie chcę. Mam tu tylko ciebie.
Łamałam się, ale nie chciałam mu wybaczać zbyt szybko. Zranił mnie. Próbował to naprawić i doceniałam to, ale wciąż czułam ten ból, gdy ja oddawałam mu serce, a on to ignorował. Skąd mogłam wiedzieć, że taka sytuacja się nie powtórzy? Czy miałam jakąkolwiek gwarancję, że gdy następnym razem oddam mu kawałek siebie, on ponownie tego nie zniszczy?
Delikatnie uwolniłam się z jego uścisku.
- Cieszę się, że już jest lepiej – powiedziałam, starając się zamaskować drżenie mojego głosu. – Przepraszam, pójdę poszukać dziewczyn.
Równie dobrze mogłam go uderzyć w twarz. Tylko o tym myślałam, gdy odchodziłam w stronę sali gimnastycznej. Już nie byłam pewna, czy zrobiłam dobrze.

#

Nie miałam ochoty relacjonować naszej rozmowy, dlatego milczałam, mimo że Catherine próbowała ze mnie wszystko wyciągnąć. Rzuciłam się w wir zabawy, bo dyskoteka w końcu się rozkręciła. Pomyślałam, że teraz właściwie przydałby mi się ten alkohol, który tu po kryjomu przynieśli. Poczucie winy przygniatało mnie z niewyobrażalną siłą. Tak naprawdę to nie wiedziałam, co się stało. Może miał poważne problemy, a ja myślałam tylko o sobie. Ta myśl zmusiła mnie do ponownego wyjścia i odszukania Patricka, ale nigdzie go nie widziałam… Przynajmniej do chwili, gdy Natalie szturchnęła mnie łokciem, pokazując mi go z Niną. Ten widok podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. W ogóle nie było widać, że dopiero co Patrick tłumaczył się ze swojego zachowania, że wyglądał na wykończonego i smutnego. Miałam wrażenie, że gdy tak stali, flirtowali na całego. Poczułam się, jakbym dostała od kogoś w żołądek. Ponownie czułam się oszukana. Po raz kolejny Patrick zachowywał się tak, jakby miał dwie twarze, a ja już nie wiedziałam, która z nich była prawdziwa.
Miałam ochotę wypłakać sobie oczy, ale wiedziałam, że potem będę wyglądać okropnie, dlatego trzymałam łzy i smutek w środku. Potańczyłam z dziewczynami w kółku, potem zatańczyłam kilka razy z chłopakami z naszej klasy. Później nagle wpadłam w ramiona kogoś, kto trzymał mnie tak stanowczo, jakby nie chciał mnie już nikomu oddać. Zaskoczona, podniosłam głowę i zobaczyłam, że tańczący tłum pokierował mnie w stronę tego blondyna, który ostatnio się na mnie patrzył w szkole. Nic nie mówił. Obrócił mnie w rytm muzyki i poddałam się temu, choć nawet nie wiedziałam, jak miał na imię.  
Już nie tańczyłam z nikim innym. Każdą piosenkę przetańczyłam z nim, na środku sali i czułam, jak napięcie stopniowo ze mnie schodzi. On patrzył na mnie tak, jak… jak nikt dotychczas. Trzymał mnie stanowczo, nie puszczał, jego jasnoniebieskie oczy przeszywały mnie na wskroś. Na początku czułam się nieswojo, ale potem nawiedziła mnie myśl, że Patrick nigdy tak na mnie nie patrzył. On zerkał na mnie przez chwilę, a potem jego uwaga dryfowała gdzie indziej. Dopiero co otwierał przede mną serce, a teraz flirtował z Niną i sprawiał wrażenie, jakby nie widział poza nią świata. Ten chłopak patrzył tylko na mnie.  
Później dziewczyny porwały mnie do grupowego tańca i więcej go nie widziałam, jednak wciąż czułam się… prawie że magicznie. Głupio to brzmiało, ale tak właśnie było. Myślałam o nim przez następną godzinę. Później dyskoteka stopniowo się kończyła. W końcu przyszedł czas na ubranie się i wyjście do domu. Szłam z Natalie i Catherine, drżąc z zimna. Przed nami szła grupka chłopaków, głośno się śmiejących.  
- Było całkiem fajnie – stwierdziła Catherine.
- O tak – szepnęłam cicho. Nieuważnie kopnęłam pozostawioną na chodniku puszkę po jakimś napoju. Potoczyła się dalej z głośnym brzdękiem. Nagle jeden z chłopaków zatrzymał się i odwrócił. To był on, ten blondyn. Powiedział coś do kolegów. Oni poszli dalej, a on zaczął się do mnie przybliżać. Nadal nic nie mówiąc, po prostu podszedł i wziął mnie za rękę. Widziałam, że Cat i Natalie wytrzeszczyły oczy.
- Dogonię was – powiedziałam cicho. Odeszły, a ja poszłam w ślad za nimi, dalej trzymając blondyna za rękę. Dziwne. Surrealistyczne. Nawet go nie znałam… ale moja ręka jakoś dziwnie dobrze pasowała do jego dłoni. I było mi z tym dobrze.  



/ Mam wrażenie, że występuję w jakimś programie, telenoweli. Na przykład "Wakacje z eksem". Jak wiadomo, wszelkie wakacje najlepiej planować jakoś na pół roku przed, tak więc nie wiem jak to się stało, ale już w lutym mam zaplanowany sierpień, a nawet nic nie zrobiłam. Jedynie się zgodziłam. I takim oto cudem wyjeżdżam na wakacje z moim byłym chłopakiem. I jego rodziną. Ze dwadzieścia osób. Ale nie będę sama, bo wyjeżdżam z moim aktualnym chłopakiem, który z kolei jest najlepszym przyjacielem tego byłego. Dla reszty rodziny jest ich mechanikiem, a ja ... yy... przyjaciółką rodziny? Tak więc wyjeżdżamy wszyscy razem, jak jedna wielka szczęśliwa rodzina. Wcale nie niezręczne. Całkiem normalne :D

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i dramaty, użyła 2727 słów i 15102 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • POKUSER

    Końcówka, to jak wstęp do kolejnego opowiadania :) Może się skusisz i opiszesz?  :D

    14 lut 2018

  • candy

    @POKUSER może wakacje mnie zainspirują   :rotfl:

    14 lut 2018

  • Black

    Łapka za rozdział, łapka za wakacje:D

    13 lut 2018

  • candy

    @Black haha z tymi wakacjami to się jeszcze okaże czy łapka w górę czy w dół xdd

    14 lut 2018

  • agnes1709

    Pięknie!

    12 lut 2018