”
Brzmiało to jak tani tekst z gazetki dla nastolatek, mający na celu pocieszać zdesperowane, zakochane po raz pierwszy dziewczyny, ale mimo wszystko poczułam się lepiej. Tym bardziej, że gdy po kilku minutach dyskretnie zerknęłam na Patricka, on już nie oglądał filmu, tylko patrzył się na mnie.
#
Niestety, tylko na biologii mieliśmy taryfę ulgową – na następnych zajęciach już nikt nie puszczał nam filmu. Byłam zmęczona i głodna. Kiedy wreszcie nadeszła dłuższa przerwa, poprosiłam Natalie, by popilnowała moich rzeczy, wzięłam portfel i udałam się do sklepiku. Chciałam kupić kanapkę, a potem iść do jedynego automatu, w którym można było kupić kawę, choćby i małą. Stanęłam w kolejce i zaczęłam odliczać drobne, gdy nagle koło mnie ktoś przystanął. Myślałam, że to Natalie lub Catherine, ale serce zadrgało mi jak szalone, gdy podniosłam głowę i zobaczyłam, że obok mnie stoi Patrick.
- Hej – rzucił lekkim tonem i uśmiechnął się do mnie. Byłam w takim szoku, że zdołałam wydobyć z siebie tylko ciche "Cześć”. Poczułam, jak z nerwów wysychają mi usta.
- Masz coś przeciwko, żebym stanął razem z tobą? – Wskazał głową na ciągle wydłużającą się kolejkę za naszymi plecami.
- Nie – odparłam, jednocześnie zastanawiając się, czy odzywa się do mnie tylko po to, by nie stać dłużej w kolejce. To już byłoby chamskie.
- Co kupujesz? – zagadnął mnie. Do moich nozdrzy doleciał zapach jego perfum. Były śliczne, przyciągające, spowodowały, że miałam ochotę się do niego przytulić. Spojrzałam na jego rękę i przypomniałam sobie, jak widziałam go pierwszy raz i jak mnie złapał, bym się nie przewróciła. Teraz zdawało mi się, że tego zdarzenia nigdy nie było.
- Kanapkę. – Z ulgą zauważyłam, że mój głos na powrót stał się normalny, a nie piskliwy i cichy. – Zapomniałam wziąć drugiego śniadania ze sobą. Mój brat spowodował małe komplikacje i chciałam jak najszybciej usunąć się z domu.
- Jakie komplikacje?
Spojrzałam na Patricka, zdziwiona, że chce o tym słuchać. Może tylko udawał, ale miałam wrażenie, że naprawdę był zainteresowany.
- To trochę niesmaczne, gadać o tym przy jedzeniu… - westchnęłam, wskazując na sklepik. – Ale brat zwymiotował śniadanie. Ot, typowy rozrywkowy ranek z trzylatkiem.
Patrick zaczął się śmiać. Na ten dźwięk i ja się uśmiechnęłam. Czułam niewysłowioną ulgę, że w końcu się do mnie odezwał; nareszcie nie czułam się wykluczona. Kolejka przesunęła się do przodu. Przed nami stała już tylko jedna osoba.
- A ty co kupujesz? – zagadnęłam go.
- Też kanapkę. Ale nie mam zamiaru jej zwymiotować.
Na te słowa parsknęłam śmiechem. Czułam się trochę głupio, gadając z nim o kanapkach – prawie jak o pogodzie – ale nie czułam się jeszcze na tyle swobodnie, by nawijać na każdy inny temat. W końcu nadeszła nasza kolej i kupiliśmy kanapki – ja z szynką, on z serem.
- Nie lubię samego sera. – Zmarszczyłam nos. – Bez szynki w ogóle mi nie smakuje.
- A ja jem tylko ser. – Ugryzł kawałek bułki i udał, że patrzy na mnie ze zdumieniem. – Nie pasujemy do siebie.
Skwitowałam jego słowa uśmiechem, ale w głębi duszy natychmiast zaczęłam się zastanawiać, czy to był luźny żart, czy może jego słowa miały jakieś ukryte znaczenie. Rany, nie cierpiałam siebie w tej odsłonie. Nigdy niczego nie analizowałam aż tak drobiazgowo.
Przez chwilę szliśmy w tym samym kierunku, ale przypomniałam sobie, że miałam kupić jeszcze kawę. Przystanęłam.
- Ja jeszcze pójdę do automatu – poinformowałam Patricka i odeszłam w przeciwnym kierunku. Ze zdumieniem odkryłam, że mnie dogonił.
- Pójdę z tobą – oświadczył, a ja poczułam ciepło w całym ciele. Moje nogi momentalnie zrobiły się miękkie.
- Na pewno? – spytałam mimo wszystko. – Nie musisz, wiesz – dodałam, speszona.
Uśmiechnął się blado.
- Czy to jest jakaś subtelna sugestia, że mam się odczepić? – spytał, trącając mnie lekko łokciem. – Bo jeśli tak…
- Nie! – przerwałam mu gwałtownie, wyciągając w jego stronę rękę tak szybko, że kanapka upadła mi na podłogę. Dobrze, że nadal była ofoliowana. Schyliłam się, by ją podnieść, a Patrick zrobił dokładnie to samo w tym samym momencie. Lekko stuknęliśmy się głowami, ale moją uwagę przykuło to, że w chwili, gdy położyłam rękę na kanapce, on wpadł na ten sam pomysł i takim sposobem jego ciepła dłoń wylądowała na mojej.
Ta sytuacja była krępująca, ale jednocześnie taka… zwyczajna.
- No dobrze – odezwałam się słabym głosem, dalej kucając. Po raz pierwszy spojrzałam Patrickowi głęboko w oczy – na pierwszy rzut oka wydawały się zielone, ale gdzieniegdzie miały odcień błękitu. Jeszcze w życiu nie widziałam takich oczu. – W takim razie… chodźmy po kawę. – Podniosłam się, zauważając, że choć cofnęłam rękę z kanapką, Patrick dalej mnie za nią trzymał. – Czy… mógłbyś…? – zająknęłam się, pokazując na jego dłoń, dotykającą mojej. Poczułam się trochę głupio.
- Jasne. – Cofnął rękę, choć wcale tego nie chciałam. Nie mogłam jednak poznać, co on o tym myślał. Przywołał na twarz szybki uśmiech, tak jakby to w ogóle nie miało miejsca. – Idziemy?
- Idziemy – przytaknęłam, odnotowując w głowie, by później opowiedzieć to wszystko Cat. Nie wiedziałam, co to było, co zwiastowało, ale wiedziałam jedno – teraz już na pewno nie zamierzałam odpuszczać.
Porażka. Naprawdę muszę zacząć pisać dłuższe rozdziały. Ale teraz taki czas - a to blue monday, a to sesja depresja, nic się nie chce, pada śnieg, wieje wiatr, ja się zapycham kawą i szybkimi daniami, bo nawet nie ma czasu na gotowanie. Nie żebym uchodziła za Magdę Gessler, ale no... tak bardzo chcę, żeby ta sesja się już skończyła. A się nie zaczęła przecież nawet...
2 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
POKUSER
Uzależniłem się moja droga od twoich opowiadań. Po kilkutygodniowej przerwie wracam i nadrabiam zaległości Powodzenia podczas sesji
candy
@POKUSER dzięki! Każde powodzenie się przyda
agnes1709
Powyższa adnotacja dotycząca pani Kołtun wywołała u mnie nieopisaną, dziką radość (dobrze, że akurat nie piję kawy). Rozbroiłaś mnie po całości. Część jak zawsze przecudowna i zaczynam zastanawiać się, czy nie poczekać rok, może dwa (zależy, kiedy skończysz) i nie przeczytać wszystkiego na raz, bo stanowczo za mało. Chciałabym jeszcze, i jeszcze, i jeszcze, i więcej, i częściej, i dłuższe... Zachodzę w głowę, co mi zrobiłaś, kobieto, tym bardziej, że to miłosne, a takich raczej nie zwykłam czytać. Jesteś wielka, debeściarska dziewczyno!!!kiss:
candy
@agnes1709 ojej, aż się zarumieniłam chyba dziękuje! zwłaszcza że tutaj jeszcze akcja się nie rozwinęła jakoś szczególnie może Cię zaproszę na moje inne, skończone już historie?
agnes1709
@candy Na razie się wzbraniam,bo jak wspomniałam - raczej unikam miłosnych, ale jak znajdę chwilę, zapewne zajrzę, może akurat coś przypasuje Oczarowałaś mnie swoim stylem, jest niekonwencjonalny, taki... bardzo "lekkostrawny" aż miło poczytać. Nie spotkałam się jeszcze na lolu z podobnym i to jest wielka sprawa
candy
@agnes1709 miło mi bardzo mam nadzieję, że jeśli się zdecydujesz zajrzeć do pozostałych, także będą lekkostrawne
agnes1709
@candy Na pewno