Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.8

Pozwól, że nauczę Cię kochać. Cz.8Omar:
Nie wiem co mną kierowało, co mnie prowadziło pod dom Esme. Jednak musiałem. Dziś akurat miałem wolne i postanowiłem odwiedzić moją szwagierkę. Już powoli przyzwyczajałem się do faktu, że jest żoną mojego brata. Tak wiele się wydarzyło po dniu ich ślubu. Planowałem, chciałem wyjechać, ale nie zrobiłem tego. Zostałem, ponieważ znalazłem świetną pracę w biurze turystycznym i cóż, zamieszkałem nie daleko nich. Dziś miałem wolne, ponieważ zamieniłem się kumplem dniami, bo chodziło o jakieś jego sprawy rodzinne. Nie wnikałem. Jakaś dziwne, niewyjaśniona siła pchała mnie pod mieszanie mojego brata, zupełnie jakby od tego miało zależeć czyjeś życie. Jechałem szybko, za szybko, jeżeli chodziło o mnie, ale nie potrafiłem zwolnić. Czułem się tak, jakby coś kierowało moim losem. Przeznaczenie? jakaś niewyobrażalnie silna siła? zaparkowałem samochód, zdając sobie sprawę, że nie ma auta mojego brata. Czyżby już się zaczęło? wziąłem głęboki wdech i zadzwoniłem. Jeden drugi, trzeci raz i zamarłem. Co ja miałem jej powiedzieć? przyjechałem bo? no właśnie bo co? pochyliłem drzwi i wszedłem do środku.
- Kochanie zaczęło się! - usłyszałem słaby, spanikowany głos Esme. Spojrzała na mnie i zamarła, zapewne pomyliła mnie z Rafałem.  
- Co się zaczęło? - zapytałem jak dupek, bojąc się tego, co zaraz usłyszę. Nie potrzebowałem jej słów, by się zorientować. Zabrałem spakowane do szpitala rzeczy dziecka i trzymając ją w ramionach, delikatnie prowadziłem w stronę mojego auta. Ulokowałem ją w samochodzie, rzuciłem niedbale rzeczy na tył auta i piskiem opon ruszyłem samochodem. Nie wiem co mną kierowało, ale nie było to przypadkowe. Mój licznik w samochodzie nie schodził poniżej stówy. Czy to aby naprawdę ja miałem zawieść ją do szpitala? czy to ja miałem być tym, kto ją zawiezie? kto będzie przy niej? nie chciałem o tym teraz myśleć. Przyspieszyłem a na liczniku było sto dwadzieścia. Niech tylko wytrzyma! Niech tylko nie rodzi tutaj! - Jak się czujesz? - zapytałem w panice. Gdy nie odpowiedziała spojrzałem w tył, gdzie była ulokowana i odetchnąłem z ulgą. - Esme zaraz dojedziemy. Wytrzymaj! - krzyczałem. Po chwili piskiem opon, o mało nie uderzając w stojącą karetkę, zaparkowałem auto i pobiegłem po pielęgniarkę. Wydarłem się co się stało i po chwili ze mną pobiegły dwie pielęgniarki z wózkiem. - Esme! Kochana wytrzymaj! - krzyczałem.  
- Na porodówkę! Na porodówkę! Natychmiast! - krzyczała pielęgniarka, a po chwili na korytarzu zrobiło się pusto.  
- Ojciec dziecka może wejść z nami jeżeli chcę - zaśmiał się lekarz. Zawahałem się, ale zrobiłem krok w przód i poszedłem za nim. Przebrałem się i już po chwili byłem na sali porodowej. Trzymałem ją za ręce i oddychałem wraz z nią. Dalej nie pamiętam, bo gdy zobaczyłem jak wychodzi dziecko, upadłem jak długi. Pielęgniarka wyprowadziła mnie z sali i posadziła na korytarzu. Gdzie do cholery jest Rafał?
- Nie jest pan pierwszym ojcem, który nam odleciał - zaśmiała się starsza kobieta i posłała mi uśmiech. - Będzie dobrze - dodała i odeszła. Ojcem przypomniały mi się słowa lekarza i uśmiechnąłem się. Jednak po chwili uśmiech znikł, a do moich oczów naleciały łzy. Tak bardzo żałowałem tego, że nie jestem prawdziwy ojcem dziecka.
Nie wiem jak długo to trwało, zdecydowanie za długo. Rafał nie odbierał ode mnie telefonu, a ja chodziłem od korytarza do korytarza i rozmyślałem. Modliłem się, by wszystko poszło jak należy. Nagle usłyszałem jeden, pojedynczy płacz, po chwili dziecko rozpłakało się, a ja o mało nie upadłem. To było jej dziecko. Z sali wyszła uśmiechnięta pielęgniarka i przekazała mi dobre wieści.  
- Ma pan zdrowego synka. Jest tak do pana podobny - rozczuliła się. Spojrzałem na nią oszołomiony jej słowami i uśmiechnąłem się. Chciałem powiedzieć jej, że nie jestem ojcem, ale nie mogłem. Po chwili z sali wyszła inna pielęgniarka z dzieckiem, a ja zaniemówiłem. Rzeczywiście dziecko było kopią mnie i Rafała.  
- Ma pan ślicznego synka - powiedziała i pozwoliła mi się z nim przywitać. Gdy wziąłem dziecko na ręce, zamarłem. Nie potrafię opisać tego uczucia, jakie mi towarzyszyło. To, co poczułem w sercu było kompletnie nie do opisania. Poczułem z tym dzieckiem jakaś tajemniczą, nie rozerwalną więź. Pocałowałem go w czoło i oddałem pielęgniarce. Dowiedziałem się, że zaraz będę mógł wejść do żony. Żony. Uśmiechnąłem się na dźwięk tych słów.

      ***
Esme:
Nie ma słów, którymi można opisać moment, gdy matka po raz pierwszy trzyma swoje dziecko na rękach. Wtedy wszystkie problemy, troski, cały trud porodu odchodzi w zapomnienie. Liczy się ta jedna, jedyna niepowtarzalna chwila, ten moment, gdy patrzysz dziecku w oczy i wiesz, że od teraz, od dziś będzie towarzyszył Ci już na zawsze.  

Trzymałam synka w ramionach i nie mogłam oderwać od niego wzroku. Żałowałam, że nie ma przy mnie Rafała, ale też cieszyłam się, bo mogłam zatrzymać tą chwile tylko dla siebie. Nie chciałam nikim się dzielić z uczuciem, które towarzyszyło mojemu sercu. Patrzyłam na tą maleńką, bezbronną istotę i byłam pewna słuszności podjętej decyzji. Nie żałowałam dnia ślubu, nie żałowałam poświęceń, na jakie zdobyłam się dla tej malutkiej istotki. Policzyłam jej paluszki i nóg i rączek, to chyba już taki rytuał każdej młodej, szczęśliwej matki. Szczęście. To idealne słowo, jakie mogłam teraz powiedzieć. Szczęście, ale też strach, że coś pójdzie nie tak, obawa, że wydarzy się coś, co będzie zagrażało mojemu dziecku. Nie wiem, czy to kobieca intuicja, czy coś innego, ale coś nie kazało mi za długo cieszyć się spokojem.Chciałam wymazać tą myśl, chciałam przestać się tym zadręczać, ale nie potrafiłam.  
- Można? - usłyszałam głos Omara. Spojrzałam na biologicznego ojca dziecka i zamarłam. Kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się. Byłam mu tak wiele winna. Wdzięczna za to, co mi dał, za to, co mi zostawił i za to, że zawiózł mnie tutaj na czas. Omar usiadł na łóżku i spojrzał to raz na mnie, raz na dzieciątko. Ciekawiło mnie, czy coś podejrzewa, czy widzi to podobieństwo dziecka do siebie. Do sali weszła pielęgniarka. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się do nas,  
- Jaka szczęśliwa rodzinka a dziecko - zawahała się i spojrzała na małego chłopczyka, zawiniętego w kocyk - Dziecko jest wykapany tata - rzekła i sprawdziła mi tętno. - Wszystko dobrze. Proszę dać odpocząć żonie - rzekła do Omara i opuściła salę.  
- Powinnaś odpocząć - rzekł, nie odrywając wzroku od dziecka.  
- Dziękuje Ci. Dziękuje - zawahałam się i spuściłam wzrok - Za wszystko - dodałam i wypuściłam powietrze z ust. Chciałam powiedzieć dziękuje za dziecko, ale odpuściłam.
Omar pocałował dziecko, które dzieliło nas od siebie i spojrzał mi głęboko w oczy.  
- Ono jest, jest - nie mógł wypowiedzieć słowa. - Czasami mam - znów nie dokończył zdania.  
- Masz wrażenie, że dziecko jest twoje? - dokończyłam za niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Widziałam w jego oczach wahanie i nutkę niepewności. Powiedz mu! Powiedz do cholery! - Też mam czasem takie wrażenie. Jest takie do Ciebie podobne - wyznałam.  
- No właśnie. Proszę powiedz, że nie jest moje - jego oczy zaszkliły się. Chciałam mu powiedzieć jakie to ma teraz znaczenie, ale zawahałam się. Zamilkłam.  
- To wszystko nie powinno się wydarzyć Omarze - rzekłam i już chciałam wyznać mu prawdę, gdy usłyszałam Rafała głos.  
- Kochanie! Jest taki cudowny! Taki wspaniały! - zawołał mój mąż i usiadł obok nas. - Dzięki Omar - rzucił oschle do brata i dał mu do zrozumienia, by już szedł. Omar spuścił wzrok i odszedł, a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. - Nie chciałaś chyba mu powiedzieć? - usłyszałam głos męża. Nie odpowiedziałam. Spojrzałam na dziecko i uśmiechnęłam się. Cieszyło mnie to, że moje dziecko będzie nosiło to samo nazwisko, co jego biologiczny ojciec. Jednak żałowałam tego, że Omar przegapi tyle niezwykłych chwil. Pierwszy krok, pierwsze słowo, pierwszy uśmiech dziecka. Zamknęłam oczy, czując jak spod powiek płynął pojedyncze krople łez. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1621 słów i 8452 znaków, zaktualizowała 13 lis 2015.

5 komentarzy

 
  • mamamia

    Cudowne

    15 lis 2015

  • agusia16248

    @mamamia Dziękuje

    27 lis 2015

  • Zniecierpliwiona

    Powiedz ze Esme i Omar beda razem...

    15 lis 2015

  • agusia16248

    @Zniecierpliwiona Zobaczysz w następnych częściach :)

    27 lis 2015

  • Misiaa14

    Ohhh pięknee

    14 lis 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Dziękuje

    27 lis 2015

  • Justys20

    Jak ty to robisz? <3

    13 lis 2015

  • agusia16248

    @Justys20 ale co takiego?

    13 lis 2015

  • Justys20

    @agusia16248 że to jest takie cudowne a zarazem wzruszające

    14 lis 2015

  • agusia16248

    @Justys20 Pisze prosto z serca

    14 lis 2015

  • Justys20

    @agusia16248 i to mi się podoba

    14 lis 2015

  • Tosia12283

    Cudownie :)

    13 lis 2015

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dziękuje

    27 lis 2015