One są jak jezioro. Tonę.
To płomyk nadziei, przystanek spokoju.
Pozwól mi się zanurzyć, a już więcej nie wypłynę.
Raz jeden, ten pierwszy i ten ostatni.
Niech ogień mnie spali, krew moja zawrzy.
Nie będzie smutków i lęku. Dotyku i całego świata.
Odejdą marzeń pokłady, bo jedno się spełni.
Twoje oczy.
Stabilny jak skała odpływam niczym chmura pod kopułą firmamentu.
Jestem już wiatrem. Posłuchaj jak budzę liście do życia.
Jestem już słońcem. Poczuj mój oddech.
Rozpływam się jak gorące żeliwo, zastygam.
Dźwigam na grzbiecie galaktykę, gwiazd konstelację.
Zabiorę na barki ciężary i czas.
Człowiek może być żywiołem, kiedy w źrenice spogląda.
Dokonać potrafi niemożliwego.
Narkotyczne spojrzenie jest tego dowodem.
Twoje oczy. Świadectwem są one.
1 komentarz
Malolata1
Cudne! Tyle emocji i ten klimat, szanuję!