Pokochać znowu {8}

Zielone włosy. ZIELONE włosy. Miał ZIELONE włosy! To był chyba jakiś koszmar. Otępiały wsunął dłoń w loczki, po czym popędził do łazienki. Wycisnął na dłoń swój szampon. Wyciekła z niego zielona ciecz, którą po powąchaniu rozpoznał jako farbę. Nick poczuł, jak ogarnia go nieokiełznana wściekłość. Co za idiotka! Przefarbowała mu włosy!
***
Alex rozkoszowała się widokiem sprzed chwili. Stała na balkonie, a nagle w sąsiednim pokoju mignęły jej zielone włosy,a po chwili usłyszała zduszony krzyk. Zaśmiała się, wiedząc, że dla Nicka to nie koniec niespodzianek.
***
Kolejna noc nieprzespana. Ledwie wstał świt, a już było słychać krzyki i płacz mamy. Chyba już w ogóle nie obchodziła ich córka. I jej uczucia. Violet starła z policzka płynącą łzę. Teraz mogła się spodziewać najgorszego.
Nie wiedziała, jak opowiedzieć o tym Alex. O tym, że już połowa naczyń została potłuczona. Że od wielu godzin nic nie jadła, bo bała się schodzić na dół. Że już chyba wypłakała wszystkie łzy.
***
- Zdecydowaliśmy, że pora zacząć zwiedzać – powiedział tata Alex, kiedy wszyscy jedli śniadanie. Nie było tylko Nicka.
- Co konkretnie? – spytała podejrzliwie Mary.
- Kilka muzeów.
- Świetnie – jęknęła mała.
- Nie marudź – upomniała ją mama. – Nie spędzimy całego pobytu na plaży.
- A szkoda – mruknęła Mary pod nosem.
Alex skończyła jeść jajecznicę i odeszła od stołu wykorzystując to, że wszyscy zaczęli się z czegoś śmiać. Weszła do pokoju i zaczęła pakować torebkę. Jej także nie uśmiechało się zwiedzanie, ale co miała zrobić. Chusteczki, pomadka, telefon, słuchawki, butelka wody i szczotka do włosów. Po chwili wyjęła z szafy krótkie dżinsowe spodenki z motywem flag i jasnoszarą koszulkę z napisem „I <3 NEW YORK”. Z ubraniami i swoją kosmetyczką udała się do łazienki. Rozczesując splątane włosy odruchowo podłączyła do kontaktu prostownicę, ale po krótkim namyśle wyłączyła ją. Dziś postanowiła zostawić kręcone włosy. Zdjęła z siebie piżamę i stała w samej bieliźnie, kiedy usłyszała, że ktoś wszedł do jej pokoju. To nie mogła być Mary, ani tym bardziej rodzice, bo oni by tak nie trzasnęli drzwiami. Zanim Alex zdążyła cokolwiek zrobić, do łazienki wpadł jak bomba Nick.
A ona stała w samej bieliźnie.
Na jego widok Alex wybuchła śmiechem, co zbiło z tropu nawet ją samą. Aż musiała się oprzeć o kabinę prysznica.
- Bardzo zabawne! – krzyknął Nick, starając się nie patrzeć na Alex. – Jak ja teraz wyglądam?!
- Niesamowicie przystojnie – wykrztusiła Alex, zakładając na siebie szorty. Ta sytuacja nawet jej nie krępowała. Za bardzo rozbawił ją widok włosów Nicka.
- Przez ciebie wyglądam jak kompletny idiota! – warknął Nick, zaciskając pięści.
- Czyli jak zwykle – mruknęła Alex, zakładając koszulkę.
- Może łaskawie powiesz mi, jak to zmyć?!
- Spirytus i denaturat zmieszaj z mlekiem wapiennym, a potem dodaj rzeżuchę. Powinno pomóc – powiedziała Alex, odwracając się do lustra.
- Ktoś tu ma wyjątkowo dobry humor – zauważył złośliwie Nick. – Nie wiedziałem, że w ogóle potrafisz się śmiać.
- Twój widok tak mnie rozbawił. A jak głowa? Nie boli? – spytała słodkim głosem Alex.
- Ty... nie denerwuj mnie! – krzyknął.
- Masz nerwicę natręctw, czy co? – spytała Alex, patrząc, jak trzęsą mu się dłonie. – A w ogóle to jak do mnie wchodzisz... PUKAJ! – krzyknęła głośno. – A teraz wyjdź! – Wypchnęła go z łazienki i zatrzasnęła drzwi.
Nick zaczął głośno oddychać, żeby się uspokoić. W tej chwili już nawet nie myślał o ciele Alex, które miał okazję ponownie podziwiać. Alex zamknęła się w łazience, więc desperacko rozejrzał się po pokoju. Teraz jego kolej.
Nagle zauważył jej ulubione kremowe szpilki leżące na podłodze koło walizki. Wpatrywał się w nie pełne trzy sekundy, po czym szybko je chwycił i wybiegł z pokoju.
***
Alex sama się sobie dziwiła. Kiedy już mieli wychodzić, odruchowo sięgnęła po białe trampki. Zawahała się, ale jednak je założyła.
Kiedy wszyscy wyszli z hotelu Alex zauważyła, że Nick założył na głowę czapkę Full Cap i wepchnął pod nią wszystkie zielone loczki. Musiała zdusić śmiech, kiedy zauważyła jego zaciętą minę. Na dodatek Mary koniecznie chciała, żeby wziął ją na barana, a chłopak na pewno miał kaca. Jak to wszystko się idealnie złożyło w czasie.
Ucieszyła się jeszcze bardziej, gdy Nick zaczął się intensywnie drapać po plecach. Przez minutę.
- Nick, co się stało? – odezwała się Mary.
- Aaa... nic. Coś mnie zaswędziało.
Alex cicho parsknęła.
Całą „wycieczkę” krajoznawczą Nick na przemian upychał włosy pod czapką i się drapał po całym ciele. Alex była u kresu wytrzymałości. Ciągle chciało się jej śmiać. Mary nie poznawała siostry. Sama Alex nie potrafiła się sobie nadziwić. Wariowała.
Około trzeciej poszli na obiad. Alex już trochę się uspokoiła, a Nick z minuty na minutę robił się coraz bardziej zły. Alex zauważyła, że wytrzeszczył oczy, kiedy w końcu zobaczył jej obuwie.
Przed dziewiątą poszli podziwiać zachód słońca. Alex siedziała po turecku śmiejąc się w duchu z Nicka, który nadal się drapał. Po paru minutach oświadczyła wszystkim, że idzie do łazienki. W pobliskiej toalecie uczesała włosy, wyszła i chciała odejść, ale ktoś złapał ją za nadgarstki i przygwoździł do ściany najbliższego budynku.
- Ej!
- Coś ty zrobiła?! – wydyszał Nick, przyciskając ją mocno do ściany.
- Puszczaj!
- Co zrobiłaś?! Gadaj! Czemu wszystko mnie swędzi?!
- Swędzący proszek, mądralo! – warknęła Alex, daremnie próbując się wydostać z kajdanków jego rąk.
- Nie dość, że farbujesz mi włosy, to jeszcze skazujesz mnie na cały dzień drapania się! Jesteś nienormalna!
- Mamy układ – przypomniała mu Alex lodowatym tonem. – Wszystkie chwyty dozwolone. Zgodziłeś się. Więc teraz mnie puść!
Nick na moment zacisnął palce mocniej, ale po chwili ją puścił. Alex tylko rzuciła mu wściekłe spojrzenie i odbiegła. Zdążył tylko zauważyć poobcieraną skórę na jej nadgarstkach.
Pół godziny później ruszyli w drogę powrotną. Wszyscy byli nieźle zmęczeni, więc nikt nic nie mówił. Rozeszli się dopiero na piętrze. Nick już miał wejść do pokoju, ale Alex złapała go za rękę i popchnęła na ścianę. Światła automatycznie zgasły. Nick poczuł, że zrobiło mu się gorąco, kiedy Alex się do niego zbliżyła. Nie wiedział, o co jej chodzi. Nadal był na nią zły, ale teraz poczuł, że ta złość jakby mu minęła.
- Żebyś się już tak nie denerwował, to upierz te ubrania. Najlepiej wszystkie. A tak przy okazji, wystarczy kilkakrotnie umyć włosy i farba się zmyje. Dobranoc – uśmiechnęła się wrednie, oderwała od niego i zniknęła za drzwiami pokoju.
  
Minęły dopiero cztery dni. Cztery krótkie dni, ale Alex miała wrażenie, że ich pobyt tutaj ciągnie się już od bardzo dawna. Leżała w łóżku i nie mogła zasnąć. Czuła, że dzieje się z nią coś dziwnego. Te napady śmiechu... zupełnie jak nie ona. Ponadto nie czuła się gotowa na dalszą farsę z Nickiem. Przecież to kompletnie bez sensu. Są już prawie dorośli, a dokuczają sobie jak para głupich dzieciaków z podstawówki. W gruncie rzeczy Nick nie był złym człowiekiem. Alex przypomniała sobie sytuację z drugiej klasy podstawówki, kiedy pierwszego dnia przyszedł do nich nowy chłopczyk z biednej rodziny. Nie miał ze sobą drugiego śniadania, podczas gdy każde dziecko przynosiło ze sobą co najmniej jedną kanapkę. Zawsze podczas drugiej przerwy każdy wyciągał swoje śniadanie i je pałaszował. Ten chłopiec, Ryan, zawsze siedział sam, w ostatniej ławce i patrzył smutnym wzrokiem na każdego po kolei. Zawsze wtedy przykładał rękę do brzucha, który na ogół mu burczał. Było jej go szkoda, ale nigdy nic nie zrobiła w tym kierunku. Pewnego razu zauważyła, jak Ryan obserwował ich klasowego „bogacza”, który zazwyczaj przynosił całe ogromy jedzenia. Zobaczyła, jak po policzku stoczyła mu się łza, kiedy widział, jak Paul otwierał po kolei kanapkę, batona i paczkę krówek. Nick też to zobaczył. Spojrzał na swoją jeszcze nieodwiniętą z folii kanapkę, potem na Ryana i znowu na kanapkę, po czym wstał ze swojego siedzenia, podszedł do Ryana i wręczył mu ją. Ryan spojrzał na niego z bezgranicznym zdziwieniem na dziecięcej twarzy i chciał coś powiedzieć, ale Nick uśmiechnął się do niego i odszedł na miejsce. Ryan był tak zdziwiony, że po chwili dotarło do niego, co właściwie się stało i na jego twarzy odmalowała się ogromna radość.
W tej chwili do Alex dotarło, jak bardzo była - jak bardzo jest - samolubna. Ona nigdy by się nie zdobyła na to, by oddać komuś swój posiłek. Zastanowiła się, co teraz dzieje się z Ryanem, czy ułożył sobie życie. Nie miała z nim kontaktu. Jakby się zastanowić, to z nikim z podstawówki nie miała kontaktu. Nawet z Nickiem. Boże, znowu ten Nick jej się wprasza w myśli... chętnie zakończyłaby ten ich cały układ, tą głupią walkę. Tylko że to by oznaczało, że się poddała, a wcale nie chciała, żeby Nick tak myślał. Nie dałby jej spokoju. Dlaczego to wszystko musi być takie głupie? No dlaczego?
I jeszcze zostawała ta myśl, że mu pomogła. Przecież mogła go zostawić na tej plaży, własnemu losowi. Nic by mu się poważnego nie stało. A jednak zadbała o to, żeby dotarł do hotelu i zasnął we własnym łóżku. Czemu to zrobiła? Nie wiedziała. Nie poznawała siebie przy nim. Miała wrażenie, jakby tej dawnej Alex, sprzed zaledwie kilku dni już wcale nie było. Zmieniała się przy Nicku. Śmiała się. Co prawda śmiała się ze swojej własnej złośliwości, ale i tak ją to złościło. To miejsce źle na nią działało. Także nowi ludzie. Nie wiedziała, co ma zrobić w tym momencie ze swoim życiem. Alex Rose nie była czegoś pewna. Co się z nią działo? Miała zemścić się na Nicku za te wszystkie lata upokorzeń, codziennie coraz bardziej go złościć i dawać mu nauczkę. Tymczasem mu pomagała. Tak jakby zapominała o tej złości i urażonej dumie, z którą wytrzymywała od kiedy poszła do gimnazjum. Przez pięć lat nie miała styczności z Nickiem, a teraz to wszystko jakby odżyło i nabrało nowych kolorów, nowych uczuć. Alex zdała sobie sprawę, że Nick się jej... podoba. Od strony fizycznej. Jak to w ogóle było możliwe? Przecież ona nigdy... nigdy z żadnym... i w tym momencie przypomniała sobie o swoim sekrecie, który miała zamiar zachować tylko w swojej pamięci. Dość. Nie chciała o tym myśleć. Szybko łyknęła tabletki nasenne i poddała się sile Morfeusza.
***
Zmył tę ohydną farbę jak najszybciej i odetchnął z ulgą, widząc swoje normalne odbicie w lustrze. Nie mógł przestać myśleć o tym, co wydarzyło się na korytarzu przed wejściem do jego pokoju. Kiedy Alex się do niego zbliżyła... właściwie nie wiedział, na co liczył. Ale serce zabiło mu dwukrotnie szybciej, niż zazwyczaj. Tak, Alex przyprawiła go o szybsze bicie serca. Aż nie mógł w to uwierzyć. I nie chodziło tu o pociąg fizyczny. Tak przynajmniej mu się wydawało. Nadal był na nią strasznie wściekły, nadal jej nienawidził, chociaż zauważył, że zaczęła się trochę zmieniać. Przecież dziś się... śmiała. I założyła trampki. Pewnie jeszcze nawet nie zauważyła, że zabrał jej szpilki. To był jej własny wybór, był tego pewien. I była jakaś łagodniejsza. Co tak na nią wpłynęło? Nick chciał myśleć, że to on. Byłoby całkiem nieźle, być powodem zmiany charakteru Alex Rose. Z drugiej strony miał świadomość, że zmienić ją wcale nie będzie tak łatwo. Dziewczyny takie jak ona są twarde. Chwilowa zmiana nie oznacza trwałej.
Schował jej szpilki do swojej szafy i położył się szybko do łóżka. Nie sądził, że szybko zaśnie. Wciąż miał przed oczami oczy Alex, które miały jakiś delikatniejszy wyraz niż zazwyczaj. Minęły tylko cztery dni, a może później będzie jeszcze lepiej. Może ona rzeczywiście się zmieni. Patrząc w ciemne niebo pełne gwiazd naprawdę w to uwierzył.
***
Alex obudziła się rano w wyjątkowo złym humorze, nawet jak na nią. Ubierając się półprzytomnie, sięgnęła po kremowe szpilki, które zawsze leżały koło walizki, ale na nie nie trafiła. Zmarszczyła brwi i rozejrzała się po pokoju. Nigdzie ich nie było, a pamiętała, że kładła je w tym miejscu. Jej rodzina miała absolutny zakaz dotykania jej rzeczy, a szczególnie obcasów. Alex wiedziała, że tego przestrzegają. Więc gdzie się podziały jej ukochane szpilki?
Zajrzała do walizki, do szafy, pod łóżko. Nadal nic. Znalazła mnóstwo innych drobiazgów, ale zero śladu jej obcasów. Powoli zaczęła ogarniać ją złość. Duża złość. I wtedy sobie przypomniała, że Nick był w jej pokoju, kiedy ona go wypchnęła z łazienki. Wbiła sobie paznokcie w dłonie tak mocno, że odbiły jej się małe półksiężyce na dłoni. Miała ochotę go zabić.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2481 słów i 13393 znaków.

6 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Xsara94

    Mega <3

    11 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Xsara94 <3 <3

    11 wrz 2016

  • Użytkownik Hutqoi

    Wspaniałe :)

    11 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Hutqoi dziękuję :D

    11 wrz 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudoo *-*

    11 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Misiaa14 dziękuję <3

    11 wrz 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy next??? :lol2:

    10 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @Nataliiia tym razem na pewno jutro  :lol2:

    10 wrz 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    @candy ok

    10 wrz 2016

  • Użytkownik jaaa

    Dziekuje, świetna część  <3

    10 wrz 2016

  • Użytkownik candy

    @jaaa dziekuję <3

    10 wrz 2016