Pokochać znowu {5}

Co za dziwny sen. Była w klubie, a potem przyszedł po nią Nick. I wziął ją na ręce, i do hotelu. Jak to sen, pamięta tylko przez mgłę. Co jeszcze tam było...
Ostry ból przeszył jej głowę i już nie mogła myśleć o niczym innym. To nie był sen. Naprawdę była w klubie. Pamiętała tylko, że za dużo wypiła. Kolejna fala bólu. Zwinęła się wpół i cicho jęknęła. To jednak był zły pomysł. Kac był ogromny, nie pozwalał jej nawet myśleć. Jedyne, na czym potrafiła się skupić, to woda. Potrzebowała wody.
Dostrzegła butelkę wody mineralnej na jej szafce nocnej. Nie wiedziała, skąd się tam wzięła, nie pamiętała, czy ją tam kładła czy nie, ale to w tej chwili było nieważne. Chwyciła ją jak koło ratunkowe i szybko wypiła całą zawartość. To odrobinę ją orzeźwiło i pomogło stanąć na nogi.
Pokój był... pusty. Nie było Mary, ani rodziców. Po chwili Alex zauważyła małą kartkę opartą o flakonik jej perfum stojący na stoliku. Krzywiąc się z bólu, podeszła do niego i wzięła kartkę do ręki. Obraz dopiero po chwili stał się wyraźny, a litery utworzyły zdania.
  
Spałaś jak zabita, nie mogliśmy cię dobudzić. Poszliśmy na plażę, w stałe miejsce. Kiedy się obudzisz i będziesz chciała do nas dołączyć to przyjdź, na pewno nas znajdziesz. W razie co, dzwoń do nas. Buziaki.
  
Alex nie była w stanie myśleć o pójściu na plażę. To w ogóle nie wchodziło w grę. Potrzebowała snu. Otępiała głowa nie pozwalała o sobie zapomnieć. Alex połknęła kilka tabletek na ból głowy, po czym chwiejnie wróciła do łóżka i od razu zasnęła.
***
Bezmyślnie kopał kamień nogą już od pięciu minut. Był wściekły na siebie. Mieli ze sobą rywalizować, a on, co robi? Pomaga jej. Tak, postawił jej wodę na szafce nocnej, bo wiedział, że będzie jej potrzebowała. Dlaczego to zrobił? Odwiódł też jej rodziców od dalszych prób budzenia córki. Łatwo by jej nie dobudzili. Oczywiście miał świadomość, że Alex się o tym wszystkim nie dowie. Po takiej przygodzie nie będzie nic pamiętać. Sumienie go jednak gryzło. Jak mógł pomóc swojemu wrogowi?
Na pewno gorzej by się czuł, w ogóle nie przejmując się Alex. Mógł spokojnie spać, a nie chodzić po klubie i jej szukać. Mógł też zostawić ją tam, gdzie straciła przytomność i sycić się tym, jak wielkie konsekwencje tego poniesie. A jednak zrobił wszystko, żeby nikt o niczym się nie dowiedział. Musiał się opanować. Musiał wymyślić coś, czym mógłby jej dopiec. Zwłaszcza, że sama Alex nic jeszcze mu nie zrobiła. I chyba przez jakiś czas w ogóle nie będzie w stanie.
Musiał się jakoś odreagować. I już wiedział, kto mu w tym pomoże.
***
Obudziła się po czterech godzinach. Głowa nadal bolała, ale nie było już tak źle. Tabletki zadziałały. Alex zwlokła się z łóżka, ignorując przez chwilę mocniejsze pulsowanie głowy. Postanowiła wyjść i dołączyć do wszystkich na plażę, żeby przypadkiem rodzice się czegoś nie domyślili. W końcu ile można spać? Ubrała się szybko w szorty i jakąś luźną koszulkę i wyszła z hotelu.
***
- Czyli dzisiaj ją poznamy? – upewniła się Cris.
- Nie wiem – zająknął się Nick. – Na razie jest w hotelu.
- Jeszcze? Nie przyszła z wami?
- Nie, ale mam nadzieję, że dojdzie.
- Chętnie ją poznamy – rzucił James.
Nick spojrzał spode łba na tego kolesia. Dziwny był. Stanowczo nie przypadł mu do gustu. Było w nim coś odpychającego. Jednocześnie zdawał sobie sprawę, że bardzo ciągnie go do poznania Alex. Jeżeli ona też się nim zainteresuje, będzie mógł rozwalić ich flirtowanie. Uśmiechnął się na tą myśl. Kątem oka zobaczył, że James wstał ze swojego miejsca i gdzieś poszedł.
Ku swojemu zaskoczeniu zobaczył też, że w ich kierunku idzie Alex. Wyglądała w miarę normalnie, jak na kogoś, kto połowę nocy spędził na piciu. Zbliżała się do nich powolnym krokiem.
***
To właśnie byli pewnie ci jego znajomi. Postanowiła do nich podejść i zrobić Nickowi niemiłą niespodziankę. Nie miała najmniejszej ochoty ich poznawać, ale wiedziała, że Nicka wkurzy jej niezapowiedziane przyjście. On by chciał, żeby wszystko szło po jego myśli. Cwaniak. Ale ona go przechytrzyła. Poza tym, gdy szła, ból głowy odrobinę zelżał.
Gdy się zbliżyła, zobaczyła, że przy Nicku siedzą dwie dziewczyny i chłopak. Wszyscy patrzyli się na nią, jak na ufo, niezmiernie zdziwieni jej pojawieniem się. Alex nie bardzo rozumiała, o co im chodzi. Już chciała się odezwać, ale uprzedził ją Nick:
- Dziewczyny, Matt, to jest właśnie Alex.
Pierwsza zareagowała blondynka. Podeszła do Alex z wyciągniętą ręką.
- Cześć, jestem Paula.
- Alex – Skinęła jej głową i ku swojemu zaskoczeniu uśmiechnęła się.
- Cris – Czarnulka również do niej podeszła.
- Matt.
- Bardzo miło was poznać – powiedziała Alex, podpatrując reakcję Nicka. Zacisnął zęby. – Jesteście tu we trójkę?
- Nie, jeszcze jest z nami kolega, ale teraz gdzieś poszedł – odpowiedziała Cris.
- Mój brat – dodała Paula.
- Fajnie – stwierdziła Alex. Zawsze lepsze takie towarzystwo niż Nick. – Co robimy?
- Mieliśmy w planach ognisko, bo niedługo się ściemni – rzucił Matt, przeczesując ręką włosy. – Tu niedaleko, w lesie. Jest taki fajny teren wolny od drzew, już kilka razy tam robiliśmy ogniska. Świetne miejsce. Mam nadzieję, że nasz czwarty kompan raczy się pojawić. Czasem znika bez uprzedzenia na kilka godzin. Nieważne. Przyjedziecie?
- Pewnie – powiedziała szybko Alex, zanim Nick zdążył wtrącić słowo. – O której?
- Spotkajmy się w tym miejscu około dziewiętnastej – zaproponowała Cris.
- Więc do wieczora – pożegnał się Nick i odszedł. Sam. Bez Alex.
***
Wszystko poszło zupełnie nie po jego myśli. W dodatku Alex wydawała się być zadowolona z nowej paczki znajomych. Zaczynał mieć wątpliwości, czy w ogóle zna tą dziewczynę i czy na pewno uda mu się wygrać. Jak na razie, to Alex górowała. Niby nie zrobiła mu nic świadomie, ale te jej uśmiechy go wkurzyły. I to „bardzo miło was poznać”... czyżby naprawdę mówiła szczerze? I czy aby na pewno to nie było świadome? Miał mętlik w głowie. Pozostawało mu tylko czekać na ognisko. Może wtedy uda się coś zrobić.
***
Gdy Nick odszedł, z furią kopiąc piasek, Alex z najwyższym trudem powstrzymała złośliwy uśmiech satysfakcji. Wkurzyła go, i to nieźle. Ruszyła za nim, w dość sporej odległości, bo nie chciała kolejnej kłótni z nim. Głowa dalej dawała o sobie znać. Postanowiła wrócić do hotelu i jeszcze trochę odpocząć i przygotować się na ognisko. Wzięła od rodziców klucz, udając, że nie słyszy ich pytań i ruszyła w stronę hotelu. Nie zauważyła, że za nią idzie Nick.
***
Miał dość. Wracał do hotelu. Szedł, pochłonięty myślami, kiedy zauważył, że przed nim idzie nie kto inny, tylko Alex. Po tym, co odwaliła, miał ochotę wyciąć jej jakiś numer. Tylko co można zrobić na prostej, asfaltowej drodze prowadzącej do hotelu? Nick podejrzewał, że nic, a przynajmniej nic zbytnio wymyślnego. Podbiegł do niej i pociągnął ją od tyłu za włosy. Odwróciła się gwałtownie. Kiedy go zobaczyła, oczy jej się zwęziły.
- Zabieraj łapy od moich włosów.
Nick parsknął śmiechem. Przypomniało mu to jego ostatnią dziewczynę. Też nigdy nie pozwalała dotykać swoich włosów. Zwłaszcza od razu po wyjściu od fryzjera.
- Czego chcesz? – burknęła.
- Ja? Niczego. Czego ja mogę od ciebie chcieć?
- Pociągnąłeś mnie za włosy, co, nawiasem mówiąc, było godne dziecka w przedszkolu. Jesteś żałosny – syknęła, odwróciła się równie gwałtownie co wcześniej i energicznie ruszyła przed siebie.
Jej włosy chlasnęły go po twarzy, a ona sama odeszła. Akcję można uznać za udaną w połowie. Nick, kręcąc z dezaprobatą głową, ruszył za Alex. Tym razem w bezpiecznej odległości.
***
Po kolejnej dawce snu czuła się już prawie dobrze, ale przyrzekła sobie, że dzisiaj już nic nie pije. Chyba że wodę. Przebrała się w czarne skórzane trampki, obcisłe dżinsy, białą koszulkę na ramiączkach i szarą, odrobinę za luźną bluzę. Zostawiła kartkę dla rodziców, że wychodzi na ognisko ze znajomymi i wcisnęła komórkę do kieszeni. Wychodząc z pokoju, zaczęła się zastanawiać, czy ma iść tam sama, czy może poczekać na Nicka. Nie musiała się jednak za długo nad tym głowić, ponieważ od razu po wyjściu zderzyła się z nim.
- Naucz się chodzić – warknęła od razu.
Znowu była bez obcasów. Widać było, że ten wyjazd zaczynał ją zmieniać. Nick ogarnął wzrokiem całą jej postać. Wyglądała nieźle. Jak zawsze.
- To ty na mnie wpadłaś.
- Chciałbyś.
- Wiecznie tylko chodzisz na szpilkach, nic dziwnego, że nie masz poczucia równowagi.
- Idiota.
- A widzisz, nawet nie zaprzeczasz.
- Debil.
- To oznacza, że jednak miałem rację.
- Dupek.
- Czyli zawarliśmy już przyjaźń. Idziemy.
Nienawidziła go. Tak strasznie go nienawidziła. Ale poszła za nim. Bo co miała zrobić.
***
Matt prowadził ich leśną drogą, w oddali już było widać blask ogniska. Alex co chwila pryskała się preparatem na komary i kleszcze. Wolała nie myśleć o swojej reakcji, gdyby zobaczyła na sobie któreś robactwo. Wzdrygnęła się.
Rozejrzała się wokoło. Ognisko. Kiełbasy. Patyki. Wódka... jej wzrok automatycznie przesunął się dalej. Wszędzie drzewa i piach. I ona, Alex, w za dużej bluzie i trampkach. Gdyby teraz zobaczyła ją Violet, nie poznałaby jej. Co ja tu robię?, pomyślała z rozpaczą Alex. Mimowolnie dotknęła naszyjnika z żółwikiem zawieszonego na szyi. Może potem wyrwie się pod byle pretekstem.
- I znowu nie ma wszystkich. – Zacmokała z niezadowoleniem Cris. – Gdzie twój brat? – zwróciła się do Pauli.
- Nie mam pojęcia. Poczekajcie chwilę, zadzwonię do niego.
- Jak wam się tu podoba? – spytał Matt, kiedy Paula odeszła z telefonem.
- Jest fajnie – odpowiedział Nick, nie wiedząc, co innego mógłby powiedzieć.
Alex cicho prychnęła.
- Jesteście razem? – spytała znienacka Cris. Alex z wrażenia niemal spadła z pnia drzewa, na którym siedziała, a Nick wypluł picie, po które właśnie sięgnął i zaczął kaszleć.
- Nie, oczywiście, że nie! – zaoponowała od razu Alex. – Przecież my się...
- Tylko przyjaźnimy – wtrącił Nick i spojrzał na Alex złośliwie. – Tylko.
Zacisnęła wargi. Idiota.
- Aha – powiedziała Cris, nagle jakby bardziej ucieszona. Wtedy do ogniska wróciła Paula.
- Zaraz będzie – oznajmiła. – Pomaga w czymś rodzicom.
- Ten to zawsze czymś się wymówi.
- Zostaw go – łagodziła Paula. – Po prostu nie jest punktualny.
- Nie jest punktualny? Poważnie? Co ty nie powiesz?
- Uspokójcie się! – huknęła Cris i uśmiechnęła się przepraszająco do Alex i Nicka. – Wybaczcie im. Często się kłócą.
- Hej, już jestem! – Wysoki blondyn wszedł w blask ogniska. – Są już...
Wtedy jego wzrok padł na Alex, która kompletnie nie spodziewała się takiego obrotu sprawy.
- Hej, to ty! – James wytrzeszczył oczy. – To ty jesteś tą Alex!
- Owszem – mruknęła niezadowolona dziewczyna.
- Wy się znacie? – spytał zdziwiony Matt.
- Tak jakby – warknęła Alex. Co to za ludzie? I czemu ten James akurat musi być czwartym członkiem paczki?
- Poznaliśmy się w wodzie. – James poruszył znacząco brwiami w górę i w dół, wywołując salwę śmiechu.
Alex czuła, jak ogarnia ją wściekłość. Nick, James, ci wszyscy dziwni ludzie w jednym miejscu z nią. Nie, tak nie może być. Wstała.
- Wiecie, ja... – zaczęła.
- Czy to nie mój naszyjnik? – spytała ostro Paula, patrząc pod stopy Alex.
Alex spojrzała w dół. Naszyjnik spadł jej z szyi i upadł na piasek. W ciepłym blasku ogniska widać było dokładnie srebrną zawieszkę.
- Skąd go masz? – wysyczała Paula, też wstając. To była niespodzianka dla wszystkich. Ta spokojna dziewczyna, która nigdy się nie złościła, nagle zaczyna tak się zachowywać?
- Jak to: twój? – Alex zmarszczyła brwi. – Dostałam go od twojego brata.
- Dostałaś?! Myślisz, że ci uwierzę? Skąd go masz?!
- Przecież ci mówię! – krzyknęła na nią Alex. Z całej tej paczki znajomych właśnie Paula wydawała jej się najbardziej normalna, a teraz takie coś?
- Jesteś złodziejką!
- James, może powiedz, jak było! – wściekła do granic możliwości Alex zwróciła się do blondyna, który stał przypatrując się całemu zdarzeniu.
- To prawda – potwierdził, bez mrugnięcia okiem. – Dałem jej twój naszyjnik.
- C...co? – zająknęła się Paula. – Jak mogłeś?
- Wiesz, to była dość skomplikowana spra...
- Zamknij się! – krzyknęła jego siostra. Jednym ruchem zabrała z piasku swój naszyjnik, po czym spojrzała na Alex.
- Alex, przepraszam cię, tak mi przykro... ja nie chciałam.
- Nieważne – warknęła Alex. Wyprostowała się. – Nie obchodzi mnie to. To wszystko są głupie intrygi twojego brata, a ty mnie oskarżasz o złodziejstwo... w ogóle mnie nie znasz, a myślisz, że ja bym ci coś ukradła. Niby w jaki sposób? Nie, naprawdę mnie to nie obchodzi. Zapraszacie mnie na ognisko, żeby mnie poniżyć? Upokorzyć? A może jeszcze on wam pomógł? – Machnęła ręką w stronę Nicka. – Nie rozumiem, jak mogliście... – ostatnie zdanie wypowiedziała już szeptem, po czym odwróciła się i wybiegła z lasu. Słyszała za sobą krzyki. Ktoś ją wołał.
Zatrzymała się dopiero na plaży, z trudem powstrzymując kolejny wybuch gniewu. Usiadła na piasku, głęboko oddychając i próbując sobie to wszystko poukładać. Po chwili usłyszała, jak ktoś krzyczy jej imię. Nie wiedziała, czyj to był głos, ale nie interesowało jej to. Powoli się uspokajała.
Jedynym problemem było to, że ten głos był coraz bliżej.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2599 słów i 14097 znaków.

6 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Olaa

    Świetne! Czekam na kolejną część :D

    9 wrz 2016

  • Użytkownik jaaa

    Cudo *_* <3

    9 wrz 2016

  • Użytkownik KAROLAS

    Miodzio

    9 wrz 2016

  • Użytkownik Nataliiia

    Kiedy next??? <3

    9 wrz 2016

  • Użytkownik Xenia1997

    Dodaj jeszcze coś dzisiaj proszę <3

    9 wrz 2016