Pokochać znowu {21}

Alex obudziła się stosunkowo wcześnie i przez kilkanaście minut leżała, wpatrując się w sufit. Dziś była sobota. Nie szła do biura. Planowała poleniuchować w łóżku, ponieważ od dawna nie miała na to czasu, ale na dziś była umówiona z Nickiem. I z Laną.
Westchnęła cicho i zsunęła swoje długie opalone nogi z łóżka. Przeczesała dłonią włosy. Wstała i podeszła do lustra. Cerę miała nieskazitelną, choć trochę bladą. Zaczęła się zastanawiać, co ma dziś włożyć. Zazwyczaj nie miała problemu z doborem stroju, ale… no cóż, niecodziennie ubierała się na spotkanie z pięcioletnią córką chłopaka, którego kiedyś kochała. Potrząsnęła głową z irytacją i wyjrzała przez okno. Dzień zapowiadał się naprawdę pięknie, słonecznie. Pomyślała, że co ma być, to będzie. Przecież nie robi nic niewłaściwego. Po prostu idzie do byłego chłopka zobaczyć jego córkę, przez którą się rozstali. Brzmiało to absurdalnie, nawet w jej głowie. Jednak teraz nie są już głupimi nastolatkami. Są dojrzałymi i rozsądnymi ludźmi. Alex zostanie u nich na godzinę, może dwie, wróci do domu i zajmie się czym tylko będzie chciała. Tak, to brzmiało rozsądnie. Podeszła do szafy i spojrzała krytycznie na swoje ubrania. Nic nie wydawało jej się odpowiednie na taką okazję. Odruchowo sięgnęła po dopasowane dżinsy, w których od dawna nie chodziła, ponieważ nie mogła przyjść do biura w takim stroju. Zerknęła jednak na okno i odłożyła spodnie na półkę. Coś jej mówiło, że w ciągu dnia zrobi się naprawdę gorąco, a nie chciała przecież spocić się i wyglądać nieświeżo. Jej wzrok przesunął się w kierunku letnich sukienek. Od razu rzuciła się w oczy jej ulubiona lekka biała sukienka, na grubych ramiączkach z wszytą koronką w dekolt i zwężającym sznureczkiem w pasie. Bardzo ją lubiła, bo podobno było jej w niej do twarzy. Nie patrzyła na nią długo. Drżącymi rękami zdjęła ją z wieszaka, po czym z dna szafy wydobyła beżowe szpilki. Podeszła do toaletki i z szuflady wyjęła złotą bransoletkę i złote kolczyki w kształcie nut. Zostawiwszy wszystko w pokoju, przeszła do łazienki. Weszła szybko pod prysznic i myjąc ciało rozmyślała kolejny raz o Nicku. Irytowały ją motylki w brzuchu, które czuła na jego widok. Starała się wmówić samej sobie, że to po prostu przywiązanie. Ciężko tak po prostu odzwyczaić się od człowieka, który był częścią jej całego życia - i to wielką, nieważne, czy w pozytywnym, czy w negatywnym sensie. Wyszła spod prysznica, wytarła się ręcznikiem, wysuszyła szybko włosy, po czym podłączyła prostownicę do kontaktu. Miała zamiar pieczołowicie wyprostować swoje kosmyki, jednak patrząc w lustro, nagle zmieniła zdanie. Schowała prostownicę i wyciągnęła lokówkę. Wprawnie zrobiła sobie delikatne loczki, dzięki którym odmłodniała o kilka lat. Znowu wyglądała prawie jak nastolatka. Makijaż też zmieniła. Tak naprawdę męczyło ją codziennie robienie idealnych kresek na powiekach. Ograniczyła się do przypudrowania policzków i nałożenia tuszu na rzęsy. Umyła dokładnie zęby i uśmiechnęła się lekko do swojego odbicia. Uznawszy, że wygląda ok, wróciła do sypialni. Pospiesznie włożyła na siebie sukienkę i włożyła stopy w szpilki. Chwyciła jeszcze małą jasnobrązową torebkę, wrzuciła do niej komórkę i inne najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła z domu. Szła niespiesznie, rozkoszując się powiewem lekkiego wietrzyku. Oddychała świeżym powietrzem. Do mieszkania Nicka miała zaledwie dziesięć minut drogi. Zeszłego wieczoru Nick bardzo dokładnie opisał jej swój nowy adres. Chyba naprawdę zależało mu, by do niego przyszła. Alex sama nie wiedziała, co ma o tym sądzić, ale postanowiła tyle nie myśleć. Zanim się zorientowała, stała już pod jego drzwiami. Wzięła głęboki oddech, nacisnęła dzwonek i czekała.
- Już idę! – usłyszała stłumiony głos Nicka i odgłos zbliżających się kroków.
Po chwili szczęknął zamek i drzwi się otworzyły. Chociaż Alex myślała, że jest przygotowana, na jego widok zaparło jej dech w piersiach. Wyglądał niesamowicie. Sama nie wiedziała czemu. Był ubrany zwyczajnie, dżinsy i czarna koszulka, jednak kiedy spojrzała na jego twarz, usta same rozciągnęły się jej w uśmiechu. Tymczasem on przysunął się, cmoknął ją lekko w policzek i powiedział:
- Dziękuję, że przyszłaś. – Odwrócił się i zawołał: - Lana! Chodź, skarbie! Mamy gościa! – Odwrócił się z powrotem do Alex i zrobił ręką zapraszający gest. – Wejdź, proszę.
Więc weszła. Policzek palił ją po czułym buziaku. Nakazała sobie zachować spokój, tym bardziej, że z pokoju wyleciała właśnie mała istotka i z wielką siłą się w nią wtuliła.
- Cześć! – wykrzyknęła radośnie dziewczynka. – Jestem Lana!
Alex nie mogła się nie uśmiechnąć. Widziała ją jak jeszcze była noworodkiem, ale to wciąż była ta sama buzia; może tylko odrobinę bardziej pociągła. Nie mogła się opanować i wzięła małą na ręce.
- Jest bardzo towarzyska, jak widać – powiedział dumny Nick, patrząc z miłością na jego córkę i dawną dziewczynę. Nie wiedział, która w tym momencie bardziej go zachwyca.
- I bardzo do ciebie podobna – powiedziała ciepło Alex, patrząc na buzię dziecka. Ciemne proste włoski okalały jej szczupłą twarz. Patrzyła na nią, nie mogąc oderwać wzroku i nagle posmutniała. A mogłam być twoją matką, pomyślała, patrząc w jej oczy. Mogłaś być moja. Opanowała się jednak i odstawiła dziewczynkę na dywan.
- Jestem Alex. – Wyciągnęła rękę, którą Lana natychmiast ucisnęła.
- Wiem! Tatuś mi o tobie opowiadał! – zawołała, nieco sepleniąc. – Powiedział, że przyjdzie do nas taka ładna pani, która będzie chciała mnie poznać.
Nick zaśmiał się, nieco zakłopotany.
- No dobra, kochanie, leć na chwilę do siebie, a ja pokażę Alex mieszkanie – zaproponował.
Lana jeszcze raz uścisnęła Alex, po czym odbiegła w podskokach.
- Jest niesamowita – stwierdziła Alex, uśmiechając się. Odwróciła się do Nicka, któremu aż dech zaparło na widok jej uśmiechu. To ty jesteś niesamowita, pomyślał.
- Chodź, naleję ci czegoś do picia. A potem czeka cię zabawa z Laną – parsknął śmiechem.
Alex patrzyła na niego z lekkim rozmarzeniem. Był taki przystojny. Niekiedy widziała w nim tego chłopaka, w którym się zakochała. I o dziwo, było jej z tym dobrze.
  
- Musisz jeszcze koniecznie do nas kiedyś wpaść. Obiecaj – poprosiła Lana, odprowadzając Alex do wyjścia. Nick stał obok. – Było tak fajnie.
- Jasne, że wpadnę – obiecała Alex, tuląc małą do siebie. – Niech tylko tatuś da mi znać i jeśli będę wolna, to przyjdę do ciebie.
Dziewczyny przybiły sobie piątki, Lana dała Alex jeszcze głośnego buziaka, po czym odbiegła do łazienki wpuścić sobie wodę do kąpieli. Tymczasem Nick oparł się o framugę drzwi i patrzył, jak Alex szykuje się do wyjścia.
- A do mnie? Kiedy do mnie przyjdziesz? – spytał ciepło, patrząc jak Alex delikatnym ruchem odgarnia sobie włosy z twarzy. Była taka piękna. Spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Gdy nic nie odpowiedziała, dodał: - Mówię serio. Kiedy się znów zobaczymy?
- No, w poniedziałek. W pracy – odparła.
Pod wpływem nagłego impulsu przybliżył się do niej. Niechcący zgasił ręką światło, więc w przedpokoju było prawie całkowicie ciemno. Usłyszał nagle przyspieszony oddech Alex.
- Nie chcesz się ze mną zobaczyć też poza pracą?
- To nie jest dobry pomysł… - szepnęła ledwo słyszalnie.
- Dlaczego nie? Obawiasz się czegoś? – również szepnął, lekko na nią napierając.
- Nie, ale…
- Jesteśmy dorosłymi ludźmi. Rozsądnymi. To by było zwykłe spotkanie, takie jak to. Nic szczególnego nie zrobimy. Nikogo nie zranimy. Co ci szkodzi?
- Ja… nie wiem.
Nick poczuł, że robi źle, wywierając na nią taką presję. Wobec tego odsunął się powoli i z powrotem włączył światło. Alex zamrugała. Wciąż szybko oddychała.
- A więc, napisz lub zadzwoń do mnie, kiedy się zdecydujesz. Albo powiedz mi w pracy – powiedział łagodnie.
Pokiwała szybko głową. W jej oczach widział potrzebę ucieczki od niego. Bolało go to. W jego oczach była taka miłość, że aż zastanawiał się, czy ona jej nie widzi. Pomyślał, że to właśnie jest cała Alex. Piękno, zachwyt, chęć do życia, ale też cierpienie. Niepewność. Ból.
- Tak. Tak zrobię. A teraz muszę już iść – powiedziała szybko. – Dziękuję za zaproszenie. Było naprawdę super. Ale teraz muszę iść. Już późno – mówiąc to, przypomniała sobie, co obiecywała sobie rano. Tymczasem siedziała u Nicka od rana do wieczora! Zapomniała się. I musiała się jak najszybciej wydostać. – Dobranoc. Życzę ci spokojnej nocy.
Patrzył na nią łagodnie, ale widziała w jego oczach ból, jaki mu sprawiała każdym słowem. Miała wrażenie, że chciałby ją tutaj zatrzymać na wieczność. Najgorsze było to, że nie miałaby nic przeciwko temu. Ale nie mogła. Po prostu nie mogła.
Kiedy zamknęły się za nią drzwi, nie była w stanie zrobić kroku. Oparła się o chłodne drewno, nie zdając sobie sprawy, że po drugiej stronie opierał się o nie Nick i myślał o niej, o dziewczynie, która kilkakrotnie łamała i naprawiała jego serce. Po chwili Alex wyszła z budynku. Owiało ją chłodne powietrze. Głęboko odetchnęła, wciąż mając przed oczami Nicka, kiedy się do niej zbliżył. Jej serce wtedy prawie wyrwało się z piersi. Co to właściwie miało być?
W tej samej chwili zadzwonił jej telefon. Wyciągnęła go z torebki. Nawet nie patrzyła, kto do niej dzwoni. Nie musiała. Wcisnęła zieloną słuchawkę.
- Tak?
- Cześć. Czemu się nie odzywałaś tyle czasu?
- Przepraszam, byłam zajęta. Wracam już do domu.
- To dobrze. Mam nadzieję, że wszystko mi opowiesz.
***
Całą niedzielę Alex leniuchowała w domu. Leżała na kanapie przed telewizorem i oglądała jakąś głupawą komedię romantyczną, na którą i tak nie zwracała szczególnej uwagi. Podjadając niskokaloryczne herbatniki zerknęła na swój ubiór. Krótkie puchate skarpetki, czarne legginsy i zbyt duża koszulka. Włosy miała upchane w małym koczku na czubku głowy. Pomyślała gorzko, że gdyby ktoś z biura zobaczył ją w tym stanie, pewnie wybuchnąłby śmiechem. Szefowa w takim stroju? Jednak Alex w tej chwili szczególnie to nie obchodziło.
Przez chwilę skupiła swoją uwagę na akcji filmu. Nawet nie znała jego tytułu. Chłopak biegł za dziewczyną przez pół ulicy i krzyczał, by się zatrzymała. W ręce trzymał kwiaty, które z każdym jego energicznym krokiem wyglądały coraz żałośniej. Alex prychnęła. W życiu takie rzeczy się nie zdarzały. Chociaż ten chłopak był odrobinę podobny do Nicka.
Nick? Znowu on? Ciężko westchnęła. Co i rusz wkradał się w jej myśli. Potrząsnęła głową z irytacją. Nie mogła wyrzucić go z głowy po wczorajszym spotkaniu. Co dziwne, spotkanie z Laną wcale nie należało do najtrudniejszych. Była rozkosznym dzieckiem, takim żywiołowym i energicznym. Naprawdę dobrze się wczoraj bawiła. Spodziewała się, że będzie patrzyła na dziecko przez pryzmat Cris, do której nadal miała żal o przespanie się z Nickiem. Jednak wcale tak nie było. Prawie zapomniała, kto jest matką Lany. Czuła z nią więź jak ze swoją własną córką. Choć jeszcze nigdy nie myślała o macierzyństwie. Przecież nawet bym się do tego nie nadawała, pomyślała z goryczą. Nawet nie potrafiłam utrzymać przy sobie chłopaka, który kochał mnie nade wszystko. Pozwoliłam mu odejść.
Poczuła gulę w gardle. Wyłączyła pilotem telewizor. Przez chwilę siedziała bez ruchu, po czym zerwała się z kanapy i przeszła do kuchni. Miała dość ciszy i nic nie robienia. Pacnęła ręką stojące na półce radio. Popłynęła z niego żwawa muzyka, a sama Alex owinęła się brązowym fartuszkiem postanawiając w tej samej chwili, że upiecze ciasto. Dawno już tego nie robiła, a potrzebowała zająć czymś ręce. Podśpiewując cicho pod nosem, wyjęła z szuflad potrzebne składniki. Przez chwilę poczuła się znów jak nastolatka. Stopniowo się rozweselała. Kręciła delikatnie biodrami i nuciła. Nawet nie zorientowała się, kiedy skończyła ciasto i wstawiła je do piekarnika. Nadal jednak czuła niedosyt. Szybko znalazła w Internecie przepis na smaczną sałatkę owocową i szybko zaczęła kroić owoce. Pomyślała, że równie dobrze mogłaby kupować w sklepie same składniki, a nie gotowe dania.
Zajęta pracą dopiero po chwili zorientowała się, że do muzyki z radia dołączyła jakaś inna, która nie współgrała z rytmem. Zlokalizowała swoją komórkę, pospiesznie wytarła mokre od owoców ręce w ścierkę i odebrała, nawet nie patrząc, kto dzwoni.
- Tak?
- Cześć.
Ścierka wypadła jej z ręki. Czego Nick od niej chciał? W dodatku dzień po ich całodniowym spotkaniu?
- Cześć. Czemu dzwonisz?
Źle to zabrzmiało. Dosyć oschle. Ale z drugiej strony, nie powinna robić mu na nic nadziei. Mimo wszystko odrobinę się zmieszała, kiedy Nick wyraźnie się zawahał przed dalszą wypowiedzią.
- A tak… pomyślałem… że może chciałabyś pogadać. Albo się spotkać. Cokolwiek.
Miał jakiś przygaszony głos. Alex zrobiło się ciężko na duszy. Zanim jednak zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, dodał:
- Ale chyba jesteś zajęta. Słyszę, że masz lekko zasapany głos. Co robisz? Jeśli mogę wiedzieć…
- Coś mnie naszło i zaczęłam spełniać się kulinarnie – uśmiechnęła się Alex, nawijając na palce kosmyk włosów. Po czym, nie wiedząc czemu, dodała: - Jeśli chcesz, to wpadnij do mnie. Dam ci do spróbowania, zanim sama zjem. Uprzedzam, że jeśli upadniesz na podłogę bez tchu, to nie mam naszykowanej apteczki pierwszej pomocy.
Roześmiał się. Jak dawno nie słyszała jego cudownego, szczerego śmiechu…
- Rozumiem. Rozsądek podpowiada mi, że lepiej zostać w domu i zabarykadować się w piwnicy. Ale jestem głodny, więc zaryzykuję. Będę za dwadzieścia minut.
Te dwadzieścia minut były dla niej niesamowicie długie. Sama się dziwiła, że co chwila zerka na zegarek. Wreszcie doczekała się. Teraz wyciągała ciasto z piekarnika, a Nick siedział przy stole i obserwował każdy jej ruch. Naprawdę musiała uważać, by się nie oparzyć.
Ukroiła mu kawałek i podała na talerzyku. Nick spojrzał na niego z udawaną obawą.
- A więc, czy jest to nasza ostatnia rozmowa przed zakończeniem mojego żywota na ziemi?
Patrzyła na niego, nie mogąc oderwać wzroku. Tym bardziej dziwiła się, że on nie odrywał swojego od niej. Powstrzymała się od przebrania. Chciała, by zobaczył ją w wersji "domowej". Sama nie wiedziała, czemu. Tymczasem on i tak wodził za nią wzrokiem. Było to i peszące, i miłe.
Nick ugryzł kawałek jej ciasta i zaciekawienie na jego twarzy zastąpiła błogość.
- Nie twierdzę, że to źle - zaczął, celując w nią palcem. – Ale czemu ty pracujesz w biurze rachunkowym? Nie powinnaś teraz pisać już piątej książki kucharskiej?
Wbrew sobie, Alex wybuchnęła śmiechem. Dobrze się czuła w jego towarzystwie. Mogła być sobą. Mogła zrzucić maskę.
- Nie znam się na przepisach. Nawet nie gotuję za często. Teraz miałam jakąś wenę.
- Mogłabyś mieć ją częściej, gdybyś tylko chciała – stwierdził Nick, zapychając się ostatnimi okruchami ciasta. – Dlaczego nie jesz? Jeszcze nie padłem – zażartował.
- Ja… chyba nie zjem. Muszę dbać o linię.
- Chyba żartujesz – oczy Nicka rozszerzyły się. – Jesteś najszczuplejszą osobą, jaką znam. Wyglądasz świetnie. Nie potrzebujesz żadnych diet.
Nic nie odpowiedziała, ale zrobiło się jej miło. Uśmiechnęła się do niego. Patrzył na nią przez chwilę, wyraźnie nad czymś myśląc. W końcu wstał, wziął drugi talerzyk, ukroił następny kawałek i postawił przed nią, dokładając widelczyk.
- Jedz – powiedział stanowczo.
- Co? Nie! Wiesz, ile tu jest cukru?
- Więc po co upiekłaś takie ciasto?
- Bo miałam wenę – warknęła, patrząc na niego z lekką irytacją.
- A więc teraz musisz skosztować swojego arcydzieła – oświadczył z miną nieznoszącą sprzeciwu.
- Nie chcę. – Mimo wszystko, zaczęła jej lecieć ślinka. Nie mogła się jednak poddać kaprysowi Nicka.
- Uparta jak zawsze – podsumował z uśmiechem. – Czyli co… nie zamierzasz jeść swojego ciasta… to znaczy, że upiekłaś je specjalnie dla mnie?
- Tego nie powiedziałam! – zawołała Alex, rumieniąc się nagle.
- Więc zjedz ten kawałek!
- Nie!
Nick westchnął ciężko, choć na jego wargach błąkał się uśmiech.
- Wobec tego nie pozostaje mi nic innego, jak cię nakarmić.
Przysunął się do niej, wziął do ręki talerzyk, nabrał kawałek ciasta i przystawił jej widelczyk do twarzy. Spojrzała na niego z uniesioną brwią.
- Serio? Masz zamiar karmić mnie jak kilkuletnie dziecko? Jestem dorosła i sama mogę decydować kiedy, co i ile jeść.
- W tym wypadku stanowczo odrzucam twoją samodzielność, bo nie myślisz racjonalnie.
Chciała dalej patrzeć na niego z dezaprobatą, ale dała sobie spokój. Parsknęła śmiechem i posłusznie otworzyła buzię. Nick uśmiechnął się zwycięsko i po chwili całe ciasto było zjedzone. Znowu zapatrzył się w jej oczy. Wyglądała tak uroczo w tym koczku i domowych ciuchach. Jej we wszystkim było dobrze. Mógł ją oglądać bez końca.
- Pójdziemy gdzieś wieczorem?
- Niby gdzie? – zdziwiła się.
- Nie wiem. Może masz ochotę się rozerwać? Tu niedaleko zdaje się, że jest impreza w klubie. A ty przecież masz niemałe doświadczenie w takich sprawach… - dodał, lekko złośliwie.
Alex nagle stanął przed oczami jej "sen" z tamtych wakacji po nocy w klubie. Nick, który ją wyniósł… wspomnienia już prawie całkiem jej zbladły. To była jawa czy sen?
- Nick…
- Tak?
- Wakacje. Na Hawajach. Kiedy poszłam do klubu… to ty mnie przyniosłeś?
Lekko zaskoczony Nick skinął głową po chwili wahania.
- Tak. Ja. Wiedziałaś o tym?
- Miałam sen… to znaczy, wydawało mi się, że to był sen. Czyli to ty mnie stamtąd wyciągnąłeś…
- Do usług – uśmiechnął się lekko. – Dlatego dzisiaj mogłabyś mi potowarzyszyć w ramach rekompensaty za tamten numer.
- Czy nie wydaje ci się, że zaczynamy widywać się za często? – spytała Alex z powątpiewaniem. Poczuła, że robi jej się gorąco. Nie mogła jednak dać się namówić. Nie planowała się z nim dzisiaj spotykać, a co dopiero mówić o pójściu na imprezę. Co ten Nick sobie właściwie wyobrażał?
- A co ci szkodzi? Obawiasz się czegoś? – zapytał, wyraźnie dotknięty. Ruchem ręki odgarnął sobie loczki z czoła.
- Nie. Nie obawiam się, jednak nie wydaje mi się, że powinniśmy odnawiać znajomość na takim poziomie. – Alex nieświadomie powtórzyła jego gest. – Ale nie chcę znowu wpaść w to samo…
Ledwo zdążyła się ugryźć w język, zanim dodała ‘bagno’. Poczuła narastające wyrzuty sumienia. Oczy Nicka posmutniały. Alex zbeształa się w myślach, że w ogóle takie słowo przyszło jej do głowy. Przecież to nie z winy Nicka się rozstali. A ich związek wcale nie był bagnem. Przeciwnie - Nick dał Alex tyle szczęścia, ile nie zaznała przez całe swoje dotychczasowe życie. A później, zamiast ratować ich związek, uciekła. Stchórzyła, mimo że Nick próbował to ratować. I walczył, ale przegrał - przez upór Alex. Była mu coś winna.
- Dobrze – odezwała się. Nick podniósł głowę, zdumiony. – Pójdziemy. Daj mi pół godziny na wyszykowanie się.
Podniosła się lekko i wyszła z kuchni. Onieśmielony Nick patrzył, jak odchodziła do łazienki. W głowie brzmiała mu tylko jedna myśl: jaka ona jest piękna.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3696 słów i 20192 znaków.

9 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • KAROLAS

    Next?  :D

    20 wrz 2016

  • candy

    @KAROLAS niedługo ;)

    20 wrz 2016

  • Misiaa14

    Kocham :3

    19 wrz 2016

  • candy

    @Misiaa14 <3

    20 wrz 2016

  • Lolisss

    Plis jeszcze jedna dziś!! <3

    19 wrz 2016

  • candy

    @Lolisss wyszłam z domu :(

    19 wrz 2016

  • blogerka

    ❤ super

    19 wrz 2016

  • candy

    @blogerka dziękuję :*

    19 wrz 2016

  • Olifffka&lt;3

    Kooocham !

    19 wrz 2016

  • candy

    @Olifffka&lt;3 :*

    19 wrz 2016

  • kaay~

    Czekam na next!:D

    19 wrz 2016

  • candy

    @kaay~ <3

    19 wrz 2016

  • Olaa

    Super! :*

    19 wrz 2016

  • candy

    @Olaa dziękuję :*

    19 wrz 2016

  • jaaa

    Genialne <3

    19 wrz 2016

  • candy

    @jaaa dziękuję <3

    19 wrz 2016

  • Morena

    Świetna cześć :) kiedy następna ? :)

    19 wrz 2016

  • candy

    @Morena dziękuję :D jutro :)

    19 wrz 2016