Pokochać znowu {15}

Kiedy wreszcie powiedziała tak ważne dla ich obojga słowa, twarz Nicka rozciągnęła się w szerokim uśmiechu. Widziała, jak bardzo ulżyło mu po jej wyznaniu. Samej Alex również ulżyło. Przez kilkanaście sekund patrzyli sobie w oczy. Potem Nick wstał i z jakiegoś ciemnego materiału wyciągnął gitarę.
- Na pianinie niestety nie umiem grać. Ale na tym tak.
Oczarowana Alex już po chwili mogła wsłuchać się w słowa, które śpiewał i w nuty, które grał. Nie miała pojęcia, że miał taki talent. Nie miała też pojęcia, że kiedykolwiek będzie się czuła tak, jak w tamtej chwili.
  
Bo ty wiesz,
Ty wiesz, ty wiesz
że cię kocham,
kochałem cię przez cały ten czas.
I tęsknie za tobą,
byłem daleko stąd o wiele za długo
Cały czas marzę, że będziesz ze mną
i nigdy nie odejdziesz.
Przestanę oddychać,
jeśli już nigdy cię nie zobaczę.
  
Nie mogła z siebie wydusić ani słowa. Wpatrywała się w Nicka i nie mogła uwierzyć, że to ten sam chłopak, z którym zmagała się w bezsensowny sposób o jakąś głupią wygraną. Najważniejsze jednak było to, że w końcu byli tutaj, razem. I się kochali.
  
Bo z tobą, przetrzymałbym
całe piekło, żeby tylko trzymać twoją rękę.
Mógłbym oddać to wszystko,
oddać za nas,
oddałbym wszystko, ale się nie poddał
  
W pewnej chwili zorientowała się,że po jej policzkach płyną łzy. Nie otarła ich, bo były wyrazem szczęścia. Była tak szczęśliwa, jak nigdy. Gdy zabrzmiał ostatni dźwięk gitary pod wpływem chwili przytuliła się do Nicka. Zaskoczyła go tym, ale również ją przytulił i delikatnie pocałował w szyję.
- Zbierajmy się, bo robi się późno. Ubieraj się, moja szyneczko – parsknął śmiechem.
- Moja? – powtórzyła z uśmiechem Alex, ignorując „szyneczkę”.
- Tak. – Podał jej kurtkę i czułym gestem odgarnął jej włosy z twarzy. – Jesteś moja, i tylko moja.
***
Do szkoły weszła z uśmiechem na twarzy. Co rusz widziała zdumione spojrzenia posyłane w jej kierunku, ale ignorowała to. Nick nie chodził z nią do szkoły, ale może nawet było to lepsze. Alex nie chciała słyszeć plotek na swój temat.
- Alex!
Odwróciła się i zobaczyła pędzącą ku niej Violet.
- Hej – przywitała ją z uśmiechem, ale po chwili spoważniała. – No i jak?
Poprzedniego dnia Violet wróciła do domu, ale nie dawała znaku życia.
- Rodzice chyba zaczynają się godzić. To znaczy aktualnie nie odzywają się do siebie, ale to już coś. Chyba będzie dobrze.
- Cieszę się. – Alex przytuliła przyjaciółkę.
- A jak twoje nogi?
- Dobrze. Ale Nick kazał mi założyć trampki – skrzywiła się Alex, na co Violet parsknęła śmiechem.
- Dba o ciebie. To chyba dobrze. Przyjeżdża dziś do ciebie?
- Tak. Idziemy do kina.
- Na film czy do waszego magicznego zakątka?
- Na film. – Alex wystawiła język.
- Cieszę się twoim szczęściem – uśmiechnęła się Violet.
- Wiesz, co mnie zastanawia? – powiedziała Alex po chwili. – To, jak on dobrze mnie zna. Zawsze wie, co powiedzieć, co akurat chcę, a ja nie muszę nic mówić. Wie, jaki być w stosunku do mnie... czy to nie dziwne?
- Może to naprawdę twoja druga połówka, która rozumie cię bez słów – parsknęła śmiechem Violet.
- Bardzo śmieszne – powiedziała z lekkim przekąsem Alex i chciała jeszcze coś dodać, ale zadzwonił dzwonek.
***
- Cześć, słoneczko. – Nick wparował do pokoju Alex zupełnie znienacka. – Tak myślałem! Znowu przed lustrem.
- Lubię dobrze wyglądać – prychnęła Alex, patrząc na odbicie chłopaka w lustrze.
- Dla mnie zawsze wyglądasz pięknie. – Podszedł do niej i objął ją w pasie, uśmiechając się.
- Bajerant.
- Też cię kocham. Tylko streszczaj się, kochanie, bo zaraz musimy wychodzić.
- Dobra, dobra. Spadaj, nie będę się przy tobie przebierać. – Pokazała język.
- A czemu nie? Może...
- Spadaj, kochanie, na dół, weź sobie jakąś herbatkę, albo coś – popędziła go Alex.
- Tylko ubierz się ciepło!
Wywróciła oczami, ale jak zwykle posłuchała się go. Po chwili zeszła na dół ubrana w szare dżinsy i luźną czerwono-niebieską koszulę.
- Masz coś pod tą koszulką?
- Chciałbyś wiedzieć. – Wystawiła mu język.
- W tym momencie chodzi mi jedynie o to, żeby było ci ciepło.
- Mam podkoszulkę.
- Załóż jeszcze jakąś bluzę – polecił jej Nick.
- Nie rób ze mnie bałwana – burknęła Alex.
- Dobra. Ale zakładasz ocieplane buty.
- Chyba zwariowałeś!
- Nie dyskutuj ze mną, bo i tak wygram – uśmiechnął się cwaniacko, schylił się i z najniższej półki wyjął czarne buty Alex na obcasie i ocieplane od środka. – Przynajmniej masz tu obcasy – zauważył.
- Wredota. – Alex szybko założyła buty. – Lepiej już chodźmy.
Nick wybrał ulubiony film Alex „Duma i uprzedzenie”, po raz kolejny zadziwiając ją tym, jak dobrze ją zna. Oglądała ten film już tysiąc raz, ale nigdy nie miała dość. Na sali siedziała wtulona w Nicka i rozkoszowała się akcją swojego ukochanego filmu. Czuła, że Nick więcej patrzy na nią niż na ekran, ale cieszyło ją to. Pierwszy raz miała chłopaka; pierwszy raz się tak naprawdę zakochała, ale podobało się jej to. Pierwszy raz była szczęśliwa. Nie miała pojęcia, jakie to uczucie, gdy spaceruje się z osobą, którą się kocha. Która również darzy cię miłością. Ani się spostrzegła, a film dobiegł końca.
- Czemu wybrałeś akurat ten film? – spytała go Alex, gdy wyszli z kina.
- Miałem przeczucie, że go lubisz.
- Skąd ty tyle o mnie wiesz, Nick?
Uśmiechnął się do niej.
- Sam nie wiem. Po prostu mam takie przeczucia. Ale mimo że jesteśmy razem nie wiemy o sobie za dużo. Trzeba to nadrobić.
- Jesteśmy razem... – powtórzyła Alex. – Nadal nie mogę w to uwierzyć. Ale to dobrze.
- I nawet chodzisz tak jak dawniej. – Nick pocałował ją w czoło. – Jesteś tylko trochę mniej pretensjonalna, odrobinę cichsza i...
- I co?
- I moja – uśmiechnął się. – Nikt mi ciebie nie zabierze. Zapamiętaj to sobie.
  
Mijały dni, potem tygodnie. Był już mroźny koniec jesieni, ale to nie przeszkadzało Alex i Nickowi spacerować między ulicami, do kina i do różnych miejsc. Było widać na kilometr, jak bardzo Nick szaleje za Alex, a i ona naprawdę angażowała się w ten związek. Czasami wychodzili gdzieś z Violet i zazwyczaj siedzieli w jakimś barze, jedli i rozmawiali. Alex cieszyły dobre kontakty jej najlepszej przyjaciółki z chłopakiem i chociaż momentami była odrobinę zazdrosna to wiedziała, że nie ma o co. Ani ze strony Violet ani Nicka nie musiała się niczego obawiać. U Violet również wszystko się ułożyło; jej rodzice się pogodzili, przeprosili córkę za wszystko i teraz znowu byli kochającą się rodziną. Właściwie wszystko było idealnie, aż do pewnego dnia.
***
- Nick dzisiaj przyjeżdża? – zagadnęła przyjaciółkę Violet na stołówce szkolnej.
- Nie, dziś ja jadę do niego. – Alex przerwała na pół bułkę. – Rozchorował się, biedaczek. Paskudne zapalenie oskrzeli.
- Niefajnie – Violet lekko się skrzywiła. – Tylko postaraj się nie siedzieć u niego pół nocy. Pamiętaj, że musimy napisać referat z historii na jutro.
- Cholera, referat!
- Co, zapomniałaś o nim?
- No jasne. – Alex palnęła się w czoło. – Dobra, najwyżej przyjadę do niego pół godziny później.
- Jak kocha, to poczeka – parsknęła śmiechem Violet.
- Chyba kocha.
- Nie mów tak, Alex – Violet nagle spoważniała. – Nie powinnaś tak mówić. On cię naprawdę kocha. Widać to na kilometr. Tylko nie schrzań tego.
- Spokojnie. Czemu mam to schrzanić? – spytała zdziwiona Alex. – Skąd w ogóle taki pomysł? Widzisz, jak między nami jest. Jest dobrze. Cały czas.
- Cieszę się, ale pamiętaj o tym, że masz szczęście – upomniała ją Violet. – Taki Nick nie zdarza się codziennie.
- Violet, dobrze o tym wiem. Uwierz – uśmiechnęła się Alex i tęsknie spojrzała na zdjęcie swojego chłopaka na ekranie telefonu.
***
Nick po raz kolejny zaliczył całą serię kaszlnięć. Ból w klatce piersiowej stawał się coraz bardziej dokuczliwy. Opadł na poduszki i spojrzał na zegarek. Alex powinna być lada chwila. Nagle zadzwonił jego telefon. Podskoczył jak oparzony.
- Halo?
- Mój biedaku – usłyszał po drugiej stronie. – Brzmisz strasznie.
- I tak się czuję. – Kaszlnął Nick.
- Niestety, przyjadę dopiero za jakieś pół godzinki.
- Dlaczego?
- Cholerny referat z historii. Ale postaram się uwinąć.
- Mną się nie przejmuj. Napisz spokojnie ten referat. Nic mi się nie stanie.
- Za pół godziny jestem u ciebie, skarbie. Pa. – Alex rozłączyła się.
Nick odrzucił telefon na szafkę nocną i postanowił zdrzemnąć się chwilę przed przyjazdem Alex. Usnął prawie natychmiast, ale po chwili - a przynajmniej tak mu się zdawało - znowu zadzwonił jego telefon. Musiał wstać z łóżka. Nie otwierając oczu, odebrał połączenie.
- Halo? – rzucił nieprzytomnie.
- Cześć... cześć Nick.
Przetarł oczy i gwałtownie je otworzył. To był głos Cris.
- O, Cris! Cześć. – Odkaszlnął. –Wybacz, że taki mam głos, ale dopadło mnie zapalenie oskrzeli.
- Nie za dobra sprawa. – Jej głos brzmiał jakoś inaczej. – Nick, muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham cię – zapewnił ją.
- Długo myślałam, czy ci to powiedzieć... ale musiałam. Nie miałam innego wyjścia – zdawało mu się, że się rozpłakała. Milczał. – Boże, Nick... ja jestem w ciąży. W szóstym miesiącu. Ty jesteś ojcem...
Prawie się przewrócił. Opadł na łóżko, nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Otworzył usta, ale nie wiedział, co powiedzieć.
- Nick? Nick...?
Nagle połączenie zostało zerwane. Brak zasięgu. Opuścił telefon i wpatrywał się w ekran z przerażoną miną. Nie mógł zebrać myśli. Przypomniał sobie tą jedną, jedyną noc, kiedy był tak wściekły, że Alex dowiedziała się o zakładzie jego i Jamesa.
  
Coraz bardziej się wściekał. I musiał to odreagować. – Chodźmy do mnie, do hotelu – dodał, po czym objął Cris i razem ruszyli w drogę powrotną.
  
Zacisnął pięść w bezsilnej złości i w tej samej chwili usłyszał, że ktoś wchodzi po schodach. Nagle do jego pokoju weszła Alex.
- No, już jestem! Ale zimno. Jak się czu... – przerwała wpół słowa. – Co się stało?
Nie wiedział, co jej powiedzieć. Powoli położył telefon na pościeli i spojrzał na Alex.
- Dzwoniła Cris. Jest w ciąży – powiedział, żeby zyskać na czasie.
Zaskoczonej Alex opadła szczęka.
- W ciąży? Żartujesz! O rany. Tyle lat, co ja, i już w ciąży... no ale będzie dobrą matką. W to nie wątpię – zaczęła szybko mówić. – Tyle że odrobinę sobie zmarnowała życie. No nieważne. Trzeba będzie ją koniecznie odwiedzić!
- Jest tylko jeden problem – przerwał jej Nick. Wstał i podszedł do Alex. Nie mógł tego przed nią ukrywać. Nie mógł. Zresztą sam w to jeszcze nie wierzył.
- Jaki?
Spojrzał jej w oczy.
Proszę, niech ona zrozumie.
- Ja jestem ojcem...

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2020 słów i 11182 znaków.

10 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Xsara94

    O jezusku... namieszlas :)

    15 wrz 2016

  • candy

    @Xsara94 a jak :)

    15 wrz 2016

  • Olciiak

    Jezu...kocham <3 muszę wiedzieć co będzie dalej !! Kiedy następna??

    15 wrz 2016

  • candy

    @Olciiak <3 <3 jutro :)

    15 wrz 2016

  • KAROLAS

    Candy Ty umiesz zagmatwac ludziom szczęście a tak ładnie im szło ;-)

    14 wrz 2016

  • candy

    @KAROLAS oj umiem xD natchnienie czerpię z własnego życia, haha

    15 wrz 2016

  • black

    Takie zwroty akcji to ja rozumiem :)

    14 wrz 2016

  • candy

    @black hehe, cieszę się :)

    15 wrz 2016

  • Misiaa14

    O mój Boże....zajebiste *-*

    14 wrz 2016

  • candy

    @Misiaa14 dziękuję <3

    15 wrz 2016

  • Czarodziejka

    Nieee! Czemu?!?! Czekam na nexta <3

    14 wrz 2016

  • candy

    @Czarodziejka <3

    15 wrz 2016

  • Olaa

    O nie!! Czekam na kolejną część! :*

    14 wrz 2016

  • candy

    @Olaa <3

    15 wrz 2016

  • Olifffka&lt;3

    ???? czeeeemu. Opowiadanko na 6 ????

    14 wrz 2016

  • candy

    @Olifffka&lt;3 dziękuję :D

    15 wrz 2016

  • jaaa

    Super część <3 Czekam na kolejna xd

    14 wrz 2016

  • candy

    @jaaa <3

    15 wrz 2016

  • Natusik

    Jak spieprzyć wszystko w świecie, który możesz kontrolować? Trzeba być Sandrą. :D <3

    14 wrz 2016

  • candy

    @Natusik hahaha :D

    14 wrz 2016

  • Q

    @Natusik i mną

    14 wrz 2016

  • Q

    Bardzo lubię to czytać, ale myślę że momentami trochę za bardzo słodzisz, w sensie jak się do siebie zwracają.  Ale ogólnie to spoko  :rolleyes: :D

    14 wrz 2016

  • candy

    @Q od nienawiści do miłości jeden krok, więc wszystko możliwe :)

    15 wrz 2016