Pętla uczuć, cz. 5

Leżąc na łóżku i bawiąc się kosmykiem moich włosów rozpamiętywałam ostatnie wydarzenia z mojego życia. Myślałam, że to tylko piękny sen. Coś jak bańka mydlana, która ma zaraz pęknąć. Nie wierzyłam w swoje szczęście. Z rozmyślań przerwał mi telefon. To był Sylwester!
A no tak, nic nie wiecie o nim. Sylwester to mój najlepszy przyjaciel jakiegokolwiek miałam. Był o rok starszy. Kochałam go jak brata. Musiał jednak wyjechać z kraju na pół roku, bo jego rodzice znaleźli tam pracę. Myślałam, że nie wytrzymam. No ale poznając bliżej Jakuba szczerze powiedziawszy zapomniałam o nim. Odebrałam:
- Sylwester! Boże nie wiesz jak się cieszę, że dzwonisz. Pół roku się nie odzywałeś! Opowiadaj co tam u ciebie!
- Ej, spokojnie, bo się zapowietrzysz, - powiedział śmiejąc się.  
- Mam dla ciebie niespodziankę, - Po tych słowach rozłączył się.  
Nie wiedziałam o co mu chodziło. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół by je otworzyć. To co za nimi ujrzałam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. To był Sylwester. Rzuciłam się mu na szyję.  
- Hej, uważaj bo mnie przewrócisz!, - zaśmialiśmy się, a ja jednocześnie go puszczając.  
- Wejdź do środka, mam wolną chatę.  
Rzeczywiście byłam sama jak zawsze. Moi rodzice pracowali do późna. Co prawda sporo zarabiali i przez to byłam obrzydliwie bogata.  
Nie pasowało mi to, chociaż miałam wielką szafę pełną rzeczy, na wakacje wyjeżdżaliśmy na egzotyczne wyspy, miałam wszystkiego czego zapragnęłam, ale nie miałam w rodzicach oparcia. Dlatego przyzwyczaiłam się do tego, a Sylwester wpadał do mnie codziennie, żeby dotrzymać mi towarzystwa.  
- Chętnie., - powiedział wyszczerzając zęby w łobuzerskim uśmiechu.  
- No to zapraszam, - odwzajemniłam uśmiech.  
Długo rozmawialiśmy, szczególnie o Stanach, w których był. No ale w końcu zapytał co u mnie. Opowiedziałam o szkole i znienawidzonych kumpelach. Wiedział o tym, że mnie prześladują. Nie powiedziałam mu jednak o Jakubie. Nie wiem czemu. Sylwestrowi mogłam ufać bezgranicznie, lecz coś mnie powstrzymało. To uczucie... nigdy nic podobnego nie doznałam. Tak jakby bałam się, że jak mu powiem o innym chłopaku to go zranię...  

Następnego dnia umówiłam się z nim u mnie. Widział, że coś mnie dręczy. Musiałam mu powiedzieć.  
- No mów, umiem poznać jak coś cię dręczy, znamy się pięć lat.  
- No bo ja... mam chłopaka...  
- Co?
- No, to znaczy, że jeszcze nie, ale wszystko zmierza w tym kierunku, całowaliśmy się.  
- Jak to? Mówisz serio?
- Tak jak najbardziej.  
Zamyślił się i po chwili dodał:
- Muszę już iść, zdzwonimy się.  
- Zaczekaj, dopiero przyszedłeś.  
- Wiem, ale mam parę spraw do załatwienia.  
Poczułam ukłucie w sercu. Gdy wyszedł rozpłakałam się jak małe dziecko. Nigdy nie myślałam o nim w taki sposób. Byliśmy jak rodzeństwo. Byliśmy przykładem przyjaźni damsko-męskiej. Ale nie wiedziałam czy na pewno.  

Przez miesiąc Sylwek się do mnie nie odzywał. Dzwoniłam po tysiąckroć, ale nie odbierał telefonu, wysłałam z milion SMSów, ale ciągle nic. Do jego domu bałam się pójść. Z Kubą też nie miałam kontaktu. W końcu Kuba przyszedł do mnie. Zdziwiłam się bo nie wiedziałam skąd miał mój adres.  
- Hej, - mówiąc to pocałował mnie namiętnie.  
Ja jednak odsunęłam się od niego, kochałam go, lecz nie miałam humoru.  
- Ej, co się stało.  
- Nic, nie ważne, Sylwester przyjechał ze Stanów.  
- Aaa, to ten twój przyjaciel, opowiadałaś mi o nim raz.  
- No tak, to właśnie on.  
- No i co w związku z tym?
- No właśnie mówię, że nic. Zapytałeś to odpowiedziałam.  
- Spoko, zaprosisz mnie do środka?
- Jasne, wchodź.  
- Nie wpadłem na długo, chciałbym tylko byś wpadła do mnie i poznała moich rodziców. W sobotę o 18:00?
- Ach tak? No dobra, pasuje mi.  
- To świetnie.  
Odprowadziłam go do bramy. Na odchodne znów mnie pocałował tak samo, a może jeszcze bardziej namiętnie niż na początku. Poczułam motylki w brzuchu. Odwzajemniłam pocałunek, nie zauważając zbliżającego się Sylwka.  
Szedł powoli, a jego oczy ciskały piorunami. Pożegnałam się z Kubą jak najszybciej, ponieważ bałam się konfrontacji jaka mogłaby nastąpić.  
- To jest twój chłopak?, - zapytał
- Tak to jest Kuba. Weszliśmy do mojego pokoju.  
- Kochasz go?, - zapytał ni z tego, ni z owego.  
- Yyy, tak kocham.  
- Nie będziesz miała teraz dla mnie czasu.  
- Jesteś moim najlepszym przyjacielem zawsze będę miała dla ciebie czas. Mówiąc te słowa wtuliłam się w niego.  
- Jesteś dla mnie ważna.  
- Ty też jesteś dla mnie ważny, w końcu jesteś moim najlepszym przyjacielem. Wtuliłam się w niego mocniej.  
Będąc w jego objęciach czułam się bezpiecznie, wiedziałam, że nie pozwoli by stała mi się krzywda. Kochałam go, ale jak brata. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że ja i on jesteśmy parą. Lecz w głębi serca, przeczuwałam, że on czuje coś do mnie. Prawdę mówiąc ja to podejrzewałam w czasie przed jego wyjazdem. Nie zaprzątałam sobie tym jednak głowy, ale natarczywe myśli powracały, jeszcze to lodowate, przenikające w głąb duszy spojrzenie, którym obdarzył mnie dziś przed bramą gdy żegnałam się z Kubą. Jednego byłam pewna, coś było na rzeczy i niebawem miałam się o tym dowiedzieć.

Kasia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1038 słów i 5378 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Kasia

    Zaczynam pisać następne :*

    16 kwi 2013

  • Użytkownik pati

    czemu nie kończysz?!!!

    16 kwi 2013

  • Użytkownik Lovely.

    *-* Super ! Spokojnie , poczekamy :***

    7 kwi 2013

  • Użytkownik Kasia

    Nastepne opowidanie będzie góra za 5 dni :* Sorki że tak późno ale mam duuużo obowiązków w szkole :redface:

    7 kwi 2013