Pętla uczuć, cz. 2

Na zegarze wybiła godzina 13:00.  
Przed wyjściem zastanawiałam się w co się ubiorę, żeby było skromnie a zarazem ładnie. Zdecydowałam się na niebieskie rurki, kraciastą koszulę i trampki.  
- Okej, jestem gotowa, pora się zbierać, - powiedziałam w duchu.  
Szłam powoli chodnikiem. Był ciepły, przyjemny dzień. Lekki wietrzyk bawił się moimi włosami, które opadały bezwładnie na moje ramiona. Właśnie doszłam na jego osiedle. Było tu cicho, spokojnie melancholijnie wręcz. Zapukałam. Usłyszałam ciche kroki i otwierające się
drzwi. Gdy mnie zobaczył uśmiechnął się ciepło i zaprosił mnie do środka. Przywitaliśmy się.  
- Cześć.  
- Cześć.  
- Ładnie wyglądasz.  
Ten komplement wyprowadził mnie z równowagi, może niby nic takiego, ale wcześniej od nikogo nic takiego nie usłyszałam. To było bardzo miłe doznanie.  
- Dziękuję, -odpowiedziałam bez zastanowienia.  
Zaprosił mnie dalej do swojego pokoju. Było tu przytulnie, czułam się jak u siebie.  
- Od czego zaczynamy, -zapytał.  
- No nie wiem, zależy w jakim stopniu nie rozumiesz tych równań.  
- Niczego nie rozumiem. - zaśmialiśmy się jednocześnie.  
Zabraliśmy się do pracy.  

Po jakimś czasie, Kuba mniej więcej rozumiał te zadania więc postanowiłam, że dam mu przykłady z wyższego poziomu. Nauczyłam go najpierw jak się je rozwiązuje no i po dwóch godzinach opanował to.  
Pomyślałam, że jak już wszystko rozumie to mogę już sobie pójść.  
- Wiesz ja już chyba będę lecieć, skoro już wszystko opanowałeś.  
- Nie, zaczekaj tak dobrze mi się siedzi, może zostałabyś
jeszcze na chwilę?- zapytał niepewnie, spoglądając
jednocześnie na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, wzrokiem zbitego szczeniaczka.  
Zamurowało mnie to co do mnie powiedział. Naprawdę chciał bym została. Moja radość nie miała granic.  
- No dobrze... - powiedziałam niepewnie. - Co w takim razie robimy?
- Może pogadamy po prostu?
- W porządku, zaczynaj?
Przez godzinę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, byłam nim oczarowana. Jego uśmiechem, spojrzeniem, swobodnością, jakbyśmy znali się dobre paręnaście lat i jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi. Śmialiśmy się donośnie.  
Przerwał tą cudowna chwilę słowami:
- No to w takim razie kiedy następny raz?
Chciał się ze mną spotkać, byłam w siódmym niebie.  
- Jak chcesz, jestem otwarta na propozycje.  
Znów wybuchnęliśmy śmiechem.  
- Dobra teraz na poważnie, może by tak w poniedziałek po szkole u mnie? Odrobimy lekcję, a obiad też u mnie zjesz.  
- No dobra, pasuje mi.  
Tak naprawdę nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Chłopak w którym się zakochałam zaprosił mnie znów do siebie.  
  
Pożegnaliśmy się. Wracając czułam, że zaraz odpłynę. Jednym słowem: Kochałam go.  

W tym samym czasie:
- Czy ja się zakochałem?, Ona jest taka piękna, mądra jej śmiech jest taki dźwięczny i wspaniały. Nie mogę przestać o niej myśleć, ale nie wiem co ona czuje. Na razie spróbuję do niej dotrzeć i może zostaniemy przyjaciółmi?
  
Gdy weszłam do domu przywitałam się z rodzicami i poszłam do pokoju, położyłam się na łóżku. Byłam szczęśliwa i mocno, nieodwołalnie zakochana.  
Nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam. Przyśniły mi się obrazy z dzisiejszego dnia, jeszcze raz mogłam to przeżyć.  
Czułam, że odtąd moje życie nie będzie już takie jak było wcześniej. Nie mogłam się po prostu doczekać poniedziałku, lecz nie wiedziałam co mnie tam czeka.

Kasia

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 646 słów i 3497 znaków.

5 komentarzy

 
  • Lovely.

    Proszę daj następną! Cudownie się to czyta *-*

    24 mar 2013

  • nana

    Alle fajnie ! Więcej prosimy !

    24 mar 2013

  • Kasia

    Może jutro, najpóźniej we wtorek dodam trzecią część, w której będzie więcej się działo.

    24 mar 2013

  • wariat

    Zdecydowanie czekam na następną część. Miło się czyta takie opowiastki o młodzieńczej miłości. Każdy to kiedyś przeżywał, czytam z uśmiechem na twarzy :) Czekamy na pikanterię!

    24 mar 2013

  • Frodo ;d

    Next  :D

    24 mar 2013