Ostatnia chwila

Ona zapracowana, młoda, samotna matka 4-leniego Franka, szuka prawdziwej miłości. On trochę starszy, ambitny dyrektor w firmie ojca, bawidamek, nigdy nie był w poważnym związku. Czy dwoje tak rożnych ludzi może mimo wszystko zakochać się w sobie i utworzyć trwały związek? Czy może po raz kolejny jego serce nie zadziała, a ona posłucha głosu rozsądku?


ROZDZIAŁ I

- Marek nie! Nie możesz go znowu wystawić! Franek tak bardzo się cieszył, nie widzieliście się od prawie dwóch miesięcy! Jesteś jego ojcem do cholery! - Natalia kolejny raz kłóciła się z byłym kochankiem o to samo- To są jego urodziny.
- Uspokój się, nic nie poradzę, że w szkole Kuby jest tego dnia akademia. Muszę tam być. To mój syn. - głos Marka był irytująco spokojny.
- A Franek to kto?! Jest twoim dzieckiem tak samo jak Kuba i Karolina! A twoim zasranym obowiązkiem jest być przy nim. Jeśli cię nie będzie w piątek to już więcej go nie zobaczysz, to ci mogę obiecać! Cześć.
- Natalia... -więcej nie usłyszała, bo zerwała połączenie.
- Mamo, dlaczego krzyczałaś? Kto dzwonił?
- To nic takiego - uśmiechnęła się do syna - ubieraj buty i kurtkę, jeśli teraz nie wyjdziemy spóźnisz się do przedszkola.
Natalia nie potrafiła skupić się na pracy. Była wściekła na Marka, który jak zwykle traktował Frania jakby był obcym chłopcem, nie jego rodzonym synem. Wróciła myślami do czasu kiedy była z ojcem swojego dziecka, choć w sumie to nie można tak tego nazwać. Nigdy nie była jego kobietą, była po prostu jego kochanką, choć ona naprawdę bardzo go kochała i wtedy myślała, że z wzajemnością. Marek był czarujący, inteligentny i dowcipny. Wtedy wierzyła w ich wspólną przyszłość, ufała, że zostawi żonę i uwiją swoje własne miłosne gniazdko. Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia w jej drzwiach stanęła żona Marka. Poinformowała ją, że doskonale wie o ich romansie i, że niestety nie jest pierwszą kochanką w życiu jej męża i na pewno nie ostatnią. On mnie nigdy nie zostawi - to było ostatnie zdanie jakie wtedy padło. Natalka przeżywała rozstanie z ukochanym tak bardzo, że nawet nie zorientowała się jak bardzo spóźnia się jej miesiączka. Kiedy dowiedziała się o ciąży na początku była załamana. Właśnie miała zdawać maturę i iść na studia, żeby w końcu móc wyrwać z domu rodzinnego, gdzie nigdy nie mogła dogadać się z rodzicami. Pierwsze o czym pomyślała to aborcja, ale nie potrafiła tego zrobi, pokochała to maleństwo zanim jeszcze pierwszy raz była na usg. Zapewniła Marka, że niczego od niego nie chce, ale on postanowił pomóc w wychowaniu Frania, co coraz częściej ograniczało się tylko do przelewów na konto raz w miesiącu. Z zamyślenia wyrwał ją głos koleżanki.  
- Słyszysz co mówię? - Marcelina próbowała zwrócić uwagę współpracownicy.
- Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłaś?
- Mówię, że dziś wraca dyrektor. Jeszcze go nie poznałaś. To syn szefa i naprawdę niezłe ciacho.  
- Marcela, skup się na pracy, a nie marzeniu o romantycznej miłości i księciu z bajki. Ja jak nikt inny mogę cię zapewnić, że tacy nie istnieją, więc więcej pracuj, a mniej bujaj w obłokach.
- Bardzo trafna uwaga - usłyszała za plecami męski głos i odwróciła się. Przed nią stał wysoki, bardzo przystojny brunet, ubrany w ciemne jeansy, białą koszule i granatową marynarkę, ale jej szczególną uwagę przykuły piękne błekitne oczy. Kiedy je zobaczyła doskonałe zrozumiała co oznacza określenie ''głębokie spojrzenia''. Patrzyła w nie i nie potrafiła dostrzec gdzie to spojrzenie się kończy. - Mateusz - wyciągnął do niej dłoń.
- Natalia - uścisnęła jego rękę - przepraszam, ale muszę cię teraz przeprosić. Właśnie skończyłam i spieszę się. Do zobaczenia. - zebrała swoje rzeczy i wyszła z biura.


- Tato, ta dziewczyna, Natalia, już wyszła, a jest dopiero 13.
- A tak. Ona pracuję w biurze tylko pięć godzin dziennie, resztę pracy zabiera do domu. Nie ma lekko, dlatego poszedłem jej na rękę. To samotna matka, musi odbierać dziecko z przedszkola.
- Od kiedy życie prywatne pracowników tak bardzo cię interesuje? Każdy ma jakieś problemy, ale to nie oznacza, że wszyscy mamy wychodzić z pracy kiedy mamy na to ochotę.  
- Mateusz, daj spokój. To moja firma i moje decyzje. Póki dziewczyna wypełnia swoje obowiązki i nie ma żadnych zaległości, nie widzę żadnego problemu, żeby pójść jej na rękę. Ona robi tylko risercze i tym naprawdę może zająć się w domu.  
- Jak chcesz. Dobra lecę na spotkanie. Do zobaczenia wieczorem na kolacji.

Kiedy wyszedł z biura znów ją zobaczył. Stała niedaleko drzwi i kłóciła się z jakimś facetem. Trochę wbrew sobie postanowił, że podsłucha o czym mówią.
- Natalko nie mogę przyjść w piątek, dlatego chce zobaczyć go dziś. Nie mam wiele czasu, więc przestań się kłócić i powiedz mi w końcu, w którym cholernym przedszkolu jest Franek!
- Nie no, proszę państwa, ojciec roku! Zastanów się! Nie wiesz nawet, do którego przedszkola chodzi Twój syn. W piątek są urodziny Franka i o 15 on będzie na ciebie czekał i jak już mówiłam, nie przyjdziesz, więcej go nie zobaczysz. - chciała odejść, ale złapał ją za rękę i pociągnął w swoją stronę.
- Wtedy zakręcę kurek z kasą. I jak sobie poradzisz, moja droga, bez moich pieniędzy? - syknął prosto w jej ucho.
- Pieprzony dupku! Nie dajesz pieniędzy mi, tylko swojemu synowi. Poradzimy sobie i bez ciebie. Zawsze traktowałeś Franka jakby był gorszy niż dzieci twojej żony. Mam świadomość, że nie go chciałeś, ale przykro mi, masz ze mną dziecko, więc weź odpowiedzialność, trochę większą niż przelewanie pieniędzy raz w miesiącu. A teraz puść mnie, bo ja w przeciwieństwie do ciebie nie chce zawieźć naszego dziecka. - najbardziej podkreśliła dwa ostatnie słowa. Musiała stamtąd jak najszybciej uciec, nie chciała się przed nim rozpłakać. Nie mogła zrozumieć jak może nie traktować Frania poważnie? Otarła łzy wierzchem dłoni, usiadła na ławce na przystanku autobusowym, z którego uciekł właśnie jej autobus i zobaczyła przed sobą rękę z chusteczką wyciągniętą w jej stronę. Podniosła głowę i jej oczom ukazał się Mateusz, syn jej szefa i dyrektor marketingu w firmie, w której pracowała.
- Dziękuje - wyszeptała i wzięła podaną jej chusteczkę.
- Wszystko ok? - zapytał delikatnie.
- Tak... autobus mi uciekł - wzruszyła ramionami.
- I dlatego płaczesz? Przepraszam, ale niechcący słyszałem twoją rozmowę z tamtym facetem...
- Przepraszam - przerwała mu w pół słowa. Nie chciała mówić o Marku - muszę iść. Zaraz powinnam być po syna, a do przedszkola mam jakieś trzy kilometry.
- Mogę cię podwieźć, jeśli chcesz, będzie szybciej.  
- Nie trzeba. Poradzę sobie, ale dzięki.
- Oj nie daj się prosić. Chyba nie chcesz się spóźnić i zawieźć dziecka. Z tego co słyszałem tylko ciebie może być pewien i chyba nie chcesz żeby to się zmieniło.
- Masz rację. Nie chce. Na Lipową, przedszkole , , Puchatek'', proszę - uśmiechnęła się i wstała z ławki, spojrzała na niego - no dalej, Franek czeka.
Nic nie odpowiedział, tylko szeroko się uśmiechnął ukazując idealnie proste, białe zęby, a w jego oczach pojawiły się iskierki, których nawet najbliżsi znajomi nigdy nie widzieli.
Dotarli na miejsce i kiedy Natalia zamierzała się pożegnać i wysiąść odezwał się Mateusz.
- Poczekam na was, a później was odwiozę.
- Nie, nie trzeba i tak mi pomogłeś.
- Przestań, dla mnie to żaden problem i tak nie mam nic do roboty i chętnie poznam gentelmena, który zawładnął sercem takiej ślicznotki - puścił jej oczko. Przewróciła oczami i powiedziała tylko jedno zdanie  
- Nie działają na mnie takie wyświechtane teksty. Jeszcze raz dzięki. Cześć.
Weszła do sali, Franio od razu ją zauważył.
- Mamo! - podbiegł do niej szybko i pociągnął ją za sobą - zobacz co ci narysowałem.  
Patrzyła na uśmiechnięte dziecko, jego oczy błyszczały kiedy opowiadał jej o obrazku, który wykonał. Oczy odziedziczył po ojcu. Były ogromne i brązowe, jak dwa duże, czekoladowe ciastka.
-Piękny - pocałowała malucha w czoło - a teraz chodź, bo musimy jeszcze zrobić zakupy na twoje urodziny, pamiętasz?
- A kupimy takie zakręcone słomki? Mikołaj takie miał na swoich urodzinach. Ja też bym takie chciał. I jeszcze bym chciał taki duży tort z piratami - chłopiec był niezwykle podekscytowany.
- Kupimy i słomki, i tort, a teraz zbieraj swoje rzeczy, bo mamy dziś dużo do zrobienia i mało czasu.
Kiedy wychodzili z budynku malec cały czas opowiadał o swoim dniu, a szczerze zainteresowana Natalia nie zauważyła, że Mateusz wciąż stoi przy swoim samochodzie przed przedszkolem.
- Myślałem już, że tam zostaniecie na noc - zagadnął i dopiero teraz go zaważyła.
-Mówiłam żebyś nie czekał. My i tak idziemy jeszcze na zakupy - powiedziała, ale Mateusz ją zignorował. Kucnął przed Frankiem i wyciągnął do niego rękę.
- Ty zapewne jesteś Franio? Ja jestem Mateusz. - chłopiec popatrzył na niego z poważną miną uścisnął jego dłoń.
- Franciszek Stawko - przedstawił się - jesteś chłopakiem mojej mamy? - Natalia była przyzwyczajona do tego rodzaju pytań zadawanych przez jej syna wszystkim mężczyznom, którzy się koło niej pojawiali, ale Mateusz był wyraźnie zmieszany. Jednak po chwili wróciła mu zwyczajowa pewność siebie. Wyprostował się, poprawił marynarkę.
- Jestem jej szefem i kolegą.
- Nie jesteś moim kolegą - wtrąciła dziewczyna.
- Ale niedługo będę - Natalka przewróciła tylko oczami. Chwyciła synka za rękę i chciała odejść, ale wtedy odezwał się maluch.
- Mamo, dlaczego nie możemy jechać z Mateuszem? Nie chce iść na piechotę.  
- Nie możemy, bo nie masz fotelika, a wiesz przecież... bez fotelika nie ma jazdy.
- No tak - powiedział zrezygnowany chłopiec i wziął matkę za rękę.
- Franio, tak się składa, że ja mam fotelik, Mojego młodszego brata. Może być?
Chłopcu zaświeciły się oczka i pełen nadziei spojrzał na matkę.
- Mamo, możemy? Proszę
-Mamo?- Mateusz spojrzał na Natalie i promiennie się uśmiechnął.
- Dobrze, ale tylko do sklepu, do domu wrócimy sami.

Franek całą drogę opowiadał Mateuszowi o przedszkolu, swoich zabawkach i innych niezmiernie ważnych dla niego rzeczy. Zszedł na temat swoich urodzin.
- No i przyjedzie tata. Mój tata. Bo on dużo pracuje i ma mało czasu i nie zawsze może, ale na przyjęciu będzie - Franek nadal mówił, a Mateusz słuchając go obserwował jego mamę, która spięła się na słowa syna. Nie wiedziała jak ma mu powiedzieć, że ojciec po raz kolejny nie dotrzyma słowa.

Podjechali pod sklep i Natalia znowu chciała pożegnać się z mężczyzną, ale on uprzedził ją mówiąc tylko:
- Poczekać na was czy mogę iść z wami?
- Chodź z nami - krzyknął wesoło malec - pomożesz mi wybrać słomki - przysunął się i gestem pokazał Mateuszowi, aby się pochylił i szepnął - mama jest super, ale nie zna się na męskich sprawach. - mężczyzna pokiwał ze zrozumieniem i puścił oczko do dziewczyny. Natalia przewróciła oczami, wzięła syna za rękę i weszli do sklepu. Dziewczyna robiła zakupy, a jej syn razem z Mateuszem przebierali w słomkach, papierowych talerzykach, kubeczkach innym ''imprezowych'' gadżetach.
- Te. Chce te w auta. Myślisz, że spodobają się moim kolegom?
- Na pewno. Są super.
- Dzięki, że z nami przyszedłeś, pomogłeś mi - malec przytulił się do jego nóg, a Mateuszowi zrobiło się ciepło na sercu. Ten malec to naprawdę słodki dzieciak- pomyślał.
- I co, wybraliście?
- Tak. Te w auta. Kubeczki też.
- Super, więc możemy wracać. Dzięki za podwózkę. Wrócimy pieszo, mamy niedaleko.
- Nie, przecież nie zabierzesz się z tymi wszystkimi zakupami. Zawiozę was.
Natalia nie protestowała więcej wiedziała, że to na nic. Całą droge do domu milczała, pod blokiem pożegnała się i podziękowała za podwiezienie. Wtedy znów wtrącił się Franio.
- Mateusz, przyjdziesz na moje urodziny jutro?  
- Nie wiem co na to twoja mama - spojrzał pytająco na Natalkę.
- To urodziny Frania, on zaprasza gości - doskonale wiedział, że nie jest z tego zaproszenia zadowolona. Patrząc na nią odpowiedział chłopcu.
- Z obaczę co da się zrobić, gdyby mi się nie udało dotrzeć dam znać twojej mamie - poczochrał chłopcu włosy - cześć młody, do zobaczenia Natalko.
- Do zobaczenia- patrzył jak otwiera drzwi i znika w bloku. Na pewno do zobaczenia - pomyślał i odjechał.

Xsara94

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2385 słów i 12842 znaków.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik ~szalona~

    Super opowiadanie! Inne od reszty.  Kiedy next?

    7 gru 2015

  • Użytkownik mysza

    Ciekawe. Lakne kolejnej części

    2 gru 2015

  • Użytkownik Majka

    Świetne opowiadanie naprawdę aż chce sie czytać!! ;) :)

    30 lis 2015

  • Użytkownik Xsara94

    @Majka dziękuję za miłe słowa:* aż człowiekowi chcę się pisać :)

    1 gru 2015

  • Użytkownik Madierka

    Nie czytałam jeszcze opowiadania o tym wątku, więc miła odmiana wśród opowiadań o amerykańskich nastolatkach, które żyją imprezą, lub są Emo..

    30 lis 2015

  • Użytkownik Xsara94

    @Madierka dziękuję za opinie :) cieszę się, że się podoba :)

    1 gru 2015

  • Użytkownik natka2518

    fajnie, fajnie nawet bardzo fajnie :D jestem ciekawa co będzie dalej :)

    27 lis 2015

  • Użytkownik DemonicEagle

    Zapowiada się bardzo fajne i ciekawe opowiadanie :)

    27 lis 2015

  • Użytkownik Micra21

    Pomysł dobry, czyta się dobrze, ale... zawieść a nie "...źć...." w tym kontekście, bo zawodzić kogoś, a nie zawozić. i jednak masz dalej kłopoty z interpunkcją. To tyle, czekam na następną część. Pozdrawiam

    27 lis 2015

  • Użytkownik Xsara94

    @Micra21 dziękuję za komentarz i jak zwykle trafne uwagi :)

    1 gru 2015

  • Użytkownik NataliaO

    Świetnie się czytało, płynęło się przez historię :) Fajny, ciekawy pomysł na opowiadanie ;)

    27 lis 2015

  • Użytkownik Xsara94

    @NataliaO kochana dziękuję za miłe słowa :-*

    1 gru 2015