Nie odwracaj wzroku (5)

-Czekaj... Czy to naprawdę ona? - pyta Brunon.  
-Lizzy we własnej osobie - prycha Payton.  
-Spójrzcie na to z innej strony. Nasz mały Franlin w końcu kogoś zaliczy - mówi Tay.  
-Raczej ona go zaliczy. To zdzira, chłopaki - przypomina Dimitri.  
-Seksowna zdzira - oblizuje usta Tay.  
-Takie są najgorsze - stwierdza Brunon.  
-Jako dziewczyny do ołtarza, ale jako seks-przyjaciółki są idealne - oznajmia Tay z dwuznacznym uśmiechem.
-Pieprzyć Lizzy Donavan. Dziwicie się teraz, dlaczego Scarlet tak zareagowała? - pyta Brunon.  
-Pierwszy raz nie miała czegoś głeboko gdzieś - zauważa Payton.  
-Ona nigdy nie miała nas i naszych interesów gdzieś - wzdycha Dimitri. -Przymknijcie się. Nasz Romeo tu idzie - ledwosłyszalnie rzuca Tay, dla niepoznaki patrząc w swoje buty.  
Wszyscy zaobserwowali teraz Franklina, który odszedł od swojej dziewczyny i chwilę później stanął przed nimi.  
-Rozmawialiście, ze Sky? - pyta nowoprzybyły.  
-Nie - rzuca Brunon obojętnym tonem.  
-Oh, dajcie spokój chłopaki. Też zamierzacie traktować mnie od teraz z dystansem? - zadaje kolejne pytanie.  
-Daj nam trochę czasu, a przywykniemy do widoku ciebie z tą, której imienia nie wolno krzyczeć - odpowiada Tay.  
Brunon, Payton i Dimitri wybuchają głośnym śmiechem na aluzję swojego przyjaciela, a zirytowany Franklin macha ręką i odchodzi. Zaczyna zastanawiać się nad tym czy jest jakikolwiek sens w jego związku z Lizzie.  
* * *
-Harry! - warczy Niall przeszukując kolejne pomieszczenie.  
-Szukaj, szukaj, szukaj - szczuje go Louis.  
-Harry i tak cię znajdę! - krzyczy blondyn.  
-A może ze strachu już wyskoczył przez okno? - narzuca Liam.  
-Styles tylko udaje mięczaka - mówi Louis unosząc brwi i dając znak przyjacielowi.  
Chce jeszcze bardziej zirytować Horana, bo bawi go jego reakcja spowodowana znalezieniem plamy soku w kuchni. Wtem drzwi otwierają się z należytym hukiem i do posesji wpada zdyszany Styles z siatką w ręku.  
-Czy zdajecie sobie sprawę, jak Londyn z rozszalałymi fankami jest niebezpieczny? - wyrzuca na jednym tchu, co sprawia mu nie małą trudność.  
Liam, Louis i Zayn wybuchają gromkim śmiechem, a wtedy Niall pojawia się obok nich.  
-Ty... - mówi z morderczym spojrzeniem i wskazuje palcem na Stylesa.  
Chłopak opamiętując się, pospiesznie wyciąga dwa soki z reklamówki i macha nimi przed sobą z wyższością.  
-Kocham cię, Styles! - wrzeszczy Horan i z szybkością światła zabiera mu napoje, znikając w kuchni.  
-O mały włos - komentuje Louis, a wtedy Harry może odetchnąć.  
Uśmiecha się pod nosem i zmierza do swojego pokoju, gdzie ma zamiar odpocząć. Chłopak w pierwszej kolejności bierze prysznic i przebiera się w wygodne dresy z krokiem. Następnie odpala laptopa i rzuca się na łóżko. Widząc jedną nową wiadomość postanawia odpisać.  
falling_stars Scarlet to nie to samo co 'Sky'... Właściwie skąd taka nazwa u ciebie, co @emotionally_vacant?  
emotionally_vacant Nazwa zawsze ma jakieś podłoże. Niezależnie od tego czy ktoś jest inteligentem czy po prostu głupcem ;)
Odpowiedź nie przychodzi od razu przez co w Harrym wzrasta frustracja. Tak bardzo chciałby poznać tą dziwną dziewczynę, ale nie może jej do niczego zmusić.  
falling_stars Czy chcesz przez to powiedzieć, że jesteś emocjonalnie wolny?  
emotionally_vacant Nie odpowiem ci na to pytanie.  
falling_stars Nie osądzam cię, bo media zrobiły to już wystarczająco, ale czy aby osoba publiczna w żadnym wypadku nie może być 'emocjonalnie wolna'?  
emotionally_vacant Wydaje mi się, że ty akurat wiesz najlepiej jak niezauważalnie niszczyć stereotypy.  
falling_stars Komplement czy drwina?  
emotionally_vacant Jestem wielką gwiazdą. Codziennie muszę sobie z kogoś drwić.  
falling_stars Król sarkazmu.  
emotionally_vacant Królowa kłamstwa.  
falling_stars Co masz na myśli?  
emotionally_vacant To, że rozłączyłaś się przez przypadek.  
falling_stars Tak bardzo nie możesz tego przeżyć?  
emotionally_vacant OMG. Tak.  
falling_stars Wybacz, ale nie pomogę ci z tą traumą.  
emotionally_vacant Powiedziałbym, że jesteś wredna, ale tak nie jest.  
falling_stars Nie znasz mnie.  
emotionally_vacant Owszem. Ale w najbliższym czasie nadarzy się okazja.  
falling_stars ?
emotionally_vacant Dostałem zaproszenie od pana Blacka na obiad w jego rezydencji.  
falling_stars To tylko zaproszenie. Równie dobrze możesz go nie przyjąć.  
emotionally_vacant Rozważałem to przez twoją wrogość do mojej osoby, ale ojciec powiedział nam, że jak nie przyjdziemy to po naszym kontrakcie.  
falling_stars 'Nam'?  
emotionally_vacant W sobotę odwiedzi cię całe One Direction. Już widzę jak się cieszysz.  
I już nie odpisała co nie zdziwiło tak chłopaka. Miał jednak nadzieję, że nie przeżywa ona tego tak źle, jak pokazuje. Byłby rozczarowany, gdyby w sobotę okazało się, że się mylił.
* * *
Scarlet Black-Widow podchodzi do stolika, przy którym jedzą jej przyjaciele. Zajmuje miejsce zaraz obok Brunona i dyskretnie rozgląda się w poszukiwaniu Franklina. Odnajduje go przy stoliku mniej popularnej grupy w szkole zaraz obok Lizzy. Natychmiast odwraca wzrok, kiedy dostrzega, że przyjaciel zaczyna się wiercić pod jej spojrzeniem.  
-Czas na ogłoszenia parafialne - zwraca się do niej Tay.  
Scarlet podnosi wzrok na jego czekoladowe tęczówki, co na początku go peszy. Za każdym razem jest tak samo, ale po 10 sekundach wszystko wraca do normy. Tay posyła jej uśmiech.  
-W sobotę mój ojciec robi coś w rodzaju oficjalnego bankietu. Będzie na nim kilku ważniaków i One Direction. Oczywiście wszyscy bylibyście mile widziani - powiedziała studiując wyraz twarzy każdego z przyjaciół.  
-Wieczorowe stroje i nienaganne maniery? - dopytuje Dimitri.  
-Stroje? Tak. Maniery? Niekoniecznie - wzrusza ramionami.  
-Piszę się - odpowiada Tay.  
-I ja! - oznajmia Dimitri.  
-Ja też! - krzyczy Payton.  
-Mnie się nie trzeba dwa razy pytać - ostrzega Brunon z zawadiackim uśmiechem.  
-A my na pewno nie ominiemy okazji poznania jakichś przystojniaczków - wtrąca się Katarina.  
-To pewne - potwierdza Lodovica.  
-Więc wszystko jasne - rzuca Scarlet.  
-Nie do końca - kręci głową Brunon. Brunetka obdarza go pytającym spojrzeniem i czeka na rozwinięcie jego wypowiedzi.  
-Co z Franklinem? - pyta Brunon.  
-Pytał o ciebie - wyskakuje Payton.
-A czy to ważne? - wzdycha dziewczyna na dwie usłyszane informacje.  
-My jesteśmy zdatni przyzwyczaić się do tego, że jest z Lizzy, ale co z tobą? - rozstrzyga sens Brunon.  
-Nie pytaj mnie o to, bo nie wiem - irytuje się ledwo dostrzegalnie dziewczyna.  
-Panna Black pierwszy raz w swoim genialnym życiu czegoś nie wie? - szydzi z niej przechodzący obok Jayce, który teraz się zatrzymał.  
-Spadaj stąd przygłupie - warczy Lodovica.  
-Moja droga nie przystoi ci tak mówić do kogoś komu... - chłopak zaczyna swój złośliwy komentarz, ale pewna dziewczyna mu przerywa.  
Scarlet Black-Widow jak gdyby nigdy nic wstaje z jogurtem owocowym w dłoni i podchodząc do o głowę wyższego chłopaka, który niczego się nie spodziewa, powoli wylewa mu na głowę zawartość kubeczka jogurtu. Robi to z beznamiętnyn wyrazem twarzy co jeszcze bardziej potęguje zainteresowanie osób będących na stołówce. Paczka przyjaciół brunetki parska śmiechem widząc minę Jayca i to jak wściekle warczy pod nosem.  
-Pożałujesz tego Scarlet - mówi na odchodnym chłopak i już po chwili znika z rozmazaną cieczą na twarzy i we włosach.  
Cała stołówka rozbrzmiewa dzikim rykiem i oklaskami skierowanymi do brunetki, ale ta jakoś specjalnie się tym nie przejmuje.  
-To było coś - mówi z uznaniem Payton.  
-Złośliwa z ciebie kobieta - parska Tay.  
Scarlet jak gdyby nigdy nic wzrusza ramionami i kątem oka obserwuje jak Franklin wychodzi ze stołówki. Sam. Jak gdyby w ślad za upokorzonym Jaycem.  
-Scarlet? Czas na geometrię - oznajmuje Lodovica.  
Brunetka kiwa głową na wznak i wstaje z zamiarem odmaszerowania. Towarzyszą jej oczywiście Katarina i Lodovica. Pod samą klasę milczą co jest na korzyść brunetki, która nie ma ochoty na rozmowę. Kiedy przychodzi profesor Rajfur, zajmują przed dzwonkiem swoje miejsca i czekają na ostatnią w ten czwartek lekcje.  
-Dziendobry - mówią w tym samym czasie Katarina i Lodovica.  
-Witam dziewczęta - odpowiada Rajfur i spogląda na Scarlet, która kiwa mu głową.  
Mężczyzna widząc ten gest uśmiecha się lekko i czeka na nadejście reszty klasy. Jako jeden z najbardziej lubianych nauczycieli uczy najbardziej znienawidzonego przedmiotu co jest paradoksalnie śmieszne. Kiedy dzwoni dzwonek komplet uczniów jest już w sali, a on przechodzi do lekcji. Bierze każdego po kolei do tablicy, ale zręcznie omija Scarlet Black-Widow widząc, że dziewczyna jest całe kilometry stąd pogrążona we własnych myślach. Dostrzega to przez jej skupiony w jednym miejscu wzrok i brak uwagi poświęconej jego osobie. Kiedy dzwoni dzwonek oznajmiający koniec lekcji, profesor postanawia coś zrobić.  
-Scarlet czy mogłabyś na chwilę zostać? - pyta chowając materiały do teczki.  
Brunetka spogląda na niego z błyskiem zniecierpliwienia i jednocześnie zdziwienia, ale nic nie mówi. Przewiesza swój plecak przez jedno ramię i podchodzi na przód klasy, kiedy uczniów już w niej nie ma. David Rajfur wstaje i opiera ciężar ciała na biurku, zakładając ręce na klatkę piersiową.  
-Co się z tobą dzieje, Scarlet? - pyta podnosząc wzrok na jej twarz.  
-Słucham? - odzywa się jego rozmówczyni.  
-Od 2 lat nie jesteś sobą i chyba nie zaprzeczysz?  
Scarlet spuszcza na moment wzrok i kręci głową przecierając dłońmi twarz. Nim znowu spojrzy na 23-letniego profesora Rajfura mija długi moment.  
-Nie mam zamiaru - odpowiada z naturalną obojętnością na jego pytanie.  
Następnie podchodzi do mężczyzny tak, że dzieli ją od niego pół metra i zadziera głowę do góry w geście hardości.  
-Daruj sobie David. Tak naprawdę nie obchodzi cię co ze mną nie tak. Udajesz, bo Lucas by tak chciał, ale nie musisz... Bo jego nie ma i nie jest to żadna tajemnica - zwraca się do niego z taką swobodą jak wtedy, gdy odwiedzał ich jako przyjaciel Lucasa.  
-Scar... - zaczyna David łamiącym się głosem.  
-Nie. Ta rozmowa jest skończona jak każda inna z kimś, kto próbuje się wtrącać w moje życie - przerywa mu dziewczyna po czym agresywnym ruchem otwiera drzwi i znika w mgnieniu oka.  
Te rozdziały 'o niczym' są po to żebyście mogli poznać główną bohaterkę. Wracam do pisania i mam nadzieję, że częstszego, bo rozprasza mnie ładna pogoda i inne rzeczy.  
Ma ktoś pomysł na okładkę? Obecna ewidentnie mnie drażni i nie pasuje.

Gaziowana

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1828 słów i 10729 znaków.

5 komentarzy

 
  • it

    Jejku, kocham to. Naprawdę dobre opowiadanie. Jeżeli kiedyś wydasz książkę to ja chcę wydanie z autografem!

    14 cze 2015

  • kamila12535

    @it zgadzam się

    14 cze 2015

  • ;):)

    Po prostu fantastyczne i czekam na kolejną część :)

    14 cze 2015

  • kamila12535

    Super kiedy kolejna odsłona? ? Masz talent ... główna bohaterka mnie zaciekawiła ale i to za co ona tak nie lubi tej lizz

    13 cze 2015

  • Lool

    Super jest ;)  czekamy na kolejnu rozdział xD

    13 cze 2015

  • @_@

    Naprawdę podoba mi się fabuła tego opowiadania, jak i sama główna bohaterka. Widać że pisanie przychodzi Ci z łatwością. Masz lekki, łatwy do zrozumienia dla wszystkich język i to czyni tą historię wyjątkową. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów.

    13 cze 2015