-Chcesz pogadać, Sky? - pyta chłopak mknąc po pustej autostradzie.
-O czym? - sztucznie interesuje się dziewczyna i poprawia pas.
-O tym co czujesz? - napomyka niby przypadkowo, ale ona wie, że właśnie to Franklin chce od dłuższego czasu wiedzieć.
-Zmęczenie - rzuca natychmiast brunetka i obserwuje kierowcę kątem oka.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi - wzdycha jej przyjaciel.
-Oczywiście, że wiem - prycha jego towarzyszka.
-Więc mi odpowiedz - prosi ją.
Dziewczyna jest gotowa rzucić jakąś złośliwą uwagę, ale powstrzymuje się przed tym. Zamiast tego wbija wzrok w ciemność za oknem i zagryza dolną wargę.
-Sky, proszę cię. Powiedz mi, że jest lepiej... Powiedz mi, że czujesz się dobrze... - mówi błagalnie Franklin.
-Ale po co?! Po to, żeby dać wam jakąś chorą satysfakcję, że czas leczy rany?! Po to, żebyś myślał, że to wcale mnie nie dotyczy?! Że... nie boli? - irytuje się.
W gardle chłopaka pojawia się wielka gula, a jego serce ściska niewidoczna siła. Odczuwa on bardzo mocno to, co dzieje się w życiu jego przyjaciółki.
-Przepraszam... - jego głos załamuje się.
Nie jest w stanie powiedzieć nic więcej, a nie może też zrobić nic innego, bo przecież prowadzi.
-Powiem to jeden raz, więc lepiej słuchaj... To, że wszyscy myślicie, że po jakimś czasie zapomnę i wrócę do normalności, nie oznacza, że tak będzie. Mylicie się mając nadzieję, że znowu będę tą samą osobą. Mimo, że minęło według was aż 2 lata... nie cierpię mniej. Jest tak samo, a może i gorzej, ale tego nie zauważam... W każdym bądź razie nie zapomnę o kimś kogo kochałam, tak jak chcielibyście wy, Franklinie - tłumaczy mu cicho.
Jej oddech jest teraz głębszy, a sama stara panować się nad łzami. Udaje jej się to, jak zawsze.
-Ból w końcu minie - szepcze chłopak, a wtedy zapada kompletna cisza, którą chwilę później przerywa jego telefon.
Scarlet sięga do tapicerki z zamiarem zabrania czarnego iPhone'a i odebrania połączenia, jednak Franklin powstrzymuje ją gestem dłoni.
-Nie odbierzesz? - dziwi się dziewczyna.
-Nie - odpowiada nieco nerwowo chłopak.
Brunetka zauważa jego nerwowe zachowanie, co jest rzadkością. W zamyśleniu marszczy czoło, a z tego stanu wybudza ją ponowne dzwonienie telefonu.
-Może chociaż sprawdzisz kto to? - pyta wpatrując się w drogę przed sobą.
Franklin kręci głową w odpowiedzi i walczy ze sobą w myślach. Wie, że najwyższy czas powiedzieć jej o pewnym stanie rzeczy, ale boi się jej reakcji.
-Chciałbym ci coś powiedzieć, Sky. Wiedz, że od dłuższego czasu chciałem to zrobić, ale mnie nie było, a to nie była wtedy... i w dalszym ciągu nie jest odpowiednia rozmowa na telefon - powiedział chłopak.
Akurat zaparkował przed samą bramą do posesji Black-Widow'ów, ale nie sprawiło to, że czuł się pewniej.
-Jednak jesteś tu i możesz mi powiedzieć - zauważa jego przyjaciółka.
Nadal jest znudzona, zmęczona, ale i zdziwiona zmianą zachowania Franklina.
-To nie takie łatwe - wzdycha kierowca.
-W czym problem? - wzrusza ramionami brunetka.
-Teoretycznie go nie ma, ale kiedy ci powiem... w praktyce będzie to problem - parska sztucznie chłopak.
-Nie pieprz, Frankie - prosi go stukając palcami o tapicerkę bocznych drzwi.
-Okej... Umawiam się z Lizzy - rzuca chłopak patrząc na dziewczynę w napięciu.
Scarlet gwałtownie odwraca się w jego stronę i świdruje go swoimi zielonymi oczami, w których maluje się złość. Jest to ta nieliczna chwila, w której brunetka okazuje jakiekolwiek emocje.
-Co? - pyta zaciskając zęby.
-Umawiam się z Lizzy - powtarza jej towarzysz świadomy tego, jakie piekło może się zaraz rozpętać.
Jednak krzyk, wymachiwanie rękami i wyzwiska nie następują. Na twarzy Scarlet Black-Widow widoczne jest teraz tylko zawiedzenie.
-Powiedz coś - szepcze Franklin z niemą nadzieją.
Ale sam nie wie na co wtedy liczył. Jego przyjaciółka przymyka na moment oczy i zwilża dolną wargę. Kiedy znowu otwiera zwierciadło swojej duszy, chłopak widzi w nich tylko pustkę.
-Szczęścia, Franklinie - słyszy jej delikatny głos, ale coś jest nie tak.
Scarlet odpina pas i zanim wysiada znowu się do niego zwraca.
-Z dala ode mnie - dokańcza swoją wcześniejszą wypowiedź.
* * *
Dziewczyna idzie chodnikiem w ten typowy, londyński poranek. W uszach ma słuchawki, w których brzmi Maroon 5 - Maps. Myśl o dzisiejszym dniu w szkole jest dla niej okropna. Wczorajszy wieczór nie zalicza do udanych w jej życiu. Spławienie Franklina po tym, jak oznajmił jej, że spotyka się z Lizzy było najłagodniejszą rzeczą jaką mogła wtedy zrobić. Scarlet była pewna, że jej przyjaciel nigdy jej nie zawiedzie. Jednak teraz... nie ma rzeczy, która by ją zdziwiła. Mija auta na parkingu szkolnym i wchodzi bocznym wejściem do szkoły. Reszta uczniów rozchodzi się do sali w popłochu i nadzieją, że nie spóźnią się na lekcje. Jednak Scarlet się nie spieszy. Kiedy wchodzi na zajęcia wszyscy na nią patrzą, co jest zazwyczaj normalną reakcją.
-Przepraszam za spóźnienie - rzuca do nauczyciela, a następnie zajmuje wolną ławkę.
Lekcja zostaje kontynuowana i dziewczyna mogłaby się nawet na niej skupić, gdyby nie para natrętnych oczu.
-Scarlet - słyszy nawoływanie jednej ze swoich przyjaciółek.
Po trzech próbach Lodovica milknie, a zamiast niej uwagę brunetki próbuje przyciągnąć Katarina kopiąc w jej krzesło.
-Panienki co się dzisiaj z wami dzieje? - zauważa ich nieudolne próby pan Smith.
-Em... Nic - miesza się Lodovica.
-Lodovica miała tylko skurcz nogi, panie profesorze - kłamie Katarina.
-I wszystko jasne... Ale już wszystko dobrze, tak? - pyta mężczyzna.
-Tak, tak - potwierdzają obydwie nieco nerwowo, przez co część klasy chichocze.
-Zatem Scarlet... Może zechciałabyś przez ostatnie 10 minut omówić nam starożytność? Możesz oczywiście dobrać sobie partnera, który ci w tym pomoże - zagadnął nauczyciel.
-Sama dam sobie radę. Mam zacząć od antyku czy może cywilizacji, które przeżywały w tym czasie rozkwit? - pyta podnosząc się do pozycji pionowej.
-A jakie cywilizacje masz na myśli? - uśmiecha się Smith.
-Począwszy od plemion Azteków i Majów... Po Egipt, Mezopotamię, Persję, Skandynawię - odpowiada wzruszając ramionami.
-Zacznij od Persji - prosi nauczyciel, a wtedy Scarlet zaczyna swój wykład zdążając wspomnieć jeszcze coś o Mezopotamii.
Kiedy odzywa się dzwonek nauczyciel nagradza ją spojrzeniem pełnym uznania i najwyższą oceną.
-Dziękuję - rzuca brunetka i wychodzi z sali.
Szybkim krokiem podążają za nią jej przyjaciółki, które są poirytowane jej ignorancją.
-Scarlet! - chwyta ją za ramię Katarina.
Brunetka odwraca się w jej stronę i obdarza ją znudzonym spojrzeniem.
-Tak? - pyta obojętnie.
-Cholera, Lodovica zrób coś - prosi o pomoc dziewczyna.
-Scarlet czy mogłabyś nam wytłumaczyć dlaczego Franklin jest od rana taki przybity? - pyta Lodovica.
-Być może dlatego, że kazałam mu spadać - odpowiada od razu.
Czarnowłosa i czerwonowłosa przypatrują jej się w zdziwieniu z szeroko otwartymu oczami.
-Dlaczego to zrobiłaś? - pyta Brunon, który do tej pory stał niezauważony.
-Naprawdę nie wiecie? No tak... Wam też nie powiedział - prycha Brunetka.
-Kto i co nam nie powiedział? - wtrąca się dyszący jak zwykle Payton.
-Też chciałbym wiedzieć, nie stójmy tak do rana - pospiesza ją Dimitri.
-Do naszego wesołego towarzystwa brakuje jeszcze tylko Tay'a - burczy Katarina.
-Już nie - parska wesoło chłopak.
-No dalej, Scarlet - wyje Payton.
-Dalej? Jak chcecie... Wasz Franklin w końcu znalazł swoją bratnią duszę - mówi wypranym z emocji głosem dziewczyna.
-I o to tyle zachodu? - dziwi się Tay.
-Daj jej spokój. Ona po prostu boi się, że od teraz będzie musiała dzielić się swoim Frankiem z jakąś inną dziewczyną - tłumaczy Katarina.
-Naprawdę? Bo jej mina jakoś do mnie nie przemawia - wtrąca się Brunon.
-Nic nie rozumiecie - prycha brunetka, wokół której skupia się całe towarzystwo.
-Więc nam wytłumacz - prosi Dimitri, a wtedy wszyscy patrzą na nią wyczekująco.
-Kiedy zobaczycie z kim związał się Franklin... Sami każecie mu spadać - sprostowuje, kolejno patrząc na ich reakcję.
-A kogo dokładnie masz na myśli? - interesuje się Payton.
-Czas pokaże, a teraz dajcie już z tym spokój - rzuca dziewczyna odwracając się na pięcie.
Znika ona w kolejnej sali lekcyjnej zostawiając zdziwionych przyjaciół na korytarzu. Na kolejnych zajęciach z literatury z nudów wyciąga telefon i włącza GG. Przychodzi do niej wiadomość, na którą po chwili wachania postanawia odpisać.
emotionally_vacant Nie powinnaś być teraz w szkole?
falling_stars Właśnie zajmuję w niej jedną z ławek.
emotionally_vacant Ups, a jednak ;')
emotionally_vacant W dalszym ciągu nie przyjęłaś mojego zaproszenia. Dlaczego? Musisz wiedzieć, że czuję się urażony...
falling_stars Przecież się nie znamy, a twoja urażona duma jeszcze nie raz taka będzie.
emotionally_vacant Nie znamy? Przecież sama mi się przedstawiłaś, Scarlet. xoxo
Wtedy na ekranie telefonu chłopaka pojawiło się jedno nowe powiadomienie i sprawiło ono, że jego serce zaczęło bić szybciej.
Falling_stars przyjął twoje zaproszenie i jesteście teraz znajomymi.
emotionally_vacant Nie przyznałaś mi racji tylko przyjęłaś zaproszenie. Moja urażona duma krwawi ;')
falling_stars Więc lepiej zacznij uzupełniać płyny.
emotionally_vacant Pepsi vs jedyny w swoim rodzaju sok Nialla, za którego wypicie on urwie mi głowę?!
falling_stars Widzę, że wziąłeś sobie moje słowa do serca. Spontaniczna decyzja - bierz sok Horana.
emotionally_vacant OMG. Nie wierzę, że to zrobiłem. On za ten sok oddałby życie, a ja w geście desperacji nie trafiłem nim do buzi i rozlałem go na podłogę ;..;
Dziewczyna odczytała wiadomość i uniosła brwi. Wyobrażając sobie sytuację, którą opisał jej Harry Styles byłaby bliska nawet się uśmiechnąć. Niestety pomyślała, że to nie prawda, a on tylko chce ją rozśmieszyć.
falling_stars Więc w najbliższym czasie zginiesz?
emotionally_vacant Nie pytaj mnie o to, bo jeszcze pomyślę, że ci na mnie zależy...
emotionally_vacant Chociaż... Nie zginę, bo mam 20 minut do powrotu chłopaków, a sklep z tym cholerstwem jest tuż za rogiem ;]
falling_stars Miłej wycieczki, Styles.
emotionally_vacant Aż nazwałaś mnie po nazwisku. Miłego dnia w szkole, Sky... xoxo
falling_stars Scarlet to nie to samo co 'Sky'... Właściwie skąd taka nazwa u ciebie, co @emotionally_vacant?
Brunetka zdziwiła się, gdy chłopak od razu jej nie odpisał. Ale przecież to Harry Styles, który właśnie poszedł po sok, który rozlał, żeby uzupełnić płyn przez krwawiącą dumę, którą to ona zraniła. Do końca zajęć szkolnych Scarlet nie korzystała już z GG i unikała Franklina. Jej przyjaciel jednak śledził ją wzrokiem i miał wyrzuty sumienia z powodu zaszłej sytuacji...
1 komentarz
kamila12535
Super