Może się jeszcze spotkamy (9)

We wtorek Ian nie odstępował mnie na krok. Musiałam go przekonać, że do łazienki mogę pójść sama, bez eskorty. Po lekcjach chłopak uparł się, że podwiezie mnie do domu, pod pretekstem ochraniania mnie przed potencjalnymi wariatami drogowymi. Czyli przed tobą, pomyślałam.
Ian podrzucił mnie pod sam dom, po czym oznajmił, że jutro podwiezie mnie do szkoły. Chciałam się sprzeciwić, ale chłopak już zdążył odjechać. Weszłam z westchnieniem do domu i od razu skierowałam się do kuchni. Siedziała już w niej mama, co mnie zdziwiło, bo zazwyczaj wracała do domu po dwudziestej.
- Cześć, czemu jesteś tak wcześnie? Nie powinnaś jeszcze być w pracy?
- Poprosiłam Marka, aby mnie zastąpił. Chciałam spędzić dzisiejszy dzień z moją córcią. - Uśmiechnęła się mama, po czym dodała. - Aaa i pamiętasz o czwartkowej terapii? Dopiero odbyły się dwa spotkania, więc Heather zgodziła się, abyś dołączyła.
Terapia. Zupełnie o niej zapomniałam. No nic, pójdę na to spotkanie, żeby udobruchać rodziców, a potem postaram się jakoś wymigać.
- Jasne, pamiętam. Na którą?
- Osiemnastą. Zawiozę cię, a potem odbiorę. Hannah, nie zrozum mnie źle, my chcemy tylko twojego dobra. Oboje z tatą uważamy, że te spotkania ci pomogą. A może przy okazji poznasz kogoś ciekawego?
- Pewnie. To co, idziemy?
- Tak, biorę kluczyki i możemy jechać. Co powiesz na centrum handlowe? Z tego co słyszałam, mają tu naprawdę duży wybór.
Nie przepadałam za chodzeniem po sklepach i wybieraniem ubrań, ale nie chciałam psuć mamie humoru. Chociaż tyle mogłam dla niej zrobić.
  
***
Po powrocie do domu i nieskończonej ilości pytań: "Jak w szkole? Zaprzyjaźniłaś się z kimś? Jacy są nauczyciele? Wymagający? A jak męska część szkoły?" itp., rzuciłam się na łóżko i od razu zasnęłam.
Obudziłam się kwadrans po siódmej (rano!), przez co nie miałam czasu na zbytnie przygotowania. Szybko zrobiłam poranną toaletę, lekki makijaż i zaplotłam moje naturalne, ciemnobrązowe, kręcone włosy w luźnego warkocza. Z powodu deszczowej pogody, zdecydowałam się na czarne, obcisłe rurki, T-shirt w tym samym kolorze i za dużą, ulubioną, czerwoną bluzę Nike'a. Założyłam czarne adidasy i skierowałam się do wyjścia, nie biorąc śniadania. Trudno, zjem w szkole, pomyślałam i szybkim krokiem poszłam do garażu. Już miałam otwierać go pilotem, gdy nagle usłyszałam klakson. Podskoczyłam ze strachu i obróciłam się w samą porę, aby dostrzec znajome Audi R8 czekające na mnie na podjeździe. No tak, kompletnie zapomniałam o tym, że Ian mnie dziś podwozi. Z głośnym westchnieniem skierowałam się do samochodu.
- No to co, maleńka? Jedziemy - mruknął Ian i wcisnął gaz do dechy.
Mimo mojej niezadowolonej miny, ze zdziwieniem musiałam przyznać, że coraz bardziej intryguje mnie ten chłopak.
  
***
Gdy tylko lekcje się skończyły, szybkim krokiem skierowałam się do wyjścia. Lało jak z cebra, ale ja nie miałam zamiaru dać się podwieźć kolejny raz. Postanowiłam, że konsekwentnie będę realizowała decyzję postanowioną parę dni wcześniej. Może uda mi się uniknąć spotkania z Ianem i będę mogła wrócić autobusem do domu. Byłam chyba jedną z nielicznych osób, które lubiły jazdę autobusami. Ludzie często narzekają na okropny, duszący zapach i starszych ludzi, ciągle narzekających na brak miejsca, gdy jest ich pełno. Ja jednak lubiłam patrzeć przez okno i delektować się ciszą, brakiem zaczepek z każdej strony i możliwością zapomnienia choć na chwilę o codziennych problemach.
Nie doszłam jednak nawet do przystanku, gdy usłyszałam znajomy głos wołający mnie:
- Hannah! Chyba nie myślisz, że pozwolę ci iść w takiej ulewie! Wsiadaj - rzucił i już po chwili siedziałam w ciepłym samochodzie Iana. - Mam nadzieję, że lubisz pływać, bo jedziemy na basen.
- Co? Nie ma mowy! Nawet nie wzięłam ze sobą kostiumu - krzyknęłam oburzona.
- Nie martw się na zapas, wszystko załatwiłem. - Mrugnął chłopak.
Ugh, co za wkurzający typ. Swoją drogą, ciekawe skąd wiedział, jaki noszę rozmiar? Nie zdążyłam jednak zadać mu pytania, bo Ian zdążył już włączyć jakiś rockowy kawałek.
Po dziesięciu minutach stałam w przymierzalni i nie wierzyłam własnym oczom. Nie dość, że kostium pasował jak ulał, to jeszcze jakimś cudem brunet wiedział, że nie przepadam za pstrokatymi wzorami i wziął zwykłe bikini w kolorze fuksji. Popatrzyłam w lustro i ze zdziwieniem stwierdziłam, że idealnie kontrastuje z moimi szafirowymi oczami.
Wzięłam ręcznik i podążyłam w kierunku drzwi prowadzących na basen. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Iana, gdy nagle ktoś wystraszył mnie od tyłu. Obróciłam się przerażona w samą porę, aby dostrzec skręcającego się ze śmiechu Iana. Miał na sobie granatowe kąpielówki, a jego włosy kręciły się uroczo od unoszącej się pary w pomieszczeniu. A jego ciało... było wyrzeźbione, jakby całymi dniami ćwiczył na siłowni.
- Gdybyś widziała swoją minę - rzucił ze śmiechem. - A tak poza tym, wyglądasz... wow, oszałamiająco. Do twarzy ci w bikini.
Popatrzyłam na niego i zobaczyłam, jak bez skrępowania lustruje wzrokiem moje ciało.
- Jesteś porąbany, serio - burknęłam i skierowałam się w stronę basenu. Weszłam do wody i zanurzyłam się do pasa. Po chwili dołączył do mnie niebieskooki. Rozmawialiśmy, a w międzyczasie Ian parę razy ochlapał mnie wodą.
Gdy już wyszliśmy na dwór, było ciemno, więc Ian zaprosił mnie na kawę. Stwierdziłam, że nie ma sensu się spierać, więc parę minut później siedzieliśmy już w Starbucksie nad parującymi kubkami kawy. Ian opowiadał mi właśnie jakąś zabawną historię, gdy nagle zbliżył się do mojej twarzy. Moje serce zaczęło bić jak oszalałe, a ja momentalnie przybrałam poważny wyraz twarzy. Czy nie jest za wcześnie? Znałam go dopiero trzy dni... niespodziewanie poczułam, jak Ian delikatnie opuszkami palców, ściera mi piankę z górnej wargi. Uśmiechnął się zawadiacko i powiedział głębokim głosem:
- No co? Chyba nie myślałaś, że pocałuję cię już na pierwszej randce?
Randka? Momentalnie poczułam, jak moje policzki robią się czerwone.
- Pff, jeszcze czego. Zresztą i tak bym ci na to nie pozwoliła.
Mimo mojego pewnego tonu, chciałam, aby to zrobił. Wiedziałam już, że choćbym nie wiem jak chciała odepchnąć od siebie Iana, to nie było możliwe. Zdałam sobie sprawę, że się w nim zakochiwałam

dainty

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1197 słów i 6632 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Olifffka<3

    :DCudo:D

    4 paź 2016

  • Użytkownik dainty

    @Olifffka&lt;3 <3

    5 paź 2016

  • Użytkownik Lili

    A Sam?

    4 paź 2016

  • Użytkownik dainty

    @Lili Sam się jeszcze pojawi i namiesza :D

    5 paź 2016