M&M [9] - Ryzyko

M&M [9] - RyzykoPrzez wizjer zobaczyłem Michała. Szybko ubrałem koszulkę i zamknąłem drzwi od sypialni. Odetchnąłem, aby nie pokazać zdenerwowania i wyszedłem na klatę.
- Cześć – powiedziałem – Czego szukasz?
- Cześć, przyszedłem cię przeprosić.
- Tak? A za co? – spytałem zaciekawiony.
- To co ci pokazałem niczego nie dowodzi, a ja źle się zachowałem.

Źle się zachował, a ja zacząłem myśleć co robi Kuba w moim łóżku.
- No i co? – spytałem, żeby kontynuował
- Przepraszam.  
- No dobra. Spoko. – powiedziałem, łapiąc za klamkę.
- Mogę wejść?
- Wiesz.. nie zbyt. Moi rodzice przyjechali.
- Aha, spoko. Zobaczymy się potem?
- Jasne.
- Dobra, to zadzwonię. Cześć. – powiedział uśmiechając się.
- Cześć.. – odpowiedziałem i wszedłem do mieszkania.

Poszedłem do łazienki i spojrzałem w lustro. Patrzyłem się i zastanawiałem się, czy na pewno dobrze robię. Nie wiedziałem jak to pogodzić, a dalej nie wiedziałem co robi u mnie Kuba. Dopiero po chwili doszło do mnie co się stało. Nie wiedziałem jak mogłem dać się zmanipulować ma proste słówka. Puściłem zimną wodę i się umyłem. Twarz od razu wyglądała lepiej, ale widać było u mnie źle przespaną noc. Usłyszałem za sobą otwieranie drzwi i szybko się odwróciłem.
- Gdzie się wybierasz? – spytałem Kuby.
- Idę już do domu, było miło. – odpowiedział, robiąc moją ulubioną minę.
- Nie, poczekaj. – powiedziałem, wychodząc z łazienki.
- Nie ma po co. – powiedział i wyszedł.
Dziwnie się zachował, ale przynajmniej mogłem jeszcze raz obejrzeć jego uśmiech. I Kuba i Michał mieli w wyglądzie to coś, jak uśmiechali się moje serce stawało, a ja nie potrafiłem nad sobą zapanować.  

Poszedłem pod długi prysznic i zjadłem śniadanie. Usiadłem przy biurku i patrzyłem w pusty monitor, rozmyślając dalej nad przyszłością. Uruchomiłem komputer i włączyłem stronę, na której mógłbym założyć swojego bloga. Najechałem myszką na biały przycisk stwórz i przemyślałem jeszcze raz tą opcję. Czy pisanie o życiu prywatnym na pewno było by takie dobre? Zawahałem się czy kliknąć i stworzyć to coś, a dodatkowy czas na zastanowienie się dał mi SMS który przyszedł od Michała. Chciał się spotkać za piętnaście minut w parku, nie daleko mojego mieszkania. Zgodziłem się, bo już dałem słowo, że się spotkamy. Innego wyjścia nie było, więc poszedłem w umówione miejsce.

Idąc oglądałem powoli robiący się krajobraz jesienny. Liście na drzewach były jeszcze zielone, ale zaczynały zamieniać się w żółte, brązowe i pomarańczowe liście. Był to najpiękniejszy okres w roku, zawsze dużo zmieniał w moim życiu. Nie inaczej było też w zeszłym, dwa lata temu oraz trzy. Ten także zapowiadał się taki. Gdy tak szedłem między drzewami, podbiegł do mnie z tyłu Michał, który dyszał.
- Co się stało? – spytałem zaniepokojony.
- Nic – odpowiedział – przecież się spóźniłem dwadzieścia minut.
- Czekaj – powiedziałem, patrząc na zegarek – No faktycznie.
- A co? Nie zauważyłeś?
- Nie, zamyśliłem się.
- A o czym to tak myślałeś? – powiedział, wskazując na ławkę.
- O przyszłości.
- O nas? – spytał, patrząc na mnie swoimi brązowymi oczami. Spojrzałem na niego, wyglądał jak mały bezbronny kotek.  
- Też. – odpowiedziałem po chwili namysłu.
- Maciek, ja..  
- Cicho – przerwałem mu – nie kończ.
- Ja cię chciałem przeprosić – dokończył.
- Nie masz za co. – powiedziałem, łapiąc go za ramię.
- Dobrze. – położył swoją dłoń na mojej. Była lekko spocona od biegu, ale nie przeszkadzało mi to. Powoli zacząłem żałować ostatniej nocy. Znowu zacząłem czuć do Michała to co kiedyś. Patrzyłem mu prosto w oczy, a on mi. Po kilku minutach ciszy, zaproponowałem pizzerię. Przeszliśmy się na stare miasto i weszliśmy do środka. Zamówiłem moją ulubioną pizzę oraz schabowego dla niego. Powiedział, że woli schabowego, no to dostał. Spędziliśmy w niej trzy godziny i zapewne siedzielibyśmy w niej dłużej, gdyby nie czas który nas gonił. Postanowiłem jeszcze dziś przed szesnastą odebrać papierek od prawa jazdy. Wyszedłem więc z pizzerii razem z Michałem, tłumacząc się co muszę jeszcze zrobić.
- Już tak szybko zdałeś? – spytał zdziwiony.
- No.
- Nawet nie zauważyłem, kiedy ten czas zleciał. – odpowiedział, patrząc w niebo.
- Dobra, to ja jadę. – powiedziałem, łapiąc go za rękę.
- Pojadę z tobą, nie chcę się jeszcze rozstawać.  
- No dobra.. jak chcesz – odpowiedziałem uśmiechając się i wsiadając do taksówki która już czekała.

Podałem ulicę oraz numer budynku i kierowca ruszył. W czasie jazdy uwielbiałem patrzeć na ludzi oraz budynki które mijałem. Porównywałem to do czasu, który marnuję przez bezczynne siedzenie. Nawet nie zdajemy sobie sprawy ile tak naprawdę tracimy, marnując go na głupoty. Marzenia czekają na spełnienie, a my potrafimy tylko narzekać, że się nie spełnią.
- Coś się stało? – spytał Michał.
- Nie, zamyśliłem się. – odpowiedziałem, spoglądając na niego.  

Przysunął się i położył głowę na moim ramieniu. Nie przeszkadzało mi to, że jesteśmy w taksówce jeszcze z kierowcą. Chyba nawet nie zwrócił na to uwagi. Podjechaliśmy pod budynek, zapłaciłem i wysiadłem.  
- Poczekasz tutaj czy wchodzisz? – spytałem Michała.
- Wchodzę z tobą, chcę widzieć jak to podpisujesz. – odpowiedział podśmiechując się.

Uderzyłem go lekko w brzuch i wszedłem do środka. Udałem się do odpowiedniego pokoju i wszedłem przez wielkie drzwi. Przedstawiłem się i podałem dokumenty. Po chwili dostałem kilka papierów do podpisania i świstek dla mnie. Podpisałem to co trzeba i miło pożegnałem się z sekretarką, która już pakowała się do domu.

- Ładna była. – powiedział Michał wychodząc.
- A ty od kiedy patrzysz na kobiety? – spytałem żartobliwie.
- A od jakiegoś czasu, wiesz? – odpowiedział sarkastycznie, ale wiedziałem, że nie żartował.
- Mam się bać? – spytałem śmiejąc się.
- Nie, ty jesteś bezpieczny. – odpowiedział, łapiąc mnie za rękę.

Odprowadziłem Michała do domu, bo był najbliżej. Spytał czy nie zostanę na kolacji, ale odmówiłem. Musiałem przecież wrócić do domu "do rodziców”. Dałem mu całusa na pożegnanie i wróciłem.

Wchodząc do mieszkania poczułem zapach ostatniej nocy. Musiałem się go szybko pozbyć więc włączyłem kukurydzę w garnku. W oczekiwaniu na pyszną przekąskę która się zrobi, poszedłem do pokoju i zobaczyłem włączony komputer. Usiadłem i dalej patrzyłem na biały przycisk w celu stworzenia bloga. Zastanawiałem się nad nim długo, na tyle długo by poczuć spaleniznę z kuchni. Szybko pobiegłem do kuchni i wyłączyłem gaz. Zdjąłem pokrywkę z garnka i zobaczyłem ciemność. Wszystko było spalone.  
"No pięknie” – pomyślałem i wyrzuciłem spalony popcorn do śmieci. Otworzyłem szafę z zapasami na przedpokoju i wyjąłem paczkę chipsów. Usiadłem do komputera, nie zamknąłem przeglądarki tylko ją zminimalizowałem. Będzie mi to przypominać o tym, żeby kiedyś wrócić do tego tematu. Odpaliłem jakiś film z dysku, rozłożyłem się na fotelu i założyłem słuchawki. Szybko zasnąłem, a nad ranem obudził mnie telefon od Karola.
- Tak? – odpowiedziałem jeszcze śpiąc.
- Oj, obudziłem cię? – spytał się Karol, śmiejąc się ze mnie.
- No a co? To coś dziwnego? – spytałem zdziwiony.
- Tak, bo jest godzina trzynasta.  
- O cholera, zaspałem.
- No tak też myślę. Za ile będziesz?
- Będę za maksymalnie trzydzieści minut.
- Okej, czekam.

Szybko się rozłączyłem, zadzwoniłem po ojca i poszedłem pod prysznic. Totalnie zapomniałem o tym, że miałem odebrać Karola ze szpitala. Gdy brałem prysznic usłyszałem dzwonek do drzwi, przerwałem go i otworzyłem. Przed drzwiami stał Kuba, który bez pytania wszedł do środka.
- Czemu wszedłeś jak ci nie pozwoliłem? – spytałem.
- A chciałeś stać półnagi na klatce? – powiedział.
- No nie.
- No właśnie.
- Po co przyszedłeś? – spytałem, krzyżując ręce i opierając się o drzwi.
- Tak sobie. Chciałem sprawdzić co robisz, ale chyba przyszedłem w nieodpowiednim momencie. – powiedział, spoglądając na mnie.
- No trochę, zaraz jadę po Karola – powiedziałem, kierując się do pokoju.
- Do szpitala? Mogę jechać z tobą? – spytał, a ja nie potrafiłem mu odmówić.
- Tak, jasne – wyjąknąłem przez gardło, choć nie chciałem.  

Po piętnastu minutach przyjechał tata. Zeszliśmy na dół i pojechaliśmy do szpitala. Tata mało się odzywał, zresztą wcale jak każdy z nas. Widziałem jego częste spojrzenia w lusterko na tylną kanapę gdzie siedział Kuba, a potem na spojrzenia na mnie. Porównywał mnie do niego i zapewne wyobrażał sobie nas jako para. Dojechaliśmy pod szpital, do nas od razu podszedł Karol. Gdy Kuba wysiadł, spojrzałem na ojca i powiedziałem, że nie jesteśmy razem. Odpiąłem się i wysiadłem tak szybko jak tylko mogłem, aby nie zaczął gadać. Spakowałem rzeczy Karola do bagażnika i pomogłem mu wsiąść na przednie siedzenie. Usiadłem z tyłu obok Kuby i ruszyliśmy.
- A może ty chcesz Karol pokierować, co? – spytałem się go śmiejąc się.
- Nie. – odpowiedział Karol, odwracając się do mnie.

Jego spojrzenie na nas, także pokazywało mi to samo co u ojca. Porównywał nas do siebie. Uśmiechnął się lekko i z powrotem odwrócił się do kierunku jazdy. Tata odwiózł Karola i Kubę pod dom, a mnie zawiózł do siebie. Weszliśmy do domu i zaczęły się pytania, na które nie miałem zamiaru odpowiadać. Tata oczywiście uknuł swoje teorie i podał mi kopertę, którą miałem otworzyć dopiero w domu.
- Ale.. dlaczego? – spytałem.
- W domu, a teraz chodź, odwiozę cię. – powiedział, otwierając mi drzwi.

Jak powiedział, tak zrobił i zrobiłem. Odwiózł mnie do mieszkania, a taki zaciekawiony zawartości koperty zacząłem rozrywać ją już na klatce. Wszedłem do domu, a następnie do salonu nie patrząc nawet na to, że mam buty. Zobaczyłem przed sobą dwa bilety lotnicze, jeden na moje nazwisko a drugi pusty. Obydwa do.. Paryża z niewyznaczoną datą. Tak przeczuwałem, że chcieli dać mi i Michałowi te bilety na naszą "rocznicę” ale nie tą, tylko tamtą sprzed trzech lat. Domyśliłem się, że dał mi to ze względu na Kubę. Musiałem ponownie przemyśleć wszystko.  

Napisałem SMSa do Michała czy robi coś w następny weekend. Dostałem odpowiedź, że wyjeżdża z rodzicami. Sprawdziłem loty i żaden następny mi nie pasował.
"Raz kozie śmierć” – pomyślałem i zadzwoniłem z ofertą do Kuby. Początkowo się nie zgodził, ale czułem jego głos. Nie wygrał i tym razem, z moim darem przekonywania. Byłem pewien, że prędzej czy później powie mi, że się zgadza.

Pełen wrażeń po weekendzie położyłem się spać, marząc o tym co przyniesie następny tydzień.

Szybko zasnąłem i szybko się obudziłem. Około trzeciej nad ranem siedziałem już przed komputerem i krążyłem na około białego guzika do założenia profilu.  
"Skoro już tak bardzo ryzykuję..” – pomyślałem i kliknąłem w niego. Wypełniłem wszystkie pola, stworzyłem tło i ogarnąłem wszystko co się da. Idealny blog był przede mną, a ja zastanawiałem się nad pierwszą notką. Szybko otworzyłem Worda i zacząłem pisać. Szybko napisałem to co powinienem i umieściłem na blogu*. Położyłem się, słuchając muzyki i rozmyślając co mogę na nim pisać. Przeżycia? Erotyki? Fantastykę? Pamiętnik? Oraz co zrobić, by ktoś to czytał. Mój niezawodny spec od marketingu się tym zajmie i już tego samego dnia byłem pod jego szafką.
- Cześć Florian! – podbiegłem do niego
- No hej. – powiedział, uciskając mi rękę.
- Słuchaj mam sprawę. Mógłbyś rozreklamować mi pewną stronę? To znaczy pomóc rozreklamować.
- No mógłbym, a jaką?
- Noo.. mojego bloga – powiedziałem ze skwaszoną miną, czekając na jego reakcję.
- Okej – powiedział bez zastanowienia.
- Tak.. po prostu? O nic nie pytasz? – spytałem zdziwiony.
- Nie no czemu? To normalne, dużo jest teraz blogerów. – zaczął się tłumaczyć.
- Okej, dziękuję. Pogadamy o tym na facebooku.
- Okej, trzymaj się.
- No cześć – powiedziałem odwracając się i wpadając na Kubę.

- No cześć – powiedziałem do Kuby, śmiejąc się.
- Pojadę. – powiedział Kuba.
- Ale co gdzie?
- No do Paryża.
- Naprawdę?! – krzyknąłem na całą salę, a echo rozniosło się przez szafki które tutaj stały.
- Tak, niech stracę. – powiedział, uśmiechając się.
- Okej, to jeszcze się zgadamy. Lecę część! – powiedziałem, biegnąc w tłum ludzi którzy szli do sal na lekcje.  

Odwróciłem się jeszcze do niego, aby spojrzeć na jego minę. Wiedziałem, że się zgodzi, uśmiechnąłem się do niego i mrugnąłem, a on ponowie się uśmiechnął i poszedł w swoją stronę.

Zadowolony czekałem na koniec tygodnia. Przez zadowolenie oraz ekscytację trochę pogorszyłem sobie oceny, które i tak nie były najlepsze. Wszystko wyglądało na to, że najbliższy weekend spędzę razem z Kubą w Paryżu. Niestety cały piątek, od samego początku zaczął się pierniczyć, a ja wstałem lewą nogą.

Spóźniłem się na pierwszą lekcję i dostałem jedynkę za brak odpowiedniej wiedzy – Tak uwielbiał mówić nas nasz nauczyciel od matematyki. – Szybko nie poprawiłem sobie humoru, bo dowiedziałem się, że Ania ponownie jest w szpitalu. Chciałem się z nią pożegnać przed wyjazdem i życzyć jej miłego weekendu, ale niestety nie uda mi się. Kuba od samego rana był tajemniczy i przez chwilę obawiałem się, że odwoła cały wyjazd. Na szczęście przetrzymał mnie do samego końca i wychodząc ze szkoły śmiałem się razem z nim. Długo się nie śmiałem, ponieważ już za bramą pokłóciłem się z Michałem o byle co. Powiedział, że już musi spadać bo zaraz wyjeżdża z rodzicami. Dałem mu całusa na pożegnanie i patrzyłem przez chwilę jak odchodzi, a potem odwróciłem się razem z Kubą w drugą stronę i pojechaliśmy po moje rzeczy.

Szybko poprawił mi się humor, mój tata zawiózł nas do Gdańska na lotnisko i zrobiliśmy odprawę. Czekając na samolot, rozmawialiśmy na temat tego "Co może nam się stać w samolocie?”. Nie ma nic lepszego, niż dołowanie się tym przed wejściem na pokład. Zajęliśmy nasze miejsca i po chwili ruszyliśmy. Samolot powoli poruszał się po płycie lotniska i po chwili oglądałem Gdańsk z lotu ptaka. Wszystko wskazywało na to, że będzie to udany wyjazd..
  
###
Czy wszystko zmierza w dobrym kierunku? A może zostawisz łapkę i komentarz za niesamowitą długość? ^^ Mam nadzieję, że będę częściej tak pisać :3

Notatki z blogu* - Notatki Maćka można przeczytać na moim blogu :) !

Foster

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2764 słów i 15108 znaków.

4 komentarze

 
  • Karola

    Świetne !

    13 maj 2014

  • Ciafu

    Kuba, jakie teorie xD  Macieju, miło mnie zaskoczyłeś ^^ Łapa i  koment jest :D

    13 maj 2014

  • Kubolo

    Co za puszczalska gnida. Nawet na sekundę nie można jej zostawić, bo sobie drugiego na wyjazd znajduje. :mad: Jak zamierza tak wojować z obydwoma to w końcu zostanie sam. :faja: No w porównaniu z poprzednimi częściami faktycznie długość zaskakuje. Błędy były, ale co tam. Żeby Maciek tam jakiegoś trzeciego nie spotkał i się z nim bzyknął. :blackeye: Weny życzę i mam nadzieję na szybką kolejną część. :jupi:

    12 maj 2014

  • agusia16248

    ha! jestem pierwsza! Genialne dalej :*

    12 maj 2014