M&M [7] - Nieszczęśliwy murek na dachu wieżowca

M&M [7] - Nieszczęśliwy murek na dachu wieżowcaObudziłem się trzymany za rękę przez Anię oraz Kubę. Zacząłem się rozglądać po pomieszczeniu, w którym się znajduję. Mrugałem cały czas oczami, aby obraz przestał mi tak świecić na biało.
- Nareszcie jesteś – powiedział Kuba, przytulając się do mnie.
- A ja gdzieś szedłem? – powiedziałem, uśmiechając się i kładąc rękę na jego głowie.
- Nie, ale to co się wczoraj wydarzyło to.. – wtrąciła się Ania.
- A co się wczoraj wydarzyło? – spytałem, próbując sobie przypomnieć co się wczoraj stało.
- Patrz kto leży obok ciebie – powiedział Kuba. Obok mnie leżał Karol, w śpiączce, cały poobijany i z resztkami krwi na swoim ciele.
- Co się stało? – spytałem zdziwiony.
- No więc to było tak.. – zaczął opowiadać Kuba.
***  
Przyszedłeś na imprezę i się dziwnie zachowywałeś. Ania po jakimś czasie dopiero powiedziała mi o co chodzi, ale po wlaniu w siebie litrów alkoholu w końcu się bawiłeś. Około pierwszej w nocy wyszliśmy zmęczeni z imprezy i za rogiem natchnęliśmy się na Michała z jego kolesiem. Zarzucał mi głównie, że teraz jesteś ze mną i chyba chciał się mnie pozbyć. Na tej samej imprezie był Karol ze swoją dziewczyną, który na szczęście wychodził zaraz po nas i szedł w tym samym kierunku na autobus nocny. Po tym jak mnie i Ciebie też zaatakowali, przybiegł z pomocą i no.. no i ich pobił, no i Ty też się lałeś. Wszyscy trafiliście do szpitala, ale mama Michała wypisała go ze szpitala na własne żądanie, mimo, że był w stanie ciężkim.
***  
- Ja pierd**ę! – powiedziałem, łapiąc się za głowę. – Co z Karolem?
- Po Karolu to co widać. – zaczął opowiadać Kuba - Ma złamany staw łokciowy, obydwa nadgarstki, staw skokowy lewy, nogę, kilka żeber. Ja nos, a ty nic, jako jedyny.  
- A oni? - spytałem
- A z tamtymi… nie wiadomo – powiedziała Ania.
- Co ja zrobiłem, boże.. – zacząłem się obwiniać.
- To nie twoja wina, od tego trzeba zacząć – tłumaczył Kuba.
- No tak, łatwo ci mówić. – odpowiedziałem.
- Ale naprawdę Maciek, ty nic nie zrobiłeś. – gadała Ania.

Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka godzin. Przyszedł też lekarz i moi rodzice. Oczywiście, jak to rodzice narobili siary, zamartwiając się w jakim jestem stanie. Lekarz powiedział, że jeszcze w piątek opuszczę szpital, bo dalsza obserwacja nie ma sensu jeżeli wybudziłem się bez problemowo.

Tak jak lekarz mówił, wyszedłem w piątek. Dostałem zwolnienie z W-FU na dwa tygodnie, nie cieszę się bo lubię ćwiczyć, ale przypomniało mi się, że jeszcze trzy lata temu skakałbym z radości.
Byłem strasznie zmęczony całą sytuacją i martwiłem się o Michała, jednocześnie bojąc się co przyjdzie mu znowu do głowy. Kazałem Kubie uważać na siebie, tak samo jak Ani. Michał był nieprzewidywalny, jednocześnie pod względem romantycznym jak i siłowym. Wracając do domu, zaczęło dochodzić mnie sumienie. Jadąc autem, patrzyłem jak mijają budynki obok mnie i porównywałem to do tylu rzeczy jakie mógłbym zrobić. Minęły mnie najlepsze chwile przez durne gimnazjum, przez nietolerancję innych.  

Nim się obejrzałem byłem już u siebie. Rodzice pomogli mi zanieść rzeczy do domu, ale zatrzymałem się przy skrzynce, bo zobaczyłem list. Nie miał adresu ani znaczka, więc musiał zostać wrzucony ręcznie. Pierwsze co zobaczyłem jak zwykle, to podpis. Ten był od Michała, a list spowodował dreszcze na moim ciele, skok ciśnienia. Czytając i zagłębiając się w niego, coraz bardziej uginały mi się kolana.
***
Drogi Maćku,  
wiem co teraz o mnie myślisz. Postąpiłem głupio, myśląc tylko o sobie. Nie wiedziałem przez trzy lata, jak mam do Ciebie wrócić. Wybrałem Twoje technikum tylko i wyłącznie dla Ciebie. Całkowicie nie podoba mi się ten kierunek, ale chciałem być znów blisko Ciebie. Żałuję straconych lat i chciałem je odbudować. Znalazłeś sobie nowego, zrozumiałem. Nie powinienem liczyć na żadne szanse, byłem nachalny i dostałem od Ciebie za swoje, wykorzystałeś mnie. Chciałbym Cię serdecznie przeprosić. Chciałbym osobiście, ale prawdopodobnie jak to czytasz, mnie już nie ma. Nie zasługuję, aby żyć na tym świecie. Zepsułem sobie i Tobie życie. Przepraszam i życzę Ci szczęścia z nowym partnerem i obyś nie spotkał więcej ludzi, takich jak ja.
~ Michał
***
Przeczytałem do końca i upuściłem list na ziemię. Nie wiedziałem co myśleć, straciłem go. Pogrążyłem się w smutku, a łzy zaczęły mi lecieć coraz mocniej. Usiadłem na ziemi i oparłem się o ścianę, wycierając kolejne łzy listem i patrząc, jak rozmazuje się tusz, porównując go do mojego życia.

Po chwili do klatki wszedł Kamil. Nie chciałem, żeby widział mnie w takim stanie, więc schowałem głowę między nogi i siedziałem skulony. Podszedł i zabrał mi list, próbując go rozczytać.
- Co się stało? – spytał
- Michał się zabił. – odpowiedziałem płacząc.
- Chodź, coś ci pokażę – powiedział, szarpiąc mnie za rękę.
- Nigdzie nie idę, nie mam siły!  
- No chodź! – powiedział, ciągnąc mnie jeszcze mocniej aż wstałem.
- Gdzie chcesz mnie zaprowadzić?
- Zobaczysz, ucieszysz się, masz jeszcze szanse! – wykrzyczał z uśmiechem na twarzy i zaczął biec.

Nie miałem innego wyjścia jak biec za nim. Przebiegliśmy całe osiedle, z domków jednorodzinnych do wieżowców. Nie wiedziałem co tu robimy, zatrzymaliśmy się przed jednym z bloków przy bardzo ruchliwej ulicy, gdzie auta jeździły bez przerwy.  
- No i co? – spytałem pogrążony w smutku.
- Spójrz do góry – powiedział, wskazując palcem na blok. Spojrzałem i ujrzałem Michała, nogi zrobiły ciężkie i nie mogłem się ruszyć, tak samo jak nic powiedzieć.  
- No idź do niego! Tam jest wejście! – krzyczał Kamil, pchając mnie w stronę drzwi od klatki.

Nie zwracałem uwagi na to, że jest winda. Wbiegłem na czternaste piętro szybciej niż winda przyjechała. Staranowałem drzwi, które były zablokowane przez Michała i zacząłem go szukać. Stał na murku gotowy do skoku, a mnie ten widok jeszcze bardziej pogrążał
- Stój! – krzyknąłem, a on na mnie spojrzał.
- Po co?! – odpowiedział – Przyszedłeś popatrzeć jak ginę?!
- Nie Michał! Nie rób tego! – krzyczałem płacząc.
Na dach wszedł Kamil, który chwile obserwował naszą rozmowę.  
- Ja się tym zajmę – powiedział i poszedł do Michała.

Usiadłem na murek w płaczu, zakrywając się rękami i słuchając o czym gadają.
- Widzisz, tyle osób jedzie tam na dole. Nikt na ciebie nie zwraca uwagi. – zaczął mówić Kamil.
- Życie jest okrutne – powiedział Michał.
- Nie jest – odpowiedział szybko Kamil – jeżeli potrafisz je sobie ułożyć to nie jest.. Nie wolno się poddawać, trzeba żyć w zgodzie ze wszystkimi czekając na lepsze jutro. – kontynuował.

Michał spojrzał na mnie, a w tle Kamil patrzył cały czas w dół.
- Wiesz ile razy ja chciałem tak skoczyć? – mówił dalej – Nie wiesz co przeżywam na co dzień, brak wsparcia rodziców i brak ich tolerancji, gwałt, przemoc. Mój ojciec jest hipokrytką bo.. bo podobno uważa się za katolika.

Nie wiedziałem o czym mówi Kamil. Nigdy nie mówił mi o tych rzeczach, a Michał ze łzami w oczach patrzył na mnie. Po chwili widziałem jak podniósł nogę do góry, już myślałem, że skoczy ale cofnął się od krawędzi bloku. Powoli wstałem podchodząc do niego od tyłu, złapałem go za brzuch i przeniosłem w bezpieczne miejsce.

Przytuliłem go tak mocno jak tylko mogłem. Łzy leciały mi bez przerwy, a ja powtarzałem, że będzie dobrze, a on mnie przepraszał. Spojrzałem mu w oczy, jego brązowe oczy nie umiały kłamać, a ja cieszyłem się, że uratowałem jego i swoje życie.  

Przez chwilę nie zwracałem uwagi na Kamila, dopiero po chwili spojrzałem, że dalej stoi na krańcu dachu.
- Nic ci nie jest? – spytałem niepewnie, odwrócił głowę do mnie.
- Nic nie jest. Jest dobrze. – powiedział, dając susa do przodu.

Nie mogłem wierzyć własnym oczom, puściłem Michała i zacząłem biec co sił w nogach do murku. Ledwo zatrzymałem się, samemu nie wypadając. Jedyne co zobaczyłem to ciało Kamila na ziemi. Moje łzy zaczęły spadać w dół zaraz za Kamilem. Opierałem ręce o murek, bojąc się, że zaraz ze strachu się połamią i też spadnę. Cofnąłem się kilka kroków od tego nieszczęśliwego urwiska, usiadłem na ziemi i oparłem się o ściankę. Podszedł do mnie Michał, przytulając mnie. Płakał razem ze mną.  
- Będzie dobrze – mówił – to moja wina – dodał.

Jego łzy spływały po mojej twarzy, a jego usta były jak sklejone z moim policzkiem. Jego ręce obejmowały mnie jakbyśmy byli jednym ciałem. Zrozumiałem wszystkie swoje błędy i płakałem dalej.
- Chodź – powiedział Michał, wstając – pojedziemy na dół.  

Podał mi rękę i pomógł mi wstać. Złapał mnie pod prawe ramie i wręcz ciągnął do wyjścia z dachu. Całe życie, piękne i złe chwile mijały mi przed oczami. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje, nie wiedziałem co przyniesie jutro. Czy ja też tak będę stał na dachu? Czy powiedzenie "jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie” działa też na mnie?  

Zjechaliśmy windą na dół. Nie mogłem patrzeć w lustro które było w środku. Nie mogłem spojrzeć na swoją zapłakaną twarz, która była tylko maską. Sam nie wiedziałem, kim jestem w środku przez te krótkie chwile.

Gdy zjechaliśmy na dół, właśnie podjeżdżała karetka oraz policja. Zaczęli nas wypytywać o szczegóły oraz dane osobowe Kamila. Najbardziej bolało mnie to, że nie zdążyłem się z nim pożegnać oraz sięgało mnie sumienie. Gdyby nie moje podejście do Michała, nie próbował by się zabić, a Kamil też by nie zechciał skoczyć.  
Policjanci patrząc na nasz stan, zaproponowali podwózkę do domu. Cały koszmar w końcu się skończył, rodziców już nie było, a ja byłem z Michałem sam. Położyłem się w łóżku, robiąc miejsce dla niego, ale on poszedł do kuchni. Po piętnastu minutach przyniósł dwie herbaty oraz stos kanapek na tacy. Położył je na moim brzuchu i usiadł obok mnie.  
- Przepraszam – powiedział.
- Nie, to ja przepraszam – odpowiedziałem szybko – byłem zbyt zły dla ciebie i kierowałem się tylko emocjami po rozstaniu.
- Nie wracajmy do tego – powiedział Michał, przeżuwając kanapkę z serem.

Patrzyłem na niego, lekko się uśmiechając. Wiedziałem, że nie przeżyję śmierci Kamila, ale prawdopodobnie rozpocząłem nowy rozdział w życiu.

###
To się porobiło! A może zostawisz jakąś sugestie lub opinię w komentarzu? Plosię, bo zmotywuje mnie to do dalszej pracy nad naszą parką nieszczęśliwych chłopaków. :)

Foster

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 2015 słów i 10868 znaków.

6 komentarzy

 
  • PseudoPisarz

    A sie narobiło... ;) Oczywiście opowiadanie jest genialne! :D Tak jak zawsze xd Hm... Ciafu ma chyba rację z tym, abyś każde zdj. chłopaków dodał osobno. :) Nic więcej dodać, nic ująć :)))

    6 maj 2014

  • Kubolo

    Dobra. Kamil Wyjaśniony. My bad. :faja:

    6 maj 2014

  • Kubolo

    Chyba jestem nieco rozkojarzony, bo nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kim jest Kamil. o.O Nie o Kubę chodziło? No faktycznie się porobiło. :faja: Drobne błędy, które można wybaczyć. Przez chwilę myślałem, że to ostatnia część, bo wszystko na to wskazywało, ale jednak zostałem mile zaskoczony. :jupi: Weny życzę i czekam na kolejną część. :jupi:

    6 maj 2014

  • martynus19954

    Może by Maciek był z Anią ??

    6 maj 2014

  • lula

    prawie pierwsza:D hhaa czesc genialna:)czekam na kontynuuacje

    6 maj 2014

  • Ciafu

    Hm.. Się pozmieniało! Brawo, brawo, brawo ^^ Może dasz zdj. chłopaków oddzielnie, będą lepiej widoczne? :D Czekam z utęsknieniem na dalsze przygody Maćka  (P.S pierwsza!! xD)

    6 maj 2014