M&M [5] - Przystojny smarkacz

M&M [5] - Przystojny smarkaczObudziłem się nad ranem pierwszy. Inni powoli pakowali już namioty, bo chcieli być szybko w domu. Obudziłem więc Kubę i zacząłem razem z nim składać namiot. Około godziny trzynastej wyjechaliśmy z obozowiska. Wracając jeszcze wjechaliśmy coś zjeść do takiej fajnej, drewnianej restauracji, która była przed naszym miastem.

Poszedłem zamówić to co poprosili inni i wróciłem do stolika. Siedziałem między Kubą a Anią, naprzeciwko nas siedział Karol, a po naszej prawej Kasia. Ja zamówiłem sobie Schabowego z frytkami, a Kuba pizzę pepperoni. Tak jak my wszyscy, on też myślał, że chodzi o kiełbasę która będzie na wierzchu. Niestety, tak bardzo się myliliśmy.

Kuba wziął kawałek pizzy i zaczął go jeść. Po chwili zrobił się cały czerwony i wypluł na talerz kawałki pizzy.
- Coo? – spytałem
- Ja pierd**ę! Parzy, daj mi wody! – krzyczał. Szybko sięgnąłem po swoją szklankę i mu podałem. Wypił duszkiem całą szklankę i odetchnął z ulgą.
- Nic ci nie jest? – spytałem, spojrzałem na pizzę a potem na mojego schabowego.
- Nie, ale mojemu przełykowi już tak. Nie zjem tego! – powiedział.
- Nie dziwię się - dodał Karol.

Sięgnąłem po jego talerz i podmieniłem razem z moim.  
- Masz, zjedz schabowego.
- Nie.. no co ty. Nie będę jadł twojego żarcia. – powiedział, odsuwając talerz.
- Jedz, jedz. Ja zjem pizzę. – powiedziałem, biorąc kawałek do ust. Wszyscy patrzyli na mnie, a ja delektowałem się smakiem ostrej pizzy, polanej jeszcze ostrzejszym sosem.
- No co? – spytałem. – A ty jedz tego schabowego.  

Zjadłem całą pizzę. Wszyscy pytali się czy może nie dzwonić po karetkę. Nie rozumiałem ich, przecież to wcale nie było piekielne. No dobra było, ale zjadłem! A Kubie to wmusiłem tego schabowego, bo by nic nie jadł, aż do wieczora.

Dojechaliśmy pod szkołę. Przepakowaliśmy rzeczy do auta i Karol odwiózł nas do domu. Byłem tak zmęczony, że od razu po przyjściu położyłem się spać, jak zwykle zapominając o budziku.

Wstałem o jedenastej. Prawdopodobnie bym nie zaspał, gdyby nie to, że miałem wyciszony telefon na którym miałem ponad sto połączeń. Dostałem też smsa od Michała, że chce się spotkać dziś w szkole. Szkoda tylko, że przeczytałem go teraz.  

Ogarnąłem się i na przerwie zadzwoniłem do niego, że mogę się spotkać około dwudziestej, po kursie. Od dziś rozpoczynałem egzamin na prawo jazdy! To znaczy praktyki na mieście. Można powiedzieć, że plac zdałem śpiewająco.  

Po kursie poszedłem na umówione miejsce. Byłem dwadzieścia minut przed czasem, ale Michał już stał.
- Co chciałeś? – podszedłem do Michała i bez przywitania zacząłem mówić.
- Miłe przywitanie. Ja? Nic nie chciałem, to ty zadzwoniłeś.
- Ale ty pisałeś, że chcesz się spotkać.  
- Chciałem pomocy, ale już nie potrzebuję. Ania mi pomogła.
- Jak to.. Ania?
- No nie ważne. – powiedział, sięgając do kieszeni po paczkę fajek
- Palisz? – spytałem
- Nom. Dużo się zmieniło.
- Tak – powiedziałem, wyrywając mu ją z rąk – Palić tutaj i teraz nie będziesz.
- Dlaczego?!
- Podobno się o coś starasz.
- O co?
- O mnie.
- Kto ci takich bzdur nagadał?
- Dobra, pierd*l się. – odwróciłem się i rzuciłem tą jego paczkę na ziemie, po chwili podniósł ją.
- No ej no! Poczekaj Maciek!  
- Ale paczka fajek była ważniejsza? Najpierw ją podniosłeś?
- No nie porównuj się do papierosów!
- Rzuciłeś mną trzy lata temu, tak samo jak ja nią teraz.
- Maciek nie miałem wyboru.
- Miałeś, trzeba było walczyć.
- Ale walczę teraz.
- Nie widzę – powiedziałem i odszedłem.

Smarkacz.. przystojny smarkacz podniósł mi ciśnienie. Sam już przez niego nie wiedziałem czego chcę. Z drugiej strony sam zachowywał się jakby był nie wiadomo kim. Myślał, że może sobie mnie owinąć wokół palca, ale tak nie będzie. Jeżeli czegokolwiek chce musi się postarać, ale tego nie wykazuje. Durny bogacz.

Pojechałem do domu. Długo rozmyślałem nad nim. Pod prysznicem i siedząc przed komputerem. Około dwudziestej pierwszej miałem niespodziewanego gościa. Przyszedł Kamil.
- Wiem po co przyszedłeś, wchodź. – powiedziałem, otwierając mu drzwi.

Mój dom czasami był przytułkiem dla niego. Kamil pochodził z "katolickiej” rodziny, w której jego ojciec nie zaakceptował jego zainteresowania tą samą płcią. Często przychodził do mnie spać. Poznałem go kiedyś, całkowicie przez przypadek. Ale to długa historia.

Położyłem go w salonie i też poszedłem już spać. Tym razem nastawiłem budzik tak, aby dojechać idealnie do szkoły. Rano obudziłem Kamila, rozmawiałem z nim chwilę. Zrobiłem mu kanapki i wyszliśmy razem na przystanek, tam się rozstaliśmy.

Wszedłem do szkoły i pokierowałem się do szafek. Zobaczyłem Michała i Anię gadających razem. "Czyli jednak nie żartował, mówiąc o niej” – pomyślałem i zacząłem iść w ich kierunku. Michał zobaczył mnie, dotknął ją za rękę i poszedł.
- Co chciał? – spytałem
- Cześć. Pytał gdzie jest sklepik.
- Mhm, a ty już wiesz na kogo głosować na przewodniczącego?
- Nie, jeszcze nie myślałam nad tym.
- Aha, okej. Do zobaczenia potem.
- Pa.

Nie chciałem od niej wiedzieć czy już wie na kogo głosować, ale nie chciałem wypytywać o Michała, a dziwnie by wyglądało jakbym odszedł. Poszedłem pod klasę i spotkałem Kubę.
- No mistrzu, czemu cię wczoraj nie było? – spytał, ze swoim bajecznym uśmiechem.
- Nie uwierzysz! – zacząłem mówić.
- Kosmici? No nie uwierzę – przerwał, szturchając mnie w ramię.
- Nie. Zaspałem!  
- No kto by się spodziewał. Słuchaj..
- No?
- Co robisz dziś wieczorem? – spytał, patrząc prosto w moje oczy. Pierwszy raz przyglądałem mu się, w jego zielone oczy. To były pierwsze oczy które mi się spodobały, a były innego koloru niż brązowe. Stałem chwilę wpatrzony w niego. On zaczął się ruszać, a ja latałem wzrokiem za nim. Zaczął się śmiać.
- No co? – spytałem zarumieniony.
- Nic, nic. To co robisz?
- W sumie wieczorem to nic, ale mam kurs na prawko dziś, więc..
- Ok, rozumiem. Byle byś nie jeździł jak Karol – powiedział i zadzwonił dzwonek, więc wszedł do klasy.
- Jak, jak Karol?!
- Spytaj się go sam! – powiedział, uśmiechając się ponownie i znikając za drzwiami.

Wszedłem do klasy i usiadłem obok Karola.
- Co się stało? - spytałem
- Nic się nie stało. – odpowiedział szybko.
- Tobie widzę! Ale co z samochodem?
- No nic poważnego.
- Ale coś się stało?
- No wjechałem komuś w dupę no..
- Ja pierd**ę! – powiedziałem dość doniosłym głosem.
- Przepraszam! Czy ja wam przeszkadzam? – zwrócił nam uwagę profesor.
- Nie, nie. – powiedziałem, otwierając książkę.

Lekcja minęła szybko. Następnie była lekcja z Dianą i poinformowała nas o szczegółach wycieczki nad morze. Niestety będziemy musieli jechać razem z innymi klasami, ze względu na koszty. Mimo wszystko, zgodziliśmy się. Pojechał nawet Kuba, ale tym razem bez prośby o wspólne noce.  

Po szkole pojechałem do domu. Miałem jeszcze dwie godziny do kursu, więc postanowiłem poleniuchować przed komputerem. Na facebook’u napisała do mnie Ania, z zapytaniem co robię dziś wieczorem.  
"Wy coś knujecie czy wszyscy chcecie się ze mną umówić?” – spytałem, a Ania się zaśmiała. Powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę i muszę wpaść. Zgodziłem się i umówiłem się z nią u niej, na dwudziestą.

Jak obiecałem tak zrobiłem. O dwudziestej stawiłem się u niej. Otworzyła mi drzwi, wszędzie było ciemno. Widziałem tylko palące się świece i grającą wierzę.  
- Co to ma znaczyć? – spytałem zaciekawiony i speszony.
- Nic. Usiądź. – powiedziała, prowadząc mnie za rękę do stołu.

Jak mi kazała tak zrobiłem. Usiadłem patrząc co robi w kuchni. Po chwili przyniosła dwa talerze, razem ze sztućcami, postawiła czerwone wino i powiedziała, abym poczekał. Byłem całkowicie zdezorientowany, ale po chwili wszystko się wyjaśniło.  

Ania ubrała buty i wyszła, a przez drzwi wszedł Michał.
- I wszystko jasne – powiedziałem do niego.
- A co? Nie podoba ci się niespodzianka? – powiedział, zbliżając się do mnie i głaskając mnie po głowie.
- Myślałem, że stać cię chociaż na tyle, by samemu coś wymyślić i ugotować. Teraz wiem, czemu razem gadaliście.
- No faktycznie, Ania pomogła mi trochę. Ale danie ja sam przyrządziłem.
- Właśnie powiedziałeś słowa, dzięki którym tego nie ruszę.
- No proszę cię – powiedział uwodząco, siadając mi na kolana. – Bardzo, bardzo proszę.

Michał był nachalny i romantyczny. Sam nie wiedziałem, czy kochać go za to czy nienawidzić. Jego ręce zaczęły jeździć po całym moim ciele, nie omijając miejsc intymnych.
- Przestań – powiedziałem, ale nie zareagował. Powoli zbliżał swoje usta do moich i po chwili dotykały moich ust. Zaczęliśmy się całować, a jego ręce zaczęły odpinać moją koszulę i jeździć po moim brzuchu.  

Po chwili namiętności przeniosłem go na łóżko, a on patrząc na mnie jak go niosę przyjemnie mruczał. Położyłem go na plecach i zacząłem zdejmować z niego ciuchy. Jeździłem palcem po jego bokserkach, w których po chwili jego przyjaciel stał na baczność. Zaśmiałem się.
- Co? – spytał.
- Goły i wesoły. – dałem mu klapsa w lewy pośladek i zacząłem się ubierać.  
- Czemu się ubierasz?
- Już bym wolał McDonalda od tego, co jest tutaj. Strzałka. – powiedziałem i wyszedłem z mieszkania. Jedyne co słyszałem za sobą, to stek przekleństw.

Wróciłem do domu i poszedłem pod prysznic. Musiałem zmyć z siebie to, co zostawił na mnie. Cały czas patrzyłem jak telefon mi dzwoni i za którymś razem postanowiłem odebrać.
- Co chcesz? – spytałem.
- Przepraszam, nie umiałem inaczej.
- Umiesz inaczej.
- Skąd wiesz?
- Umiałeś kiedyś, umiesz też teraz.
- Zostawisz mi klucze do swojego mieszkania? - powiedział po chwili zastanowienia.
- Po co? – spytałem zdziwiony.
- Skoro potrafię, to coś zrobię – powiedział swoim namiętnym głosikiem.
- Zaryzykuję, jutro będziesz mieć je w szafce.
- Dziękuję, dobranoc – powiedział i się rozłączył.

Sam nie wiedziałem, czy dać mu te klucze. Postanowiłem zaryzykować. Ciekawy co przyniesie jutro, poszedłem spać.

  ####
Brak opisu nie równa się braku komentarza. Zostaw opinię oraz swoje sugestie, no ewentualnie łapkę! Dziękuję :*

Foster

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1939 słów i 10598 znaków.

6 komentarzy

 
  • lula

    no wlasnie jak wyglada Kuba Maciek i Michał?

    3 maj 2014

  • Samotnik

    Kiedy możemy spodziewać się kolejnej części ? ;D

    3 maj 2014

  • nataa

    Swietne opowiadania moze jakies zdjecia?

    3 maj 2014

  • anulka

    Zgadzam się z moimi poprzednikami, że Michał to taka miernota, i nie pasuje do Maćka. Durne zagrywki, odzywki, nie podoba mi sie.
    Wszyscy , ale  nie on!!!! :lol2:
    Ale to Twoje opowiadanie i jak napiszesz tak bedzie, czekamy na następną cześć!!!!!!!!!!

    3 maj 2014

  • Ciafu

    No, super :D Mam na dzieję, że zmieniłeś zdanie i Maciek nie będzie z Michałem.. może Aleksz by się wtrącił??  :smile: Albo Kuba ^^ Pomijając, że seria nazywa się M&M xD

    2 maj 2014

  • Kubolo

    A już się wkurzyłem, że uległ tej miernocie. :mad: Ale go wykiwał. :jupi: Tylko nie podoba mi się, że Maciek daje do zrozumienia Michałowi, że ma u niego szanse, ale ma na to tyrać jak wół. Powinien być jeszcze bardziej niedostępny, a leci przy każdym możliwym SMS'ie od niego. :sad: Dobra, wciągnąłem się, więc liczę na kolejną część w zastraszającym tempie. Oczywiście interpunkcja i kilka innych błędów, ale chyba coraz mniej z części na część. Weny życzę! :faja:

    2 maj 2014